Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wpis 6

Stało się. Jestem w przyszłości. Florian teleportował się do mnie szóstego marca. Wyruszyliśmy o godzinie dwudziestej, a data docelowa podróży została ustawiona na 20 lipca 2112 roku na godzinę 20:17. Mój towarzysz wspominał, że w wyniku tak odległej podróży w czasie mogą wystąpić skutki uboczne, takie jak ból głowy, wymioty, ból brzucha czy brak sił. Wybór godziny okazał się jak najbardziej uzasadniony, gdyż od razu po teleportacji zemdlałem. Dalej czuję się nie najlepiej, więc wybaczcie jeśli nie będę zbytnio wylewny w opisach. O tyle dobrze, że zostanę tu kilka dni. Może wydobrzeję.

Pierwszą rzeczą jaką pamiętam po omdleniu było poczucie ciepła. Zdawało mi się jakbym leżał na jakimś podgrzewanym termoforze. Kiedy świadomość zaczęła do mnie powracać, zacząłem dotykać to co było pod ręką. Wyczułem pod sobą ciepły materac. W dotyku niczym się nie różnił od zwykłego, poza wspomnianym ciepłem. Czułem na sobie też ciepłą kołdrę, w sensie również podgrzewaną. Pojawiające się w mojej głowie myśli, sprawiły, że otworzyłem oczy. Dookoła było ciemno. Widziałem jedynie smugę światła dochodzącą spod łóżka. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że spałem.

Kiedy postawiłem stopę na podłodze nieco się ugięła, niemal niezauważalnie. Wtedy zaciemnione pomieszczenie zaczęło się rozjaśniać. Zobaczyłem wtedy, że na suficie pojawiają się coraz to jaśniejsze punkciki. Łączące się ze sobą tworząc jakieś skupiska światła. Nie wiem jak to dokładniej określić. To wyglądało tak jakby na danym obszarze sufitu znajdowały się miejsca odpowiedzialne za oświetlenie. Wyglądały jak jakieś kleksy świetlne rozrzucone po suficie.

Nawet nie zauważyłem kiedy w pomieszczeniu znalazł się Florian. Patrzył na mnie z uśmiechem. Moje zainteresowanie tym, co znajduje się w pokoju musiało być widoczne. Potem chwycił za telefon i polecił, abym spojrzał na sufit. W jednej chwili plamy światła na nim się znajdujące zmieniły położenie. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Po kilku kolejnych kliknięciach zamiast plam światła pojawił się jakiś gwiazdozbiór. Widoki na suficie zmieniały się jeszcze kilkakrotnie. Florian powiedział, że można na suficie oglądać filmy i inne programy.

Gospodarz jeszcze kilka razy dotknął swojego smartfona, sufit zgasł, a źródłem oświetlenia stały się ściany. Wyglądało to tak, jakby coś oświetlało ścianę od wewnątrz. Podszedłem do ściany i w dotyku była jak fronty kuchennych mebli. Kiedy się odwróciłem moim oczom ukazało się łóżko, na którym spałem. Wyglądało raczej jak sarkofag z narzuconą kołdrą. niedługo później Florian zaczął mi tłumaczyć ci i jak. Z tego co powiedział wynika, że we wnętrzu tego posłania znajduje się jakieś urządzenie zarządzające ciepłem łóżka. Wewnątrz materaca i kołdry są jakieś nanoprzewodniki ciepła łączące się z mechanizmem łóżka. Ciepło można określić, przy pomocy pokręteł i guzików z boku łóżka.

To nie wszystko jeśli chodzi o nie. Dzięki niemu można pozbyć się drobnych dolegliwości. Możliwości lecznicze są kwestią ceny. Zaciekawiło mnie na co pozwala to konkretne łóżko, więc Florian poszperał w smartfonie i po chwili zaczął wyliczać na czego można się pozbyć. Niniejszym, łóżko pozwala na: pozbycie się pasożytów i toksyn z organizmu, leczy wrzody, usuwa zmiany miażdżycowe, kamienie nerkowe, uzupełnia niedobory witamin, leczy przeziębienia, usuwa blizny, odstresowuje, pomaga przy bezsenności i bólach głowy i brzucha. Opowiadał dalej, że im droższe łóżko, tym więcej możliwości. Z tego co mówił, był zadowolony ze swojego. Na lepsze zdecyduje się w okresie starości. Łóżko ma też opcję masażu, która wypada blado w porównaniu z funkcjami leczniczymi.

Florian wspomniał, że pozwolił sobie przeskanować mój organizm przy pomocy łóżka i usunął z niego trochę niepotrzebnych rzeczy. Pierwszą myślą jaka pojawiła się w mojej głowie było to czy mam jeszcze nerkę. Pomacałem się więc w poszukiwaniu szwów, ale dopiero później przypomniałem sobie, że łóżko usuwa blizny. Przycisnąłem więc Floriana i zapytałem czy usunął mi coś przez co może wpłynąć na stan jego uzębienia. Oznajmił wtedy, że usunął jedynie zalegające w moim ciele metale ciężkie, rtęć, uzupełnił witaminy i obniżył poziom kortyzolu. Powiedział też, że jeśli chciałbym się gruntownie uzdrowić może mnie zaprowadzić do swojego znajomego lekarza to naprawią co trzeba.

Przyznam, że nie spodziewałem się takiego gestu z jego strony. Co prawda czułem się nieco lepiej kiedy o tym usłyszałem, lecz nie wiedziałem czy moje lepsze samopoczucie to wynik działań leczniczych czy tylko to sobie wymyśliłem. Tak czy inaczej, nie wiem czemu ten przyszły świat tak męczy Floriana. Póki co dostrzegam same pozytywy.

Nagle jedna ze ścian zaczęła mrygać. Robiła to w sposób podobny do jarzeniówki, czy żarówki kiedy jej żywotność się kończy. Mój towarzysz uspokoił mnie, że to nic wielkiego i łatwo pozbyć się tej usterki. Usłyszałem wtedy kroki. Ktoś zbliżał się do pokoju. Nie było to tupanie, a raczej bliżej temu było do szurania.

Wtedy w drzwiach ujrzałem stopy odziane w ciapki kotki. Stopniowo podnosząc wzrok mogłem zobaczyć zgrabne kobiece nogi, a następnie pozostałą część kociaka. Powinienem raczej napisać: w drzwiach stanęła seksowna i sympatyczna brunetka w szarym szlafroku z kocimi uszami. Coraz bardziej mi się podoba ta przyszłość! Chcę wincyj!

Kobieta przywitała się z uśmiechem i dygnęła. Miała na imię Melisa. Następnie podeszła do mrygającej ściany. Przycisnęła ją w pewnym miejscu i wtedy wysunął się jakiś element ze ściany. Wyjęła z jego wnętrza coś jakby baterię i wymieniła ją na nowy element. Przycisnęła wystającą część z powrotem i ściana świeciła jak nowa.

Melisa podeszła do nas i zapytała czy może nie jesteśmy głodni. Zgodnie odparliśmy, że tak. Kobieta powiedziała, że za chwilę przyjdzie z jakimś daniem. Odwróciła się i udała w kierunku kuchni. Chyba mają tam kuchnie? Gdzież by mogła iść w takim razie? Mniejsza z tym dokąd szła. Wolałem patrzyć jak się oddala majtając przy okazji ogonem szlafroka. Dopiero po wyjściu Melisy zdałem sobie sprawę z tego, że Florian czegoś ode mnie chciał. Nie mogłem się skupić. W końcu nie często stoją przede mną seksowne brunetki. W zasadzie to nigdy.

Wracając do mojego towarzysza. Zapytał mnie co sądzę o Melisie. Odpowiedziałem, że rzadko widzę takie piękności i zapytałem skąd ją wytrzasnął. Odparł, że ją kupił. Wypowiedział te słowa w taki sposób, jakbym zapytał skąd wziął chleb. Dopiero po chwili pokusił się o wyjaśnienia. Nie chciało mi się specjalnie wierzyć w to co usłyszałem.

Melisa nie była człowiekiem, lecz androidem. Została zakupiona w renomowanej firmie produkującej androidy. Z resztą z tego, co mi powiedział jest wiele firm oferujących takie usługi. Florian ciągnął dalej, że można sobie wybrać wygląd androida z dostępnych szablonów lub wybrać taki według własnego pomysłu. Tak samo jest w kwestii cech charakteru. Klient wybiera jakiego zachowania oczekuje od androida. Może on być grzeczny i uległy, może też być wygadany i stanowczy. Można wybrać jego zainteresowania i umiejętności. Ponadto, android może się sam uczyć na podstawie informacji wyszukanych w sieci lub podanych przez klienta w trakcie rozmowy. Android również nie ma problemów z pamięcią.

Florian zdecydował się na androida, gdyż trudno było znaleźć odpowiednią partnerkę. Roszczeniowość i samolubność ludzi doprowadziła do rozkwitu androbiznesu. Ludzie posiadający wystarczającą ilość pieniędzy mogą sobie pozwolić na zakup wybranki marzeń, czy przynajmniej sprzątaczki, niani, opiekunki, czy lokaja. Krótko mówiąc można wyprodukować każdego. Również firmy korzystają z tego rozwiązania. Oczywiście te największe, których stać produkcję pracowników androidalnych. Małe firemki muszą zadowolić się pracą ludzi, którym muszą płacić. Ludzie zaś w obliczu nieuchronnego zepchnięcia ich na boczny tor cywilizacji przejmowanej przez maszyny, zadowalają się z jakiejkolwiek płatnej pracy, która pozwoli im wyrwać się z dzielnic slumsów rozrzuconych na obrzeżach miast.

Rozpowszechnienie androidów wpłynęło też na problem prostytucji. Nikt już nie porywa dziewczynek spod szkół, albo dziewczyn z dyskotek czy ulicy. Osoby zarabiające na nierządzie uznały, że taniej jest zamówić maszynę, która starczy na wiele lat, nie potrzebuje pieniędzy, jedzenia, nie będzie myśleć o ucieczce.

Co innego w slumsach, gdzie nadal wykorzystuje się kobiety. Z resztą mężczyźni również są wykorzystywani przez kobiety. Pod tym względem przyszłość jest pełna równouprawnienia. W slumsach, gdzie nie sięga autorytet władzy, panuje prawo dżungli, nikt nie jest bezpieczny. Z tego też powodu, nie czując nad sobą miecza sprawiedliwości, ludzie krzywdzą się nawzajem. Ściany rozpadających się tam budynków każdego dnia wsłuchują się w płacz obu płci. Może dlatego tamtejsze bloki same z siebie dążą do samo rozpadu, aby pewnego razu się zawalić i zakończyć cierpienie umęczanych? Jeśli tak jest w istocie to budynki miejskie, utrzymane w idealnym stanie, nie mają żadnej litości dla cierpiących.

Kiedy nasza rozmowa z Florianem zmierzała do smutnych rozpraw o marności egzystencji, w pokoju pojawiła się Melisa wraz z jedzeniem. Przez tą gadaninę o androidach starałem się dostrzec w jej wyglądzie coś co zdradzało, że jest maszyną. Niczego takiego jednak nie dostrzegłem. Kobieta...androidka zauważyła, że się jej przyglądam i zapytała czemu tak się na nią patrzę. Odpowiedziałem, że ślicznie wygląda. Ucieszyła się. Dodała też, że Florian też jej mówi takie miłe rzeczy. Mówiąc to na jej twarzy pojawiały się rumieńce. Pomyślałem sobie, że jak na androida ma w sobie dużo z maszyny. Ciekawe czy ludzie są w stanie rozpoznać kto jest androidem, a kto człowiekiem.

Kiedy zjedliśmy, Florian wyszedł, a ja zostałem sam na sam z maszyną. Czy mogę ją tak nazywać? Nawet nie wiem, czy nazywanie rzeczy po imieniu jest taktowne, czy też nie. A nawet jeśli jest tolerowane czy nie sprawiłoby to przykrości takim jak ona? Nie wiem na jakim etapie rozwoju są emocje androidów.

Zapytałem Melisy, czy coś jest nie tak z podłogą, bo ciągle się ugina. Odpowiedziała, że pod podłogą znajdują się siłowniki przetwarzające nacisk na elementy podłogi w prąd. Dalej zaczęła mówić o tym, że Florian opowiadał jej o mnie, a ona sama cieszy się, że poznał takiego dobrego kolegę. Ciągnęła, że on od dawna nie był taki rozpromieniony i że to moja w tym zasługa. Ja z kolei byłem pod wrażeniem relacji, jaka łączyła go z Melisą. Nie wiem, jak oni to zrobili ale ja widzę w jej oczach miłość. Jak byli w stanie kogoś zaprogramować do miłości?

W końcu dostrzegła, że patrzę na nią z dystansem. Posmutniała. Zdjęła z głowy kaptur z uszami i zaczęła gapić się w podłogę. Widzę jak na mnie patrzysz Gasparze- powiedziała. Florian powiedział ci, że jestem androidem. Nie widzisz teraz we mnie kobiety tak, jak kiedy mnie zobaczyłeś po raz pierwszy. Teraz na mnie patrzysz jak na stertę zwojów, programów i sterowników. Wtedy obróciła głowę i spojrzała na mnie. Jej oczy się zaszkliły. To, że mam w sobie to co mam, nie znaczy, że nie mam prawa do miłości. Moje uczucia do Floriana są szczere. Jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu.

Wtedy ruszyła z pokoju prawie płacząc. Wbiegła na wchodzącego do pokoju Floriana. Ten zaś objął ją, pocałował i uspokoił. Odprowadził ją do innego pokoju, a po chwili wrócił do mnie. Powiedział, że androidy mają uczucia tak samo prawdziwe, jak ludzie. Nie są jakimiś bezrozumnymi robotami, chyba że zamawiający zapragnie nabyć jakiegoś tumana nie narzekającego na trudy pracy w kamieniołomach.

Zapytałem Floriana czy mają tam jakiś podział na kasty, czy coś w tym stylu. Odparł, że w miastach mieszkają ludzie bogaci, których stać na to, aby androidy odwalały za nich czarną robotę. Można powiedzieć, że to taka arystokracja przyszłości, gdzie to androidy pracują na ich majątki. Jest też klasa średnia składająca się z ludzi, których nie stać na własnego androida. Tacy ludzie żyją skromnie, pracują u początkujących biznesmenów, dopóki ci nie dorobią się pierwszego androida. Potem ich znaczenie w firmie spada i prędzej czy później muszą szukać innej pracy. W końcu są też dzielnice slumsów, które zamieszkują ci, którzy mieli najmniej szczęścia. Trudnią się głównie złodziejstwem. Zdarzają się jednak też ci, którzy wytwarzają jakieś dobra dla wyrzuconej na śmietnik społeczności. Jak wszędzie są dobre i złe jednostki.

Coś mi mówiło, że Florian zaliczał się do tej najwyższej kasty więc poprosiłem, aby opowiedział czym się zajmuje, że go na to wszystko stać. Oznajmił, że jest historykiem XX i XXI wieku. I to nawet dość zasłużonym. Po godzinach zaś jest konstruktorem. Łatwo to osiągnąć mając wehikuł czasu, pomyślałem. Po chwili jednak wyprowadził mnie z tego rozumowania mówiąc, że wehikuł skonstruował dopiero niedawno i nie zamierza się dzielić swoim wytworem.

Zaczęło się robić późno więc pożegnaliśmy się, gdyż jutro pójdziemy w miasto. Swoją drogą jestem trochę zmęczony i nie mogłem się doczekać aż znowu wskoczę do ogrzewanego łóżka. Kończę zatem i do jutra.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro