Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tak jak wszyscy chcieliśmy

Mamy to widzowie.

Czekajcie jeszcze na epilog i pamiętajcie o backstagu i pytaniach!

Dziękuję, kocham was...my kochamy.

---------

- Potem Kitsune mnie pocałowała i stwierdziła, że skoro nasi znajomi są razem, to my też powinnyśmy. PO TYLU LATACH! - Kokoro skończyła swoją opowieść o tym jak to się stało, że się zeszły.

- Słodko - rzekł zachwycony Terumi przyklaskując. Jak widać działalność klubu histeryków była zbędna.

- Ale czemu mi nie powiedziałyście?! Obyłoby się bez tej całej szopki! - Miyu nie podzielała ohów i ahów, liczyła, że to ona zainicjuje ten związek.

- To było niecały miesiąc temu! Chciałyśmy wam wszystkim o tym powiedzieć, ale Teru i Shuuya co chwilę mieli jakieś dramy, a gwoździa do trumny dobiła śmierć Jennett...dosłownie. - tłumaczyła Kitsune.

- To kiedy ślub? - rzucił żartobliwie Ishido wypijając herbatę z termosu. Wszyscy się zwrócili w jego stronę z miną czy pyta na poważnie.

- Mogłabym zapytać o to samo - nastała niezręczna cisza przerwana siorbaniem herbatki z termosu. Afuro nawet nie załapał, że chodziło o jego ślub.

Shuhei mistrz przerywania niezręczności jak i jej kreator zrobił to co potrafił najlepiej czyli drifta na autostradzie tak, że grupa w limuzynie dosłownie poleciała na lewe drzwi przy czym herbatka z termosu również tego nie przeżyła.

- Shu do cholery jasnej, brakuje mi dosłownie tyle ile masz w spodniach by cię zwolnić! Czyli niewiele - wydarł się Gou cały oblany herbatą.

Nie wspominałam, ale na klub histeryków czekała niespodzianka przyszykowana przez Miyu i Tsyukiego. Oczywiście wszelkie koszty pokryje wielki ex-święty cesarz, ale to oni są sprawcami całego zamieszania. Zarezerwowali hotel nad jeziorem na weekend, tak TEN hotel na boku TEJ autostrady. Marine Blue Lake Hotel. Weekendowy wyjazd, kąpanie się w jeziorku i słoneczko pozwoli wszystkim ochłonąć od ostatnich smutków i emocji.

Tsuyuki uchylił okienko, po którego otwarciu rockowa muzyka dosłownie jebła im po uszach.

- Nie moja wina, że kolo wepchnął mi się prawie pod koła! Jechał za wolno!

- To się nazywa jazda zgodna z przepisami - upomniał go Terumi szukając chusteczek, bo herbata poleciała również na niego. W pierwotnej wersji mieli pić alkohol, ale jeszcze nie ta godzina oraz mają nieletnią na pokładzie.

- Odezwał się ten, co jeździ najwolniej! - blondyn aż się skrzywił na myśl, że stracił prawo jazdy po pierwszej przejażdżce od 6 lat.

- Brat, chcesz mi coś powiedzieć? - Miyu nie słyszała jeszcze tej historii - Ty w ogóle masz prawo jazdy?

- Już nie! - krzyknął Shu, na co blondyn chciał mu przywalić termosem, ale chłopak w porę zamknął okienko.

- Bardziej od prawa jazdy martwię się, że nie wypłacę się z tego auta do końca życia - westchnął. Historia skończyła się tak, że auto skonfiskowano. W końcu to było auto Ishido, pewnie nawet nim się nigdy nie przejechał poza jazdą próbną.

- Wiesz...możemy się dogadać - posłał mu dwuznaczne spojrzenie na co blondyn puknął go w czoło.

- Wiecie co? Jak Shushu powiedział, że ma przyjaciół to mu z początku nie wierzyłam, ale wydajecie się być naprawdę spoko - z okienka wychylił się ktoś jeszcze. Kobieta z bordowymi włosami spiętymi w ogromną kitkę i dekoltem konkurencyjnym do tego Tadashi.

- A my nie wierzyliśmy, że Shuhei ma dziewczynę - dowaliła lisica. Tak, nie ma to jak wprowadzać nową postać do ostatniego rozdziału. Jej imię to Hirano Akira.

- Ej! Przestańcie! - zdenerwował się i znowu zrobił bardzo nierozważny manewr na drodze.

- Same dziady na tej autostradzie! Czemu ich nie rozjedziesz kochanie? - połączyła ich miłość do szybkiej jazdy.

- Jestem w pracy - syknął do niej by nie gadała głupot przy Ishido.

- Zobaczymy jak długo będziesz ją jeszcze miał - upomniał go pracodawca.

Droga o dziwo nie trwała długo. Co jakiś czas Shu rzucał nimi na prawo i lewo, ich rzeczy również fruwały po całym aucie i to w rytm muzyki Kiss.

- Czemu my się na to zgodziliśmy? - Kitsune dosłownie wysiadła jak pojeździe rollercoasterem, a nie limuzyną.

- Weź...przynajmniej ty za to wszystko nie musisz płacić... - skomentował Ishido, któremu również zbierało się na wymioty.

Weszli do budynku luksusowego hotelu, a wszystkie wspomnienia nagle do nich powróciły. W nocy jak wtedy tu przyjechali wyglądał ten teren zupełnie inaczej. Teraz wałęsało się tu wielu ludzi mimo koron drzew wokół budynku.

- Dzień dobry, mieliśmy rezerwację na nazwisko Ishido Shuuji - Shu z Miyu zrobili wszystko na jego konto, nawet podpięli kartę kredytową, a to niby Terumi miał być jego hakerem. Recepcjonistka spojrzała na białowłosego i aż przełknęła ślinę na widok mężczyzny. Jak zwykle piorunował swoim pogardliwym spojrzeniem z góry

- Mhm, jasne. Dwa pokoje po 2 osoby i jeden 3 osobowy standard średni - Shuuya aż się zdziwił, że mając jakimś cudem jego kartę nie zarezerwowali znów najdroższych pokojów z basenem - mają państwo szczęście, pokoje mają wyjście na nasz ogród,z którego wiedzie ścieżka przez las na plażę tylko dla naszego hotelu.

Shuuya tylko kiwał głową myśląc jakich zabójczych technik użyje na kierowcy.

- Potrzebuję tylko dokumentów od każdego z państwa.

Pani przejrzała wszystkich dowody i wpisała do komputera po czym przyszła pora na Kitsune...

- Ojej jakiś błąd mi tu wyskoczył...

- Jaki błąd? - zdziwiła się różowowłosa.

Kobieta wzięła jeszcze dokument Kokoro i przy niej również wyskoczył ów błąd. Recepcjonistka zakłopotała się nieco i szybko sięgnęła po telefon. Po wymianie kilku zdań z rozmówcą okazało się, że dziewczyny nie mogą dostać swojego pokoju.

- Przepraszam, ale panie mają zakaz wstępu do naszego hotelu.

- Słucham?! - spojrzały po sobie.

- Uszkodzenie stołu do ping ponga, wkradnięcie się do hotelowej winiarni, bieganie półnago po korytarzach...to wszystko zostało tu zapisane, nie mogę paniom dać pokoju.

- No cóż dziewczyny, było miło... - Shuuya nawet na nie nie zważył i wziął pozostałe dwa klucze.

- Ej ludzie... - mruknął cicho Shu.

- Zapłacimy i to nawet podwójnie! - Tadashi padła na kolana.

- No chyba ty... - mruknął białowłosy.

- Chyba wiem... - znowu próbował się przebić

- Takie są zasady - kobieta wzruszyła ramionami.

- Ale wtedy Miyu nie ma gdzie spać... - zauważył Terumi.

- Mam namiot w bagażniku - emoś w końcu skończył zdanie i wszyscy popatrzyli się na niego jak na idiotę.

Skończyło się tak, że rzeczywiście dziewczyny wzięły namiot, w którym Shuhei koczuje na wszelkich festiwalach i udały się na pole namiotowe I tak będą jak ninja przechodzić przez ogród do chłopaków, ale trzeba było stworzyć pozory.

Czasu mało, więc od razu wszedł projekt Killer Queen rozdział plażowy!

Ludzi było od groma, pełno bachorów, budek z jedzeniem i półnagich ludzi. Jeszcze ta ścieżka przez las, co prawda klimatyczna, ale w nocy przyjdzie im wiele robali. Na miejscu oczywiście wojna o leżaki. Za przeciwników mieli babcie, na które wdzięki Tenshiego raczej nie działały. Wystarczyło jednak by tylko Ishido na nie spojrzał, a już miały mokro w pampersie.

Słońce pozbawiało Tenshiego jego blasku, nie zamierzał świecić golizną tym razem. Siedział w bluzie, okularach przeciwsłonecznych i ogromnym kapeluszu pod parasolem. Twarz i nogi miał wysmarowane, a i tak czuł, że go zaraz spiecze. Przeciwieństwem był Ishido, który wystawił sobie leżak poza parasol i ani trochę się nie posmarował filtrem. Na jego klacie było można jajka smażyć. W końcu nie będzie musiał wydawać tyle kasy na solarium. Oczywiście trudno nie było nie spojrzeć na przystojnego mężczyznę wygrzewającego się na słoneczku. Dlatego tez Teru przeklinał pod nosem każdą babę, która zawiesiła na nim wzrok.

Shuhei to w ogóle był w innym wymiarze, również siedział w bluzie, ale podziwiał przy tym piękno kobiet. Chociaż żadna nie miała szans z jego kobietą, która poszła specjalnie dla niego po powerbanka do auta.

Aki miała na sobie czarny bardzo skąpy dwuczęściowy strój, aż nie pasował do Tsuyukowych kąpieluweczek w kaczuszki. Kitsune dość uroczy, pasujący jej niebieski w białe groszki, a Kokoro...Kokoro to chyba założyła jeszcze jednoczęściowy strój z gimnazjum. Obie poszły sprawdzić wodę z Miyu.

Terumi patrzył na dziewczyny jak psychopatki, które kąpały się w tej lodowatej wodzie. Jeszcze Ishido przebudził w sobie masochistyczne zapędy, bo gorący jak asfalt w sierpniu też postanowił się wykąpać.

- Nienawidzę plaży, nienawidzę piachu, nienawidzę wody... - przeklinał to miejsce - nienawidzę upału...nienawidzę...

- Przepraszam panią - przerwał mu nagle czyiś głos - Czy ten leżak jest wolny?

Blondyn podniósł wzrok spod okularów, oślepiło go i to wcale nie za sprawą słońca, a męskiej klaty, która najpierw przykuła jego uwagę, a potem twarz brodatego mężczyzny po trzydziestce. Wskazywał na leżak, na którym chwilę temu leżał Ishido.

Terumiemu chyba mowę odjęło. Zapomniał o tym, że nienawidzi plaży, on teraz kocha plażę! Zamrugał dwa razy oczami nie mogąc się napatrzeć, nie zwrócił nawet uwagi, że nazwał go panią.

- Eeee...yyy... - jakie było pytanie? - Tak, proszę.

Mężczyzna posłał mu uśmiech i wziął leżak, a Afuro odprowadzał go wzrokiem.

- Patrz jak się dobraliśmy, ja będę podglądać baby, a ty facetów - odezwał się Shuhei, świadek całej sytuacji. Bacznie obserwował Kitsune i jej skaczący biust, z resztą nie tylko jej. To było trochę odrażające w Shuheiu.

Na szczęście nie usłyszała tego Akira, która po kilku minutach przyniosła mu nie tylko powerbanka, a cały sprzęt do gier. Kochana.

- Terumi - o czyżby kolejny miły pan? - Gdzie jest mój leżak? - jednak nie...I chyba dopiero teraz ogarnął, że oddał leżak, o który bił się ze starszą panią. Uśmiechnął się krzywo.

- Jak woda? - chciał odwrócić jego uwagę, na co Ishido tylko zmarszczył brwi i w ramach rewanżu zabrał mu jego leżak by ruszył swoją dupę.

Niezadowolony blondyn wylądował na piachu. Nie będzie przecież siedzieć na kocyku z Shuheiem. Zdjął bluzę i kapelusz, zostawił tylko okulary, w których czuł się jak gwiazda i poszedł w stronę wody swym dziwkarskim krokiem. Bez bluzy zdradzał swoją płeć,a to było zawsze jego tajną bronią.

Miyu zaczęła do niego machać i na wejściu oczywiście musiała go schlapać. Pisnął, jak ta dziewica i odskoczył od wody.

- Zimnoooo!!! Powariowałyście! - Kitsune to w ogóle w swoim świecie, pływała za boją i robiła fikołki pod wodą.

Spojrzał na Kokoro, która zupełnie nie zważała na zimną wodę, tylko zakopywała się w piasku przy brzegu szykując swoją mogiłę.

- Nie rób z siebie jeszcze większej cioty, błagam - skomentowała sypiąc sobie piachem na nogi. Prawda jest taka, że nie da się być większą ciotą niż Terumi. Ale wszedł, krok po kroku zanurzając kolejne części ciała. Gdy był już mniej więcej po pas, Miyu rzuciła się na niego i oboje wylądowali w całości pod wodą.

Dziewczyna śmiała się jak głupia, natomiast jej brat wyglądał jak dziewczyna ze studni i to taka dygocząca na wietrze.

- Jak ja cię zaraz dorwę młoda! - jedynym słusznym wyjściem była zemsta. Zaczął ją chlapać i gonić, przy okazji Ozawie też się oberwało. Do tego dołączyła Kitsune i już wszyscy byli ochlapani. Lepiej się bawili niż te drące się dzieci.

Afuro o dziwo umiał pływać, więc pływał od boi do boi. Nawet zorganizowali wyścigi, które nie były do końca fair, bo Tadashi w euforii chciała podtopić pozostałą dwójkę. Liczyć im czas miała Kokoro, która na chwilę weszła się opłukać z piachu, ale gdy dotarli do mety Ozawy nie było.

- Kokoro? - rozejrzała się Miyu.

- Koko?! - różowowłosa już pomyślała, że biedna się utopiła, ponieważ grantowowłosa nie umie pływać. Chociaż, żeby topić się na takiej głębokości to też trzeba być magicznym- Kokoro?!

- Nie krzycz. Tam jest - wskazał blondyn na dziewczynę idącą w ich stronę wraz z Hirano i Shuheiem z piłką.

- Miałaś nam liczyć czas! - fuknęła różowowłosa.

- I tak płynęłaś najwolniej.

Hirano przyszła z propozycją gry w siatkówkę. Biedny Shu nie mógł zaprotestować i posłusznie za nią poszedł. Jednak chyba od ciągłego siedzenia za kierownicą zdrętwiało mu całe ciało i nawet nie był w stanie podskoczyć. Nawet Miyu biła go w tym na głowę. By nie było mu przykro Aki pogłaskała go i próbując się nie śmiać pochwaliła, że się stara.

Drużyna Miyu, Kokoro, Terumi biła na głowę Tsuyukiego, Akirę i Kitsune. Emoś pocieszał się, że chociaż może popatrzeć na panie w strojach kąpielowych, tym razem skaczące. Stracili kolejny punkt, gdy Afuro zagapił się w stronę leżaka Ishido, przy którym mężczyzna stał...i rozmawiał z dwoma kobietami. Z tak daleka widział jak na niego patrzyły, aż się prosiły o wylądowanie w piwnicy. 

- Spokojnie braciszku, ja to załatwię - zobaczyła jak marszczy brwi. Przy okazji grając bez niej, może drużyna Shu nadrobi punkty.

- Skoro mieszka pan w tym samym hotelu to może się spotkamy wieczorem w barze? - zaśmiała się babeczka.

- Możemy nawet teraz skoczyć na drinka - ta również zachichotała zarumieniona.

- Oh bardzo chętnie, postaram się znaleźć czas, jak coś mój pokój to... - chciał i tak podać fałszywy numer, ale rozmowę przerwała Miyu, która wyłoniła się zza pleców Ishido.

- Tatusiu - zaczęła go ciągnąć za rękę i specjalnie zawyżyła głos. Kobiety wytrzeszczyły oczy na widok młodej i słowo "Tatusiu" - Mamusia jest zła i powiedziała, że cię zabije jeżeli nie przestaniesz! - wskazała na Terumiego, który pokazywał w ich stronę dwa środkowe palce.

- O czym ty mówisz do cholery?! - krzyknął na nią, a blondynka dalej udawała słodką i niewinną dziewczynkę.

- O kurde, myślałam, że ten facet jeszcze trzydziestki nie ma, a ma bachora - szeptały między sobą.

- Chodź, jeszcze ta jego płaska blondyna nas dorwie - wzięły i poszły w stronę brodatego faceta, co pożyczył od Teru leżak. Ishido trochę nie ogarnął co się właśnie wydarzyło.

Dzień mijał im długo na zabawie i kąpaniu. Teru w ogóle już nie chciał wyjść z wody, bo na wietrze było mu zimno. Zjedli na bogato frytki i rybkę oraz korzystając z pory obiadowej ukradli komuś leżaki.

Doszli do wniosku, że był im potrzebny taki dzień. Terumi mimowolnie uśmiechnął się sam do siebie. Tworzyli rodzinę, a z nią się zawsze spędza miło czas, Ishido też się uśmiechnął, chociaż się zastanawiał czy mina blondyna nie ma powiązania z lubieżnym spojrzeniem w jego stronę.

Ale, ale, dzień się jeszcze nie skończył.

Po przyjściu do pokojów chyba każdy miał dość, ekipa poszła na kolację, a Ozawa i Tadashi wtrąciły drugą porcję ryby i frytek w budkach. Czekały aż się ściemni żeby wtargnąć do hotelu.

- Poszedłbym spać - rzekł Affo i rzucił się na łóżko - Albo na jakiś masaż...wymasujesz mnie panie? - wyjęczał mając jeszcze siłę na żarty.

- Może pójdziemy do baru się czegoś napić? - zaproponował kładąc się obok. Blondyn przewrócił oczami.

- Ty byś tylko pił.

- A ty się tylko ruchał.

- W sumie możemy się ruchać, tylko zasłoń okno.

- Po co? Niech wszyscy patrzą - powiedział Ishi, gdy łapki Afuro spoczęły na jego świeżo co opalanej klacie. To niedorzeczne, że jemu tak opalenizna pięknie wychodziła, a on jutro będzie burakiem - Tylko musiałbym się mimo wszystko upić.

Wtulali się w siebie mimo iż było mega gorąco. Shuuya głaskał chłopaka po włosach i już nic nie było im potrzebne do szczęścia...gdyby, nie to że dwie yaoistki wgapiały się w nich przez niezasłonięte okno balkonowe. Kitsune i Kokoro miały włączony tryb incognito na terenie ośrodka.

Teru otworzył im drzwi, a te przemknęły jak ninja do środka.

- Nie mów za głośno o upijaniu się, bo Hirano tu zaraz przyleci - upomniała ich Ozawa.

- Nie macie co robić? - blondyn rzucił się z powrotem na łóżko.

- Przecież nie pójdziemy na ping ponga, ani do baru zapomniałeś? Nuda straszna - wytłumaczyła Kitsune.

- Może chcecie w coś zagrać? - usłyszeli dość cichy głos. Okazało się, że to Akira przyklejona do szyby okna pomachała im pudełkiem kart.

Wpuścili ją i oczywiście zaraz przyszedł też Shu. Miyu stwierdziła (słusznie) że woli się nie bawić z dorosłymi.

Usiedli w kółeczku, na dywanie, na którym prawdopodobnie będą spać dzisiaj dziewczyny. I pierwszą grą, w którą zdecydowali się zagrać było klasyczne Makao.

Jeszcze przed rozpoczęciem Ishido poszedł do lodówki zobaczyć hotelowe alkohole. 

- Co? Mówiłem, że na trzeźwo nie mogę! - Afuro tylko znów pokręcił głową z dezaprobatą.

Gra przebiegała o dziwo spokojnie. Akira tylko niezauważalnie podpijała z kieliszka Ishido, naprawdę czuła się jak u siebie.

W pewnym momencie, Gouenji rzucił jej trójkę, co łączyło się z ciągnięciem trzech kart. Ta chcąc podbić rzuciła dwójkę co równało się wzięciu już 5 kart dla kogoś.

- Nie możesz tego położyć, musisz mieć 3 albo króla - wytłumaczył jej.

- Jak to, przecież dwa wystarczy.

- No nie, musi być coś wyżej.

- Sam jesteś wyżej, w uno zawsze tak można było!

- Jestem hazardzistom, wiem co mówię - widać było, że się wkurzył, ale mimo to zachowywał stoicki spokój.

- Ja również jestem.

- Kokichi też tak mówił, nie możesz dać dwa - przypomniała sobie Kitsune o jej kochanym szefie hazardziście. Ishido też nauczył się tego od niego.

- Vai a farti fottere - przeklęła po włosku pod nosem i pociągnęła 3 karty - Nie zdziwcie się jak zapuka do was włoska mafia - Ishido nawet mafia nie jest straszna.

Zagrali jeszcze dwie rundki, po czym przerzucili się na kenta, ale karcianki jakoś im nie podchodziły. Byli zbyt zmęczeni. Półtorej butelki zostało już opróżnione i to prawie w całości przez Hirano. Dlatego doniosła kieliszki i swój własny pędzony bimber, który spakowała całkiem przypadkiem do walizeczki.

Afuro patrzył nietęgą miną na swój kieliszek. Jak radziła Aki, trzeba było wziąć na raz. Shuhei już doświadczony z jej alkoholami dostał butelkę coli. wypili na trzy cztery, ale szybko zastąpili to kolejną butelką winka i whiskey.

- Zagrajmy w butelkę - zaproponowała Kitsune.

O dziwo wszystkim się spodobał ten pomysł.

Zakręcili butelką i pierwsza osobą, na którą wypadło była Kokoro.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytała Akira.

- Prawda... - grantowowłosa zestresowała się lekko.

- Kiedy zaczęły podobać ci się dziewczyny? - kobieta palnęła prosto z mostu.

- Aki... - Shu uderzył ją w plecy, bo czuła się za swobodnie.

- Hmm - ale Ozawie spodobało się to pytanie - Myślę, że tak naprawdę od zawsze, ale uświadomiłam sobie to dopiero gdzieś na koniec gimnazjum - teraz ona kręciła butelką.

Padło na Afuro na co wszyscy w około się uśmiechnęli jakby już mieli dla niego pytania

- Prawda czy wyzwanie? - Akira szczęśliwa miała cały arsenał pytań gotowy.

- Prawda? - Afuro obawiał się co ona chce wymyślić.

- Ile shotów musiałbyś wypić żeby przespać się z każdym z nas! - Akira chyba zaraz wyleci za drzwi.

Terumi popatrzył się na każdego z osobna, chyba nie chcieli wiedzieć. Afuro tylko się zaśmiał, w sumie jako zawodowa dziwka nie miałby żadnych skrupułów.

- Shuuya zero, ewentualnie jeden na rozgrzanie, Kitsune 5, Kokoro 10, Akira 2137, a Shu... - popatrzył na małego skulonego emosia jakby chciał go schrupać - ...3

Tsuyuki przypomniał sobie, że affo już napił się troszkę. Blondyn zakręcił butelką i padło na...

- Shushu... - wymiałaczał blondyn - Prawda czy wyzwanie?

- Prawda... - aż zadygotał. Teru skradł się do niego niczym kotek i siadłszy mu na kolana zaczął się bawić jego włosami.

- Ile zapłaciłeś Aki by z tobą chodziła? - bo to było niemożliwe by tak piękna kobieta z własnej woli wybrała jego.

- Spadaj! - zrzucił go z siebie.

- No to... jakie masz strefy erogenne? - dalej przeczesywał mu włosy. Bimber Akiry czyni jakieś cuda.

- Weź wymyśl coś normalnego albo ktoś inny, albo niech będzie już to wyzwanie! - wkurzył się zawstydzony sam sobą.

- No to... daj nam poczytać swoją historię wyszukiwania - o dziwo wręczył mu bez problemu swój telefon.

- Tłumacz włosko-japoński, ile kosztuje nowy rozrusznik, Panna i strzelec kompatybilność, 2+2×2, pomidor to owoc czy warzywo, jak zapuścić brodę, ograniczenie w terenie zabudowanym, jak zadowolić kobietę... - czytał Terumi, a Shu chował swoją twarz w rękach - No ładnie...

Shu wyrwał mu butelkę i sam zakręcił, na jego nieszczęście wypadł Ishido.

- Prawda czy wyzwanie? - spytał.

- Niech będzie wyzwanie - czyżby nie chciał wyjawiać jakiś swoich sekretów?

Teru wskoczył teraz mu na kolana.

- No to może wyjdź na korytarz i... - proponowała mu już coś Hirano, ale Terumi zatkał jej usta.

- Nie! Niech pocierpi! Powiedz każdemu po komplemencie! - Shuuya spojrzał na blondyna czy sobie żartów z niego nie robi i siorbnął whiskacza.

- No to...Tadashi jesteś bardzo zdolna, masz naturalny talent do wielu rzeczy, który podziwiam. Ozawa jesteś bardzo silną osobą, odpowiedzialną i rozważną. Hirano dobrze pędzisz bimber - Nie umiał nic lepszego wymyślić - Shuhei... cenię twoje przyjacielskie nastawienie i chęć niesienia pomocy innym - Shu chyba pierwszy raz słyszał jakąś pochwałę z jego ust - Teru...hmm... - blondyn przechylił głowę czekając na to co powie -... nie wiem

;-;

- Cieszę się, że ze mną wytrzymujesz, że się nie poddajesz, że jesteś uparty - objął go ramieniem. Niech się cieszy. Rzeczywiście Teru zarumienił się lekko

Zakręcił butelką i padło znów na Afuro.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytał Ishido ciekaw co wybierze napierając na niego i robiąc kolejnego łyka whiskacza.

- To może wyzwanie...

Ishido miał już coś chyba przygotowane, ale nagle do pokoju ni z gruchy wbiła Miyu.

- Słuchajcie! Ochrona chodzi po pokojach i szuka dziewczyn! Musieli was zobaczyć!

- Co?! - jak zwykle Kitsune się najbardziej przejęła.

- Łażą po korytarzach i pokojach...

- Świetnie, czyli czas się zbierać - Ozawa się podniosła w sumie zadowolona, bo miał dość tej gry.

- Może my też już pójdziemy? - Shu podniósł się z ziemi.

- Ej no, nie idźcie sobie! Dopiero się rozkręcaliśmy! - blondyn nadymał policzki niezadowolony.

- Zostawię wam ten bimber - rzekła Akira, chociaż butelką była prawie w całości wypita przez nią.

- Pójdziemy już sobie - grantowowłosa puściła oczko w stronę Shuuyi - Pospacerujemy z Kitsune i zobaczymy czy w pokoju Shu kanapa się rozkłada i u niego się położymy.

Może to i dobrze. I tak większość wyglądała już na niezdolnych do życia, to też nie te lata...

Wszyscy sobie poszli i nasza dwójka została sama. Afuro będąc wrakiem człowieka rozebrał się i wskoczył w piżamę. To samo uczynił Ishido, ale on nie chciał spać. Miał coś ważnego jeszcze do zrobienia. Patrzył w oczy leżącego na przeciwko jego ukochanego, które się mocno kleiły. Złapał go za rękę i ją pocałował.

- Super było - mruknął.

- Podziękuj siostrze - odgarnął mu włosy za ucho.

Patrzyli się jeszcze chwilę, ale logicznym było, że nie umieli się powstrzymać i poszli w ślinę. To było cudowne, ta bliskość, dłoń Ishido od razu zeszła na pośladek Afuro. Przeplatali swoje języki w zgrabnym tańcu, skubali wargi i wtulali w siebie coraz bardziej jakby nie pozwalając drugiej osobie odejść.

Wkrótce Terumi przerwał i zmęczony położył mu głowę na klatę, dając do zrozumienia, że nie chce niczego więcej oprócz zaśnięcia w jego ramionach.

- Fajnie cię mieć - szepnął zasypiając.

Wtulili się w siebie, blondyn zaciągał się męskim zapachem Ishido. Zaś Shuuji patrzył na niebo za oknem. Był zły. Miał jedno zadanie do wykonania, a wyjazd się już skończył, przynajmniej Terumiemu się podobało. Zamknął oczy i słuchał bicia ich serc, ale za Chiny nie umiał zasnąć.

3 godziny później...

- Teru...Terumi... - słyszał blondyn przez sen gdy się okazało, że to Ishido go budzi szturchając w ramię. Przetarł oczy, była gdzieś trzecia w nocy - Wstawaj.

- Czego chcesz? - mruknął przekręcając się na bok licząc, że Shuji wróci do spania, bo po cholerę w ogóle wstał?

- Chodź, chcę Ci coś pokazać - alkohol go jeszcze trzymał jak nic.

- Jutrooo...

Białowłosy jak się uparł to choćby się waliło i paliło musi być tak jak on chce. Pochwycił śpiącą królewnę w pasie i podniósł niczym kota. Oczywiście wpół nieprzytomny blondyn nie waży mało, Gou przecenił swoją siłę przez procenty i się potknął, a wraz z nim Teru wylądował w połowie na podłodze.

- Kurwa - przeklął soczyście. Afuro nie wiedzieć czemu za bardzo to rozbawiło, że się zaczął śmiać, a wraz z nim Gou, jak małe dzieci. Teraz Afuro już nie potrzebował iść z powrotem spać.

Zarzucili na siebie jedynie bluzy i buty, i wyszli na taras. Teraz zrozumiał co Gouenji chciał mu pokazać. Było piękne bezchmurne niebo, było ciepło jedynie lekki wiaterek podnosił kosmyki jego włosów. Cykanie świerszczy i cykad, szum jeziora i...gwiazdy.

- Patrz jak pięknie gwiazdy widać - chociaż Shuuyi rozmazywał się delikatnie obraz to i tak dostrzegał jego piękno. Atmosfera była niesamowita, warto było tu przyjechać. Blondyn chłonął ją całą sobą, oczy błyszczały mu się prawie jak te miliardy gwiazd.

- Chodź, idziemy nad jezioro - wyciągnął do niego rękę, a w drugiej zapalił latarkę w telefonie.

Chociaż idąc przez las mogło być strasznie tak wizja pójścia w jego głąb na romantyczny spacer z Shuuyą bardzo mu się spodobała. Uśmiechnął się i ścisnął jego dłoń.

Było pusto, cicho. Hotel, który wrzał i droga opustoszały, byli tylko oni i cykady. Latarnie oświetlające drogę skończyły się wraz z lasem. Terumi wtulił się mocniej w ramię mężczyzny, było trochę strasznie, ale przede wszystkim było mu zimno.

- Na takie właściwe wakacje jedziemy w góry - trząsł się.

Szli ścieżką między drzewami. Afuro uśmiechnął się na widok świetlików, które umilały drogę. Teraz to w ogóle blondyn cieszył się jak dziecko.

Gdy usłyszał szum wody oderwał się od Ishido i wbiegł na piach i do wody. Co z tego, że jak był dzień to za żadne skarby nie chciał wleźć do jeziora. Alkohol trzymał, przecież by jemu było od razu zimno.

Zaczął się kręcić w kółko chlapiąc wodą aż Gou do niego doszedł to zaczął chlapać i jego.

- Nie musimy wracać, zostańmy tu - Gouenji również zamoczył kostki. Stanęli do siebie twarzą w twarz. Euforia wprost rozpierała ciało blondyna, zaś serce Ishido kołatało jak szalone. Patrzyli sobie w oczy, które oświetlała jedynie latarenka i gwiazdy - Tak bardzo cię kocham... - wymamrotał jeszcze Terumi, bo chociaż wielbił ciemne oczy mężczyzny to ileż można w nie patrzeć?

Pocałował go wdzięczny za to, że się tu wybrali. Nie, chyba po prostu wdzięczny za wszystko. Ale nie kontynuowali pocałunku...

- Ja ciebie kocham bardziej - powiedział dumnie, na co blondyn tylko kopnął nogą w wodę chlapiąc i uciekł w stronę pomostu krzycząc:

- Nie wydaje mi się!

- Ej! - pobiegł za nim.

Wspięli się po drabince na drewniany pomost, którego za dnia skakały dzieciaki i siedli na jego krańcu.

Niebo rozpościerało się nad nimi przypominając bardziej scenę z jakiegoś filmu, ale to była rzeczywistość. Jezioro, las i oni. Oni na wyłączność.

Blondyn położył głowę na ramieniu swojego partnera i zamknął oczy na chwilę nucąc pod nosem "Love of my life" Queen.

- Myślisz, że ci na górze patrzą teraz na nas? - przerwał mu, bo ciemne niebo jakby posypane brokatem przysparzało białowłosego o niesamowitą zadumę.

Terumi otworzył oczy i odkleił się od ramienia.

- Z pewnością i w dodatku się z nas śmieją - Gouenji nigdy chyba nie wierzył w Boga czy siłę wyższą, takie pytania z jego strony brzmiały wręcz nienaturalnie.

Zapanowała znowu cisza, tym razem trochę niezręczna, ale nie przeszkadzała w napawaniu się widokiem. Jakby to wszystko przemyśleć to mógł wcale nie zobaczyć tego widoku, a na pewno nie przeżyć go z Gouenjim. Jemu teraz serce łomotało jak szalone, delikatnie się trząsł jakby czymś się stresował.

- Chyba to jest jedna z tych chwil, dla których warto żyć - stwierdził Afuro hipnotyzując się dalej niebem. Pomyśleć, że wielokrotnie próbował odebrać sobie życie, nie stanowiło ono dla niego sensu, a teraz? Czuł, że robi krok na przód. A to wszystko dzięki niemu. Jego psychologowi.

- Dziękuję - rzekł zwracając się do Ishido - Dziękuję, że jesteś.

Te słowa były czystymi i szczerymi słowami, pełnymi wdzięczności. Przysunął odrobinę swoją dłoń w stronę dłoni mężczyzny by spleść swoje palce. Poczuł jak dłonie Ishido są zimne jak te u trupa, przechylił delikatnie głowę zaś na jego twarzy malował się gorący rumieniec. Potem dostrzegł, że w drugiej ręce coś trzyma.

- Też dziękuję - powiedział, ale jakby przez ściśnięte gardło. No dajesz, teraz albo nigdy. - Chciałbyś zostać już ze mną na zawsze?

Dokończył. Terumi podniósł pytająco brew, bo chyba nie załapał. Białowłosy zdążył się podnieść i klęknąć na kolano. Wysunął małe pudełeczko, które trzymał przez cały czas w dłoni...w którym znajdował się pierścionek.

Wdech i wydech

- Te długie proste włosy
Ten uśmiech tak szeroki
Te kolorowe oczy patrzące wciąż na boki...
Ta delikatna skóra
Ten piękny zarys twarzy
Terumi mój aniołku...
Czy wyjdziesz za mnie?

Serce staje, łzy samoistnie lecą po policzkach, odpowiedź jest taka oczywista, ale ten ścisk w gardle. Pojawia się szloch i bezdech. Gouenji dumny z siebie też się wzruszył.
Terumi pokiwał głową potwierdzająco, nie był w stanie z siebie tego wyrzucić, ale gdy tylko Gouenji go objął...

- Tak...tak, tak, tak! - wytarł nos i zawiesił ręce na jego szyi znowu się na niego patrząc zeszklonymi oczami.

- Kurwa...Nawet nie wiesz jak o tym marzyłem - beczał i równocześnie rozsadzało go ze szczęścia. Mężczyzna odgarnął mu włosy za ucho i sam pociągnął nosem.

- Myślałem o tym od dnia gdy wyznaliśmy sobie miłość, nawet po zerwaniu i za każdym jebanym razem gdy w ramionach miałem kogoś innego niż ciebie - tym razem Terumi wytarł łzy partnera. - Naprawdę kocham cię najmocniej - nawiązał do poprzedniej rozmowy i schował blondyna w swoich ramionach.

- Gdyby nas jeszcze tolerowano... - westchnął.

- Tym się nie przejmuj, spierdolimy z tego chorego kraju, weźmiemy ślub, zmienimy nazwiska, będziemy podróżować, żyć na granicy moralności, kochać się dniem i nocą... - blondyn wiedział, że to raczej mało realne, ale trzeba dać się unieść chwili. Mimo to zatkał usta na chwilę Shuuyi.

- Jest jeden warunek... - Shuuya podniósł pytająco brew - ...Wyjdę za ciebie, ale nie napiszesz już ani jednego wiersza, jesteś w tym chujowy.

- Chyba jestem w stanie na to przystać.

Pierścionek z drobnym czerwonym rubinem spoczął tam gdzie jego miejsce. Na serdecznym palcu morderczej królowej.

KONIEC.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro