Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Olivia

W czasie kiedy mężczyźni siedzieli w salonie ja pomagałam Maureen w kuchni. Nastawiła wodę w czajniku a ja wyciągnęłam z szafki herbatę w saszetkach.
Z Mo byłyśmy dość blisko. Na początku naszej znajomości za bardzo jej się narzucałam, bo jednak szok z powodu że mój brat znalazł sobie dziewczynę mnie zafascynował i zachowywałam się jak wariatka robiąc wszystko żeby ją poznać.

-Nie wiedziałam, że masz przyjaciela. Gdzie się poznaliście?-zapytałam opierając się o blat.

-Na studiach-uśmiechnęła się na wspomnienie z tamtego okresu-Długa historia.

Machnęła ręka, mogłam namacalne wyczuć że nie chciała o tym mówić. Kiedyś Benjamin wspominał że miała ciężką przeszłość, strata brata i różne nieprzyjemne zdarzenia.

-Pochodzi z Rosji? Wyłapałam akcent. Byłam tam kilka razy na występach- deski tamtych teatrów wspominam miło ale wymagająco. Jednak wole paryską atmosferę.

-Tak ale większość życia spędził w Ameryce więc już tak się nie wyróżnia. Kiedyś śmiesznie mówił- zaśmiała się cicho, wyciągając kubki.

-Czym się teraz zajmuje?

-Ostatnie 3 lata spędził na wojnie, siły specjalne. Kontakt nam trochę osłabł-zapatrzyła się w jeden punkt, intensywnie coś analizując.
Ocknęła się kiedy czajnik zaczął gwiżdżeć. Potrzasnęła głową i zalała saszetki wrzątkiem.

-Wybierzemy się jutro na zakupy?-podałam jej tacę i pomogłam ustawiać zastawę.

-Jasne-złapałam z talerzyka ciastko kiedy kierowała się w stronę salonu. Nosiłam w ręce cukierniczkę a w drugiej ciastko w które się wgryzłam i wtedy zauważyłam że Dymitr mi się przygląda. Momentalnie na moje policzki wypłynął rumieniec, nie lubiłam gdy ktoś patrzył jak jem. Miałam wrażenie, że wtedy ktoś liczy każdą kalorię która ląduje w moich ustach. Znowu problem z odżywianianiem. Nie powinnam się obżerać ciastkami.

Benjamin jak zawsze zaczął zadawać niewygodne pytania. Ślub był dla mnie ważna rzeczą ale złe myśli nie dawały mi spokoju. Dopiero ustaliliśmy datę a Aleksander już ją wyjawił. Uśmiechnęłam się sztucznie. Drażnił mnie ten temat. Odbiłam pałeczkę w stronę Dymitra ale to był zły pomysł. Cały się spiął, później już całkowicie wyłączył z rozmowy. Obserwował mnie a ja jego, nie kryliśmy się z tym. Śledziłam jego ruchy, były szybkie i zwinne. Jego włosy w piaskowym blondzie lekko przydługie. Byłam za daleko by dojrzeć jego kolor oczu, światło je zmieniało za każdym razem gdy zmieniał pozycję. Wcześniej były zielone. Siedział wyluzowany. Gdy mówił chciałam słychać, miał przyjemną barwę głosu.

Po pewnym czasie również zamilkłam. Ciężko było mi się skupić na rozmowie. Szkoda że musieliśmy z Aleksandrem wyjść, przecież dopiero co przyjechaliśmy.

W samochodzie trzymał rękę na moim kolanie. Oboje siedzieliśmy z tyłu więc mogliśmy bez żadnej obawy się dotykać bez skupienia na drodze.

-Nie podobało mi się jak na Ciebie patrzył-jego głos sugerował że był zły, ale na co?

Milczałam. Ja nie miałam nic przeciwko, wręcz mi się to podobało. Patrzył na mnie tak jak Aleksander jeszcze nigdy.

-Wolałbym, żebyś bez mnie się tam nie pokazywała-i tak nie zamierzam się go słuchać, to że ma być moim mężem nie znaczy, że ja jestem jego własnością.

-Umowiłam się na zakupy jutro z Maureen w centrum-powiedziałam cicho patrząc przed siebie.

-Pójdzie z tobą ochroniarz-złaczył nasze palce lekko je ściskając, wiem że się martwił ale nie było takiej potrzeby.

-Daj spokój. Jestem dużą dziewczynką. Zresztą wiesz jakie mam zdanie co do ochoniarzy. Znając życie Mo będzie z obstawą-powiedziałam pół żartem, pół serio. Czemu faceci nas traktują jak bezbronne stworzonka?

-No dobrze. Ale to po treningu tak?-zapytał podejrzliwie.

-Tak. Rano zdążymy zjeść razem śniadanie- nie chciałam by się wtrącał do kwesti moich treningów. To moja indywidualna sprawa, a on i tak nie chciał żebym była baletnicą. Dla niego to nie jest zawód. Według niego nie można z tego zarobić ani czegoś osiągnąć. Balet jest zagadką A utrzymać się na szczycie jest ciężko. Przecież on zarabiał dużo więc mógł mnie utrzymywać. Tyle że ja nie chciałam być zależna od faceta.

-Świetnie. Później mam ważne spotkania- no i znowu temat jego i pracy. Rutyna, to się robi nudne. Halo.

Wracając do hotelu myślałam tylko o łóżku. Niestety nie mogłam zasnąć, moje myśli przechwycił Dymitr. Ciągle się zastanawiałam nad tym jaki jest i co się stało w przeszłości że wstąpił do wojska. Takie czyny przecież mają drugie dno, nigdy nie robi się tego z własnego wyboru.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro