Skończyło się Love Story
Eeem...dzień dobry? W sumie nie wiem co napisać, bo od bardzo długiego czasu moje życie polega na wstaniu, zjedzeniu, pofantazjowaniu o naszych chłopcach i pójściu spać. Czasem popłakaniu sobie tak dla zasady. Ludzie mnie nienawidzą bo chce iść do szkoły lol. Od braku kontaktu z ludźmi powiększyło się moje social anxiety, boję się mojej przyjaciółki bo się zmieniła i ciągle mnie gdzieś wyciąga, przytyłam, mój organizm siada przez brak minimalnego ruchu. Jak Czarnka nienawidzę to też wam mówię take it easy.
Ooo byłam w szpitalu. I myślałam sobie, że fajnie w końcu znajdę czas na pisanie, gówno prawda. Majówka! Również wyszło gówno.
W sumie bardzo polubiłam hetero romanse, zdrowe relacje sprawiają, że mam ochotę dopisać parę rozdziałów do Boskiego Ognia bo brakuje tam zwyczajnego życia naszej pary. Kiedyś to zrobię. Jak skończę KQ i Anioła, który po 5 latach też zbliża się do końca i jest to jedyna książka, z której jestem w całości dumna.
-----------
Szampan i bąbelki najlepiej smakują gdy przez szklankę przechodzą ciepłe promienie letniego słońca. Wykwintne śniadanie na tarasie z widokiem na pięknie wystrzyżony przez ogrodników ogród, czy może być coś piękniejszego? Tak, to wszystko z ukochaną osobą obok.
Ishido przyglądał się kieliszkowi swojego trunku lansując w okularach przeciwsłonecznych i wyjątkowo włosach spiętych w kitkę. Smakował chłodny napój zagryzając co jakiś czas pełnoziarnisty chleb z kawiorem czy innym humusem.
- Piękna dziś pogoda nieprawdaż? - zachwycał się słońcem, które powiększy jego opaleniznę jeszcze bardziej tak samo jak wybitnym smakiem alkoholu.
- Mhm - mruknął Terumi siedzący obok w dresie, koku ala ptasie gniazdo, kubkiem zwykłej czarnej kawy i nie ruszoną jajecznicą. Pochłonięty był myśleniem nad strategią dla drużyny z nosem w pliczku kartek. Ishido patrzył na niego z zniesmaczeniem, jak można marnować taki piękny dzień na taką głupotę?
- Pomóc ci? - łaskawie zapytał widząc jak blondyn prawie że wali głową w stół - Wiesz, że mogę ci powiedzieć wszystko o boisku, dać sędziów dających wam przewagę, ustalić wynik...
- Ja gram bez cheatów. Już raz przejechałem się na oszukiwaniu i jak to się skończyło?
Ishido dopił tylko szampana do końca nie rozumiejąc czemu Terumi nie chce ułatwić sobie życia.
- Niemożliwe, gdzie się podział ten Gouenji co prawił mi frazesy o grze fair i pokazywaniu swojej wartości?
- Zamknąłem go gdzieś w mojej piwnicy, ale przekłuwanie ściany idzie mu aż za dobrze. Co nie zmienia faktu, że tak jak nie ma nic za darmo tak samo nic nigdy nie jest do końca fair.
Afuro uśmiechnął na myśl, że powoli wraca stary Gouenji, po ostatnim powiedzeniu sobie prawdy Ishido naprawdę się otworzył. Rzeczywiście święty cesarz to była tylko maska i rola, chociaż dalej jest nią trochę przesiąknięty. Nie opierał się też by się przeprowadzić do Shuuyi, na pewno pianino go przekonało. Miyu i tak spotykała się z bratem co jakiś czas, więc willę cesarza traktowała jak hotel.
- A to co nas podnieca to się nazywa kasa - zaśmiał się dodając również jedną z życiowych prawd, na co Ishido tylko spuścił swoje okulary by upewnić się czy właśnie z niego zakpił i nawiązał do martwego Kokichi Fukawy.
- Nie no my tego nie wygramy - położył się na stole i podłamał - Już kręcenie tyłkiem przed napalonymi facetami było prostsze.
- Mam rozumieć, że chcesz wykuwać dziurę w ścianie razem z Gouenjim? - po tym jak wypił swojego szampana zajął się kawą blondyna i kręcił kubkiem myśląc jakie tortury może zaoferować aniołkowi.
Terumi aż się wyprostował i wrócił do analizy swoich zapisków.
- Żartowałem... - zrobił łyka - albo i nie...Po prostu nie zmuszaj mnie do ukarania ciebie.
- Ja może lepiej pójdę jeszcze z nimi potrenować... - Ishido przez ukaranie raczej miał na myśli praktyki bdsm niżeli ćwiartowanie ciała prawda? Afuro miał taką nadzieję mimo wszystko wolał nie ryzykować, chociaz dawno się tak ostro nie zabawiali. Wychodząc z tarasu jeszcze obejrzał się za Ishido i przegryzł delikatnie wargę.
- Też będę się zbierał - blondyn patrzył mężczyzna wypija całą jego kawę - Wrócę dzisiaj późno, bo idę zerwać z Jennett.
- Trochę szkoda... - spuścił głowę - ...albo i nie. W końcu zajmiesz się mną tak jak trzeba.
Weszli do środka, ale okazało się, że nie byli tam sami. Słychać było jak ktoś zbiegał tupiąc po schodach.
- Przecież zrobiłem ci eksluzywne śniadanie,a to ty wybrałeś denną jajecznicę! - wyśmiał go, ale od razu przestał gdy ujrzał swoją siostrę wraz z Miyu.
- Chachafuro, spójrz jak wyglądam! Świetna nie? Yukka mi ją pożyczyła - kręciła się w kółko pokazując czarną sukienkę w różowe kwiatki, a za niej wysunęła kolejna młodsza siostra.
- Tak, naprawdę ci pasuje, gdzieś się wybierasz? - aż się uśmiechnął na widok szczęśliwej siostry.
- Tak, umówiłam się z Kishibe na randkę po meczu - dalej się kręciła w kółko, zaś mina blondynowi skwaśniała i jedna gałaka oczna mrugała nerwowo.
- Idę zajebać gnoja - szepnął sam do siebie, ale wystarczająco głośno i skierował się na górę by się przebrać.
- A ciebie co tu przywiało? - tak skomentował przyjście siostry Ishido.
- Widzę, że rozpocząłeś sezon na opalanie...chciałam podrzucić młodej parę ubrań i mam wiadomość od ojca. Chce się z tobą spotkać.
Białowłosy znów zsunął okulary by upewnić się czy się nie przesłyszał.
- Nie mógł zadzwonić jak człowiek?
- I tak byś nie odebrał, poza tym...
- Nie zamierzam się z nim spotykać! - krzyknął zdenerwowany na samą myśl o nim - Znowu chce się ze mnie pośmiać, przeicież sam oświadczył, że nie ma już syna!
- Jak się tak tym podniecasz to pójdę z tobą - krzyknął Terumi z góry.
- To będzie jeszcze gorsze. On cię pamięa jako tego co zdeprawował jego syna i podpalił dom - naprawdę myśli o tym człowieku nigdy nie były przyjemne.
- Wstydzisz się mnie tak? Jak dla mnie możesz sobie nnie rzucać Jennett.
Naprawdę zakręcony poranek...
***
- Mam nadzieję, że wszystko jest jasne. Wyśpijcie się porządnie, widzimy się o 10 na stacji. Co do składu to jeszcze muszę to przemyśleć, bo nasz przeciwnik jest na tyle szybki, że rozważam... - wzrok mu uciekł w kierunku Kishibe, który wykonywał dziwne lekkie ruchy głową, jakby chcąc mu coś pokazać. Odwrócił się nieznacznie i rzeczywiście, ktoś stał i ich obserwował. Taiga ma niezwykle bystre oko - ... częste zmiany i naszą obronę, którą testowaliśmy ostatni tydzień. Naprawdę dzięki za dzisiaj - ukłonił się.
Gdy wszyscy się rozeszli padł jak długi na trawę, wszystko przez to, że Ishido wypił mu jego kawę.
- Jak mi poszło? - chociaż twarz miał w trawie to wiedział, że Kishibe stoi obok.
- Byłeś całkiem przekonujący, porównałbym to do sklejania lustra klejem w sztyfcie, ale naprawdę nieźle ci wychodzi - poklepał go po plecach - Ta kobieta cały czas się na ciebie gapi...
Jennett McCurdy przyszła podejrzeć poczynania jej współpracownika i jego drużyny. Czy wiatr rewolucji Raimon przywiał również do Kidokawa Seishuu. Rzuciła się na niego z uściskiem.
- Teruś! W końcu się widzimy! - ściskała go jak najmilszego i największego pluszowego misia.
- Heeej... - odsunął ją delikatnie od siebie, nie specjalnie miał ochoty na konfrontację z nią - Sorry za tow Day&Night, pewnie dziewczyny ci już wszystko powiedziały, ale ja i Ishi... w sensie Gou! My...ten no tego... - plątał mu się język. Jak to niby ma wytłumaczyć by nie zdradzić za wiele, zwłaszcza że się schodzą, a cesarz dopiero dziś przymierzy się do zerwania z nią. Za bardzo odczuwał brak porannej kawy.
Jennett trzymała tylko ręce na biodrach i spoglądała na swoje buty. Dostrzec było można jednak wielki demoniczny wyszczerz jakby już wszystko wiedziała. Terumi miał pytajnik nad głową, ale nie dała mu chwili do namysłu tylko chwyciła jego rękę i znowu gdzieś zaciągnęła. Ostatni raz uciekali przed Kitsune, ale takie zrywanie się i bieg w szpilkach to chyba jej hobby.
- Aż tak jesteś zła?
Wyhamowali idealnie przed białym mini cooperem stojącym na parkingu. Iście babski samochód. Jennett jednym silnym ruchem swojej ręki otworzyła tylne drzwi i wrzuciła do środka blondyna za frak.
Jeszcze zabawniej się zrobiło gdy Jennett również wskoczyła do środka. Nie miał pojęcia co się właśnie działo, więc dla bezpieczeństwa wybrał milczenie.
- Przynajmniej tu nikt nas nie podsłucha, nawet drzewa potrafią mieć uszy - oddychała niespokojnie starając się zregenerować po biegu. Zauważyła zakłopotanie na twarzy chłopaka, więc od razu przeszła do rzeczy.
- Jako główna zarządzająca rebelią - oczywiście wypowiedziała to najbardziej dumnie i trochę się przechwalając - pozwoliłam sobie przyjść zobaczyć jak tam wasze szykowanie się do meczu i udzielić wskazówek, ale radzisz sobie lepiej niż myślałam - poklepała go po ramieniu.
- Sklejałaś kiedyś lustro klejem w sztyfcie?
- Nie, ale przewodzę grupą średnio rozgarniętych mężczyzn, więc wychodzi na to samo - wzruszyła ramionami robiąc głupią minę, ale po sekundzie jej wyraz twarzy całkowicie się zmienił - Do rzeczy - rzekła z powagą. Wzięła pas i zapięła nim Terumiego, do tego siadła na zapięciu by nie miał szansy się wydostać dopóki ona tego nie będzie chciała. Chwyciła za jego krawat i ściągnęła do swojego poziomu by zrozumiał raz, a dobrze. Blondyn był wręcz sparaliżowany tym jak czarnowłosa zmieniła w sekundę swoją osobowość, jak zmuszała by na niego patrzyła.
- Co robisz... - zrobiło mu się trochę goręcej i odrobinę niezręcznie przez piersi przytulone do jego ramienia.
- Zabijemy naszego kochanego cesarza Gouenjiego - stuknęła czołem w jego czoło. Blondynowi oczy nieco się powiększyły.. Opowiadał mu, że McCurdy chciała go zabić, ale ponoć ją wyrolował, czyżby się zorientowała? Tak czy siak to najgorszy pomysł na świecie i na pewno się, źle skończy.
- Ale skąd ty... - nawet nie był w stanie wydobyć z siebie jakiś słów i ich logicznie złożyć
- Skąd wiem, że Gouenji to Ishido? Ja wiem wiele rzeczy skarbie, widzę, że ty też się nabrałeś. Nie będę już tłumaczyć, ale tak samo wiem, że byliście razem, że to on cię zranił... - dalej napierała na niego, a jej głos stawał się coraz ciszej, szeptała mu ponętnie do ucha z nadzieją na powodzenie.
- Ale chyba nie wiesz w jaki on jest niebezpieczny, on także czyha na twoją głowę
- Też bywam niebezpieczna, dlatego świetne z nas niedoparki chcące wyeliminować siebie nawzajem. To tylko gra, kto pierwszy strzeli. Ale mam dość czekania, od dłuższego czasu Gou nie wykonał żadnego ruchu - to ostatnie powiedziała jak mała zdenerwowana dziewczynka, że coś jest nie tak jak chciała. W końcu puściła krawat mężczyzny, ale teraz przerzuciła się na jego kolana.
- Super, ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
- Jeszcze nie załapałeś?! - klasnęła mu w policzki, że usta aż utworzyły dziubek - Jesteś jego ofiarą, ale równocześnie jednym z niewielu słabych punktów. Poza tym czy to nie ty krzyczałeś, że zostaniesz cesarzem by tylko Gouenji nie zasiadał na tym stanowisku?
Blondyn podniósł pytająco brwi, pokazując, że jest zaintrygowany tym samym pozwalając kobiecie na kontynuowanie.
- Więc co powiesz żeby władać razem? Jebać rebelię, jebać sektor, tylko ty i ja! - ogarniał ją entuzjazm i samozachwyt sobą i swoim planem. Ponownie zaczęła szarpać blondynem i wciskać mu biust w twarz.
- Nie dość, że dwulicowa to jeszcze nienormalna! - upomniał ją i przywołał do rozsądku też łapiąc za ramiona. W przeciwieństwie do niej, wiedział jak kończy się igranie z cesarzem. Kręcił głową z dezaprobatą. Ale podziwiał, że tak jak Gouenji miała własne plany co do swojej władzy. - Rzucasz się w szczękę rekina i chcesz pociągnąć jeszcze mnie?
- I co z tego? Nie boję się śmierci. Czym ona jest gdy umiera się w imię idei, którą się wyznaje? A jak pójdę do więzienia za morderstwo? Będę opijać to zza krat - chwyciła za jego nadgarstek, na którym miał najwięcej ran ciętych - Ty też się kiedyś nie bałeś umrzeć.
-Ale co ty planujesz?! - wyrwał jej się. Z tego słowotoku zdołał tylko wywnioskować jak bardzo niebezpieczna jest czarnowłosa.
- Ty i ja. Najlepszy śpiewający duet w mieście z brudną przeszłością chcący władzy. Cesarz dostanie kulką w łeb, na jego miejsce wejdzie Hibiki, ale ten dziad też nie pożyje za długo - miło określa swojego szefa prawda? - Vitaplex też trzeba będzie odsunąć, ale to pikuś, a potem już tylko ty i ja...jak król i królowa, cesarz i cesarzowa!
Terumi spotkał już wielu szaleńców, on podniecony kasą i seksem, Ishido pociąga cierpienie innych, Fukawie robiło się mokro uprawiając hazard, zaś to co podnieca nie nas, a McCurdy to władza. Teraz on chwycił ją za policzki i starał się dotrzeć do niej jeszcze raz:
- Jesteś pojebana...
- Bo wiesz Terumi, tylko wariaci są coś warci co nie? - przekrzywiła lekko głowę i znowu posłała piękny promienny uśmiech. Jakby gdzieś to już słyszał. Głowa mu opadła i też się delikatnie uśmiechnął.
- Jennett ja nie mogę z tobą tego zrobić... - Pochylił znowu głowę i też się delikatnie uśmiechnął. Jennett to wykorzystała i podarowała mu buziaka w czoło.
- Wiem, po prostu czuję pewną niewypowiedzianą więź między nami - odpięła go w końcu z pasów i przytuliła mocno co on odwzajemnił.
- Też jesteś dla mnie ważna wiesz? Dlatego nie chcę cię w łapach Ishido - dziewczyna otworzyła drzwi i już na dworze dodała:
- Pokaż mi to na naszym następnym koncercie, a jak już zostanę cesarzową to zaśpiewamy "We are the champions" czy coś! - znowu się podnieciła na samą myśl. Terumiemu też zrobił się weselej i wyskoczył z auta. Poszturchali się jeszcze w ramionami i Jennett znowu gdzieś musiała biec.
Gdy już myślał, że to koniec użerania się z ludźmi, niespodziewanie zza krzaka musiała wyskoczyć kolejna upierdliwa pijawka w postaci Kishibe.
- Ja pierdole, czego chcesz... - zaczął skubać się po brwiach.
Taiga był kolejny uhahany. Całą ich rozmowę przesiedział w krzaku.
- Widzę, że lubisz działać na dwa fronty co? Twój kochaś o tym wie? - dogryzał mu będąc świadkiem przygniatania blondyna do fotela w aucie.
- To tylko przyjaciółkaaaa... - Kishibe wysunął rękę, w której trzymał telefon pokazując dumnie jakie piękne zdjęcie zrobił. Akurat w takiej pozycji gdzie Jennett siedzi mu na kolanach i są wyjątkowo blisko, za blisko.
- To niezła przyjaciółka - zarechotał.
- Co za to chcesz? - blondyn już przyzwyczajony wyciągał portfel. Szantaż w postaci wysłania tego do cesarza, typowe dla fioletowowłosego.
- Pozwól mi umówić się z twoją siostrą - postawił pewny warunek na co blondyn dostał napadu śmiechu. Pochylił się do jego poziomu, ewidentnie widział w nim konkurencję, ale tak mają starsi bracia.
- Nie dla psa kiłbasa - dał mu pstryczka w nos.
- Chyba zapisałem numer do kogoś takiego jak "Misiak"jak ostatnio ukradłem ci telefon. W sumie czemu by do niego nie zadzwonić? - Terumi już dawno miał zmienić tę nazwę po tym jak Ishido mu się tak wpisał.
- Niech będzie, ALE - skrzyżował ręce i dosłownie wwiercał mu to w łeb - Trzymacie minimum pół metra odstępu, idzie za tobą byś nie patrzył jej pod spódnicę, co 30 minut mówisz mi co robicie, spróbuj ją tylko dotknąć, a nie daj Bóg pocałować to kończysz jako mój podnóżek.
- I co jeszcze?! Frytki do tego?! - oburzył się - Dziwne, że on was na żywo nie zobaczył bo przechadzał się tu niedaleko, i ten wasz emo krzykacz też tu szedł.
Wyglądał jakby mówił prawdę, ale co Gou miałby tu robić? I wtedy połączył kropki. Plan rozstania się, Jennett, która również tu była...zerwał się w bieg na poszukiwanie ich i zabawienie się w szpiega Kishibe.
- Ej no! Gdzie lecisz?!
- Rób co chcesz, tylko się zabezpieczajcie! - wrzasnął za nim. Gdyby miał do rzuciłby mu prezerwatywę.
Niedaleko był ładny mostek, kilka ławek i kawiarnie. Idealne miejsce do randek i zrywania ze sobą. Ale właściwie po co tu przybiegł? Chcąc ponapawać się, że na szczęście to ich koniec? Bo nie ufa Gou? Czy może z zazdrości bo białowłosy nie zabrał go na żadną randkę od...dawna? Na pewno to wszystko na raz, ale bardziej wyczuwał niebezpieczeństwo czyhające w powietrzu.
Znowu śledzi ludzi i Shuuyę, tak jak miało to miejsce lata temu. Teraz także postanowił wleźć na drzewo. Wybaczcie mu, ten brak kawy tak dawał się we znaki.
- Jakoś jak miało się to 15 lat było prościej - nie przewidział, że garnitur będzie mu krępował ruchy, ale wlazł i to w samą porę, bo tak jak przewidział szli w tę stronę. Silny mężczyzna oczywiście obejmował ramieniem kobietę, a ta śmiała się pewnie z jakiegoś jego nieśmiesznego żartu kolejnym sztucznym śmiechem.
- Wytłumacz mi, jak można w ogóle lubić koty! Uważają cię za twojego niewolnika, zaś pies to najlepszy przyjaciel człowieka! - widać, że rozmowa wywiązywała im się bez większych problemów.
- Tak, ale w kotach jest coś takiego estetycznego, zwłaszcza tych łysych. Miałem nawet w planach kupić jednego
- Bez obrazy, ale sfinksy przypominają mi takie surowe kurczaki.
I znowu ten śmiech, który słyszał nawet Terumi z drzewa. Trochę go to kłóło w serce, widok Shuuyi, nawet tylko udającego szczęśliwego przy kimś innym. To było uczucie, które nie gościło u niego od dość dawna. Zazdrość, zazdrość o ukochanego.
Szli dalej chodnikiem wśród koron drzew równo ze wzrokiem Terumiego, który jak kot na drzewie bacznie obserwował ich ruchy. W pewnym momencie po prostu się puścili, ale to tylko na chwilę, bo po chwilowym smyraniu, złapali się za ręce. Blondyna zazgrzytał zębami.
- A kiedy mnie tak ostatnio łapałeś za rękę co? - zirytował się lekko, widząc jakie braki miał ich związek. Zeszli nieco z granicy jego wzroku, gdy coś w oddali przykuło jego uwagę. Znowu ktoś się chował w liściach. Tak się wychylał z tego drzewa próbując dojrzeć, że nawet nie zauważył jak z niego zjechał. Po sekundzie już leżał na ziemi. Zatykał sobie usta by nie wydusić z siebie żadnego przekleństwa, bo sam huk był potwornie głośny. Na tym skończyło się jego szpiegowanie.
Afuro odpadł w najlepszym momencie, gdyż nagle para przystanęła.
- Jennett muszę ci coś powiedzieć - stał do niej tyłem, bo nie był w stanie jej spojrzeć w twarz - Nie wszystko jest takie jak ci się wydaje , tak naprawdę jestem... - obrócił się na pięcie i to co zobaczył ani trochę go nie zaskoczyło, rzekła bym,że zadowoliło.
- Ishido Shuuji zajebię cię - dziewczyna ponownie mierzyła w niego pistoletem, trzymała go w obu dłoniach, ponieważ zbyt mocno się trzęsła.
- Już myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie pani rebliantko. Myślałem, że tym razem spróbujesz mnie otruć, ale widzę,że jesteś fanką broni palnej.
- Też cię przejrzałam i czekałam na każdy twój ruch, ale nie pozostawiłeś mi wyboru.
Shuuya schował ręce w kieszenie i pokręcił głową śmiejąc się.
- Szkoda mi się ciebie pozbywać, naprawdę mi się podobasz.
- Ułatwię ci to i już nigdy nie będziesz musiał na mnie patrzeć - wystrzeliła w końcu, ale Shuuya zrobił sprawny unik.
- Nieźle, ale za bardzo trzęsą ci się ręce - skomentował.
- Zamknij się! - wrzasnęła wściekle i bezradnie, że chyba go jednak nie jest w stanie zabić.
- Nie, to ty się zamknij, nie czujesz jak bardzo chce ci się spać? - powiedział już to takim znudzonym głosem dając jawny znak, że zabawa się skończyła.
- Hę? - Jennett opuściła swoją pozycję pełną skupienia. I rzeczywiście. Oczy jej się zaczęły zamykać i padła jak długa na chodnik.
Wszystko za sprawą strzały ze środkiem usypiającym, który został wypuszczony z drzewa, w które wgapiał się tak Terumi.
- Jak na pierwszy raz to był bardzo dobry strzał Tsyuki - spojrzał na drzewo, z którego zeskoczył szarowłosy ewidentnie niezadowolony, że musiał wziąć w tym udział i także zostać kryminalistą.
- W nic mnie takiego już nie mieszaj! - wcisnął mu broń z której strzelał i założył słuchawki by się odprężyć przy metalowej muzyce.
- Okej, okej, tylko zanieśmy ją do auta zanim się obudzi - i tak był dumny z Shuheia, że to zrobił. Wystarczyło mu zaoferować kilka dni wolnego.
Legenda głosi, że Affo dalej umiera w krzaku.
***
Wieczorem, gdy deszcz przestał padać Ishido wraz z Afuro udali się w jeszcze jedno miejsce. Bo o ile pamiętacie, w meczu rozpoczynającym ich losy na nowo z remisowali, i tak jak Terumi zdecydował, że zamieszka w willi cesarza, tak jego życzenie też musi zostać spełnione.
- Więc przypomnij mi...kiedy ty niby zdawałeś te prawa jazdy? - odezwał się Ishido nie będąc pewnym czy to co zaraz się wydarzy było dobrym pomysłem. Jechali windą na najniższe piętro. Nie dość, że budynek piątego sektoru jest tak wielki to jeszcze mieści w sobie 4 poziomowy podziemny parking.
- Sześć lat temu - posłał mu promienny uśmiech, do teraz pamięta jak był z tego dumny.Było mu potrzebne, bo chciał rozwozić jedzenie, ale skończyło się na tym, że woził się ze swoimi sponsorami.
- A kiedy ostatni raz prowadziłeś auto?
Odpowiedział bez zastanowienia:
- Sześć lat temu na egzaminie.
Ishido pobladł lekko, wydobył z siebie tylko ciche mruknięcie, a w głębi duszy się przeżegnał.
Życzeniem Afuro było przejechanie się super szybkim samochodem. Ishido jako milioner na pewno ma jakąś brykę, tylko po prostu lubi się lansować w limuzynie. Blondyn nie był fanem motoryzacji, ale można śmiało powiedzieć, że drogie rzeczy w tym samochody go podniecają.
Blondyn już zacierał rączki. Drzwi windy rozsunęły się , a oczom dwóch panów ukazał się szeroki podziemny parking. W połowie stał pusty, ale wiele miejsc zajmowały samochody wszelakiej maści. Teru poczuł się jakby wszedł do salonu, wartość tych wszystkich aut nie była dla niego do pojęcia. Ferrari, Porsche, BMW, Mercedesy, Mustangi, Bugatti. Praca w sektorze wyjdzie mu na dobre, skoro takimi furami wożą się pracownicy. Wbiegł na parking zachwycony jak dziecko w sklepie z zabawkami.
Shuuji aż się uśmiechnął na ten w sumie uroczy widok. Szedł za Terumim z rękami w kieszeni, gdy ten podziwiał każdy samochód z osobna.
- Dobra, to teraz powiedz mi, który jest twój - dreptał w miejscu, bo już chciał, do któregoś wsiąść.
- Wszystkie - rzucił jakby najnormalniejszą rzeczą w świecie było posiadanie z około 20 samochodów - A tam w rogu stoi jeszcze motor.
- PO CHOLERĘ CI LIMUZYNA?!?!??!!? - wydarł się nie rozumiejąc tego, gdyby te auta należały do niego codziennie woziłby się innym zależnie od humoru.
- Ja je tylko kolekcjonuję, powiedzmy, że lubię zbierać rzeczy i na nie patrzeć, w końcu każde jest inne... - tłumaczył jakby to reakcja Terumiego była czymś dziwnym - ....serio myślałeś, że nimi jeżdżę?
Wzrok Afuro nie pochwalał i nie rozumiał czegoś takiego.
- Już się tak na mnie nie patrz, mogę ci jedno odstąpić jak tak bardzo chcesz.
Zaprowadził go do jednego z tańszych aut. Było całe białe połyskujące delikatnie, w środku beżowa skóra pachnąca nowością, było długie i niskie. Według niego najbardziej pasował ze wszystkich do jego aniołka. Poza tym nie byłoby mu aż tak szkoda gdyby je rozbił.
Blondyn dreptał w miejscu prze szczęśliwy i od razu wskoczył do nowiusieńskiego Forda. Ustawił sobie fotel, lusterko, tylko przeraził go trochę tablet na środku i pierdyliard różnych przycisków. Trochę się już zakłopotał zaś Ishido odkąd tylko wsiadł upewniał się, że dobrze zapiął pasy i ściskał uchwyt jakby miał go zaraz wyrwać.
- Który pedał to hamulec? - zapytał nieśmiało Terumi. Ishido przeżegnał się po raz kolejny.
- Ten po środku... - wyjęczał - Tylko nie wjeżdżaj na chodniki, jeden Shuhei to i tak za dużo dla tego miasta.
- Jasne, jasne. Dzisiaj nie będziemy go używać - i cisnął gaz z całej pety wciskając cesarza w fotel. Jeszcze samochód się nie rozleciał, nawet jechał przepisowo tylko wzrok mu uciekał nie ogarniając wszystkich przycisków.
- Patrz na drogę - wyczuł brak podzielności uwagi mężczyzny mimo iż zasłaniał sobie oczy rękoma.
- Spokojnie, możesz patrzeć. Stoimy na czerwonym - akurat gdy białowłosy rozsunął palce, Terumi znowu ruszył z zamiarem wyjechania poza teren miejski. Czasem tracił kontrolę, nie wiedział co zrobić albo co ten znak oznaczał, ale było bezpieczniej niż z Shuehiem.
Nie wiem kiedy Terumi ostatni raz tak szeroko się uśmiechał, w sumie koło jego domu była prawie zawsze pusta leśna droga, więc tam pojechał. Trzymał kierownicę jedną ręką i czuł się jak młody Bóg, którym był. Ishido także się udzieliło, nawet puścił się uchwytu. Ucieszył się, że po tym wszystkim co przeszedł aniołek chociaż na chwilę może zrobić to co mu się marzyło.
Blondyn robił slalom po pustej ulicy w rytm muzyki, którą dodatkowo sobie zapuścił. Ishido musiał nieco ostudzić jego zapał.
- Terumi...tylko uważaj, bo gdzieś tu może się chować... - i usłyszeli to czego obawiali się najbardziej. Dźwięk syreny policyjnej i kolorowe światła rozświetlające drogę - ...policja.
- Kurwa... - wysyczał waląc głową w kierownicę zapominając, że znajduje się tam klakson. Czym pogorszył swoją sytuację - Jakim cudem Tsuyuki jeszcze ma prawa jazdy, a ja pewnie zaraz je stracę?! - Ishido nie był tym, który mu odpowiedział, bo jego twarz milczała w wkurwieniu wewnętrznym.
Afuro zwolnił i zjechał na pobocze w pobliżu swojego domu.
- Nie polemizuj z nimi, bo będzie jeszcze gorze...
- Zostaw to mnie - zarzucił włosem. Shuuji już się przygotował na kabaret.
- Dobry wieczór panu <3 - uchylił okno i powiedział rozerotyzowanym głosem. Jeszcze włosy rozpuścił by być bardziej wiarygodnym jako Tenshi. Ishido założył swoje okulary i zasłaniał się rękoma by przypadkiem nie skojarzyli kim jest.
- Proszę wysiąść z auta i wyciągnąć dokumenty - pan policjant zaczął coś spisywać w swoim notatniku, gdy spostrzegł jakim wzrokiem patrzy się na niego Terumi, ale zlał go całkowicie - wie pan, że jechał pan 160 na godzinę jak dosłownie na tym znaku jest ograniczenie do 80? Do tego użycie sygnału dźwiękowego bez powodu...już zapraszam do radiowozu...
- Och panie policjancie, ja naprawdę doceniam pańską pracę i to jak pan się stara dbać o porządek w naszym mieście... - wyciągnął rękę zza okna i kręcił palcem kółeczka po klatce piersiowej policjanta - ...ale czy nie mógłby pan przymknąć oka panie policjancie? Przecież nikogo tu nie ma... - skrucha w głosie, twarz zbitego szczeniaka i uwodzicielskie zakończenie na znak, że w radiowozie można zrobić coś innego niż tylko spisanie dokumentów.
- Przymknąć oko? Na 80 kilometrów różnicy? Proszę wysiąść i mnie nie dotykać, bo dopiszę panu formułkę o znieważeniu funkcjonariusza na służbie...
- Znieważyć? Jak mógłbym znieważyć tak przystojnego i porządnego mężczyznę jak pan panie policjancie? - spojrzał na jego dłonie, na palcu miał pierścionek. Nie raz i nie dwa mężczyźni zdradzali z nim swoje żony. Doskonale wiedział jak się z nimi obchodzić.
- Proszę nie dyskutować tylko wysiąść i tak będzie pan musiał się pożegnać z tym samochodem tak jak z prawo jazdami.
Terumi wysiadł zgrabnie zostawiając zażenowanego Ishido i zakręcił włosy na palcu obdarowując funkcjonariusza uśmiechem, który posyła swoim ofiarom.
- Można załatwić to w inny sposób, skoro tak bardzo chce mnie pan w swoim samochodzie...żona nie musi wiedzieć... no chyba, że szybki numerek panu nie starczy to mieszkam kilka metrów stąd... - przybliżył się do mężczyzny, który robił się coraz bardziej zakłopotany mimo to dalej zachowywał zimną krew, a Terumiemu kończyły się sztuczki. Powiedzmy, że wtulił się trochę w niego, położył mu rękę na klatce i już sparaliżował go urok Tenshiego.
- Pan jest pijany? - wydusił z siebie policjant. Terumi zamrugał dwa razy zdziwiony, że jeszcze się nie udało.
- Możemy się upić, pójdzie szybciej - zasugerował i jego ręka powędrowała do góry koszuli policjanta i już miał mu rozpiąć guzik i gdy mężczyzna nie wytrzymał. Chwycił jakoś dziwnie blondyna i tak wykręcił, że powalił na samochód, w drugiej ręce już trzymał kajdanki.
- Mmm mocniej ! - jęknął żartobliwie zostając powalonym na samochód.
Ishido wyjątkowo miał dość i umierał z zażenowania i ze śmiechu równocześnie w tym samochodzie. Obawiał się, że policjant zaczepi zaraz jego. W sumie mógłby go powalić, ale lepiej się wycofać czego Terumi nie mógł pojąć. Po prostu bez skrupułów przesiadł się na miejsce kierowcy, przycisnął, gaz i odjechał. I tak blondyn był blisko od swojego domu. Za równo, Afuro jak i policjant byli w szoku, że odjechał sobie od tak.
- O ty chuju...
-------
Szczam przez tę ostatnią scenę i chyba będzie jedną z moich ulubionych w tej książce XD A wy macie swoją ulubioną scenę?
Ogłoszenia parafialne! Oficjalnie zostało nam 5 rozdziałów, ewentualnie 6 jak coś się rozciągnie i epilog. Smutno mi się robi na samą myśl. Odkąd malwineqq zrobiła reread całej tej książki (bo jak się czyta ciągiem, a nie z 2 miesięczną przerwą między rozdziałami to ma to sens) dało mi to takiego kopa w tyłek. W godzinę pod prysznicem, w końcu wymyśliłam końcówkę i wszystkie akcje. Będzie słodko, trochę ostro i gejowo. Po epilogu chciałabym zrobić Q&A i tak jak pod Boskim Ogniem zdradzenie kilku ciekawostek, nawiązań, inspiracji. Jeszcze tego nie zapowiadam, ale można myśleć nad pytaniami o tworzenie albo konkretne rzeczy, moje życie czy może nasze postacie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro