W życiu chodzi o to żeby głównie żyć
Dzień dobry, ktoś tu jeszcze jest?
Jest już lepiej, ale nadal chce mi się rzygać.
Nie mogę wam zapewnić rozdziałów co dwa tygodnie, ale będę się starać.
Ostrzegam, rozdział jest chujowy
I chyba po raz pierwszy się popłakałam z niemocy. Trzy razy...
Weźcie proszę zawołajcie autorkę Boskiego Ognia
----------
- TAK TAK TAK TAK TAK - powtarzał sobie w myślach ściskając aparat jak jakiegoś pluszaka. Uśmiechnął się tak szeroko jak tylko usta mu na to pozwalały.
Włączył ponownie aparat i chociaż miał do zdjęcie jako pierwsze, to ręce z ekscytacji zaczęły mu się trząść i wędrował po galerii szukając nie wiadomo czego aż w końcu...
- Co jest?! - wrzasnął. Aż odchylił głowę jakby wystraszył się zdjęcia. Jednak to nie nagość go zgorszyła a rozmazane maziaje niczym niebo w jednym z obrazów Van Gogha. Właściwie to było widać jakieś dwa ciała ale chyba nie gatunku ludzkiego.
- Taiga możesz przestać się drzeć?!
Fioletowowłosy rwał sobie włosy, musiał już spadać z drzewa jak robił zdjęcie. I co teraz ma zrobić? To była jedyna szansa na jakąkolwiek intrygę czy szantaż. Nie opłaca mu się, w sumie to nawet nie ma ochoty patrzeć ponownie na seks tych dzikich ogierów. Musi zdobyć materiał, który już jest zrobiony. Trzeba mu się zakraść jakoś do domu, tam coś się na pewno znajdzie. Jak nie jego to jak Miyu się stanie krzywda to też będzie niezła draka. Powierzchnia 260 metrów kwadratowych, ogrzewanie kwadratowe, cztery pokoje, dwie łazienki. Zaczął zacierać rączki niczym mucha.
Zrzucił wszystkie czasopisma, które jeszcze zostały na łóżku w celu znalezienia lornetki.
- Noż gdzie ona jest... - podniósł poduszkę bo tam się schowała. Ustawił ostrość i kolejne godziny w bezruchu by obserwować swój obiekt zainteresowania.
*
Całowali się jeszcze w holu, każdą sekundę musieli spędzić dotykając siebie. Nawet zakładając kurtkę usta mieli złączone.
- Muszę iść, bo pewnie piąty sektor trawią płomienie i toczy się tam trzecia wojna światowa (koronawirus zapewne też) - przeczesał sobie palcami swe białe włosy.
- Znowu praca... - jęknął blondyn odchylając głowę do tyłu.
- Widzę cię jutro u siebie punkt 9, normalnie pracujesz, bez wymówek - wskazał na niego palcem. Oczywiście miał już pewne plany a biuro było świetnym miejscem do ich zrealizowania...przecież tabelki w Excelu same się nie ogarną!
- Dobrze - mruknął. Samo dobrze było mało satysfakcjonujące dla brązowookiego.
- Dobrze?
Blondyn spuścił wzrok.
- Dobrze panie... - zarumienił się nieco.
- Wracamy do starej dyscypliny - chwycił go jeszcze za podbródek i szybko cmoknął - pa
Drzwi się zamknęły, a Afuro upewniając się, że na pewno już sobie poszedł warknął
- Dalej robisz ze mnie psa, a zabawa się jeszcze nie zaczęła.
Chwycił się za brzuch bo usłyszał ryki godowe wielorybów i od razu skierował się do lodówki. Nie zadowolił go widok pustych półek.
- Cholera, do sklepu trzeba pójść - tuptał w skarpetkach i warczał napinając mięśnie.
- Gdzie jest portfel?! - spacerował po pokojach - I co tu tak śmierdzi?!
Krzyczał bo go cesarz podirytował, a gdy znalazł portfel na stole w jadalni podszedł jeszcze do balkonu i go otworzył. W okolicy był tylko jeden dom, nikt nie wskoczy na werandę. A jechało w pomieszczeniu jajkiem? Rybą? Dobrze, że wychodzi to się wywietrzy. Podłączył jeszcze telefon do ładowania.
I w domu zrobiło się pusto, bynajmniej tylko na chwilę...
- Wyszedł, niemożliwe! - rzucił lornetką w powietrze, tak, że zrobiła niezłe wgłębienie w suficie.
Był gotów wyskoczyć przez okno, ale wysokość mu przeszkodziła. Dosłownie zjechał po poręczy schodów zdzierając przy tym z niej farbę, a dziwne, że się nie złamała pod ciężarem.
- Do cholery jasnej, ile razy mam powtarzać byś tak nie robił - kobieta pomachała w jego stronę tłuczkiem.
- Cicho! - trzasnął za sobą drzwiami i od razu znalazł się pod drzwiami sąsiada, któremu tak często zanosił listy. Po prostu listonosz nie zarejestrował, że w odległości 250 metrów jest inny dom. A to jest szansa, gdy może spotkać się twarzą w twarz ze swoim idolem. Kiedyś próbował nauczyć się Rajskiego czasu, dużo szperał i czytał o tym w internecie, ale zatrzymanie czasu graniczy z cudem. Takim samym jak wejść do jego domu.
Kucnął i sięgnął po wycieraczkę, kiedyś wsadzał tam klucz, na pewno tak było w zeszłym parę tygodni temu, jak to rude dziecko to niego przyjechało. Chyba jego siostrzeniec, ale nie ma pewności.
- Ugh... - Okna, balkon, no chyba nie jest na tyle głupi by zostawić otwarte... a jednak. -5 punktów do autorytetu. Jak dobrze, że tą werandę ma na parterze, bez większych problemów wszedł przez otwarte drzwi balkonowe.
- Ło jaka chata, że też kiedyś została w połowie spalona. Żeby ta mała teraz tu nie wparowała - zdjęcia rodzinne? bielizna? dokumenty? Czego by się tutaj złapać? Zapewne nie zdążył posprzątać po zabawie. Znalazł schody i trochę podniecenie trochę ekscytacja pokierowały go do pokoju Afuro.
- Kurwa, kurwa, kurwa,kurwa - on ma zwyczaj powtarzania, słów. Serce mu przyspieszyło, a żołądek skręcił, zakrył usta dłońmi bo nie mógł w to uwierzyć. Tylko zwykłe białe ściany, niczym nie wyróżniające się łóżko. Trochę płyt, Queenu, Lady Gagi. Nie mógł się powstrzymać, no nie mógł, musiał wsiąknąć jego zapach, zacząć wciągać prześcieradło dlatego wskoczył na łóżko.
Prawie się popłakał ze szczęścia, ale przypomniał sobie co się chwilę temu działo na tym łóżku.
- Fujka, fujka, fujka, fujka - nie zabalował za długo w tamtym pokoju, bo przeszedł go zimny dreszcz odrazy. Zaczął trzepać swoje ubranie jakby nie wiadomo co na nim osiadło.
- Pewnie poszedł do osiedlowego, prawdopodobnie mam jeszcze z 10 minut. Kurczę ten pokój, nie zaskoczyłeś mnie Afuro Terumi - wszedł jeszcze raz po schodach bo nie wiedział czemu zbiegł jak opętany.
Pokój Miyu, wyglądał jak zwykły pokój 15 latki, porozrzucane ubrania, pełno mang, figurki Hatusne Miku, które podarował jej niegdyś Axel i pełno miśków. Kishibe jak tylko wszedł mało co nie rzygnął. Nie zarumienił się ani nic tak jak ci chłopcy w anime, nie obchodziło go latanie za dziewczynami, naprawdę zbędna czynność, żeby się jeszcze o nie starać? Pierwsza lepsza mu wystarczy i tak miejsce kobiet jest w kuchni. Jedyne jego oczko w głowie to piłka nożna i Afuro Terumi, omijając temat miłości.
Ubrania, no co? Majtki? Stanik? Wziął je do ręki, powinien je teraz rzucić? Odskoczyć? Jak je zabierze to wezmą go za zboczeńca, a zboczeńcem jest tylko Afuro, nie przerazi go to.
Przeleciał jeszcze szybkim okiem pokój. To by musiało być coś z ciałem. Mimo takiej hulaszczego życia boi się obnażać. Ludzie muszą go zobaczyć nago... telefon! Ładował się na dole, jak fart!
I znowu siup na dół.
Samsung, jakiś nienajnowszy, trzeba zanotować. Fart v2, nie ma hasła. Taki z niego informatyk! Galeria. Po czole fioletowowłosego zaczął spływać pot, zaczął się stresować, nie musiał długo grzebać po galerii bo pierwsze zdjęcie przedstawiało młodego boga. Teraz dopiero mu wpłynął rumieniec na twarz, a ręka sama zakryła usta. Jednakże myśl "FUUUUJ" była silniejsza.
Instagram, tak! Wyślesz coś, usuniesz i to zniknie! Przecież codziennie przegląda jego konto, wyślij wiadomość... wybierz zdjęcie i... poszło. Wyciągnął swój telefon z kieszeni, zescreenował, a na telefonie blondyna usunął zdjęcie.
Wiać!
*
Następny dzień
Afuro miał serdecznie dość pracy,mogliby to już skończyć bo dochodziła 15. Opierał łokieć o deskę biurka, a na ręce swoją głowę i wpatrywał się w twarz Ishido. Mężczyzna wyglądał majestatycznie na swym tronie. Także opierał głowę na ręce i oglądał coś na swoim dotykowym ekranie. Te piękne włosy, zapewne umyte niedawno w jakimś drogim szamponie. Błyszcząca skóra w kolorze brzoskwini. Tak Kitsune lubi chodzić z dużym dekoltem i pokazywać co nieco. Cesarz czuł wzrok chłopaka na sobie, ale udawał, że tego nie widzi, podniecało go to. Chociaż tak naprawdę emanowała z niego nuda, czuł że go pragnie. Trzeba to zmienić. Terumi tylko się denerwował, nie po to tyle harował na tych studiach i robił te kursy chociaż wcale nie musiał, teraz odpisuje na maile wkurzonych antypiątosektorowców. Kopiuj wklej tą samą formułkę, a w tle jakieś śmieszne koty. Nic tylko żyć, nie umierać.
- Afuro - odezwał się nagle cesarz swym władczym głosem, a jego kolczyki zalśniły w blasku sztucznego światła.
Blondyn wychylił się ze swojego stanowiska.
- Co tam panie? - już dawno sformułowanie "panie" przestał traktować poważnie
- Podejdź tu - nie odmawiając podszedł do mężczyzny myśląc, że znowu chce mu pokazać jakiś fajny garnitur na wyprzedaży albo małego kota polującego na muchę bo w sumie tylko tym się zajmował całymi dniami. Ewentualnie wpatrywał się w tabelki w excelu bo to jego uzależnienie.
Afuro oparł się o tron. Jednak gdy białowłosy pociągnął go za krawat i przyciągnął do swojej twarzy.
- Obijasz mi się... - był naprawdę blisko jego twarzy - wracamy do normalności!
Pociągnął go jeszcze bardziej i jeszcze bliżej swojej twarzy, tak, że twarz blondyna pokrył rumieniec.
Po czym dodał:
- ...Jakbyś na coś czekał - jego brązowe źrenice powędrowały w górę by nacieszyć wzrok tym rumieńcem.
- Dobrze wiesz na co czekam - Afuro korzystając z sytuacji, że jest już tak blisko cesarza, złapał go podbródek i szybko cmoknął w usta. Białowłosy trochę nie ogarnął co się stało i puścił krawat mężczyzny. Ten to wykorzystał i wskoczył od razu na kolana cesarza, jak wierny piesek, który domagał się pieszczot.
- Kusisz... - Ishido odgarnął Terumiemu włosy na ramię. Nie mógł mu ulec tak łatwo.
- Od tego jestem, od kuszenia. Jestem twoją dziwką nie pamiętasz? - oparł mu głowę na ramieniu i polizał mu ucho do którego ledwo co sięgnął.
- Coś nie jesteś sobą -to cięcie po rękach dało mu po prostu do myślenia. Nie ma co się nad sobą użalać, trzeba żyć dalej, bo inni nie mogli... Miał udawać niedostępnego, ale czy to jego wina, że coś mu rośnie w jego spodniach?
- Musisz narzekać akurat gdy jestem napalony? - spojrzał na niego miną niezadowolonego dziecka, na co Shuuji tylko przewrócił oczami - Panie pozwól mi...
Blondyn zsunął się z kolan mężczyzny i czułym dotykiem pogładził jego uda by wzbudzić nim przyjemny dreszcz.
Patrzyli sobie w oczy, oczywistym było co się zaraz stanie.
- Dawaj, byle szybko. Nie mogę na ciebie patrzeć jak robisz taką minę - zakrywał dłonią swoją rozpromienioną twarz by nie dawać blondynowi satysfakcji. Blondyn śmiechnął pod nosem jakby taka reakcja go satysfakcjonowała.
Gładząc uda cesarza, Afuro od razu rozpiął mu spodnie i pasek. Ślinka od razu zaczęła ciec, a serce przyspieszyło swoje tempo. Od razu wyciągnął z bielizny to co najlepsze i za nim ktokolwiek się obejrzał, Teru polizał członka i wsadził go sobie do ust.
Lizał zgrabnie poruszając językiem. W dół, górę, na boki. Wsadzał sobie penisa jak najgłębiej potrafił próbując wywołać chociaż najcichszy dźwięk u swojego pana
- Kurwa! - białowłosy musiał mieć słuch absolutny, bo dosłownie usłyszał szelest pierwszego drgnięcia drzwi. Niczym dziecko od smoczka, odciągnął głowę chłopaka od swojego krocza, ale ktoś zdążył już wejść. Nigdy nie zgadniecie kto przerwał tę seksowną chwilę. Proszę o wybuczenie i wygwizdanie tej osoby.
- A tutaj zrobię sobie moje prywatne biuro, jedno z trzech w sumie, ale to będzie największe - usłyszeli rozanielony kobiecy głos.
- O Boże, soczewki mi gdzieś upadły - Afuro ratował sytuację najlepiej jak tylko potrafił.
Wtedy kobieta dopiero zainteresowała się tym, że ktoś jest w pomieszczeniu. Kitsune Tadashi, cycata materialistka i samolub przybyła odebrać co jej.
- Ochrona! - krzyknął Shuuji, dalej nie ogarniał co się dzieje, widok różowowłosej w miniówce i w połowie rozpiętej koszuli jakoś go przerażał.
- On żartował! - krzyknęła do ludzi zbliżających się do komnaty.
- Tadashi, cholera jak tu wlazłaś?! - białowłosy ewidentnie miał jakiś uraz do różowowłosej.
- Może dlatego, że zostałam umówiona na spotkanie? Jako przedstawiciel mojej firmy - zarzuciła włosami i też przy okazji cyckami
- Pornhuba? - rzucił Aphrodi, który nagle znalazł swoje soczewki.
- Nieśmieszne. Zabiłeś mi szefa, więc awansowałam, fajnie co nie? Ale obecny dyrektor nie jest taki super jak Fukuś, jest stary i nudny, nie mam ochoty mu obciągać.
- Skoro o obciąganiu mowa, tak jakby nam przerwałaś - Shuuji postanowił nie przejmować się towarzystwem dziewczyny i przybliżył głowę blondyna z powrotem do swoich spodni.
- A! Tak! Po to głównie przyszłam! Od dzisiaj Afuro będzie obciągał mnie - tupiąc głośno, podeszła do tronu i pociągnęła Afuro za kitkę - Chodź, pobawimy się w mojej piwnicy! Zostawmy tego brutala!
Blondyn pisnął tylko gdy ta go pociągnęła, prawie co zjechał na tyłku po schodach, ale jego rękę chwycił białowłosy.
- Kogo nazywasz brutalem? - zaśmiał się pod nosem jakby zadowolony, że go tak nazwała - Wybacz kochana, ale on jest mój - pociągnął go za rękę
- Ała... - jęknął.
- Przecież miał być mój- ciągała go za to kitkę, jak psa na smyczy .
- Nie mogę się z nikim dzielić z Terumim, tak było w kontrakcie!
Wyglądało to mniej więcej jak zabawa w przeciąganie liny, każdy ciągnął w swoją stronę, lisica narawdę mogła go pozbawić cudownej kiteczki
- Ale on mi obiecał!
- Przyśniło ci się!
- Ał, ał, ał, ał, ał,ał
- Afuro! - krzyknęli jak jeden mąż na chłopaka, a jego wzrok przenikał to na cesarza to na Tadashi.
- Tak jakby obiecałem Tadashi, że będziemy chodzić ze sobą przez kilka dni - podłoga była świdrowana przez jego wzrok, ale nie tak bardzo jak ciało blondyna wzrokiem wściekłości Ishido.
- Ha ha!
- Słucham?! - dziewczyna pokazała mu język.
- To jej nagroda, za uratowanie ciebie - tłumaczył cichutko.
Nie było szans na dokończenie loda
- 3 dni, daję wam 3 dni, nie więcej - wskazał palcem na swojego zwierzaka - Miej świadomość co cię czeka jak...
Nie dokończył bo kobieta ciągnąc biedaka za kitkę zdążyła szczęśliwa wybiec z pokoju.
Timeskip, znajdujemy się w samochodzie. Był to przeciętny "kobiecy" samochód i oczywiście, że firmowy.
- Tadashi...
- Tak kochanie? - blondyn mało co nie rzygnął na to określenie, ale i tak jego stan nie był tak ważny jak to, że od jakiś 15 minut siedzi zamknięty z różową wariatką w samochodzie. Oczywiście dalej stojąc na parkingu.
- Czemu jeszcze nie ruszyliśmy? Albo inaczej... gdzie mnie porywasz? - starał się łagodnie by nie zrobiła mu krzywdy, nie wiadomo jakie ma psychiczne zapędy.
Dziewczyna ścisnęła kierownicę którą mocno trzymała i pisnęła jak mały kotek.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś razem ze mną.
- Gdzie jedziemy...
- I to w moim samochodzie
- Gdzie jedziemy
- Będziemy jak prawdziwa rodzina
- Gdzie jedziemy kurw... - zezłościł się bo ta nawijała tylko jaka jest szczęśliwa, można było zauważyć kwiatuszki i serduszka nad jej głową.
- Odbierzemy nasze dziecko ze szkoły jak prawdziwe małżeństwo! - to będą długie trzy dni...ale nagle sobie uświadomił, że przecież ani on, ani ona nie mają dziecka. Chyba...
Dzieckiem okazała się być Miyu, która mega się zdziwiła, gdy wychodząc ze szkoły, wraz z Peko, podbiegła do niej różowowłosa (oczywiście zamknęła Afuro w samochodzie by nie mógł jej zatrzymać) złapała ją w pasie i przerzuciła ją sobie przez ramię niczym Shrek Fionę.
- Braciszku, czuję się zagrożona - wymamrotała siedząc na tylnym siedzeniu.
- Nie tylko ty... Powiesz nam w końcu gdzie do cholery jedziemy?! - chciał być miły, ale coś mu nie wychodziło
- Trzymaj - rzuciła mu na kolana jakieś plastikowe pudełko. Była to gra na Playstation
- Call of duty? Będziemy grać? - spojrzał za okno bo dziewczyna w końcu stanęła - To twój dom?
Dziewczyna z kamienną twarzą nie skomentowała tego.
- Powiesz, że Kitsune powiedziała, że lubisz gry - wysiadła z samochodu. Trochę spódnica jej się podwinęła przez co chłopak dojrzał jej czerwone majtki. Rodzeństwo spojrzało po sobie przerażonym wzrokiem.
Gdy stanęli pod drzwiami, Afuro był przekonany, że lisica sięgnie po klucze. Jakie było zdziwienie, gdy wcisnęła dzwonek. Nie mniej niż po 5 sekundach drzwi się otworzyły.
- Kazuś, najlepszego! - Tadashi Kazuo ukazał się im wraz ze swoją rudawą czupryną.
Afuro zdębiał. Bo skoro to jest dom rudego drania, który kiedyś go nękał to musi znaczyć, że...
- Kochanie, kto przyszedł? - w drzwi wślizgnął się nikt inny jak osoba o czarnych włosach. Zmęczona życiem i bólem biodra kobieta. Osoba, która całkowicie wyparła się swojej rodziny i nie tępiła nikogo bardziej niż swojego brata.
- Hanae - wysyczał blondyn.
Zapowiada się ciekawe rodzinne spotkanie...
------
Zmywarka robi brr
Następny będzie lepszy bo będzie akcja, tak myślę ._.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro