Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX


Kolejny dzień przyniósł kolejne złe wieści.

- Przejmujecie ją - Joe z nocnej zmiany złapał Sarę, gdy weszła do budynku, podążając za jego ręką kobieta zobaczyła roztrzęsioną nastolatkę, która siedziała przy biurku wraz z rodzicami.

- Co się stało? - zapytała

- Mówi, że coś zaatakowało ją i jej koleżankę, gdy szły obok lasu.

- Co robiły tam tak wcześnie rano?

- Nie wiem – Joe wzruszył ramionami – nie chce powiedzieć

- A koleżanka?

Joe pokręcił smutno głową.

- Grupa poszukiwawcza wyruszyła prawie dwie godziny temu, przeczesują okolicę

Sara zamarła.

- Myślisz, że to to samo co zabiło chłopaków i byka?

- Jeśli tak - zaczął Joe – wolałbym nie być na miejscu tej dziewczyny

Sara podeszła do nastolatki i usiadła obok niej. Dziewczyna miała oczy opuchnięte od płaczu i ręce zaciskała na poręczach krzesła.

- Jestem Sara Gonzalez a ty? - przedstawiła się

- Mia Johnson - wyszeptała

- Jak się czujesz?

Nastolatka zaśmiała się.

- Jestem tu od dwóch godzin i nie mogę przestać płakać a moja najlepsza przyjaciółka zaginęła, jak się mogę czuć? - dziewczyna otarła oczy

- Wiem, że to trudne, ale czy mogłabyś powiedzieć mi czemu tak wcześnie wyszłyście z domu? To może nam pomóc

- Nie chce o tym mówić

- Mia, proszę to bardzo ważne

- Dobrze, ale nie chce, aby rodzice przy tym byli - szepnęła

Państwo Johnson i Sara wymienili spojrzenia.

- Dobrze - powiedziała w końcu Sara

- Jeżeli tak chcesz córeczko - dodała pani Johnson po czym oddaliła się wraz z mężem

- Rosa i ja zabrałyśmy wieczorem wino z piwniczki moich rodziców - powiedziała dziewczyna – Rosa nie chciała, aby jej rodzice wyczuli alkohol więc przenocowała u mnie, rano chciałyśmy się przemknąć do niej do domu tak aby nikt się nie zorientował, ale gdy szłyśmy - głos jej się załamał - coś nas zaatakowało, uciekałyśmy, ile sił w nogach, nie zauważyłam, że Rosy ze mną nie ma aż do momentu, w którym znalazłam się pod jej domem, mam nadzieje, że udało jej się uciec – nastolatka zaczęła płakać

Sara oddała Mie w ręce rodziców i poszła omówić sprawę z innymi śledczymi. Czterech funkcjonariuszy stało nad radiem czekając na wieści.

- Chyba ją znaleźliśmy - zaskrzypiało w odbiorniku

- Tu kapitan czy nic jej nie jest? - Herrera niemal natychmiast odpowiedział

Przez chwilę panowała ogromna cisza.

- Kapitanie - coś zakłócało odbiór - obawiam się, że ona nie żyje

///////////////////

Dzisiaj krócej, ale w weekend pojawi się krótki maraton! 

Kisess and Hugs!

Amin

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro