Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Killer King

Za tydzień rozdziału nie będzie! Z przyczyn niezależnych.

-------------

Bolało go wszystko, a zwłaszcza nos z którego leciała ciurkiem krew. Na pewno był złamany. Ciekawe ile przespał, jakoś z trudem otwierały mu się oczy. Przebudził się, w ciemnym pomieszczeniu nagle zrobiło się jasno. Ręce miał uniesione do góry, wisiał niczym Jezus na krzyżu. Ktoś go trzymał za brodę i niespodziewanie uderzył po policzku.

- Obudziłeś się już? - jednak znajomy głos. Białowłosy wisiał nad blondynem, który biedny miał przykłóte ręce do ściany, a jego oprawca siedział mu na nogach.

Otworzył sklejone oczy, pierwsze co to zauważył cesarza ze złowieszczym uśmieszkiem na twarzy, potem, że nie ma na sobie koszulki, spodnie miał tyle, że rozpięte. Żałosny widok.

- Gouenji ty chuju... - wymamrotał widząc jaka jest jego beznadziejna sytuacja, zdecydowanie ten dzień należał do tych najgorszych w życiu.

- Ej ej ej - położył mu rękę na czole i odchylił mu głowę do tyłu do ściany, w ten sposób pięknie odkrywając jego szyję. Przyłożył jemu nóż do gardła - jestem Ishido i grzeczniej proszę. Jestem twoim panem pamiętaj o tym.

Tak blondyna bolało to co robił, że najzwyczajniej odpuścił.

- Przepraszam... - Shuuji puścił jego głowę, rzucił nóż gdzieś na bok i wstał z jego nóg.

- Po co tu przylazłeś? Mówiłem byś nie wchodził do piwnicy! Musiałem cię ukarać i teraz wyglądasz jak trup.

Afuro z rękami przykutymi do ściany, siniakami na twarzy i złamanym nosem rzeczywiście nie wyglądał najlepiej. Oprócz tego na brzuchu i klatce piersiowej miał rany od pejcza i bata. Także kiedy spał po drastycznym upadku ze schodów, Ishido bawił się jego przyrodzeniem.

Terumi jakby oszołomiony totalnie zapomniał, po co właściwie przyszedł do domu cesarza. W celu przypomnienia sobie rozejrzał się po piwnicy gdzie się znajdował w końcu odzyskując pełnię wzroku.

Na ten widok Terumiemu rozszerzyły się źrenice i zatkało od środka.

Pokój był cały biały, nie miał okien. Ta piękna nieskazitelna biel, kąpała się w czerwieni krwi. Była wszędzie, jakby cesarz wycierał sobie z niej ręce o ściany. Widok jak z horroru, jakby znalazł się w miejscu masowego mordu. Na środku za Ishido stał metalowy stół, taki jak operacyjny. Na podłodze leżały różnej maści narzędzia. Takie do majsterkowania, takie jak używa się w szpitalu czy nawet kuchenne. Aphrodi był przerażony, po prostu nie mógł uwierzyć w to co widzi. Najgorsze było to, że właścicielem tego wszystkiego był właśnie święty cesarz. Wizja zwykłego sadysty wymięka przy tym wszystkim.

Zbierało mu się na łzy, usta mu delikatnie opadły. Białowłosy cały czas czekając na odpowiedź usiadł na stole i wpatrywał się w blondyna, którego mina przerażenia bardzo go satysfakcjonowała. Jednak za stołem po drugiej stronie leżało coś jeszcze bardziej niepokojącego. Zatkałby sobie usta dłońmi gdyby nie były skrępowane i zaczął płakać. Na podłodze leżało ciało nagiej kobiety. Była martwa. Poszatkowana, pobita, pocięta, poparzona, a to tylko co zauważył na plecach.

Wrzasnął przeraźliwie, ściany widać dźwięko odporne tłumiły ryk przerażenia. Od razu mokre słone krople spłynęły po policzkach blondyna. Jęki wydobywały się z jego ust i z całej siły szarpał kajdany którymi był przypięty do ściany.

Ishido zeskoczył ze stołu i zatkał mu usta. Z ogromną powagą w głosie zaczął mu grozić.

- Powiedz komukolwiek, a skończysz jak ona. Właśnie dlatego miałeś tu nie wchodzić. Szóstki jeszcze nie zdążyły jej zgarnąć... - czy on zamierza go zabić? Tego nie ma w kontrakcie...i czy ta dziewczyna jest jedną z tej słynnej dziesiątki? Afuro panicznie pokiwał głową, że rozumie.

- Czy ty mnie...też zabijesz? - wykrztusił z duszącego go gardła. Białowłosy złapał go za policzki i zbliżył swoją twarz do jego.

- Nie...zrobię coś o wiele gorszego tak żebyś błagał o śmierć, ale spokojnie! Nie wyjdę poza kontrakt, zbyt mocno cię kocham - pocałował go w usta i do nich przywarł. Blondyn machnął nogą i go kopnął tak by się odczepił.

- Chyba ją też kochałeś za mocno, a co się stało z pozostałą dziewiątką? Też tak skończyli?

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć.

- To wytłumacz mi chociaż w końcu kim są szóstki.

- Ehhh... ci na górze. Piąty sektor, w tym ja jest kontrolowany przez tak zwany szósty sektor, jednak jego istnienie nie jest oficjalnie potwierdzone. Ich zadaniem jest sprzątnięcie tego co zrobił piąty sektor. Wykasować niepowodzenia, wiadomości, błędy, ślady po nim. Wszelkie ciała i ofiary tuszują jakby zginęły w wypadku. Ponoć umieją też wymazywać pamięć, więc wszyscy, którzy u mnie przeżyli nie zgłoszą się na policję, a ja nie mam zmartwień.

- Czyli w ten sam sposób urządziłeś też Herę, biedny nie pójdzie z tym na policję.

- Już zerwaliście? Jaka szkoda...

- To nie jest śmieszne. Zachowałeś się jak świnia wysyłając na niego ludzi. Szczególnie, że spotykając się z nim nie łamałem kontraktu...

- Posłuchaj kochany, nie mogę się tobą z kimś dzielić.

- Chodziło ci tylko o to by mnie zwolnił! Bo wtedy odchodząc od ciebie nie miałbym żadnych pleców.

- Możliwe - wzruszył ramionami - teraz skupisz się całkowicie na swojej pracy. Firewalla musisz mi ogarnąć. Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?

Blondyn cały czas odwracał wzrok od ciała. Białowłosy bez skrupułów wykorzystywał zdezorientowanie mężczyzny. Przyssał mu się do szyi i zaczął skubać, lizać i zasysać. Gdyż nie miał koszulki macał każdy kawałek jego ciała. Nagle go olśniło.

- Zobaczymy jak wiernym psem jesteś, serio? - słysząc to jednak się oderwał i przesunął by popatrzyć mu w oczy.

- O co ci chodzi?

- Dzisiaj dostałem anonimowy list z literami wyciętymi z gazety "Zobaczymy jak wiernym psem jesteś"

Tym razem cesarza zatkało.

- Afuro ktoś ci grozi.

- No co ty nie powiesz! Odkąd jesteśmy "razem" mam same problemy. A teraz ktoś chce mi wjebać, cudownie! Może chociaż podejrzewasz kogoś?

- Nie wiem... - białowłosemu przeleciało przez myśl kilka osób, jest wielu przeciwników piątego sektora i ludzi, którzy mu grożą, ale ich związek jeszcze nie został nigdzie pokazany - ale jak będziesz potrzebował ochrony czy pomocy, załatwi się.

- Dzięki, ale chyba nie... - wstrzymał oddech bo Ishido zaczął go lizać po uchu - co robisz?

- Chyba przeniesiemy się na górę, chociaż... - rękami gładził jego ciało, wystarczająco się nim zabawił jak Afuro spał, ale on nie ma nigdy dość. Od razu chciał konkrety. Odpiął go od ściany, ręce bezwładnie opadły chłopakowi na ziemię. Cesarz chwycił go i wziął na ręce.

- Ej! Przestań! Puszczaj... Shuuji! - zaczął się wyrywać i wierzgać nogami. Ishido rzucił nim twardo na stół, Affo wydobył z siebie jęknięcie. Mimo sprzeciwów i agresywnych ruchów, którym białowłosy próbował zaradzić udało mu się spiąć mu ręce i przykłuć do stołu.

- Gouenji! - siedział na stole na jego nogach. Zatkał mu ręką usta.

- Morda - powiedział groźnie. Afuro nie wiedział co zaraz stanie. Gdyby nie znajdował się w tej felernej piwnicy, a obok nie leżało martwe ciało bezproblemowo by się mu oddał.

Cesarz sięgnął do podłogi po knebel którym przyciszyłby chłopaka. Afuro nie dawał się, jednak Ishido na siłę otworzył mu usta i wepchnął kulkę do ust. Zapiął go porządnie. Teraz to mógł pracować, uśmiechnął się pewny siebie.

Axel chwycił za jego spodnie, już były rozpięte więc nie musiał nic robić. Zsunął mu je aż do kostek i wpełzł pomiędzy nogi zakładając je sobie na ramiona. Terumi nie patrzył na swojego pana, odchylał głowę by nie musieć się patrzeć na ten mord w oczach.

Białowłosy położył mu głowę na kroczu. Smyrał nosem członka chłopaka wydmuchując ciepłe powietrze. Terumiego przeszły ciarki.
Ishido nie wahając się włożył mu tam rękę, głaskał go po udzie gdy rączka wylądowała mu na jego członku.

- Boisz się mnie teraz? W sumie słusznie, ale mógłbyś na mnie spojrzeć - nadal nic, zero miłości, nawet nie podniósł głowy - nie to nie.

I zsunął mu także bokserki, że leżał już całkowicie nago.

Ishido nie zadawał sobie trudu by go w jakikolwiek sposób go  przygotować. Sam zsunął spodnie i się w niego wbił. Blondyn by wrzasnął gdyby nie knebel w ustach. Szarpnął tylko kajdanami, niby nic takiego, normalka, ale go to zabolało. Zimne dłonie cesarza wędrowały po jego udach, poruszał się w środku z ogromną siłą i agresją. Dochodził do końca rozciągając Terumiemu odbyt. Leżący na stole zaciskał oczy próbując poczuć jakąkolwiek przyjemność, nic z tego. Za to Shuuji bawił się w najlepsze. Usadowił się w wygodniejszej pozycji kładąc ręce na stole i zaczął się poruszać coraz to szybciej. Pchał i rżnął jak opętany, był teraz w innym świecie, patrzył z zachwytem na uginającego się Afuro, który jęczał. Starał się wejść jeszcze mocniej, czuł, że zaraz dojdzie, a przyjemności nie będzie końca jednakże wpadł na lepszy pomysł.

Zaprzestał swoich ostrych ruchów i po prostu wyciągnął penisa z Aphrodiego. Ten się zdziwił, ale wprawiony wiedział co zamierza. Cesarz nachylił się nad nim i pogłaskał po brzuchu, zaśmiał się cichutko. Odpiął chłopakowi knebel, a ten wziął soczysty wdech.

- Nie zrobisz tego... - powiedział widząc nad sobą dużego członka Ishido.

- Sprzeciwiasz mi się? - złapał go za brodę i rozszerzył mu jego usta. I niczym klucz do dziury wsadził do jego buzi swoje przyrodzenie.

Automatycznie Afuro zaczął się dławić. Shuuji wcale nie robił tego szybko, ale czuł potworny ból w swoim gardle. Białowłosy starał się wsadzać w całości, przez to Aphrodiemu zbierało się na odruch wymiotny. Czuł, że musi kaszlnąć bo zaczyna się dusić. Lepsza zabawa zaczęła się gdy cesarz postanowił zatkać mu na chwilę nos, wtedy spanikował. Wiercił się by go puścił, ale jeszcze bardziej pogorszył sprawę, zaczął odczuwać ten brak tlenu. Nie musiał długo czekać, a Ishido spuścił się w jego gardle. Było to okropne uczucie, biały płyn wylewający się z jego ust. Cesarz puścił jego nos i wyciągnął penisa. Afuro przewrócił się szybko na bok i zaczął wypluwać spermę. Do tego, żeby się tak nie męczył białowłosy odpiął mu ręce. Afuro zerwał się do siadu i zaczął kaszleć, wycierał dłońmi twarz.

- Mój kochany - Ishido dalej siedząc na stole jedną ręką obiął swojego kochanka, ten jednak nie zamierzał tego odwzajemnić.

- Nienawidzę cię... - wymamrotał blondyn. Serce biło mu jak szalone, oddychał ciężko oczy miał szkalne, jakby miał się popłakać. Najgorszy  dzień w życiu. Coś się w nim zagotowało, jak śmiał mu to zrobić po tym jak odebrał mu ukochaną osobę, kontrakt kontraktem, ale tak się nie robi. Mokre łezki już spłynęły po jego twarzy. Wrzasnął głośno jeszcze raz:

- NIENAWIDZĘ! - odepchnął go od siebie, jakby się broniąc.

- Teru...

- Zaczyna się tak niewinnie, a skończę pewnie jak ona. Umrę i dostaniesz z powrotem kasę, którą mi płaciłeś - mówił trząc twarz po czym wskazał na martwą dziewczynę.

Białowłosy nie odpowiedział nic, tylko ciągnął za nim swój wzrok. Patrzył jak zdenerwowany blondyn chwiejnym krokiem schodzi ze stołu i zbiera swoje ciuchy. Teraz albo nigdy.

Ishido także wstał i nie mówiąc nic wyszedł jak najszybciej, trzasnął za sobą drzwiami. Nic takiego stwierdził Afuro. Ubierze się i zaraz dokończy go ochrzaniać, jednak usłyszał dźwięk zamka, a światło zgasło.

Terumi spanikował, podbiegł pod drzwi i zaczął rozpaczliwie w nie walić. Przecież on nienawidzi ciemności, jeszcze w towarzystwie zakrwawionych ścian i i ciała, które gniło sobie w najlepsze.

- Shuuji! - walił w te drzwi z całej siły - Shuuya słyszysz mnie? Otwieraj! Błagam... - ale po drugiej stronie nikogo nie było. Próbował jeszcze z biodra walnąć, ale to było na nic - Gouenji...ja się boję.

Zjechał po drzwiach i się skulił. Ile będzie tu siedział? Ostrożnie zszedł po schodach do dolnego segmentu piwnicy, bo na schodach było jeszcze gorzej niż na dole. Strach przeszywał jego ciało, spojrzał tylko przed siebie. Mógłby znaleść jakiś łom albo inne narzędzie, ale w tym momencie czuł jakby demony nad nim wisiały. Patrzył cały czas w miejsce gdzie leżało ciało, był tam widoczny jego cień, ale teraz nie widział nic. Spojrzał w prawo, ręce zaczęły mu się trząść, jednak z lewej strony poczuł czyiś oddech. Niemożliwe...

Obrócił powoli głowę w lewą stronę, ujrzał czyjąś sylwetkę.

Stwierdził, że to na pewno duch tej kobiety. Wrzasnął i zaczął się cofać. Jęczał przerażony i zakrywał twarz rękami. Oczywiście to wszystko tylko mu się wydawało.

- Ja chcę stąd wyjść! - złapał się za głowę, czarna postać dalej nad nim wisiała chociaż był to tylko wytwór jego wyobraźni i ciało leżało na miejscu.

- Zostaw mnie! - złapał się za głowę, tak mocno się ścisnął, że mógł nawet sobie włosy wyrwać.

Zerwał sie natychmiastowo i zaczął się cofać uciekając przed czymś czego nie ma. Cały zapłakany jęczał jakby działa mu się największa krzywda. Przez przypadek stanął na czymś, poślizgnął się i wywrócił.

- Hera przepraszam, ale chyba nie przyjdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro