Na chacie
Nawiązując do poprzedniego rozdziału...mam 4 latka na stanie. Nawija i skończyć nie potrafi, siedzi mocno w fandomie strażaka sama, ciągle pożary razem gasimy. Każdy kamień na drodze musi być przez niego zebrany i rzucony xd Jak sobie wyobrażam że Affo miałby takiego bachora to mam krwotok z każdej dziury.
NA KOŃCU MEGA WAŻNE PYTANIE!
_____________
Afuro siedział cicho na tylnim siedzeniu, bał się powiedzieć cokolwiek czy nawet się ruszyć, chociaż bardzo przeszkadzała mu ta ciężka metalowa muzyka. Wyglądał tylko przez okno i wyobrażał sobie jak wygląda pałacyk cesarza i czy znajdzie tam pokój rodem z 50 twarzy Greya.
W pewnym momencie zaczął się obawiać o własne życie. Kierowca ewidentnie przyśpieszył, tak że wbiło go w fotel. Przeżegnał się, na szczęście wyjechali na jakąś pustą drogę, a ten mknął jak po autostradzie do piekła.
Gdy dojechali na miejsce, a udało im się to całkiem szybko, Afuro tylko wysiadł, a kierowca pojechał gdzieś dalej piszcząc oponami.
- Wariat.
- On już tak ma, ale za to jest wszędzie na czas - powiedział dobrze mu znany głos, aż go ciary przeszły. Obrócił się i stanął twarzą w twarz z Ishido.
- Dobry wieczór - powiedział dziwnie speszony blondyn i dygnął w jakiś sposób coś na kształt ukłonu. Cesarz tylko parsknął śmiechem.
- Ach przestań, wchodzimy do środka? - mężczyzna był ubrany w białą koszulę i czarne dżinsy, nie dało się ukryć, że wyglądał przystojnie. Wpasowywał się idealnie w obrazek swojego własnego domu.
Była to ogromna willa, w takim troszku antycznym i mocno zdobionym stylu. Blondyn kręcił głową niczym sowa nie mogąc się napatrzeć. Podziwiał idealnie przycięty żywopłot, podświetlaną fontannę na środku i schody do pałacu jak z bajki. Wszystkie światła odbijały się w jego zachwyconych oczach.
- Komu by się chciało tu sprzątać?
- Od czego mam służbę? - Terumi coraz bardziej był pewny, że pozycja cesarza zepsuła dawniej skromnego Shuuyę.
Weszli do środka, tam także było co podziwiać wszystko w betonie, bieli i czerwieni. Iście po królewsku. Tutaj nowoczesność łączyła się z antykiem.
- Gdzieś ty schował ten pokój?
- Kontrakt nie opiera się tylko na seksie, masz być na każde moje zawołanie, więc się nie sprzeciwisz jak zaproponuję ci wspólną kolację.
Wziął go za rękę i przyprowadził do kuchni. Piękna, biało-oliwkowa obita drewnem. Na środku stał dwuosobowy kwadratowy stolik. Na nim świece i dwa talerze pełne jedzenia. Nie mogło zabraknąć lampki czerwonego wina prosto z Bułgarii.
Jakoś wydawało się to być mocno podejrzane. Mimo wszystko, Afuro się nie odzywał. Śledził tylko Ishido wzrokiem. Ten odsunął mu krzesło.
- Usiądziesz? - usiadł niemrawo dziękując cichutko, a białowłosy usiadł przed nim.
- Sam robiłeś? - zapytał biorąc w rękę łyżkę, nie wiedząc po co mu ona do makaronu.
- Sam, masz tutaj pesto z bazylii i czosnku, szparagi i kawałki dorady - nie rozumiał w jakim języku do niego mówił - zjemy i ci pokażę cały dom.
- Makaron... - wymamrotał - Kitsune byłaby w niebo wzięta. Jak dawno jej...
- Nigdy jej nie lubiłem, ale na szczęście w końcu o tobie zapomniała.
- Dlaczego tak mówisz? - mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko napił się wina, unosząc brwi. Ewidentnie świeci się coś wielkiego.
- Robiła z siebie debila.
Chwilę siedzieli w ciszy, tylko radio grało jakieś stare piosenki w tle. Ishido jadł aż mu się uszy trzęsły, zaś nie można tego powiedzieć o Afuro. Siedział zgarbiony i błądził gdzieś wzrokiem. Czuł jak bardzo nie pasował do obrazka człowieka sukcesu, w końcu nigdy nie mógł pozwolić sobie na coś takiego.
- Dlaczego nie jesz? Nie smakuje ci?
- Ja...
- Nawet mi nie mów, że znowu postanowiłeś przestać jeść. Nie widzisz jak wyglądasz? Chcesz znowu w szpitalu wylądować?
- Nie o to chodzi, nawet nie próbuj mi tego wypominać.
Białowłosy nakręcił makaron na widelec i wyciągnął go w stronę blondyna.
- Jedz
- Shuuji, błagam cię.
- To rozkaz - Afuro przewrócił oczami, musiał się zgodzić. Otworzył usta i zjadł. Jakoś to przełknął, naprawdę było dobre.
- Nie musisz mnie karmić - rzekł widząc jak mężczyzna nakręca kolejny widelec.
I dostałby kolejną porcję gdyby nie dzwonek do drzwi.
- Pewnie Shuhei z moim garniturem.
- Shuhei, kierowca deathmetalowiec?
Białowłosy pokiwał głową.
- Za chwilę wrócę.
- Dobrze...panie - zaśmiał się, odprowadził go wzrokiem, ale szybko odwrócił się by sięgnąć po coś.
Telefon. Leżał sobie luzem na stole, najnowszy samsung. Wiedział, że nie ma żadnej blokady, jednak nie wiedział co chciał sprawdzić na tym telefonie. Po prostu go korciło by na niego spojrzeć. Może coś o tych wcześniejszych kochankach?
Już na ekranie blokady rzuciła mu się w oczy wiadomość od jakiegoś niezapisanego numeru.
"Zrobiliśmy co pan kazał, nastraszyliśmy i mocno spraliśmy. Nie będzie się już wtrącał"
Przeczytał na głos bo nie dochodziła do niego treść tej wiadomości. O kogo może chodzić? Co pan cesarz ukrywa...uznał, że trzeba było dokładniej przejrzeć tego laptopa jak miał okazję.
Przez całe ich spotkanie białowłosy wydawał się być dziwnie poddenerwowany.
Szybko odłożył telefon i wziął dużą porcję makaronu do buzi. Ishido wyciągnął garnitur z kartonu. Nie wyglądał jakoś powalająco, ale na pewno świetnie by leżał na cesarzu.
- Na jaką to okazję?
- Rozpoczęcie Holly Road, nie ważne co planujesz, idziesz ze mną. Ooo zacząłeś jeść.
Aphrodiemu nie spodobało się, że ingeruje w jego planach i życiu.
- Po co to wszystko? - zapytał gdy ten przymierzał garnitur - Po co tak udajemy? Czemu zapraszasz mnie na randki jak ja ciebie ni trochę nie kocham. Płacisz mi za seks, za to że jestem twoim sługusem czy zwierzakiem, a ty robisz z tego jakiś durny teatrzyk.
- A w jaki inny sposób mam cię przy sobie zatrzymać? Korzystam z naszego kontraktu by mieć cię na własność. Chcesz seksu to go dostaniesz, jeszcze nie wiesz co cię czeka.
- Powiedział pan sadysta, w kółko powtarzasz to samo! - zadrwił z niego, Axel z trudnością przełknął makaron i wytarł dłonią usta.
- Chodź, oprowadzę cię, bo od teraz to będzie twój drugi dom - wziął go za rękę poddenerwowany i zaczął ciągać chłopaka po swoim domu.
Nie muszę wspominać, że wszystko wyglądało cudownie, super hiper nowocześnie. Co najbardziej podobało się Aphrodiemu to wielkie pianino stojące pod ścianą w salonie.
Blondyn aż się zapowietrzył. Od razu do niego podbiegł i walnął w klawisze.
- Wcześniej stało u mojej babci, teraz będziesz mógł dla mnie grać.
- Słuchaj tego! - Afuro rozciągnął palce i opuszkami łuskał klawisze.
- Tonight, I'm gonna have myself a real good time. I feel alive -live -live and the world I'll turn it inside out, yeah. And floating around in ecstasy...so...teraz ty
- Don't stop me now - powiedział w ogóle nie starając się o wydobycie żadnego dźwięku.
Na dalszej części wycieczki zaliczyli cztery łazienki, basen podziemny, saunę, piłkarzyki, trzy sypialnie, poddasze, sypialnię gospodarza, spiżarnię aż stanęli przed ostatnim pokojem.
- Chciałeś to masz.
- No nie gadaj... - cesarz wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył nim drzwi, które były do tej pory zamknięte.
*opis pokoju* <--- wklejcie se tu ten z Greya xd
- Jesteś nienormalny... - podziw i zachwyt w tym miejscu mieszał się z przerażeniem. Blondyn ponownie nie mógł się napatrzeć i dotykał wszystkiego po kolei. Jakoś nie umiał sobie wyobrazić, że to wszystko będzie użyte na nim.
- Afuro podejdź tu - Terumi już cały podniecony i czerwony na twarzy stanął przed mężczyzną. Ten położył mu ręce na ramionach i przycisnął do dołu.
- Usiądź - klęknął przed nim - zdejmij koszulkę - westchnął chicho i zdjął ubranie. Pogłaskał się po ramieniu spuszczając głowę.
- Czemu spuszczasz wzrok? Wstydzisz się? - białowłosy już trzymał w ręku bat, którym podjechał chłopakowi pod brodę i podniósł do góry.
- Nie mogę na ciebie patrzeć - zaśmiał się jednak szybko uśmiech zszedł mu z twarzy, gdyż Ishido zamachnął się i z całej siły przywalił batem blondynowi w policzek. Głowa poleciała mu na bok. Złapał się za obolały policzek i mruknął.
- Przeproś mnie - rozkazał oburzony.
- Nie będę cię przepraszał - rzekł. Dostał w drugi policzek. Białowłosy przykucnął przy nim. Złapał za jego włosy i szarpnął do tyłu.
- Denerwujesz mnie
- Wyobraź sobie, że ty mnie też - wydusił z siebie i uśmiechnął się swoim szyderczym uśmiechem. Ten go tylko pociągnął jeszcze mocniej i puścił. Sięgnął po coś do pobliskiej szuflady, a Terumi przykładał sobie pięści do obolałych policzków.
- Ręce do tyłu - i tak nic nie wychodziło z chłodzenia policzków, więc nie mówiąc nic dał ręce do tyłu. Od razu zostały skrępowane grubym sznurem. Do tego na oczach zawiązał mu czarną opaskę.
Blondyn dostał gęsiej skórki, inne zmysły mu się wyostrzyły. Klęczał podniecony.
Axel wziął do ręki pejcz i zaczął nim machać tnąc powietrze.
Pogładził frędzlami plecy chłopaka, zamachnął się i uderzył. Blondyn nie pokazał po sobie żadnej reakcji tylko mina mu się zgorszyła. To samo zrobił z ramionami, lecz Afuro zatrząsł się tylko z zimna.
- Wyprostuj się - rozkazał. Skulony Aphrodi pokazał swoją klatkę piersiową w całej okazałości. Srebrny kolczyk przyciągnął uwagę Ishido. Usiadł przy kochanku i pociągnął go za kółeczko. On pisnął tylko, więc białowłosy ciągnął mocniej.
Podobało mu się to co robi, zaczął dyszeć.
Afuro na siłę chciał pokazać, że go to nie boli, ale skręcał się z bólu.
- Nie boli cię to? - było słychać drwinę w głosie białowłosego. Terumi zrozumiał, że kontrakt wszedł w życie.
- Nie... - tutaj lekkie zachwianie - panie.
Ishido dumny, że go nazwał w ten sposób puścił biedny kolczyk, tylko na koniec uszczypnął go w sutka.
- W końcu załapałeś - pogłaskał go. Wcześniej rwanego sutka polizał, a drugą ręką złapał za tego po drugiej stronie, ugniatał go i cały czas patrzył na minę Affo. Ten cały czas bez reakcji.
Wreszcie, wziął ponownie pejcz do ręki. Pojeździł nim po brzuchu blondyna. Chodził z nim w kółko docierając do każdej części ciała chłopaka wywołując ciarki. Aż w końcu zamachnął się i uderzył. Po plecach to aż tak mocno nie bolało.
Zaczął szastać od jednej do drugiej strony tym pejczem, chcąc wydusić z blondyna choćby najcichsze dźwięki.
I udało się bo za kolejnym uderzeniem, już z takim lekkim poirytowaniem jęknął cicho. Jakby domyślił się, że tego właśnie cesarz oczekuje.
Później wziął się za klatę, także uderzał raz z jednej raz z drugiej. Blondyn już zaczął się spinać, chłosta dawała radę. Jęczał obolały. Było widać, że mu się to podoba bo nie mógł powstrzymać tego swojego uśmiechu, który tak irytował. Nie zamierzał mu tego odbierać, ale białowłosy nie mógł pozwolić mu dać za wygraną.
- Więcej - wymamrotał. Białowłosy znowu przy nim kucnął zaczesał mu włosy do tyłu.
- Nie ma więcej - pocałował go w usta - to tylko skrawek tego co mogę ci zrobić.
Zdjął mu opaskę z oczu, tak, że ponownie mógł ujrzeć piękne krwiste oczy. Ręce także mu rozwiązał.
- No dobrze, panie - prychnął pod nosem. W końcu zaczął się dobrze bawić w tym całym bagnie. Poza tym to właśnie białowłosy decyduje co i kiedy z nim robi.
Wyszli z pokoju zabaw i wrócili z powrotem do kuchni, minęli po drodze jeszcze jedne drzwi.
- Co tam jest?
- Piwnica
- Musi być duża, mogę zobaczyć? - blondyn położył rękę na klamce, ale od razu został odepchnięta.
- Nie i prosiłbym cię żebyś tam nie wchodził.
- Zwłoki tam trzymasz?
- A żebyś wiedział - chwycił go za rękę i poprowadził w stronę balkonu. Było jeszcze widno, ale niebo przybierało najróżniejsze kolory.
Afuro opierał się o barierkę podziwiając ogród gdy w jego stronę została wyciągnięta ręka ze szklanką. W niej znajdowało się coś niezidentyfikowanego w kolorze zielonym.
- Wiem, że najlepsze drinki to ten twój Hera przygotowuje, ale spróbuj tego.
Blondyn niepewnie chwycił napój. Białowłosy siadł przy stoliku, który miał rozłożony na balkonie i zrobił łyka swojego tworu. Wyciągnął też z kieszeni zapalniczkę i papierosy, chwycił w usta jednego i podpalił. Afuro przyglądał mu się uważnie.
Gdy białowłosy poczuł na sobie jego przeszywający wzrok , wyciągnął w jego stronę paczkę.
- Chcesz?
- Od dawna nie palę.
- A jesteś w stanie powiedzieć kiedy zacząłeś?
- Po 18 - blondyn przysiadł się do stolika.
- Grzecznie
- A ty mi powiesz w końcu co robiłeś te 10 lat pod moją nieobecność?
- Skończyłem psychologię kliniczną, dostałem tytuł magistra, po drodze zaliczyłem pedagogikę...
- Zostałeś sadystą, mordercą...
- Miałem ci tego nie mówić, ale ponieważ podoba ci się nasz kontrakt i nie masz jak zwiać to ci powiem. Przez ten cały czas czyhałem na ciebie, przygotowywałem się tak jakby na ciebie.
- Brzmi creepy - Axel wypowiadał się ze spokojem, jego słowa powinny budzić przerażenie, a były wypowiadane bez odrobiny emocji.
- Ukarzę cię za te 10 lat
- Ha ha zabawne - Affo wziął łyka zielonego drinka zastanawiając się ile metrów jest z tego balkonu i czy skacząc z niego przeżyje.
- Coś taką minę zrobił? Może zmieńmy temat - zaśmiał się na koniec, jakby to co powiedział było niewinnym żartem, a mówił całkowicie serio.
Afuro cały czas się zastanawiał, co takiego chce mu zrobić, czemu on jest na tyle głupi, że nie ucieka czy nie zadzwoni na policję. Czy on tego w głębi duszy pragnie?! Znalazł się w pułapce psychopaty, a najgorsze jest czekanie, kiedy tak właściwie ta tortura się zacznie.
- Co ci kolejnego naprawić?
- Chyba nic, ogarniesz dla mnie tylko imiona zawodników i trenerów wszystkich drużyn, przeanalizujesz statystyki i posegregujesz od najsilniejszych do najsłabszych. Potrzebuję wyłapać perełki.
- Ciągle mnie zastanawia dlaczego piąty sektor, a gdzie pierwszy, drugi, trzeci i czwarty.
- Nie mnie się pytaj, tylko tych u góry. Siedzą nade mną i mnie nadzorują.
- Bóg?
- Szóstki, szósty sektor, jeszcze cię kiedyś wtajemniczę, a teraz chodź się umyć.
- Umyć? Że razem?!
Woda była nalana w ogromnej wannie. Całą łazienkę było można porównać do jednej wielkiej łaźni. Axel siedział już w wodzie w półmroku pod blaskiem świec. Na wodzie unosiły się płatki róż, a w powietrzu czuć było olejki zapachowe. Uczesany w koka czekał na swojego kochanka.
Kochanek zaś zapowietrzał się za drzwiami. Czuł się zażenowany, głupi kontrakt! Miał wielkiego buraka na twarzy.
- Ile mam jeszcze czekać?! - krzyknął cesarz. Blondyn spiął się w sobie, co się może niby stać? Nie raz pokazywał się nago, ale na samą myśl o kąpieli sam się rozpływał.
W końcu wszedł pięknie wyprostowany. Rękę usadowił na biodrze, jego dolne partie ciała zakrywał tylko ręcznik.
- Cudownie wyglądasz - rzekł Shuuji nie mogąc się napatrzeć na jego widok - chodź tu do mnie.
Afuro zawiązał sobie także koka i z lekką obawą zdjął ręcznik. Z gracją księżniczki wszedł do wanny.
- Gorąco - wymamrotał. I odgarnął sobie grzywkę.
Ishido wyglądał jak młody Bóg, pięknie zbudowany, opalony. Opierał głowę na ręce, a w drugiej trzymał kolejnego drinka. Nie jednej osobie mogła ślinka pociec.
- Co się tak gapisz? - zapytał chociaż sam wlepiał wzrok w Afurko.
- Yyy...nie nic... po prostu - zaczerwienił się znowu cały i odsunął do tyłu, zaś białowłosy zaczął się do niego zbliżać.
- Podobam ci się co? Podniecam cię - mówił rozerotyzowanym głosem.
- Nic z tych rzeczy! - zasłaniał się i odpychał mężczyznę rękami.
- Ty zaś wyglądasz jak słodziutki cukiereczek - złapał go w pasie i przyciągnął do siebie. Ponownie oparł się o krawędź wanny, a Terumiego położył sobie na piersi.
Siedzieli w ciszy. Tylko cesarz gładził blondyna po włosach , ten zaciskał powieki by nie patrzeć się na Ishido.
Jednak dłużej nie mógł wytrzymać, bo gdy tylko białowłosy złapał go za brodę i przyciągnął do swoich ust, poczuł potrzebę zobaczenia jego oczu.
Cesarz swoją rękę usadowił chłopakowi na sutku. Biedny siedział mu między nogami i musiał pozwolić na dotykanie swojego ciała.
Całowali się, a raczej cesarz całował Terumiego i schodził z pocałunkami coraz niżej. Przyssał mu się do obojczyka i dokładnie badał tamto miejsce.
Przekręcił Aphrodiego przodem do siebie i pozwolił bardziej rozpieścić sutki, w które miał okazje uderzać pejczem. Blondyn pojękiwał, nie wiedział czy cesarz życzył sobie słyszeć jego dźwięki czy by go skarcił.
Białowłosy chlapał kochanka ciepłą wodą aż wpadł na ciekawy pomysł. Wziął w usta lód ze swojego drinka i zbliżył się z nim do ciała Aphrodiego. Jeździł nim po klacie Afurko wywołując w nim uczucie zadowolenia. Robił lodem kółka po całej klacie dopóki kostka się nie roztopiła i tak jeszcze dwa razy.
Axel wrócił do góry i niczym wampir uczepił się jego szyi. Skubał ją namiętnie i bez ostrzeżenia popchał Aphrodiego pod wodę i dalej robił mu tak pod wodą. Równocześnie wyciągnął rękę w dół. Blondyn chciał się wyciągnąć do góry, nie złapał powietrza i zdążył nałykać się wody.
Było mu przyjemnie, ale czuł jak się dusi, za to białowłosy nie zamierzał go puścić. Dalej go pieścił trzymając mocno pod wodą. Trzymał za jego członka i także poruszał ręką w górę i w dół. W pewnym momencie Afuro zebrał się w sobie i odepchnął go od siebie i kopnął. Szybko wyciągnął głowę do góry i łapczywie nabrał powietrza. Kaszlnął parę razy, zdecydowanie nie podobała mu się mina, którą pokazywał białowłosy. Pełna przebiegłości i zadowolenia.
Walić konsekwencje, wyszedł zdenerwowany z wanny, już nigdy więcej nie chciał się w ten sposób bawić.
***
Afuro leżał pod kołdrą i gapił się na sufit w pokoju gościnnym. Dziwił go fakt, że Ishido nie chciał go w swoim łóżku, ani nic mu nie zrobił za tego focha w wannie. Musiał jeszcze raz przeanalizować tę sytuację bo stawała się coraz bardziej zagmatwana. Tak samo jak postać świętego cesarza.
Ta niepewność go rozrywała. Białowłosy to specjalnie zrobił! Specjalnie dał mu osobne łóżko bo wiedział, że i tak do niego przypełznie, jak ten pies. Nie miał ochoty z nim spać, ale wiedząc, że w pokoju śpi druga osoba, jakoś zapragnął poczuć jego bliskość.
Wziął kołdrę i przerzucił ją sobie niczym pelerynę i owinięty nią potuptał w stronę sypialni swojego pana.
- Gouenji, znaczy się panie... - wymamrotał zaspany. Białowłosy jeszcze nie spał.
- Co jest?
- Czemu śpimy sami? A twój plan przyciągnięcia mnie do siebie?
- Robię ci łaskę, przecież nie chcesz mojego towarzystwa.
- Tam w pokoju jest strasznie ciemno, wolę spać z tobą... panie - cesarz nie miał pojęcia czy Afuro się z niego nabija czy woda sodowa odbija mu do głowy. Afuro po prostu nie chciał spać sam, dalej nienawidził Shuuyjiego.
- To chodź tu do mnie - blondyn wskoczył jak sarenka.
Później nie odezwali się ani słowem. Ishido wyciągnął tylko rękę i objął nią brzuch mężczyzny. Czuł, że jego plan się powodzi.
Jednak już jutro miała wyjść na jaw okrutna prawda.
---------
PYTANIE: Kto jest lepszą waifu?
Kokoro czy Kistune?
Lol to ma 3000 słów, a zawsze mam się trzymać 2000! Coś nie pykło, w sumie zawsze coś nie pyka z tymi dwoma tysiami xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro