Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Dymitr

Trening był szybki i intensywny. Ćwiczenia siłowe na nogi były proste jak dla dziecka rymowanki. Później gdy wracałem z siłowni odczuwałem te katowanie przez ostatnią godzinę.

Było już ciemno, nie sprawdzałem godziny, zresztą Maureen i tak pewnie nie było w mieszkaniu. Światła uliczne były już pozapalane. Większość małymi krokami zaczynali już przygotowania to świąt. Chociaż były dopiero za dwa miesiące. W stanach uwielbiali święta. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, bogato ustrojone z specjalnym menu w tych wyjątkowych dniach. Poszukiwanie idealnego prezentu zajmowało dużo czasu.

Myślałem o blond włosach Liv, jak słońce muskało jej kosmyki albo jak wyglądałyby w nich płatki śniegu. Nie miałem upodobań co do kobiet. Ważne żeby była zabawna i dało się z nią porozmawiać. Wszystko inne było tylko otoczką, która nie była istotna. Każde wspomnienie jej oczu sprawiało, że się uśmiechałem. Ten kolor burbonu ze złotymi plamkami.

Zdawałem sobie sprawę jak mocno działa na mnie ta kobieta. Mój przyjaciel wyrywał się gdy tylko ją widziałem. Jeszcze nigdy nie pragnąłem tak bardzo. Musiałem się dobrze starać by nie zauważyła mojego podniecenia.

Dzisiejsze spotkanie poprawiło mi humor. Chociaż na wieczór miałem pozytywne myśli. Chciałem gdzieś wyjść ale w sumie nie wiedziałem do kogo się odezwać. Wiem, że w Chicago mieszkał mój kumpel Zach z liceum. Zawsze trzymaliśmy się razem więc fajnie było by odnowić kontakty. Ale może innym razem. Zanim wszedłem do budynku mieszkalnego wysłałem sms'a do Liv.

"Cześć, jak tam wieczór? Co powiesz na wspólne bieganie jutro rano?"

Pozapalałem światła w mieszkaniu i wziąłem krótki prysznic. Ubrałem świeże ciuchy i sprawdziłem skrzynkę gdzie miałem nieodczytaną jedną wiadomość.

"Hej. Może być o 7 w parku?"

Zauważyłem, że pominęła moje pierwsze pytanie, ale ważne że zgodziła się na spotkanie. Odpisałem szybko krótkie jasne i zalałem torebkę od herbaty.

Zastanawiałem się co zamówić kiedy do mieszkania wróciła Maureen. Uśmiechnęła się na mój widok.

-Co powiesz na jakiś film?-zapytała zdejmując płaszcz i odwieszając go do szafy. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dziewiąta.

-Czemu wróciłaś tak wcześnie? Pokłóciliście się? Za mało się postarał z oryginalnością ranki?

-Dokładnie nie powiedział o co chodzi ale chyba coś z Olivią-wzruszyła ramionami przechodząc do salonu. Położyła się na sofę, dalej miała na sobie szpilki, które niezdarnie zrzuciła.

-Coś się stało? Jak wpadłem na nią na siłowni wydawało się, że wszystko jest okej.

Mo uniosła wysoko brwi, posyłając mi ten zadziorny uśmiech, który znaczył się że coś się święci. Oblizała usta zlizując trochę czerwonej pomadki.

-Doprawdy?

-Jesteś głodna? Właśnie miałem zamawiać sushi-zignorowałem jej pytanie i odpaliłem laptopa. Chciała oglądać film to najpierw trzeba było go znaleźć.

-Taaaak, jestem głodna. Nic nie jadłam od dwudziestu minut.

Zaśmiałem się głośno. Była nie do zniesienia. Odnalazłem ulotkę i zadzwoniłem pod wybrany numer. Zamówiłem porcje dla dwóch osób. Jakaś dziwna była ta dziewczyna co przyjmowała zamówienie, taka rozkojarzona. Musiałem powtarzać jej kilka razy co chce. Mieliśmy czekać około godziny, co mnie nie pocieszyło bo już burczało mi w brzuchu.

-To jaki film? horror czy jakaś komedia?

-Wszystko mi jedno, zaufam ci-powiedziała obojętnie. Przeczytałem kilka recenzji, na youtubie obejrzałem kilka zwiastunów i wybrałem najlepszy.

-Co powiesz na "legion samobójców"?

-Brzmi ciekawie, włączaj-usiadła przebrana już w skąpał piżamę składającą się z mega krótkich spodenek i bluzce na ramiączkach z miska popcornu. Nie wiem czy zdawała sobie sprawę, że była bez stanika. Otrząsnąłem się i podłączyłem laptop do telewizora. Zaczęliśmy oglądać. Po piętnastu minutach rozległ się dzwonek do drzwi.

-Zatrzymaj, ja otworzę- krzyknęła wygrzebując się z koca. Wróciła dosłownie kilka sekund później. Niosąc w reklamówce nasze jedzenie. Podśpiewywała pod nosem, była pewna siebie jak zawsze. Wykorzystywała swoje atuty kiedy tylko mogła.

-Zgaduję, że tak się zapatrzył że nawet nie zauważył braku napiwku?-uśmiechnąłem się z kpiną. Włączając ponownie film w tym czasie gdy ona rozkładała nasze sushi na talerze.

-Wiesz dostałam w gratisie cole, z racji tego że tak długo czekałam-powiedziała z sarkazmem. Ciekawo czy Benjamin pozwalał jej na takie zachowanie. Maureen czuła się swobodnie przy kimś dopiero jak go bliżej pozna, a przecież z Dymitrem znała się dogłębnie więc nie powinno być z tym problemu.

Zajadałem się sushi, myśląc co porabia Olivia. Czy też miło spędza czas albo może siedzi i rozmawia z tym swoim narzeczonym. Obstawiam, że nie ma dla niej czasu a ona gada z przyjaciółką przez FaceTime'a ale co ja tam wiem. W końcu moje podniebienie zostało zaspokojone. Film dobiegł końca a ja poszedłem umyć zęby. Kiedy leżałem gapiąc się w sufit zastanawiałem się nad życiem. Dołowałem się. Wziąłem telefon i zacząłem przeglądać facebook'a. Dawno tam nie wchodziłem. Zobaczyłem, że Zach się zaręczył. Wysłałem mu wiadomość z gratulacjami, był już za późno by mi odpisał więc musiałem poczekać. Chyba się przejadłem, bo sen nadal nie przychodził. A jutro przecież z rana miałem się spotkać z Olivią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro