Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I


Ciała trzech nastolatków, znalazła para, która oddaliła się na chwilę w krzaki, aby się pomigdalić. Sara nie mogła uwierzyć, że odkryli je dopiero wtedy, gdy chłopak potknął się o nogę jednej z ofiar. Wcześniej nic nie wzbudziło ich podejrzeń. Ciała były zmasakrowane. Przy żadnym nie znaleziono dowodu osobistego, co oznaczało, że rodziny ofiar będą musiały obejrzeć je w takim stanie, aby je zidentyfikować. Na samą myśl o tym Sarze robiło się niedobrze, wolała nie być na miejscu zmartwionych krewnych.

- To musiał być atak niedźwiedzia, lub dużego wilka - szacował jeden z detektywów, przybyłych na miejsce

- Trochę za blisko miasta, nie uważasz? - inny wytknął mu błąd

W tym zawodzie mężczyźni zawsze ze sobą rywalizowali. Nie zważając na nich Sara przemknęła pod taśmą i włożyła rękawiczki, po czym zbliżyła się do ofiar. Coś nie dawało jej spokoju. Puszki i butelki po tanim piwie były wszędzie, cztery.... osiem, to nie musiało nic znaczyć, tego typu piwo często pakowane było w czteropaki. Cztery rodzaje odcisków butów. Raz, dwa, trzy, cztery plecaki... To już wzbudzało podejrzenia.

- Ej! Chłopaki! - zawołała - Chodźcie tu! Chyba był jeszcze jeden dzieciak.

Zgromadzony zespół od razu się zbliżył.

- Szukajcie śladów, być może próbował uciec, musimy go znaleźć! - Sara nie miała już wątpliwości i cały czas krzycząc wydawała polecenia

- Mam coś! - krzyknął po chwili jeden z policjantów

- Ślady, uciekł do lasu - szepnęła do siebie Sara

- Musimy tam iść - powiedział policjant - być może jeszcze żyje

- Okej – Sara próbowała się skupić - zachowajmy ostrożność, to co pozbawiło resztę życia, wciąż może gdzieś tu być, chodźmy.

Sara razem z kilkoma innymi ludźmi szła w głąb lasu, wciąż się rozglądając. Po chwili do śladów butów dołączyła krew.

- Tu ślad się urywa - powiedział policjant, który odnalazł pierwszy ślad - powinniśmy się rozdzielić i przeszukać krzaki

- Zróbmy tak

Sara brnęła przez krzaki szukając czegokolwiek, nawet jeżeli miałaby trafić na resztki ciała, to i tak byłoby coś. Zarośla przed nią poruszyły się, Sara ostrożnie zbliżyła się wyciągając broń. Za zaroślami leżał kolejny nastolatek, miał ranę, po pazurach, na nodze, musiał stracić wiele krwi. Sara schowała broń i przykucnęła przy nim, aby zmierzyć puls. Ledwie wyczuwalny, ale był. Chłopak żył.

- Hej! - krzyknęła - Mam go! Wezwijcie karetkę, żyje!

A potem szeptem do chłopaka.

-Mamy cię, jesteś bezpieczny.


//////////////

Pierwszy rozdział!

Mam nadziej, że się Wam spodobało.

Póki co jest tu mało osób, ale mam nadzieje, że to się w krótce zmieni.

Gwiazdkujcie, komentujcie i bawcie się dobrze.

Amin 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro