Rozdział 32
Ashton
Dźwięk dzwonka.To jedyny dźwięk którego nienawidzę.Wstałem przeciągając się.Przetarłem dłonią twarz.Spojrzałem na wyświetlacz telefonu wyłączając budzik.Była 7:20.Wstałem z łóżka ziewając.Wziąłem swoje ciuchy i ruszyłem do łazienki.Dziś miałem jeszcze zabrać Marinę na śniadanie oraz do sklepu z czego bardzo się cieszę.Jestem zły tylko że mnie okłamała.Nie chciała mi powiedzieć czemu płakała.Może to ja coś nie tak zrobiłem.
Marina
-Marina wstawaj masz gościa-Usłyszałam głos mojej mamy nade mną. Jeknęłam zakrywając się kołdrą po sam czubek głowy.-Marina no dalej
-Idź sobie-Rzuciłam mówiąc do niej.Potem słyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi.Odetchnęłam z ulgą.Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.Spięłam się odkrywając głowę.Odwróciłam się do tyłu.Napotkałam szeroki uśmiech na twarzy Ashton'a.-Ash?-Szepnęłam przecierając oczy dłońmi.
-Wstawaj -Powiedział uśmiechając sie szeroko.Jęknęłam ponownie zakrywając twarz kołdrą na co zaczął się śmiać.
-Jeszcze pięć minut-Powiedziałam
-Ale tylko pięć-Zaśmiał się a ja razem z nim.Zamknęłam oczy ,ale nim się obejrzałam chłopak zaczął mnie szturchać
-Miało byc pięć minut
-Ale już minęło nawet dwa razy -Usiadłam na łóżku przeciągając się.
__________________________________________________________
-Co podać?-Spytała nas kelnerka kiedy siedzieliśmy w małej knajpce.
-A co pani poleca?-Zapytał ją Ash uśmiechając się do niej.Ona odgarnęła swoje blond włosy wypinając biust do przodu.Momentalnie poczułam zazdrość.
-Dla koleżanki -Spojrzała na mnie ,lecz szybko wróciła wzrokiem do Ashton'a-Mamy dobrą sałatkę sa też gofry a dla ciebie wszystko co będziesz chciał -Wywróciłam oczami na jej słowa
-A więc dla mnie niech będą gofry a dla mojej księżniczki...też i do tego herbatę gorącą-Spojrzał na mnie puszczając oczko
-Oh-Usłyszałam kelnerkę-Już się robi -Odeszła od nas.
-Widziałeś to?-Zaczęłam
-Co?-Udawał zdezorientowanego
-Dla ciebie wszystko co będziesz chciał-Powiedziałam próbując by brzmiał mój głos jak jej
-Jesteś zazdrosna ?-Spytał unosząc jedną brew do góry
-Co?.Oczywiście że nie-Prychnęłam wywracając oczami
-Jasne-Uśmiechnął sie do mnie-Jesteś zazdrosna i nie kłam
-Błagam o ciebie czy może o nią-Spojrzałam na niego
-Przyznaj się że lecisz na nią-Zaczęliśmy się głośno śmiać.
_____________________________________
-Zadzwoń po mnie to zwolnie się na pięć czy dziesięć minut i przyjadę po ciebie-Powiedział Ash kiedy wysiadałam z jego samochodu
-Nie będziesz zaniedbywać pracy przeze mnie -Rzekłam do niego
-Nie znasz tego miasta możesz się zgubić przyjadę po ciebie,ale jak chcesz zaczekam mam jeszcze pół godziny do próby
-Jedź Ashton-Pocałowałam go w policzek po czym wysiadłam kierując się w stronę uczelni
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro