Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏ 9 ✏

Chłopak uciekł nim zdążyłam przynieść mu zupę. W pokoju miałam otwarte okno, zapewne trzymał się rynny, i zszedł na dół. Po jego "wyjściu" jeszcze przez długi czas nie potrafiłam zasnąć.

Otworzyłam drzwi od restauracji, otrzepałam buty z nadmiaru śniegu.

-Witam kochana- podnoszę głowę, z uśmiechem.

-Nie zwolniła cię jeszcze po akcji z herbatą?- po moich słowach ruszyłam w jego kierunku.

-Powiedziała że chyba starą herbatę dałem. I że muszę patrzeć na daty.

-Zrobisz nam kawki?- pytam z słodkim uśmieszkiem.

-Dobrze- podszedł do maszyny- powiedz jak było u lekarza?- włączył ekspres.

-Jeszcze nic nie wiadomo - powiesiłam kurtkę.

-A robili jakieś wyniki?

-Tak. Za kilka dni będę je miała- odwracam się przodem do Liama. Jego mina w tym momencie była poważna. - Spokojnie. To zapewne przemęczenie. Wiesz jak u mnie jest- uśmiecham się lekko.

Nie mam serca mówić o podejrzeniach. Jak będę miała pewność, to wtedy powiem mu co tak naprawdę ze mną jest.
Blondyn położył mój kubek z napojem, wzięłam naczynie.

-Mam nadzieję że będzie tylko to. Bardzo cię lubię, i nie chcę żebyś miała coś poważnego.

Jedynie kiwam mu głową, a później wzięłam łyk kawy.

-Dobra. To ja idę po talerze, a ty przyszykuje soki- mówię szybko, i weszłam do kuchni.

Przywitałam się ze wszystkimi, z dużej szafy metalowej wzięłam kilka  talerzyków, wróciłam na salę. Zauważyłam jak blondyn nalewał soki do dzbanków.
Nasz plan jest taki że zrobimy szwedzki stół. Mamy kilka osób na porę śniadaniową, więc bardziej się opłaca zrobić to, niż pojedynczo podchodzić po zamówienia, i je podawać.
A tak to będziemy mieć miej roboty.
Położyłam naczynia, podeszłam do baru, chwyciłam za koszyki z sztućcami.
Położyłam je obok kubków. Spojrzałam na stół, chyba wszytko jest gotowe.

Po kilku minutach jedna z sal była zajęta przez ludzi. Przyszło ich więcej niż było to umówione z nami. Więcej roboty, ale z drugiej strony więcej kasy.
Weszłam do kuchni, i stanęłam obok Liama który jadł jajecznicę z parówkami, i bułkę, z szynką i pomidorem.

-Smacznego wam- wzięłam z szafy talerzyk, i też zaczęłam robić sobie śniadanie.

-Dzięki- każdy odpowiedział.

U nas jest tak jak mamy śniadania, to robimy trochę więcej, żebyśmy my mogli sobie zjeść. Nałożyłam jajecznicę, wraz z parówką, później wzięłam bułkę i zrobiłam ją z serem.

-Co tak mało?- podnoszę wzrok z nad talerza.

- Jak będę chciała to sobie jeszcze nałożę - uśmiecham się lekko.

-No dobrze. Smacznego- uśmiecha się.

-Moja sąsiadka się pyta czy dacie radę coś jej zrobić? Dwie porcje.- patrzę na mężczyznę.

-Dobrze. Mogę zrobić schaba z ziemniakami. Lub schaba z pieczonymi ziemniakami- kiwam mu głową że rozumiem, i wracam do swojego jedzenia.

***

Wzięłam siatkę z jedzeniem, który zrobił kucharz. Odstawiłam je obok mojej torebki, podeszłam do komputera i zaczęłam wyłączać serwer.
Ten dzień był masakryczny. Dużo osób do nas przychodziło, a szczególnie w porze obiadowej, jestem nie wyspana ponieważ nie mogłam przez dłuższy czas zasnąć, a na dodatek dalej mi jest trochę słabo.
Ale myśl że muszę zarabiać pieniądze, i zapłacić za czynsz, czy nawet na jedzenie daje mi kopa.

Spojrzałam na Liama. Mył jedną z czterech sal, ostatnią. Był bardzo skupiony. Dzisiaj bardzo się o mnie troszczył, dopytywał czy wszytko jest okej, czy nawet brał więcej zamówień. Chyba naprawdę się przejął moim stanem.
Jeśli wyjdzie że mam to gówno, będzie załamany. Bynajmniej ja tak sądzę, zauważyłam że przez kilka miesięcy zbliżyliśmy się do siebie. On mi się zwierzał ze swoich smutków czy problemach, doradzałam mu. I on tym samym się odwdzięczał. Każdemu życzę takiego kolegę czy koleżankę, a nawet przyjaciela.
Niestety w naszych czasach, ludzie mają dużo jadu w sobie.
Szczególnie nastolatkowie, czy w moim wieku. Nie wiem skąd się to wzięło, że poniżanie, wyzywanie, nękanie jest na topie, nawet numerem jeden tych  lubianych osób. Jeśli tego nie robisz jesteś nikim. Zerem, nie masz wtedy żadnych przyjaciół, jesteś samotny jak palec ponieważ nie robisz takich okropnych rzeczy jak ci liderzy.
Lub jak nie masz markowych ciuchów. Przecież ubiór nie pokazuje kim tak naprawdę jesteśmy. Dobrze rozumiem żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie, i głównie wtedy patrzymy na ciuchy, ale to jest nie poważne.
Moim zdaniem to nie wstyd że ma się stary model telefonu. Powodem do wstydu nie jest parę kilogramów nadwagi. Powodem do wstydu nie jest blizna na ciele, ani brak zdjęć z wakacji z zagranicy. Prawdziwym powodem do wstydu jest byciem podłym człowiekiem.

Kiedyś będąc młodą nastolatką, stwierdziłam że poraz pierwszy szczerze powiem osobie której ufałam,co tak naprawdę czułam w tamtym okresie. Co rani, boli i smuci. Pokłóciliśmy się o głupotę, a ta osoba w trakcie kłótni zaczęła wypominać to wszytko, i przekształcać tak że jeszcze bardziej bolało. W tedy coś we mnie pękło, powiedziałam wszytko co leżało mi na sercu zaufanej osobie, a jednak przy pierwszej kłótni zraniła mnie doszczętnie.
Ale w głębi siebie wierzę że łzy wrócą któregoś dnia do tego, kto je spowodował.

Kiedy system się wyłączył, podeszłam do kasetki, i zaczęłam liczyć dochód.
Bardzo się skupiłam, żeby nic nie pomylić.

- Skończyłem - stanął koło mnie z wiaderkiem i mopem blondyn.

-Yhym- nie zwracając na niego uwagę, liczyłam dalej.

Zamknęłam kasetkę.

















Przepraszam że jest taki krótki, i że musieliście tyle czekać. Ostatnio mam dużo na głowie.

Jak są błędy to przepraszam

⭐ Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro