Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18."Zimno ci?"

- Gdzie oni są? - wpadłam do domu chłopaków i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.

- Kochanie spokojnie, przecież są już dorośli. - podszedł do mnie Ash całując w policzek.

- Okey, tylko daj swój telefon, bo mi bateria padła. - powiedziałam i wystawiłam rękę w jego stronę. Chłopak popatrzył na mnie pytająco, ale podał mi swój telefon. Włączyłam kik'a i wyszukałam moją siostrę.

Ash94: Tylko mi tam dzieci nie narobić! Amy xx

Greenxx: Co?! Z kąt wiesz?! 😨

Ash94: Lepiej się nie całować w domu mojego naszeczongo ✌😘

Greenxx: A no tak...

Oddałam telefon loczkowi, a on popatrzył na mnie ponownie pytająco.

- No co? Ja jeszcze nie chce zostać ciocią. - uśmiechnęłam się, a Ashton zaśmiał się i łapiąc mnie za rękę pociągnął do swojego pokoju. - E.E.E. Matką też! - krzyknęłam, a on wybuchnął śmiechem zamykając drzwi. Co w tym takiego śmiesznego?!

- To że wziąłem cię do swojego pokoju nie znaczy, że chce ten teges. - zaczął poruszać jednoznacznie brwiami za co dostał w ramie. - Za co to?! - pisnął jak mała dziewczynka, jakby go to zabolało.

- Za nic słońce. - uśmiechnęłam się słodko, a on tylko przybił sobie piątkę w twarz. Dobrze że nie krzesłem, no wiecie szkoda krzesła. - To po co mnie tu zaciągnąłeś?

- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu. - wyszczerzył się i zabrał portfel z szafki nocnej. - Więc mam niespodziankę. - założył swoją czarną bluzę zasuwając ją do połowy. - Chodź. - wystawił rękę w moją stronę którą po chwili złapałam i wstałam z jego łóżka. Wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku parku trzymając się za ręce.

- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam po raz setny w czasie gdy szliśmy.

- Nie męcz kobieto, bo i tak się nie dowiesz do puki nie dojdziemy. - uśmiechnął się i założył kaptur który od razu mu ściągnęłam z głowy. - Ej, no i czemu go ściągnęłaś?

- Bo masz za ładne włosy żeby je zasłaniać. - uśmiechnęłam się i potargałam jego loczki. Szliśmy w ciszy ciesząc się swoją obecnością. Nagle stanęliśmy i przed sobą zobaczyłam wielkie wesołe miasteczko.

- No to jesteśmy. - powiedział i złapał moją drugą dłoń. - Patrzyłaś na kalendarz? - zapytał, a ja wyciągnęłam telefon i spojrzałam na dzisiejszą datę.

- Dwudziesty pierwszy maj. - powiedziałam na głos. Moje oczy momentalnie stały się większe. - Pamietałeś! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.

- Jak mógłbym zapomnieć dzień kiedy do mnie napisałaś. - objął mnie w talii. Gdy się od siebie oderwaliśmy Ashton złapał moją dłoń i weszliśmy do wesołego miasteczka.

🔥🔥🔥

Przeszliśmy już prawie wszystkie atrakcje i już powoli padałam.

- Ash! Nie, ja na to nie pójdę! - krzyczałam gdy próbował zaciągnąć mnie na młot. - Ty widzisz jak to wysoko lata?! - krzyknęłam, a on się zaśmiał.

- No już dobrze. - uległ i poszliśmy w stronę budek z różnymi zabawkami do wygrania. Szliśmy w stronę budek, gdy nagle do moich uszu dobiegły słowa dobrze znanej mi piosenki.

- Ash. - powiedziałam, ale on nie usłyszał. - Ashton! - krzyknęłam, a on dopiero się odwrócił.

- Co jest słoneczko? - zapytał.

- Czy ty słyszysz tą piosenkę? - zapytałam, a on zaczął wsłuchiwać się w muzykę.

- Z kąt oni ją wzięli. - krzyknął gdy wreszcie załapał co to za piosenka. Z głośników leciała piosenka "Gotta Get Out", czyli ta pioseka którą Ash napisał dla mnie. Blondyn przytulił mnie i spojrzał w oczy. - A teraz chodź, muszę ci wygrać misia. - uśmiechnął się. Poszliśmy do jednej z budek gdzie zbijało się puszki. Ash zapłacił i dostał trzy piłeczki. Za drugim rzutem zbił wszystkie i dostałam w ręce wielkiego misia pandę.

Po czasie spędzonym w wesołym miasteczku poszliśmy do parku na spacer. Ashton trzymał moją małą dłoń, a ja trzymałam w drugiej ręce wielkiego misia. Głupotą było wracać przez park, bo zrobiło mi się po chwili zimno. Ja to mam pomysły.

- Zimno ci? - zapytał Ashton.

- Tak troszkę. - blondyn ściągnął swoją bluzę i na jego widok zrobiło mi sie jeszcze zimniej. Był w samym krótkim rękawku! - Ash, nie, zmarzniesz!

- Spokojnie, ja tak szybko nie marzę. - powiedział i położył na moich ramionach swoją ciepłą bluzę. Trzymając się za ręce ruszyliśmy dalej w stronę domu.

❤🔥❤🔥❤🔥❤🔥❤🔥❤🔥❤

HEJAAAAA KOCHANIIIII!

DZIŚ JAKOŚ PŁOMYCZKI MI PO GŁOWIE LATAJĄ BO PISAŁAM ROZDZIAŁ NA..... NO WŁAŚNIE OPOWIADANIE Z ASH'EM (TO OBIECANE PO DRUGIEJ CZEŚCI)

PRZYPOMINAM ŻE MOŻNA ZADAWAĆ PYTANIA DO BOHATERÓW!!!

KOOOOOOOOOCHAM ❤🔥❤🔥
-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro