2.Rozdział 36
4 lata później
Ashton
-Przyszłam na grób ojca-Powiedziała po czym spojrzała na Caluma -Witaj Calum -Przywitała się z nim posyłając mu lekki uśmiech. -Długo się nie widzieliśmy, 4 lata
- Tylko 4 -Mruknął, ona niestety to usłyszała, ale nie zbyt zdziwiły ją słowa chłopaka, może dlatego, że znała go za długo. Ona na jego odpowiedź uśmiechnęła się ponownie tym razem patrząc na mnie
-Moje kondolencje, tak bardzo mi przykro -W jej głosie dało się usłyszeć smutek ,co spowodowało, że moje serce jeszcze bardziej się rozstpywało. Tak bardzo tęskniłem za nią. I dzieckiem.
-To moja wina
-Ashton -Powiedziała wraz z Calumem -To nie twoja wina -Rzekła podchodząc do mnie -To wina kierowcy,który został już za to osadzony. Wierz mi ,że wyrzuty sumienia zostaną z nim do końca
-A po chuje mi jego wyrzuty sumienia ,straciłem przez niego rodzinę. A mogłem być teraz szczęśliwy
-Ashton, wiem ,że to trudne, ale...-Dziewczyna, A raczej już kobieta ucichla, kiedy usłyszała chłopiecy krzyk "Mama". Odwrocila sie a w jej ramiona wpadl mały chłopczyk o bladej karnacji, blond włosach i piwnych dużych oczach. Wzięła go na ręce a następnie ucałowała jego czoło. Chłopiec wyglądał na 2 lub 3 latka nie więcej.
-A więc jesteś mamą-Odezwałem się. Pokiwała twierdząco głowa odstawiajac chłopca na ziemię. -Ile ma lat ?
-W grudniu skończy 3 -Mały chłopczyk pokazał mi trzy paluszki uśmiechając się do mnie szeroko. Odwzajemniłem z trudnością uśmiech.
-Jak masz na imię?-Spytał Calum
-Ashton -Powiedziała, jeszcze sepleniąc. Spojrzałem na dziewczynę a ona jedynie uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Mogłaś mu dac Calum na imię-wtrącił się brunet
-I skrzywdzić dziecko ?-Spytała obserwując reakcję Caluma. Od zawsze się sobie dogryzali, ale jeżeli któreś z nich potrzebowalo pomocy te drugie zawsze było, żeby pomóc.
-Dobrze ,że chociaż urody nie ma po tobie , szpetne to dziecko by ci wyszło-Odgryzł się Calum a ja przewrocilem oczami. Jak dzieci
-Skończyliście?-Spytałem widząc, że za dziewczyna stoi jakiś mężczyzna, przyjałem się bliżej i to rozpoznałem. Wysoki ,blond włosy, tatuaże. Michael Clifford nawet tak się nie zmienił.
-Hej -Przywitał się z nami usciskiem dłoni a dziewczynę obok ucałował w policzek-Przyjmi moje najszczersze kondolencje-Uscisnalem jego dłoń ponownie nie mówiąc nic.
-A więc, wy dwoje plus dziecko -Zacząłem
-Właśnie to tak działa Irwin -Zaśmiał się Calum a my chlopiec także, chodź pewnie nie wiedział nawet o co chodzi . Calum zaczął się śmiać i przybil z małym piątkę.
-Tak,już prawie 4 lata -Opowiedział Michael a dziewczy a wtulila się w niego. Miło było na nich patrzeć. W końcu byli szczęśliwi. Tyle razy miłość ich zawodzila, aż w końcu zaczęło im się powodzic. Nic nie daje większego szczęścia, niż osobą która cie kocha, jest z Tobą, wspiera cie i daje ci to co najlepsze. Ja już tego nie mam. A mogłem mieć. Gdyby nie to ,że to ja chciałem jechać samochodem w tym dniu . To moja wina. Wymusilem uśmiech na usta mówiąc jedynie, że się cieszę.
-A co z Tobą Calum ?-Zadała pytania dziewczyna
-Siedzi w domu i coś gotuje- Rzucił sucho , spojrzelisy się na niego zdziwieni a on jedynie wywrócić oczami- Singlem jestem. Chciałbym, żeby ktoś mi gotował -Prychnąłem śmiechem wracając do Michael a i jego żony?
-Jesteście po ślubie?
-Tak ,już 2 lata-,Pokazała mi pierścionek a mnie zakulo w sercu . Zabolało. Obserwowałem ją. Ściela włosy. Krótkie blond włosy. Z twarzy też się nic nie zmieniła, uśmiech ten sam ,oczy te same. To była ta sama dziewczyna, która kilka lat temu... ah nie ważne. To co już było nie wróci. I to jest najgorsze
Dobry wieczór
Wróciłam. Nie było mnie z .....rok ,może więcej, ale spróbuje dodać coś jeszcze na inne ff . Na Wattpadzie nie spędzam już tak długo czasu jak kiedyś. Teraz mam szkole ,prace oraz prawo jazdy na głowie więc trochę tego jest.
Jeżeli wam się podoba zostaw vote lub komentarz albo jedno i drugie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro