20
Olivia
Spędziłam z Dymitrem miło czas. Dawno tak się nie śmiałam, potrafił rozbawić nie ma co. Czułam się dobrze w jego towarzystwie. Zdziwiłam się, że tyle o mnie wiedział. Chyba musiałam mu się bardzo podobać.
Odwiózł mnie pod sam hotel, nie chciałam żeby przypadkiem zobaczył nas Aleksander. Liczyłam podświadomie, że go jeszcze nie będzie w apartamencie. Kiedy siedziałam z Dymitrem w kawiarni napisał, że ma dla mnie niespodziankę. Szkoda, że czas tak szybko minął, siedziałam chwilę na miejscu pasażera bijąc się z myślami. Pocałowałam go szybko w policzek i wybiegłam z samochodu.
Narzeczony czekał na mnie z kolacją. Położyłam torby z nowymi rzeczami na ziemi i zdjęłam płaszcz.
-Jak Ci minął dzień kochanie?-pocałowałam go delikatnie w usta, a słysząc padające z jego ust słowa zgryzłam wargę. Nie chodziło o fakt jedzenia ale o to, że zaczął by coś podejrzewać. Był bardzo zazdrosnym facetem.
-Pracowicie. Chodź jeszcze nie powinno ostygnąć. Długo Cię nie było.
-Wiem przepraszam, nie mogłam się zdecydować co kupić -umyłam szybko ręce i zasiadłam do stołu, naprzeciwko Aleksa. Zjadłam naleśnika ze szpinakiem, był naprawdę przepyszny.
-Nałóż sobie coś jeszcze. Schudłaś ostatnio- Aleksander nie wiedział o moich problemach z odżywianiem choć się domyślał. On sam zajadał steka z zapiekanymi ziemniaczkami, nie zdawał sobie sprawy jak ciężko się to później będzie trawić. Był w miarę postawnym facetem, nie był gruby ale do kaloryfera było mu daleko.
-Mhym. Zaraz- upiłam łyk wina rozkoszując się jego smakiem. Zmieniłam temat.
-Więc jaką masz dla mnie niespodziankę?
-A no tak..-wstał i poszedł po coś do sypialni. Wszedł z ogromnym bukietem żółtych róż i jakimś pakunkiem pod pachą. Zmarszczyłam brwi-Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, słoneczko.
Nie lubiłam żółtych róż. Zresztą to nie był dobry kolor do symboliki kwiatów. Chyba słabo mnie znał.
Pocałował mnie w oba policzki. Cholera zapomniałam. Całkowicie z głowy wypadła mi nasza rocznica, niby nie byłam tak zapracowana jak on ale dałam ciała. Podał mi prezent.
-Otwórz, najwyższej jakości hiszpańska porcelana. Musiałem sporo się natrudzić, żeby to ściągnąć.
Rozpakowałam pudełko by ujrzeć jakiś tandetny wazon. Uśmiechnęłam się blado.
-Jest śliczny, nie wiem co powiedzieć...-zawahałam się, wazon był ohydny ale dobrze, że byłam dobrą aktorką. Tato dziękuję Ci za przekazanie tak cudownego genu.
-To nie wszystko, zobacz co jest w środku- no i zobaczyłam list miłosny i małe pudełeczko, w którym były diamentowe kolczyki. Tu się postarał a list był naprawdę przepiękny. Wzruszyłam się na jego czułe słowa. Tak się postarał a ja zapomniałam, byłam taka idiotką. Wstyd kompletny. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Dziękuję, jesteś cudownym mężczyzną. Niestety nic dla ciebie nie mam, przyznam się bez bicia że wyleciało mi to z głowy.
-Nic nie szkodzi, ważne że ty jesteś zadowolona. Kocham Cię, Olivio.
Pocałowałam go w usta. Nigdy nie powiedziałam żadnemu mężczyźnie, że go kocham coś powstrzymywało mnie w środku. Aleksander wiedział, że mi na nim zależy oraz, że go darze uczuciem ale te słowa to było dla mnie za dużo. Chyba to wina matki. Zostawiając mnie złamała w pół moje serce. Nawet kiedy tata mi powtarzał jak ważna jestem nie umiałam nic odpowiedzieć. Moje uczucia były trochę wypalone. Chyba z mojego rodzeństwa cierpiałam najbardziej. Wiem jak Benjamin przeżył odejście matki, też był zepsuty w środku. Pomimo wielkiego szacunku do kobiet tych dwóch słów nie był w stanie powiedzieć. Za swoją poprzednią narzeczoną szalał jak głupi ale cieszę się, że im nie wyszło. Była straszną zołzą. Najłagodniej rozwód rodziców przeżył Marcel był najstarszy i najmądrzejszy, wtedy liczyło się dla niego co innego.
Usiadłam rozkrokiem na jego kolana, coraz namiętniej całując. Wiedziałam jak mogłam mu się zrekompensować. Wplotłam ręce w jego włosy, nie był tym zadowolony. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli.
➖➖➖
Kiedy Aleksander po wspólnie spędzonym aktywnie czasie zabrał się znowu do pracy postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki na FaceTime. Cataleya właśnie malowała się na imprezę opowiadając jednocześnie co u niej słychać. Leżałam na łóżku słuchając i co jakiś czas wtrącając swoje zdanie do jej wypowiedzi. Kiedy skończyła makijaż pomogłam jej wybrać sukienkę z dwóch opcji z której żadna nie była odpowiednia. Obie były zbyt obcisłe i zbyt wulgarne jak na mój gust.
-A co u ciebie?
-W sumie nic nowego. Zapomniałam o naszej rocznicy z Aleksem-powiedziałam probujac wyrzucić to z siebie żeby poczuć ulgę.
-Co?! Dlaczego?-zapytała zdziwiona.
-Boo...-tu przerwał mi dzwonek do jej drzwi.
-To pewnie Liam. Muszę kończyć-przesłała mi całusa, kamerka nie nadążała za jej szybkością poruszania się.
-Czekaj. Poznałam kogoś-ale już tego nie słyszała bo się rozłączyła. Westchnęłam ciężko. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, nałożyłam trochę kremu nawilżającego na twarz i położyłam się do łóżka. Godzinę później dołączył do mnie Aleks. Przytulał mnie na łyżeczki.
Zanim zasnęłam powiedział, że jutro czekają nas kolejne przygotowania odnośnie ślubu.
❌✖❌
Kolejny rozdział na dniach. Pamiętajcie o lajkowaniu!
Pozdrawiam
U.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro