Zbrodnia i kara
Wakacje się skńczyły, ogólne podsumowanie? Było ok. Pojechałam na obóz konny po czterech latach przerwy od jazdy. Trafiłam do pokoju z osobą niebinarną uzależnioną od Hazbin Hotelu i Wodogrzmotów, a na samym obozie było pełno otakusów i lgbitków, więc ciekawie. Zawsze gadka się kleiła.
Mam remont w pokoju i będę robić takie własnoręcznie rysowane plakaty. Jeden na pewno będzie z KQ i za pewne się tu pojawi jak go stworzę.
Nie wiem czy ta informacja jest wam potrzebna do życia, ale chciałam wam potwierdzić jakich orientacji są nasze postacie.
Afuro - Pan , Ishido - Bi/Demi bo nie wybiera byle kogo, Kitsune - Heteroflexible/Bi curious , Kokoro homoromantic asexcual, Shuhei - hetero i reszta która się pojawiała raczej hetero, a wy jak myślicie?
-----------
Bolało
Z każdym uderzeniem coraz bardziej.
Piekło schodziło na ziemię, a płomienie połykały skrzydła anioła.
Bez słowa wyjaśnień przyciągnął go tu za rękę, chociaż mieli sobie tyle do wyjaśnienia.
Czego ty się tak boisz? Przed czym uciekasz? Co się stało? Sam z siebie nie podniósł by na niego ręki. Bicie już przecież go nie satysfakcjonowało. Biedny nie umie poradzić sobie z emocjami.
A blondyna bolało coraz bardziej.
Plecy które były jedynym celem gdy się skulił, ale i to jak mało wie o osobie którą niby kocha.
Cesarz stał niewzruszony z pejczem w ręku, rzucał co chwilę jakąś obelgą, ale na ogół w piwnicy panowała grobowa cisza. Tylko tasiemki pejcza wydawały dźwięk przecinania powietrza. W głębi duszy śmiał się, ale cóż to był za śmiech...Tego psychopaty gdzie pozorna radość mieszała się z przerażeniem. Nakręcał go obraz bezbronnego nagiego Afuro, który kulił się pod jego stopami.
Siedział cicho chociaż tak bardzo chciało mu się krzyczeń.
Gardło bolało niemiłosiernie od duszenia w sobie wszystkiego. Wytrzyma. Pod żadnym warunkiem nie może dać mu satysfakcji. Działało, bo białowłosemu puszczały nerwy przez brak reakcji ze strony Terumiego.
Łzy ciekły mu tylko po policzkach i oddychał cichutko zaciskając zęby.
trzydzieści cztery...trzydzieści pięć...trzydzieści sześć...walił go po plecach. Wolał żeby to jego pies liczył, ale skoro łaskawie nie zamierzał wydobyć z siebie żadnego dźwięku to robił to sam.
- Wkurzyłem się, wiesz? - rzucił jak gdyby nigdy nic stwierdzając fakt.
Nagie zmarznięte i poranione ciało mężczyzny drżało z bólu i pod wpływem głosu cesarza.
- Czemu mi to robisz? - wymamrotał podnosząc delikatnie, choć chwiejnie głowę by wyjrzeć do tyłu.
Białowłosemu w tamtym momencie zdawało się być to tak banalne i oczywiste jak dodawanie, znowu go to bawiło. Tupiąc głośno podszedł do leżącego chłopaka i kucnął przy nim. Litości zero. Chwycił chłodną dłonią za jego policzki i przyciągnął do siebie zmuszając tym samym blondyna do podniesienia na niego wzroku.
Te czarne jak smoła oczy...zawsze w jakiś sposób wygrywały z tymi czerwono herbacianymi
- Bo mogę - poczuł jakby mu splunął tym w twarz. Ledwo mówił przez te dwie godziny spędzone w piwnicy tortur, nie miał siły mu wygarnąć jak to miał w zwyczaju.
- Mieliśmy zniszczyć kontrakt... - tylko to go tutaj z nim trzymało - ja naprawdę cię kocham bez niego.
Kłóciłabym się i on też do końca nie był pewien swoich słów.
- Ja w to nie wątpię, ale czy poradzisz sobie bez moich pieniążków?
Afuro warknął.
-No właśnie - puścił go z uścisku tak, że przywalił bezwładnie twarzą o podłogę.
Wskoczył zgrabnym ruchem na swój metalowy stół operacyjny. Wszystko co robił było z gracją, nawet jeśli aktualnie przecierał ściereczką zakrwawiony nóż. Czuł na sobie spojrzenie chłopaka, podniecało go to nawet jeśli był to wzrok usiłujący go zabić.
- Musiałem odreagować. Kto z nas jest większym brutalem? - zaśmiał się pod nosem chociaż wcale to nie było śmieszne - Kurwa to ty jesteś jebanym samolubem...nawet nie wiesz jak się martwiłem.
To zabrzmiało tak nienaturalnie w jego ustach, że uszy Afuro dostały laga.
- Nie odbierasz telefonów, znikasz z oczu szóstkom, do tego ta cała akcja ze zdjęciem. Komu ty je wysyłałeś?! Jakim cudem trafiły w ręce przypadkowego licealisty?!
Logicznym jest, że Ishido nie mógł nikomu rozesłać nudesa, a potem walczyć z całym internetem by je skasowano. I za to mu się oberwało? Gdyby się postarał to by znalazł swoje zdjęcia sprzed 6 lat dla napalonych staruchów. Jakoś w tamtym momencie przypomniał mu się Kishibe, którego potrąciła Kitsune. Przypadkowy licealista? I wszystko stało się jasne...
- A z resztą...ty byś pewnie sam to wykasował, a tak to musiałem zwoływać cały zespół informatyków - no wspomnienie całego dnia, spotkania z górą zbierało mu się na płacz, który tłumił śmiechem. Afuro widział to. Jak cesarz walczył sam ze sobą
- 15 letni Shuuya był taki cichy, opanowany, to chyba w nim podziwiałem i kochałem najbardziej... - oj nie mogło się to dobrze skończyć. Zebrała się jakaś mroczna aura, a Shuuji zeskoczył ze stołu.
- A teraz wielki były pan psycholog nie umie poradzić sobie z własnymi emocjami? Smutne
Podchodził do niego bliżej, Afuro nie zdawał sobie sprawy z aktualnego wyrazu twarzy cesarza. Próbował wstać, już odbiło z bólu. Patrzył się w sufit jak to miał w zwyczaju, biel przypominała mu o przeszłości.
- Z niego to taki romantyk trochę był. Jak to szło... Te długie włosy... coś tam... piękny zarys twarzy... - nie dokończył chociaż znał ten wiersz na pamięć. Gdy czuł się samotny, gdy czuł się jak największy śmieć, jak tęsknił za miłością, wracał do niego i czytał wspominając tamte dni. Były takie dalekie, a równocześnie takie bliskie. Jak wczorajsze sny. Teraz w jeden z nich posłał Terumiego Ishido uderzając go kijem w głowę. I znowu zaliczył bolesne spotkanie z podłogą.
Gou spoglądał na swoje ręce, czuł jakby miał krew na rękach. Krew, którą mimo całodniowego płukania nie dało się wyczyścić. Kiedy się on taki stał?.. A no tak, gdy Rize zawitała mu w głowie.
- W słońcu był aniołem, miał czarne jordany.
*
Dochodziła gdzieś 21:00. Blondyn kulił się pod ciepłą zimową kołdrą w jednym z pokoi gościnnych. Już się nieco uspokoił, a zdarzenia z piwnicy chyba mu się tylko śniły. Gdy się niespodziewanie obudził, przetarł zaspane oczka i podniósł do siadu. Dopiero ta pozycja go zabolała i zorientował się, że ma na sobie nie swoje ciuchy...
Naprawdę musiało to uroczo wyglądać. Za duża biała koszula śmierdząca cesarzowymi perfumami i majtki, super. Wszystko miał większe od niego.
Wyskoczył z łóżka i wychylił się za drzwi. Czuł się trochę jak taka księżniczka zamknięta w wieży. Na korytarzu było ciemno, nikt się nie kręcił poza nim. Aż dziwne.
Nie chciał zostać w rezydencji ani chwili dłużej,ale do domu jakoś też się nie spieszył. Aktualnie nie myślał o niczym chociaż natłok myśli był gotowy by go zalać. Jedyne czego w tym momencie potrzebował to... muzyka? Oj tak, zdecydowanie ona.
Pianino na środku salonu kurzyło się u Gou, a on mógł w domu tylko o takim pomarzyć. Teraz błagało by w końcu zostało użyte. Zasiadł do niego i tylko odwrócił się patrząc czy nikt nie nadchodzi.
Przejechał palcami po klawiszach.
W tym momencie autorka uświadomiła sobie, że czytelnicy to nie google i po tum tumtum tum tum nie odgadną co to za piosenka.
Ale tak było, bo chociaż melodię "Bohemian Rhapsody" miał w głowie 24/7 to lepiej brzmiało to w zwolnionym i spokojnym tempie.
- Tum tumtum tum...Mamma...Just killed the man... - rzeczywiście zabił człowieka - Put a gun against his head
Pulled my trigger, now he's dead
Blask księżyca oświetlał mu twarz, dzięki czemu powstawała atmosfera wręcz nie do opisania. Nucił po cichu i brzdąkał plącząc melodię z problemami. Nie zauważył, że ktoś go cały czas podsłuchuje.
- Piękna melodia, nie dość, że boski głos to jeszcze boskie palce... - Terumi tylko zerknął okiem w stronę głosu, który należał do jego pana. Beztrosko palił sobie na balkonie i pewnie popijał to jedno z bułgarskich win.
Mimo to nie przejął się komplementem i grał dalej. Białowłosemu nie podobało się, że go zlał i wszedł w symfonię dźwięków Afuro.
- Musisz tak smęcić? - teraz nawet na niego nie spojrzał.
- Ej, co to za foch? - pomachał mu ręką przed twarzą. Ishido zawziął się w sobie, nie widział innego rozwiązania jak przemoc. To tylko obrazuje to że coś się z nim dzieje. Zamachnął się i zirytowany aroganctwem blondyna przywalił mu w twarz z liścia.
Afuro zdezorientował się, nie spodziewał się tego kompletnie i chociaż w życiu by tego swojemu panu nie zrobił to poczuł w sobie przypływ energii. Najzwyczajniej w świecie mu oddał, ale leciał już z pięścią.
Shuuji zdziwił się jeszcze bardziej, na szczęście zatrzymał wiotką rękę chłopaka.
- Co to miało być?! - wrzasnął na niego. Teraz naprawdę był wściekły, chwycił chłopaka za włosy i zmusił do zwrócenia na siebie uwagi.
- Dlaczego mnie uderzyłeś?... - wymamrotał. Dopiero teraz ujrzał łzy na jego policzkach, jakie miał piękne zaszklone oczka. Nic nie odpowiedział bo nie był w stanie.
- Zmieniłeś się... Coś jest na rzeczy, a ty mi nie chcesz powiedzieć. Nie ufasz mi? A może mnie nie kochasz? - wstał by stanąć z nim twarzą w twarz.
- To nie tak. Wiesz, że to przez Rize taki jestem, a po powrocie...
- Kłamiesz - znał go za dobrze, a poza tym widać jak spogląda w dół.
- To nie to. Uporałeś się z tą dziurą w głowie szybciej niż niegdyś ja. Piąty sektor. - białowłosy podniósł głowę - To jest to. Okłamałeś mnie, bo to nie ty władasz sektorem tylko jakiś Daigo - wydukał bo nie do końca pamiętał to imię, ale cesarz wiedział o kogo chodzi.
-Masz z nim jakieś problemy i nic już nie idzie po twojej myśli... - jakby czytał co mężczyzna ma w głowie, zaś białowłosem nie mieściło się to w pale, że tyle nagle o nim wiedział
- Skąd to wiesz?! - chwycił go za frak jakby znowu miał go uderzyć - Kto ci powiedział? Shuhei? Toramaru? Tsurugi? - blondyn już wiedział, że to o to chodzi, jakie informacje przed nim zatajał. Złapał go za rękę by go puścił.
- Nawet nie wiem o kim mówisz, ale chyba miałem rację - cesarz zatkał sobie usta, gdyż rzeczywiście się zdradził.
- Teru, ja po prostu nie chciałem cię w to wplątywać, wolałem cię chronić przed prawdziwymi zamiarami sektoru. Miałeś tylko szybko zarobić z resztą ja też...
- Widzisz jacy chciwi jesteśmy, nic tylko pieniądze. Tyle, że ja się umawiałem na seks i korzyści dla obu stron, a nie że w amoku wyżywasz się na mnie.
Już chyba tym zakończył tę rozmowę. Kierował się do piwnicy po swoje rzeczy, Ishido stał w miejscu, jego pozycja słabła, nawet w obliczu swojego psa.
- Ale wiesz co ci powiem? Ponieważ cię kocham, skrócę twoje cierpienie i to ja zostanę nowym cesarzem...na własnych zasadach.
*
Zataczając się jak niby pijany dotarł do domu. Tam też go czekała niemiła niespodzianka, zdepresowana nastolatka. Leżała na kanapie w salonie skacząc po kanałach w telewizorze.
- Ooo jednak łaskawie wróciłeś, niemożliwe - powiedziała nie odrywając oczu od odbiornika.
- To takie dziwne? Męczysz tylko oczy kochana, jak jesteś zmęczona to idź już spać - odwiesił kurtkę i dosiadł się do niej.
- Wróciłeś już do niego na stałe prawda?
- Można tak powiedzieć, chyba... - przecież jej nie powie, że się pobili i wydzierali na siebie.
Zapanowała chwila ciszy przerywana przez szum programów w tle. Głos Miyu wydawał się być taki bezpłciowy. Afuro czuł, że coś jest nie tak, ale sam czuł się za bardzo nie tak. Napięcie rosło coraz bardziej gdy dziewczyna wydusiła w końcu z siebie to co chciała powiedzieć.
- Możesz mnie oddać?
Zapanowała jeszcze większa cisza. Głowa Terumiego wyciszała wszystko co w tle i analizowała wypowiedziane zdanie.
- Myślałem, że skończyliśmy ten temat - głos mu drżał - nie ma takiej opcji.
- Wiesz... mimo, że z Kitsune jest taka narwana babka to było bardzo fajnie. W mini zoo, u Hanae, w Day&Night. W końcu poczułam się jak w jakieś sensownej rodzinie i po cichu liczyłam, że ona tu już z nami zostanie...
Teraz dopiero Terumi zrozumiał co jest na rzeczy.
- Ja...
Przerwała mu.
- Mam dość zasypiania samej, strachu o ciebie, widziałeś jak mi oceny spadły? Boję się, że nie zdam. Masz prawo żyć własnym życiem, a ja czuję, że cię tylko blokuję. W domu dziecka czy rodzinie zastępczej może być naprawdę dobrze, jak będzie czas to będziemy się spotykać w weekendy i... - chyba łzy cisnęły jej się na oczy. Blondyn ścisnął ją mocno, rzeczywiście zawiódł w roli brata i opiekuna. Chciał to wszystko naprawić. Miyu za każdym razem się uśmiechała i udawała, że jest w porządku, jak mógł tego nie zauważyć?
- Dlaczego teraz mi o tym mówisz? - wypowiedział przez ściśnięte gardło.
- Przyjechała opieka społeczna - blondyn podniósł się, nie wróżyło to nic dobrego - masz szczęście, że Kitsune jeszcze chwilę tu była bo nie wiem jakby się to skończyło.
- Czego chcieli?
- Ponoć sąsiedzi ich wezwali - raczej blondyn nie wierzył w tę teorię, bo jedyni sąsiedzi mieszkający w okolicy to...doznał olśnienia.
Pogłaskał siostrę po głowie - idź się już umyć, a ja pójdę rozprawić się z nimi, a raczej z nim.
- Ale obiecaj, że wrócimy jeszcze do tej rozmowy...
Kiwnął tylko głową, bo wcale nie chciał do tego wracać i wybiegł z domu praktycznie zaraz po tym jak do niego wszedł.
Nie biegł długo, bo cel, fioletowowłosy chłopak, którego szukał przechadzał się ja gdyby nigdy nic po osiedlu.
- Wiem, że to ty - już nie te czasy i nie ta kondycja.
- Łał, szybki jesteś.
- Mógłbyś się łaskawie odwalić? Jak zdobyłeś tamto zdjęcie i po cholerę zgłosiłeś nadzór?! - darł się bo był serio wściekły. Miał wrażenie, że w tym zwykłym nastolatku kryje się jakiś 40 letni geniusz myślący inaczej.
Stanął na palcach by stanąć twarzą w twarz z Terumim.
- Nie - uśmiechnął się - zamykaj balkon jak wychodzisz i ustaw blokadę na telefon.
- Nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na "ty" - denerwowało go, że zwracał się do niego jak do kumpla, którymi zdecydowanie nie byli.
- Znam cię tak dobrze, że mógłbym być ci tak bliski jak twoja rodzina - ah no tak, fan numer jeden.
- Co mam zrobić byś się odczepił? Domyślam się, że planujesz coś jeszcze - skrzyżował ręce na piersi, nie do wiary, że gadał w ten sposób z piętnastolatkiem
- Zostań trenerem Kidokawa Seishuu (Kirkwood, ale skoro imiona japońskie to niech wszystko będzie japońskie ;p) - mówił całkowicie poważnie, chociaż dla blondyna był to absurdalny warunek.
- Kishibe, nie mam kwalifikacji, czasu, ani chęci. Co za bez sens w ogóle - uderzał mu palcem w czoło.
- Nie obchodzi mnie to, jako twój największy fan będę robił wszystko aż się zgodzisz - zaczął iść w swoją stronę.
- Gdybym miał kaprys, byłbym w stanie wykasować waszą drużynę z turnieju - krzyczał za nim by też mu pogrozić - wystarczy jeden przycisk!
- Cesarz nas potrzebuje - widocznie to przewidział - a tobie radzę uważać na siostrę.
Zostać trenerem, dobre sobie. Jak miałby opanować grupkę dorastających chłopców, nauczyć ich czegokolwiek?! Przypomniał sobie słowa Jennett i Hiroto ze spotkania , na które został wepchany. Najlepiej by było gdyby znalazł sobie drużynę. Zaraz, to po czyjej on w końcu chce stać stronie?!
*
Z samego rana, po ogarnięciu Miyu do szkoły, Afuro popędził do siedziby sektoru. Nie miał ani trochę ochoty spotykać się z cesarzem, ale przypomniał sobie jak ostatnio zalega z tabelkami. Z głowy nie wychodziły mu myśli o Kishibe i jego dennym pomyśle. No naprawdę, spodziewał się po nim jakiś pieniędzy, w sumie to czegokolwiek, ale robienie za niańkę i uczenie gry? W sumie to nie grał w gałę od jakiś 6 lat...
Nie zauważył, że dotarł na miejsce, właściwie to stał już przed drzwiami do pokoju cesarza. Wziął głęboki wdech, po wczorajszym zdarzeniu nie miał zamiaru z nim gadać, dalej będzie milczał.
Wszedł do środka, a białowłosy odwrócił się na swoim fotelu. On chyba zapomniał jak wczoraj blondyn po nim pojechał.
- Teru, mam genialną wiadomość, będziesz mógł zarabiać jeszcze więcej niż teraz.
Blondyn tylko podniósł pytająco brew, już sam przestał ogarniać ile tak naprawdę zarabia.
- Zostaniesz trenerem Kidokawa Seishuu - ogłosił swoim dumnym głosem, co w sumie brzmiało bardziej jak rozkaz
Error 404 Afuro.exe przestał działać
------
Heloł biczys. Bardzo bym chciała by Kokoro się pojawiła jeszcze chociaż na chwilę tak jak Kitsune. Robię wielkie kroki b y zbliżyć nas do końca, trzymajcie kciuki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro