Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Uwielbiam poranki. Słychać wtedy za oknem piękny śpiew ptaków, a przez moje duże okno docierają jasne promienie słońca. W domu zawsze panuje niezmącony spokój...

- Takashi Shirogane, jeżeli zaraz nie wstaniesz to osobiście przyjdę do twojego pokoju, a twoje łóżko zamieni się w nasączoną wodą gąbkę! - zirytowany krzyk mojej rodzicielki, przerwał melancholijne zachwycanie się rzeczywistością.

Jak zwykle. Wyczłapałem się z mojego łóżka i powędrowałem w kierunku schodów. Całą drogę mogłem zachwycać się zapachem świeżych naleśników. Zawitałem na chwile w kuchni, aby móc przywitać się z mamą. Kiedy ucałowałem jej policzek, spojrzała na mnie swoimi ciepłymi, oraz błękitnymi jak niebo oczami. Posłała mi serdeczny uśmiech, po czym oddała czule buziaka.

- Wiedziałam, że to zadziała - zachichotała, przewracając naleśnika. - Idź lepiej się przygotuj do szkoły, bo ci autobus ucieknie, a nie podkradasz naleśniki - powiedziała z przekąsem i uderzyła lekko moją dłoń łyżką, gdy chciałem pochwycić jednego placka.

- Jestem głodny, nic na to nie poradzę- burknąłem, rozmasowując wierzch mojej dłoni.

- Nie umrzesz wciągu kilku minut, więc dopóki nie zobaczę cię gotowego do wyjścia, to nic nie dostaniesz - zaśmiała się krótko.

- Bardzo zabawne... - przewróciłem oczami i pokierowałem w kierunku łazienki.

- Też cie kocham, syneczku! - zawołała, kiedy wchodziłem do kabiny prysznicowej.

Zamknąłem za sobą drzwiczki i pozwoliłem, aby spływały powoli po mnie ciepłe strumienie wody. Przymknąłem oczy, wsłuchując się w dźwięk uderzanej wody o szybę. Napawałem się błogą ciszą, do momentu gdy znowu nie zostałem pośpieszony przez pewną bardzo miłą kobietę. Tym razem zagroziła mi brakiem śniadania, które i tak kazałaby mi zjeść. Cała ona. Czasami jej słowa zaprzeczają temu, co zamierza zrobić. Wyszedłem więc z kabiny, wytarłem dokładnie ręcznikiem i ubrałem się szybko. Ułożyłem na szybko moje czarne włosy, spoglądając na swoje odbicie. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Właśnie dziś, zacznę pracować na swoją przyszłość. Uśmiechnąłem się dumnie, na myśl, że będę uczył się w jednej z najbardziej prestiżowych uczelni lotniczych. Pracowałem na to całe liceum. Było warto dla tej chwili.

Chwyciłem moją kurtkę z szafki i narzuciłem na siebie, idąc spowrotem do kuchni. Zjadłem najpyszniejsze naleśniki na całym świecie razem z najlepszym towarzystwem. Gdyby nie ona, nie byłbym tym kim jestem i serce mi się kraje na myśl, że muszę zostawić ją samą na kilka lat.

- Nie martw się mamo. Wrócę do ciebie - mocno ją przytuliłem, stojąc przed autokarem.

- I pamiętaj pisać do mnie. Czy to jasne mój malutki syneczku? - ucałowała moje czoło, z trudem powstrzymując się od łez.

- Nie jestem już małym dzieckiem - zaśmiałem się cicho, chcąc odrobinę ją rozbawić.

Co mi się udało. Na jej twarzy zagościł uśmiech, ale nie dała rady już powstrzymać płaczu.

- Dla mnie zawsze będziesz moim małym oczkiem w głowie - przytuliła mnie mocno i pogłaskała po głowie.

- Kocham cię mamo - powiedziałem, rozluźniając uścisk.

- Ja ciebie też maluszku - otarła mokre policzki, wypuszczając mnie z uścisku.

Wsiadłem do autobusu, cały czas jej machając. Niestety, moje długie pożegnanie zaowocowało tym, że nie było już wolnych, samotnych miejsc. Wędrowałem między siedzeniami, starając wybrać sobie partnera do jazdy. Dopiero przy końcu, znalazł się ktoś, kto powitał mnie serdecznym uśmiechem. Dosiadłem się więc obok, przyglądając mu. Budowę ciała miał drobną. Krótkie, blond włosy, kręciły się lekko na końcówkach. Za dużymi szkłami, kryły się niebieskie, oraz duże tęczówki.

- Jestem Matt - powiedział entuzjastycznie i wyciągnął przyjaźnie dłoń.

- Takashi - powiedziałem nieśmiało, podając rękę.

- Jakie on ma krótkie palce. O cały paliczek mniej od moich - przeleciało mi przez głowę, widząc jego niewielką dłoń.

- Tak wiem, że moje paluszki do największych nie należą - zaśmiał się rozbawiony, a ja zarumieniłem lekko ze wstydu.

Serio musiałem powiedzieć to na głos?

- Wybacz, nie chciałem cię ura...

- Wyluzuj, jestem przyzwyczajony. Czasem krótkie, naprawdę się przydają. Na przykład rzadko zatnę się przy obieraniu warzyw, gdy moja siostra Kate będzie miała prawie całe pocięte ręce, albo jeszcze... - zaczął opowiadać, chichocząc co jakiś czas.

Coś czuje, że ten wylewny chłopak, na długo wpisze się w kartę mojej historii. Czyżbym już znalazł materiał na przyjaciela?



Hej wam! Mam nadzieję, że spodoba wam się nowa książka! Postaram się dodać nowy rozdział do końca maja. Po wystawieniu ocen zajmę się nią porządnie i w wakacje na pewno nie pozwolę jej przepaść!  Bardzo dziękuje za okładkę @WonszWen i pozdrawiam z całego mojego serduszka! ~Futercia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro