Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

-Została rzucona na ścianę i rozerwał jej się kostium.
-poważne-pierścień kota zapikał-musisz iść.
-zajmie się nią pan?
-jak najbardziej-wstał-idź już Czarny Kocie-spojrzał na mnie i wyszedł.
-żebym zobaczył czy coś ci się stało musisz się odmienić.
-ale nikomu mamy nie pokazywać...
-jestem strażnikiem szkatułki z miraculami. Mi możesz pokazać.
-Mullo chowaj ogon-odmieniłam się a stworzonko opadło na moje ręce.
-to nie poważne. Lekkie uszkodzenie Miracula. Możesz mi go oddać? Naprawie je żeby nie szkodziło twojemu zdrowiu.
-emmm-myszka kiwnęła głową. Zdjęłam wisiorek i dałam mistrzowi.-ufam panu.
-to dobrze. A teraz idź. Tylko żeby cię nikt nie zobaczył.
-od lat jestem myszką...-zaśmiał się a ja po cichu opuściłam jego dom. Weszłam do domu Marinette.
-boże martwiły śmiać się! Nic ci nie jest?
-poza mocnym wiatrem to nie-uśmiechnelam się i wskazałam na moje włosy. Rose i Juleka zajęły się nimi a reszta omawiała plany na dalsze ubrania.
-myśle że została nam tylko biedronka.
-tak i bluza czarnego kota.
-ten najlepszy projekt hmm?
-tak ja ten bardzo go lubię-Adrien pokręcił głową z uśmiechem.-no co?
-wszystkie kochają biedronkę.
-ja nie. Co. Tego że papier te akumy czarny kot lata za nią jak głupi wykonując jej rozkazy a ona go wogóle nie szanuje. Sam dałby radę pokonać akumy w Paryżu.
-nie prawda!-oburzyła się Marinette i Adrien.
-są wspaniałym zespołem-wtrąciła się Alya.
-okay. Pomyślnie każdy ma swoje zdanie.
-a no tak-nieprzyjemna atmosfera opadła.
Po 2 godzinach wszyscy padli i po prostu usunęliśmy.
Rano...
Obudziłam się przytulona do jednej z maskotek Mari przedstawiająca Lisice. Szybko podniosłam wszystkie pluszaki i rozejrzałam się. Dziewczyny leżały na łóżku a chłopaki na ziemi.
-śmiesznie. Mullo mysi-chciałam podnieść naszyjnik ale jego tam nie było. Po przeszukaniu pokoju i przez przypadek obudzeniu wszystkich przypomniał mi się mistrz Wu.
-musze iść po książki. I...ten po resztę-powiedziała i wyszłam na odchodne dostając od mamy Marinette pudełko makaroników. Po drodze zahaczyłam o dom mistrza Wu i dostałam od niego moje miraculum.
Powiedział też bym nie chodziła na każdą akcję by nie przeszkadzać Biedronce i Czarnemu Kotu w ich samodzielnych akcjach. Dla mnie spoko. Nie muszę się pchać pod nogi potworom.
Time skip...
Już jutro dzień bohaterów.
Z taką myślą mamie obudziłam. Dzisiaj wyjątkowo zabrałam ze sobą Mullo.
-jutro o 10 w parku. Proszę was nie spóźnijcie się-powiedziała Marinette.
-tak jest-powiedzieli a potem uśmiechnięci ruszyli do klas.
-proszę skonczylam-podala mi bluzę ala Czarnego Kota.
-dzieki Marinette jesteś najlepsza. Twoi rodzice zrobią słodkości na pokaz?
-tak w tym roku nie robią tortu więc pomogą nam.
-och czekam na najlepsze makaroniki na świecie-mrugnelam do niej i weszłam do sali. Lekcje mijały bardzo wolno. Nino miał pecha i zachorował ale powiedział że już mu przechodzi i napewno będzie na pokazie. Usiadłam obok Adriena na biologii. Zobaczymy czy jego lekcje coś dały. Test.
A,C łączą się, D.
Oddałam test.
-jak ci poszło?
-och dziękuję bez ciebie normalnie bym nie zdała-nachylilam się do niego-przytulilabym cię ale dziewczyny w tej klasie są w tobie strasznie zakochane-szepnęłam i zaśmiałam się.
-och...heh tak-przyszło mi powiadomienie. Nowy wpis na biedrobloga dopiero się załadował.
-mysz i Kas nie pokazują się od dłuższego czasu. Czy wyjechali? Może przeszli na stronę władcy ciem a jeżeli nie to może rzucili swoją ,,pracę,,? Więcej dowiecie się w nowym wpisie po rozmowie z biedronką. Pa...
-Alya ty wiesz że mogli po prostu wsiąść ,,superbohaterami urlop,,?
-wiem że uwielbiasz Czarnego Kota i Mysz ale daj spokój ona po prostu zwiała jak tchórz.
-kot wielokrotnie obrywał i nie uciekł a ona po tym jak uderzyła w ścianę po prostu zniknęła-zrobilam się zła.
-jasne. Dzięki Adrien za pomoc-wyszłam z sali równo z dzwonkiem.

Władca ciem...
-zlosc na przyjaciółkę...chce chronić dobrego imienia bohaterów.  Leć do niej moja mała akumo!

Kiki...
-musisz się uspokoić-odezwał się Mullo-innaczej władca ciem może cię wykorzystać!
-ufff...masz racje-uspokoiłam się-Dzięki Mullo.
-jestem tu by cię chronic-przytuliłam go i usiadłam na ławeczce. Wyciągnęłam z pudełka bluzę ala Czarnego Kota i obejrzałam ją. Marinette się napracowała. Nałożyłam ją. Była idealna. Nasunełam kaptur i weszłam do łazienki.
-ło...
-no tak ale jeżeli dopadła ją...-Mari podniosła głowę z torebki i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-z kim gadałaś?-zapytałam. Podejrzewałam że może być biedronką chociaż jest straszną niezdarą.-jesteś biedrona.
-nie coś ty! Ja? Pfff... Jestem zbyt niezdarna by być biedronką-podniosłam kulkę papieru gdy ona bawiła się suwakiem. Rzuciłam papier prosto w jej twarz a ona go złapała.
-ta jasne-zabrałam torbę i wyszłam.
-Kiki! Nie mów nikomu-złapała mnie za dłoń.-bo to nie prawda. Nie chcę by mnie z nią wiązali.
-czarny kot nie zasługuje na kłamstwo...
Marinette...
Wspomnienie
-powiedzieliście mu prawdę czarny kot nie zasługuje na kłamstwo...-powiedziała mysz.
Kiki...
-powinnaś mu powiedzieć prawdę.
-jesteś muszą!-prawie krzyknęła a parę osób spojrzało na mnie.
-ja? Jesteśmy zbyt nieśmiała by być myszą.
-właśnie myszą jest super nie to co Kiki Mars co to wogóle za nazwisko-wtraciła się Chloe. Złość ogarniała mnie z każdej strony.
-wiesz co? Twój pokaz mody będzie do bani. Jesteś tu nowa a robisz dookoła siebie takie zamieszanie jakbyś była przynajmniej mną. Możesz sobie wybić z głowy że komuś się to spodoba. Bo jesteś beznadziejna.
-beznadziejna to jesteś ty twoja matka i głupi ojciec który nie umie sobie poradzić z rozpieszczoną damulką o głupim nazwisku! A wiesz co jest najlepsze? Że nawet swoich przyjaciół traktujesz jak psy. Te wszystkie momenty gdzie biedronka ratowała ci życie już dawno powinnaś być plackiem na ziemi!-krzyknełam i wybiegłam ze szkoły. Mullo próbował mnie uspokoić.
-zostaw słyszałaś. Miałam plan przyjechać do Francji, stolicy zakochanych a wyszło jak zwykle. Beznadziejnie. Głupia Chloe...
Nagle mój naszyjnik dotknęła akuma
-witaj Rebel. Będziesz miała moc by unieszkodliwić biedronkę która narusza uczucia czarnego kota oraz Chloe niszczyciele marzeń oraz wredną dziewczynę i wszystkich. Jedyne co musisz zrobić to przynieść mi miraculum biedronki i czarnego kota.
-powinnaś je nową bohaterkę paryżanie!-Mullo wleciał do mojego naszyjnika a moje ciało pokryło fioletowe coś i tak z kostiumu myszy zamieniłam się w Rebel. Mój kostium był czarno fioletowy a w ręce trzymałam małe pudełeczko które schowałam do kieszeni. Wystarczy poczekać aż biedronka się tu zjawi. Wyszłam na dach.
-paryżanie poznajcie nową bohaterkę miasta! Jestem Rebel i to ja będę chronić to miasto przed okropnymi rzeczami jakie się tu dzieją. Zapomnijcie o Biedronce i czarnym kocie. Posiadam niezwykłą moc potężniejsza od nich razem wziętych!
Kilka osób zaczęli krzyczeć inni wiwatować. Usiadłam czekając na rozwój wydarzeń.
-Rebel poddaj się jesteś pod władzą akumy.
-nie prawda! Czarny Kocie powiedz jej coś. Uwierz jestem bohaterka tak jak wy! Mam miraculum patrz-pokazałam na dłoń przewiązaną wstążką. To miraculum mocy. Możecie znów zamienić się w siebie a ja zajmę się resztą...
-nie wierzę ci nawet w najmniejszym stopniu-powiedziała biedronka. Przewróciłam oczami.
-jedna dziewczyna obiecała ze nie wyjawi kim jesteś ale ja nie-wstalam na nią.
-wiesz kim jest biedronka?
-oczywiście-oczy kota zaświeciły się.
-gdybym była gotowa powiedziałabym ci kocie ona jest pod władzą akumy!
-skąd ta pewność?-zapytał a ja usiadłam wygodnie na dachu.
-ja jej ufam-powiedziała kot.-Ty nie musisz!
-kocie chcesz mi powiedzieć kim jesteś? Ja też ci powiem-podskoczylam kilka razy.
-ja? No nie jestem pewny.
-jasne. Jesteście identyczni.
Time skip...
Głupia biedronka ma zamiar ze mną walczyć. Nagle jej jojo uderzyło w medalik na mojej szyi. Akuma wyleciała a ja zaczęłam spadać. Szybko złapał mnie kot a biedronka zamieniła akume w motyla.
-nie wierzę. Jak mogłaś. Ufaliśmy ci-z moich oczu popłynęło kilka łez
-przepraszam.
-kazdemu może zdarzyć się załamanie-poparł mnie czarny kot.
-mam nadzieję że nie powiedziałam kim jesteś? Zawsze chronisz swojej tożsamości.
-nie. Kot bardzo chciał się dowiedzieć...ale nie. Nie powiedziałaś. Wiesz myszo...mam nadzieję że znów zaczniesz nam pomagać.
-tak. Następnym razem opadam z sił-przeskoczyłam dach i odmieniłam się na balkonie mojego pokoju.
-tak się martwiłem. Mistrz mówił żebyś odpuściła-brat mnie przytulił.
-Chloe obraziła moje projekty. A Alya zwątpiła w mysz...nie mogło być gorzej-opadłam na kanapę.
-wiesz jutro będzie lepiej. Jest dzień superbohaterów prawda?
-tak! Muszę przeprosić Marinette.
-zrobisz to jutro. Jesteś padnięta-przykrył mnie kocem a ja odrazy usnęłam.
-rano obudziło mnie chrapanie Mullo obok mojego ucha.
-Mullo chrapiesz-zaśmiałam się gilgocząc mysz po brzuchu. Szybko ubrałam czarną bluzkę i dżinsy. Narzuciłam dżinsowa kurtkę i zabrałam torbę z książkami. Wyszłam z domu. Przechodząc niedaleko piekarni zobaczyłam że Marinette niesie masę pudeł. I zaraz się wywali. Przeskoczyłam przez barierkę i złapałam pudła z góry w ostatniej chwili.
-och dziękuję ci...Kiki.
-marinette przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. Wiesz wczoraj. Byłam taka zła na ciebie Alye, Chloe i...powiedziałam trochę za dużo.
-wiesz w końcu wszystko jest dobrze. Czas na pokaz prawda?
-jasne.
-hej dziewczyny-powiedział Luka jadąc obok nas motorem z przyczepą na której leżała gitara.
-hej. Co tam?
-i mnie spoko a u was przeładowanie-zaśmiałam się na to zdanie.-cześć ma ma ma Marinette.
-Luka przestań-zribila się cała czerwona.
-wrzućcie mi to na przyczepę-położyłyśmy delikatnie każde pudło które w połowie były zapakowane smakołykami a połowę ubraniami na pokaz.
-mam nadzieję że nie są na mnie źli za wczoraj.
-spokojnie. Luka zawieziesz to pod scenę? Tylko ostrożnie.
-dlaczego ciebie wszystko Mari.
-o jak słodko-pisnelam.-och sorki to wasza tajemnica tak?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ggb#lkjo