Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝒥ℯ𝒹ℯ𝓃 💬

Poprawiono: 09.05.20

OKEY misie!


Oto pierwszy rozdział, zastanawiam się, czy przypadnie wam do gustu ^^

Zapraszam do czytania!❤️

𓆈𓆈𓆈

Piwnooka zakończyła lekcje i od razu poszła na salę gimnastyczną. Stanęła przy drzwiach wejściowych i wzięła kilka głębokich wdechów. Kiedy chciała już otwierać drzwi, została klepnięta w ramię. Dość... mocno.

Zmarszczyła brwi i obróciła głowę w stronę kogoś, kto jej przerwał.

- Nie stresuj się. Jesteś tu pierwszy raz? Ja też!- zaczęła swój monolog nieznajoma. - Też chcesz się zapisać na siatkówkę? Mam na imię Koisa, ale przyjaciele mówią na minie Ko. - wystawiła w stronę brunetki dłoń, za którą dziewczyna złapała niepewnie.
- Ushijima. Ushijima Maki. - mruknęła i od razu puściła rękę rudowłosej.
- Czemu nosisz spodnie od mundurka chłopaków? Masz takie długie nogi! Musisz je eksponować! - zaśmiała się z miny piwnookiej. - Chodź. - złapała ją za rękę i razem weszły na salę.
- Czy możemy porozmawiać z jakimś trenerem? - zapytała głośno rudowłosa i zaraz podbiegła do nich wysoka, na oko mierząca metr i siedemdziesiąt centymetrów dziewczyna. Maki przechyliła głowę lekko w bok.

- W czym mogę pomóc? - zagadnęła z uśmiechem. Jej wzrok powędrował górę i napotkał piwne tęczówki. - Wo... ile masz wzrostu?!
- Em... metr siedemdziesiąt osiem i pół... - mruknęła. - Nie wydaje mi się, że to taka duża różnica pomiędzy mną a tobą.
- Tylko tak ci się wydaje. - machnęła ręką. - To nietypowe dla japonki... masz jakieś korzenie zza granicy? - podeszła do niej bliżej i zaczęła się przyglądać dokładniej.
- Mój wujek jest Rosjaninem... - spojrzała się w bok unikając kontaktu wzrokowego. Nie lubiła stać tak blisko obok kogokolwiek.
- Czyli chcecie dołączyć do klubu? - zadała pytanie, które już dawno powinno paść.
- Ja chcę zostać menadżerką. Słyszałam, że jeszcze jej nie macie i oto jestem! - powiedziała rudowłosa, a Ushijima zerknęła na nią spod na wpół przymkniętych powiek. Była zbyt głośna.

- A ty?
- Ja chcę brać udział w treningach. - oświadczyła od razu zwracając spojrzenie na dziewczynę przed nią.
- W takim razie... leć się przebrać i do dzieła! Musisz nam pokazać, jak sobie dajesz radę. - oznajmiła, a brązowowłosa wyszła z hali, uprzednio lekko się kłaniając.
- Jak dobrze, że w czasie wakacji Ushi zabierał mnie na treningi swojej drużyny... - przemknęło jej przez myśli. Weszła do szatni i usiadła na ławce. Odetchnęła kilka razy i wyjęła z torby czarne dresy oraz białą koszulkę brata, którą na siebie włożyła i wsunęła za gumkę od dresów. Zawiązała buty i dotknęła swojej protezy. Specjalnie dla niepoznaki, że ma jakiś mechanizm na sobie, nosiła na kostce dość grubą opaskę, którą załatwił jej rehabilitant. Na kolanie miała podobną, sięgającą za złączenie prawdziwej nogi ze sztuczną.
Zrobiła jeszcze wysoki kucyk z włosów i wyszła.

- Nie wygodniej będzie ci w krótkich spodenkach? - zapytała się kapitanka.
- Nie noszę takich. - mruknęła i złapała za pierwszą lepszą piłkę.
- No dobrze... dziewczyny! Zejdźcie na chwilę! - krzyknęła, a Maki myślała, że zaraz głowa jej wybuchnie.
- Mamy nową. Czas się przekonać czy da radę. - powiedziała uśmiechając się.
- Od czego mam zacząć? - zapytała i zaczęła odbijać piłkę od podłogi lewą ręką. Kapitanka uniosła brwi do góry ze zdziwienia.
- Jesteś leworęczna? - zagadnęła.
- Coś w tym dziwnego? Myślę, że to raczej moja zaleta niż wada.
- Oczywiście! Jeśli będziesz jeszcze dobrze grać, to bierzemy cię! - spojrzała na resztę drużyny, która patrzyła się z entuzjazmem na piwnooką.
- To może najpierw... zaserwuje? - zerknęła na drużynę, która pokiwała twierdząco głowami.
Ustawiła się daleko od linii i spojrzała na swoją prawą nogę.

-"Będziesz nawet lepsza niż ja."- przypomniała sobie słowa brata i z lekkim uśmiechem wyrzuciła piłkę w górę, podbiegła trochę do linii na koniec robiąc wyskok i mocno uderzając lewą dłonią w okrągły przedmiot, który następnie wylądował po drugiej stronie boiska. Odbijając się przed końcową linią uderzył następnie w ścianę, dzięki czemu piłka odbijając się po podłodze wróciła do dziewczyny.
- Chcę ją w pierwszym składzie... - powiedziała rozmarzona kapitanka a jej przyjaciółki pokiwały twierdząco głowami.
Brązowowłosa odetchnęła z ulgą i podeszła do reszty.

- Więcej nie trzeba. Na jakiej pozycji stoisz? - zapytała czarnowłosa, a Maki pomyślała przez chwilę.
- Jakiejkolwiek. Obojętne mi to. - mruknęła. - Przedtem grałam tylko z bratem i jego kolegami z drużyny. Stałam wtedy na pozycji rozgrywającego, więc może być i to. - wzruszyła ramionami.
- A w ataku? Byłoby mile widziane, gdybyś mogła tak uderzać ręką ciągle. - zaśmiała się zapewne koleżanka kapitanki.
- W sumie... czemu nie.
- W takim razie czas na mały meczyk! - klasnęła w dłonie rudowłosa. - Zaczynam się wcielać w rolę od dziś! - podniosła do góry zaciśniętą pięść.
- Hola, hola! Najpierw się przedstawimy nasza menadżerko. - zaśmiała się czarnowłosa. - Jestem Takamaki Ashiro, dwójeczka to Masahi Genter, trójeczka Kjio Hamaki, siódemka Sakami Enma.... - zaczęła wymieniać, a kiedy skończyła spojrzała na dwie nowe dziewczyny.

- Ja jestem Washi Koise! - krzyknęła rudowłosa. - A to Ushijima Maki!
- Oj... ja mam głos... - burknęła do niższej od siebie dziewczyny, marszcząc przy tym brwi.
- Oj tam, oj tam, Ushi-chan!
- "Ushi-chan"? - teraz jej brwi wzleciały za to w górę. Westchnęła cicho i odważyła się. - Chciałabym tylko, byście o tym wiedziały... - przygryzła policzek i pod zaintrygowanymi spojrzeniami siatkarek podwinęła nogawkę dresów w górę. - Mam protezę. Jednak nie przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu. Nie chcę być traktowana lepiej z tego powodu...

- Będziesz traktowana, tak ostro, jak każda z nas. Masz moje słowo - podała jej dłoń kapitanka, a ta z półuśmiwchem ją uścisnęła

~°~

- Nie uważasz, że jest idealny? - westchnęła cicho wpatrując się w okularnika.
- Nie. Moim zdaniem nie jest. - burknęła brązowowłosa przekręcając kolejną stronę w książce.
- No weź. Jak możesz tak mówić? - mruknęła udając obrazę na przyjaciółkę. - Cały on jest przecudowny.
- Niech będzie. Nie będę się kłócić. Powiedz tylko, kiedy mu to powiesz w twarz? - prychnęła odkładając skończoną lekturę do torby i wstała na nogi otrzepując spódniczkę. Za to ruda zaróżowiła się i nadęła poliki.
- Już niedługo! Albo wiesz? Zrobię to dziś, jak skończy trening. - zacisnęła mocno pięści i odetchnęła głęboko.
- Chętnie to zobaczę. A teraz chodź. Mamy zaraz matematykę i nie chciałabym się spóźnić. - oświadczyła i zaczęła wracać do szkoły.
- Ej, ale czekaj na mnie! - zawołała jej przyjaciółka i biorąc z trawnika swoją torbę, dobiegła do piwnookiej sprintem. - Powiedz chociaż, że nie było nic zadane. - na chwilę zatrzymała się, a kiedy brązowowłosa pokiwała głową na nie, wypuściła głośno powietrze z płuc i znów zaczęła iść równo z przyjaciółką.

~°~

- A jak myślisz, jak zareaguje na moje wyznanie? - westchnęła cicho wychodząc z klasy. Całą godzinę lekcyjną Maki słuchała dumań swojej koleżanki i mimo, że próbowała nie słuchać, nie udawało jej się to.
- Skąd. Ja. Mam. To. Wiedzieć? - przekręciła oczyma i poprawiła torbę na ramieniu.
- A może odwzajemnia moje uczucia? - rozmarzyła się ignorując poprzednie słowa Ushijimy.
- Gdzie będziesz na niego czekać? - zadała pytanie zerkając na czarnooką.
- Najlepiej na sali! - oczy jej błysnęły, a brunetce przez chwilę przyszło na myśl, że Koise coś opętało. Nic jednak więcej nie powiedziała i ruszyła w stronę sali gimnastycznej. Dwie minuty później były już przy schodach prowadzących na małe trybuny i w akompaniamencie monologu prowadzonego przez rudowłosą znalazły się zaraz na górze. Brązowowłosa od razu usiadła przy ścianie i wyciągnęła zeszyt z matematyki (jej ulubionego przedmiotu) oraz książkę i zaczęła odrabiać zadanie domowe. Za to Washi podbiegła do barierek i zaczęła przyglądać się ćwiczącym nastolatkom, a raczej jedynie jednemu. Wysoki blondyn z brązowym oczyma za szklanymi okularami podobał się jej od dawna i nie dawała Ushijimie przeżyć chociaż jednego dnia, bez opowiedzenia jej o nim. Nie rozumiała, jak taki przystojny chłopak może nie podobać się jej przyjaciółce.

Godzinę później, kiedy chłopcy zbierali się już z sali, Maki zdążyła zrobić matematykę oraz przyjrzeć się kilku rozgrywkom przed końcem treningu. W końcu ona też grała w klubie siatkówki, chciałaby wypróbować czegoś nowego, a u chłopców ciągle coś dochodziło.
- To co, idziemy przebrać buty i zaczekasz na niego przy szkole? - zapytała kładąc dłoń na ramieniu czarnookiej.
- P-pewnie. - uśmiechnęła się w odpowiedzi niepewnie i poczuła jak dłonie jej się trzęsą. Bała się rozmowy z blondynem. Czuła się gorzej niż przed meczem siatkówki z lepszą drużyną. A przecież była tylko menadżerką!
- Nie denerwuj się tak. Jak nie on to inny. - mruknęła dla otuchy brązowooka i zaczęła schodzić po schodach. Ciekawiło ją, jak to się potoczy, jednak tego co się wydarzyło na pewno się nie spodziewała.

- Wyzwał mnie, powiedział, że jestem głupia i naiwna, i... i... - rozpłakała się na dobre, a Ushijima Maki pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co ma zrobić. Poszła więc za tym, co podpowiadała jej intuicja i wzięła czarnooką w ramiona, pocierając dłonią jej plecy. Kilka chwil później westchnęła i odsunęła od siebie przyjaciółkę, wyciągając z torebki chusteczki. - Masz i przestań beczeć, bo będziesz miała spuchnięte i zaczerwienione oczy. - podała jej jedną i wzięła ją pod ramię zaczynając wychodzić z łazienki, a następnie z terenu szkoły.

Do zoba w następnym! 🍂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro