Dzień 5 - Wybaczenie
Wydeptałam w chodniku już pewnie sporą dziurę. Chodzę tam i z powrotem. Jakbym miała przy sobie papierosy, to pewnie bym zapaliła. Ile to już minęło odkąd Kasia weszła do tej cholernej kawiarni? Pół godziny? Godzina? Spoglądam na zegarek. Kuźwa, dziesięć minut – dokładnie tyle upłynęło.
Nie wytrzymuję. Szarpię drzwi kawiarni i wchodzę do środka. Rozglądam się. Siedzą przy najbardziej oddalonym stoliku. Naprzeciwko siebie. Nie widzę twarzy Daniela, ale Kasia posyła mu delikatne uśmiechy. Z tego wynika, że nie jest źle. Biorę głęboki wdech i podchodzę zamaszyście do stolika. Siadam obok Kasi i walę prosto z mostu:
– Nie możecie tego zrobić.
Przez chwilę panuje niezręczne milczenie. Powietrze aż gęstnieje wokół nas.
– Co ona do cholery tu robi? – Daniel pierwszy otrząsa się z szoku.
– Nie możecie tego zrobić – powtarzam się i patrzę prosto w oczy chłopaka. – Nie możecie usunąć ciąży. Zabić dziecka. Pora stanąć na wysokości zadania. Wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Jest tyle innych możliwości.
To, jak Daniel otwiera szeroko oczy i usta oraz chlipanie Kasi sprawia, że coś mi nie pasuje.
– Jaka ciąża? Kasia, o czym ona mówi? – pyta Daniel. Kasia wybucha płaczem.
– O rany! Jeszcze mu nie powiedziałaś? – Spoglądam na dziewczynę, a ona tylko kręci głową.
Szlag. Opieram czoło o stół. Ciekawe czy dałoby się wtopić w jego blat? Może istnieje jakaś kieszonkowa maszyna czasu? Cofnęłabym te kilka ostatnich zdań. Jest jakiś lek na głupotę? Dla mnie już chyba nie ma ratunku.
– Jesteś w ciąży? – Słyszę cichy głos Daniela, jednak pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Podnoszę powoli głowę. Spoglądam na niego, ale udaje, że mnie nie widzi. To nie przeszkadza mi jednak znów się wtrącić.
– Tak, Kasia jest w ciąży. Myślałam, że już ci powiedziała. Przepraszam.
– Skąd wiesz? Robiłaś test? Byłaś u lekarza? A może tylko przypuszczasz? – Daniel znów mnie ignoruje.
– Byłam u lekarza. W zeszłym tygodniu. – Kasia wreszcie zbiera się w sobie. – Wszystko potwierdził.
– Oh. – Daniel opada bez siły na oparcie kanapy. – Dlaczego mi nie powiedziałaś? Kto jeszcze wie?
– Nikt, tylko Natalka. – Kasia spuszcza wzrok.
– Powiedziałaś jej, zamiast mnie?
Zabawne jak bardzo Daniel próbuje uniknąć wypowiedzenia mojego imienia. Może boi się, że ma magiczną moc?
– Nie powiedziałam Natalce. Sama się domyśliła – dziewczyna prostuje.
– A ja niczego nie zauważyłem?... Myślałem, że zachowujesz się dziwnie, bo ona wróciła do szkoły.
Dobra, mówienie o mnie jakby mnie tu nie było, zaczyna mnie wkurzać.
– Musisz przekonać Kasię, żeby nie usuwała ciąży – mówię wreszcie. – Jestem pewna, że sobie poradzicie. Nie musicie się od razu hajtać ani nic, ale to dziecko... Daniel twoja mama, to wspaniała kobieta, a twoi rodzice są super. – Teraz zwracam się do Kasi: – Pomogą wam. Proszę, musicie dać temu dziecku szansę. Pomyślcie o mojej mamie. Ona tak bardzo kochała życie... – Łza zaczyna się kręcić w moim oku. – Powiedziałaby wam teraz to samo. To dziecko, to cud, choć może trochę nie w porę... – Nabieram powietrza. – Słuchajcie, próbowałam się zabić, ale teraz wiem, że nie ma nic piękniejszego niż życie...- urywam, ale ponieważ nikt nie wtrąca się w to, co mówię, to dalej kontynuuję mój monolog. – Ja też wam pomogę. Jak tylko będę umiała. Mogę zająć się czasem dzieckiem, albo pomóc wam w nauce. Mój tata i Weronika mogliby wam oddać rzeczy po Ani. Przemyślcie to, proszę.
Wiem, że ta wypowiedź była dość chaotyczna. Zbyt dużo myśli kotłuje się w mojej głowie. Tak dużo chcę powiedzieć w jednym czasie. Bardzo, bardzo głęboko w sobie wiem, że to, co mówię, to prawda. Już nie chcę umierać. Chcę żyć. Widzieć jak wszystko się zmienia i rozwija, jak rośnie mała Ania, jak ewoluuje moje uczucie do Janusza. Chcę kochać i być kochaną. Sama chciałabym zostać matką, no może jeszcze nie teraz...
Między nami znów zapada cisza. Daniel mocno zaciska szczęki oraz pięści. Dobrze znam to spojrzenie. Układa sobie wszystko w głowie. Próbuje dobrać odpowiednie słowa. Kasia wyciera policzki. Już nie płacze, jedynie obgryza paznokcie.
– Natalia. – Daniel wymawia to słowo bardzo powoli, jakby analizował każdą pojedynczą literę. – Zostaw nas samych. – Wreszcie spogląda mi w oczy. – Pora, żebym porozmawiał z Kasią, sam na sam.
Przytakuję, ale trochę ociągam się ze wstaniem. Zaglądam jeszcze na Kasię.
– Ok. Wszystko w porządku. Już sobie poradzę. – Dziewczyna mówi do mnie i delikatnie się uśmiecha.
Wreszcie się podnoszę. Trochę jak na spowolnionym filmie. Odsuwam się od stolika. Robię krok w kierunku wyjścia, po czym znów gwałtownie siadam na kapie. Zarówno Daniel, jak i Kasia nie ukrywają zdziwienia. Sama siebie zaskakuję swoim zachowaniem. Z resztą, nie pierwszy raz.
– Przepraszam za wszystko – wyrzucam z siebie na jednym wydechu. – Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczycie. Byłam pieprzoną egoistką. Myślałam tylko o sobie i o swoim cierpieniu. Wiem, że bardzo się staraliście, żeby moje życie wróciło do normy. Byłam beznadziejną przyjaciółką. – Spoglądam na Kasię i jej sarnie oczy. – I jeszcze gorszą dziewczyną. – Teraz zerkam na Daniela, ale jego mina nie wyraża niczego. – Dobrze, że jesteście razem. Pasujecie do siebie i naprawdę mam nadzieję, że wam się ułoży.
Moi towarzysze nadal milczą. Teraz to mnie zrobiło się głupio. Kasia wykonuje taki gest, jakby chciała mnie przytulić, ale ja gwałtownie wstaję.
– To ja już lepiej pójdę – mówię i ruszam do wyjścia.
Daniel łapie mnie jeszcze za dłoń i chwilę ją przytrzymuje. Nie odzywa się, ale jego spojrzenie mówi wszystko: „wybaczam i również przepraszam". Nadal jest uroczy jak Jon Snow, ale ja wolę mojego Deana Winchestera. Posyłam mu jeszcze uśmiech na pożegnanie i wychodzę z kawiarni.
Za drzwiami biorę kolejny głęboki wdech. Chłodne powietrze wypełnia moje płuca. Zaczyna już szarzeć. Ruszam przed siebie. Gdyby to była wiosna, pewnie zachwycałabym się ćwierkaniem ptaków i kwitnącymi kwiatami. Jednak muszę zadowolić się kolorowymi drzewami i szumem spadających liści oraz szelestem pod moimi stopami tych, które już leżą na chodnikach. Jest dobrze. Cholera, pierwszy raz od dawna czuję, że jest dobrze.
Wyjmuję komórkę i piszę: Spotkajmy się.
Odpowiedź dostaję natychmiast: Przyjdź do mnie. Sprawdzisz moje wypracowanie na polski :)
Uśmiecham się sama do siebie. Czy on naprawdę myśli, że to, na co mam w tej chwili ochotę, to czytanie jego wypocin dotyczących literatury współczesnej?
***
"Forgiveness is all we have
Are you willing to just let go
Nothing else will give you
A peace of mind"
Killswitch Engage – All We Have
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro