Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5."Amy?!"

Powoli odwróciłam się i spojrzałam w tę szare tęczówki. Nie zobaczyłam w jego oczach tych iskierek co kiedyś, były puste, nie widziałam w nich żadnych uczuć. Co ja zrobiłam. Zniszczyłam go. Nie chciałam tego zrobić. Nie wiedzialamn, że tak go tym zranię. Żadne z nas się już nie odezwało. Staliśmy i patrzyliśmy w swoje oczy. Czułam jakby chciał odczytać moje myśli, ale może on już wie o czym myślę. Gdy już otworzyłam usta, żeby sie odezwać on wyminął mnie rzucając na ziemię szklaną butelkę która rozbiła się o płytki. W moich oczach zbierało się coraz to więcej łez.

- Amy, kto to był? O co chodzi? - podeszła do mnie siostra. Nic nie odpowiedziałam tylko wybieglam ze sklepu. Nie umiałam nic innego zrobić. Jeden dzień, jedno spotkanie, a tyle emocji. Dziś po dwóch latach zobaczyłam cały mój świat, który zniszczyłam jednym wyjazdem.
Wbiegłam do parku siadając na jednej z ławek. Wybuchłam płaczem. Miłość chyba nie jest mi pisana. Twarz schowałam w dłonie i płakałam. Nagle poczułam silne ramiona które mnie obejmują. Zabrałam ręce z nadzieją, że to będzie Ashton, ale to nie był on. Obok mnie siedział Michael obejmując mnie. Bezsilna wtuliłam się w niego i zaczęłam dalej płakać. Mike starał się mnie uspokoić i dopiero po piętnastu minutach mu się udało. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Nie wiedzialam co myśleć. Zawsze myślałam, że jak wyjechałam to oni mnie znienawidzą.

- Amy, już spokojnie. - powiedział, a ja w końcu na niego spojrzałam.

- Jestem suką. - powiedziałam ledwo słyszalnie myśląc, że Michael tego nie usłyszy.

- Nie jesteś, nie mów tak. - powiedział ściszonym głosem.

- Mike, zraniłam go już drugi raz. Teraz już nie jest sobą. Gdybym nie wyjechała byłoby inaczej. On dalej byłby tym usmiechniętym, pełnym życia Ashton'em. Teraz jest jego przeciwieństwem. - powiedziałam, a po policzkach ponownie poleciały słone łzy.

- Odkąd wyjechałaś on zamknął się w sobie, nie ufa nikomu, nawet nam. - spóścił głowę. - Ale może uda ci się to zmienić. - powiedział.

- Jak? Sam mówiłeś, że on nikomu nie ufa, a po tym co zrobiłam to na pewno by mi znów nie zaufał. - powiedziałam ocierając coraz to nowsze łzy. - I tak by to nie wypaliło.

- Czemu?

- Za miesiąc wylatuje z powrotem do Londynu.

- Czemu już tu nie zostaniesz. Przecież twoja siostra też z tobą może tu zamieszkać i przyjaciółka też. - zaczął mnie przekonywać.

- Ale tak szybko tu pracy nie znajdę.

- W sklepie muzycznym w którym pracuje zwolnili dziewczynę i szukają nowego pracownika. - chciał mnie przekonać, ale nie byłam pewna czy tak naprawdę chcę tu wrócić.

- Naprawdę nie wiem Mike, muszę pogadać z dziewczynami. - powiedziałam i spuściłam głowę. To dla mnie za wiele.

- Amy?! - podniosłam głowę i zobaczyłam Calum'a z tą samą dziewczyną co wcześniej. Chłopak zamknął mnie w szczelnym uścisku. - Wróciłaś! Nie wiesz jak się cieszę. - zaczął mówić do puki nie przerwało mu chrząknięcie dziewczyny. - Aha! Hope to Amy. - uśmiechnął się do brunetki. - Amy to Hope moja dziewczyna. - powiedział dumnie. Usmiechnęłam się do niej na tyle ile dałam radę i podałam jej dłoń którą ona od razu uścisnęła. - A co się stało? - zapytał.

- No nie za miły incydent w sklepie. - odpowiedział zielonooki.

- Byłeś tam z chłopakami? - Michael tylko przytaknął.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską szatyn.

- Czuję, że lepiej byłoby dla nas gdybyśmy się nigdy nie poznali, może by to mniej bolało nas oboje.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

NO DOBRA UDAŁO WAM SIĘ MNIE WYBŁAGAĆ!

OTO I ROZDZIAŁ! WYBACZCIE JAK SĄ JAKIEŚ BŁĘDY ALE HISTORIA Z FIZYKĄ JUŻ MI SIĘ W TYM PUSTYM ŁBIE MIESZA!

KOCHAM WAS PINGFINKI ❤🐧
-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro