Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XII


Po wyjściu ze szpitala detektywi dość szybko ustalili, że w miasteczku nie ma żadnej Joly, siedemdziesięciopięcioletnia Joline jednak, zamieszkująca na Pingwin Street była za to doskonałą podejrzaną. Gdy szli Pingwin Street detektywi i Robert Hall rozglądali się uważnie. Według ich ustaleń to na tej ulicy przecinało się najwięcej wilkołaczych okręgów. Na końcu ulicy jedna scena przykuła ich uwagę. Ze swojego miejsca doskonale widzieli i słyszeli żwawo gestykulującego staruszka rozmawiającego przez telefon. Mężczyzna krzyczał do słuchawki telefonu tak głośno, że urywki jego rozmowy dolatywały do detektywów, którzy, aby lepiej słyszeć przyczaili się w krzakach.

- Nic mnie to nie obchodzi! - krzyczał - Przez tyle lat żyliśmy w ukryciu, nie pozwolę, aby jakieś młokosy wszystko zniszczyły! Masz ich sprowadzić! Nie, tak, tak, nie- słyszeli co chwila – Niech wszyscy przyjdą do biblioteki o północy, oczywiście, że mam klucz pracuje tam!

Dopiero teraz Sara rozpoznała w krzyczącym staruszku bibliotekarza, którego spotkali kilka dni wcześniej. Bibliotekarz ponownie zdenerwował się na swojego rozmówcę tym razem tak mocno, że telefon wypadł mu z ręki. Gdy pochylił się, aby go podnieść, spod jego bluzki wysunął się medalion w kształcie czarnego krzyża. Ethan i Sara wymienili spojrzenia, wyglądało na to, że już w krótce mieli dowiedzieć się kto odpowiada za tajemnicze śmierci w miasteczku. 

Ethan i Sara zjawili się pod biblioteką dwa kwadranse przed północą. Chcieli znaleźć kryjówkę zanim pojawią się wilkołaki. Ostrożnie dostali się do środka przez okno, które wcześniej umyślnie zostawili otwarte. Sara wdrapała się na parapet i lekko zeskoczyła do biblioteki. Nie wiedzieli, gdzie konkretnie odbędzie się spotkanie więc z ich kryjówki musiało być widać całą bibliotekę. Przemykali między półkami szukając najlepszego punktu obserwacyjnego. Robert ostrzegł ich, że wilkołaki mają doskonały węch, więc zaopatrzyli się w starą kanapkę z jajkiem, którą chcieli zostawić obok swojej kryjówki, mieli nadzieje, że smród odwróci od nich uwagę wilkołaków. Nie mylili się, gdy bibliotekarz dotarł na miejsce przed wszystkimi od razu wyruszył na poszukiwania źródła brzydkiego zapachu. Gdy znalazł kanapkę, po przeklinał pod nosem młodzież, po czym wyszedł ją wyrzucić, było już jednak za późno, gdyż wszystko przesiąknął zapachem zgniłych jajek. Łącznie z detektywami, którzy dzięki tej małej dywersji wciąż pozostali niewykryci. Wilkołaki były punktualne i wraz z wybiciem północy pojawiły się w bibliotece. Sara w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewała się, że wilkołaki stanowią aż tak dużą część ich społeczności. Bibliotekarz stanął na czele zebrania i zaczął przemawiać.

- Zebraliśmy się tutaj, ponieważ dwoje z nas, którzy są aktualnie nieobecni, dopuściło się zakazanej rzeczy, zabiło człowieka w trakcie polowania. Jest to zakazane od 1947 roku i...

Nagły trzask przerwał przemówienie bibliotekarza. Głośne tłuczenie szkła usłyszała też Sara, która po chwili poczuła, jak coś wbija jej się w plecy to jeden z wilkołaków zaatakował ją i przewrócił wraz z regałem na książki. Sara poczuła silny ból czaszce. Wokół niej szybko pojawiło się więcej osób, ale ona nie mogła wstać, gdyż wilkołak wciąż przyciskał ją do ziemi przymierzając się do zabicia jej. Ktoś coś krzyczał natomiast Ethan nie czekał aż wilk grzecznie posłucha swoich pobratymców i wystrzelił do niego z pistoletu. Wilkołak natychmiast przemienił się z powrotem w człowieka. Sara resztkami świadomości pochwyciła obraz kulącej się dziewczyny, tej samej, która tydzień wcześniej znalazła ciała nastolatków wraz ze swoim chłopakiem, po czym zemdlała.

/////////////

Powoli zbliżamy się do końca!

Mam więc nadzieje, że miło spędziliście tu czas 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro