22."Nie."
NIE SPRAWDZONY
Stałam obok fontanny juz jakieś pół godziny. Jednak to nie ja jestem tą co się spóźnia. Usiadłam na ławce niedaleko fontanny i czekałam na tych niedorozwojów. Ile można czekać?! Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam do Niall'a.
CrazyGirl: Ile można na was czekać!?
Nialler13: Przepraszamy...
Nialler13: Zayn układał włosy.
CrazyGirl: Ja pierdziele....
Nialler13: Nie pierdziel bo...
CrazyGirl: Cicho.
Nialler13: Nie cichaj mnie!
CrazyGirl: Będę!
Nialler13: Jesteś przy tej fontannie?
CrazyGirl: Nie.
Nialler13: Jak nie jak cie widzę przy niej!
CrazyGirl: To po co się idiotyczne pytasz?
- Bo mogę. - usłyszałam obok siebie głos blondyna.
- To moje powiedzenie! - powiedziałam i w końcu się z nimi przywitałam. Przytuliłam każdego i poszliśmy wspólnie na lody. Czułam się trochę dziwnie bo idę sobie z pięcioma chłopakami którzy są ubrani w identyczne czarne bluzy, mają kaptur na głowie i każdy ma okulary przeciwsłoneczne. Na dodatek słońce świeci i jest jakieś dwadzieścia pięć stopni. To całkiem normalne. Stanęliśmy przy budce z lodami i zaczęliśmy wybierać smaki. Liam, Lou, Zayn, Harry i ja wzięliśmy po trzy gałki ale Niall musiał wziąść dwa razy tyle, tak wziął sześć.
Poszliśmy w bardziej odludne miejsce w parku i usiedliśmy na ławce. To znaczy dla mnie nie było miejsca. Blondyn wstał i złapał mnie w talii i pociągnął bliżej siebie a po chwili siedziałam na jego kolanach.
- Głupi jesteś? Ciężka jestem! - powiedziałam a on się jedynie zaśmiał. - Nie widzę w tym nic śmiesznego!
- Jesteś leciutka. - powiedział i zacisnął mocniej ręce na moim brzuchu.
- Dusisz blondynko! - powiedziałam. Niall rozluźnił ucisk a ja odetchnęłam. Siedzieliśmy, i śmialiśmy się z nie śmiesznych żartów Louis'a. Ale cóż najgorsze nie były, ale to Lou. - Mam ochotę na kawę. Idziemy do kawiarni? - zapytałam a wszyscy wstali z ławki jak poparzeni i poszli w stronę kawiarni, nawet nie patrząc czy ja z Niall'em też idziemy. Ale nie my siedzieliśmy we dwójkę na ławce. Oni tego nie zauważyli.
- Może pójdziemy na spacer? Wiesz tak we dwoje. - złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Wstałam z jego nóg i poszliśmy alejką. Przez całą drogę trzymał mnie za rękę, a na mojej twarzy wciąż był uśmiech. - Emily? - niebieskooki zatrzymał mnie i obrócił mnie twarzą do siebie.
- Tak? - zapytałam a on spuścił głowę. Po kilku sekundach znów popatrzył na mnie i się uśmiechnął.
- Emily, będziesz moją dziewczyną? - zapytał a ja się szeroko uśmiechnęłam.
- No oczywiście że tak! - rzuciłam się na jego szyję. Odsunął mnie trochę od siebie patrząc w oczy po czym czule pocałował.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro