Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15."Amy, czy ty..."

- Ashton! Do cholery! Jest dwudziesta trzecia, a ty mnie ciagniesz na jakieś zadupie! - krzyczałam jak ta blondynka ciągła mnie na obrzeża miasta. Po cholerę?! Ciągnął mnie za rękę, a ja ledwo co szłam. - Ashhhhh!

- Nie marudź mi tu. - powiedział i przerzucić mnie przez ramię. Przynajmniej nogi mi odpocznął.

- To gdzie mnie ciagniesz o tej porze?

- Nadrobić te dwa stracone lata i moją amnezje. - wiedziałam, że się teraz uśmiecha.

- A daleko jeszcze? - chłopak mnie postawił i popatrzył w oczy.

- Nie. - powiedział i musnął moje wargi. - Ale chwilka. - powiedział i zdjął z głowy swoją czerwoną bandamkę którą po chwili zawiązał mi oczy. Złapał mnie delikatnie za rękę. - Amy, może nie pamiętam zbyt wiele z tego co się działo przed wypadkiem, ale wiem jedno, kocham cię i nie pozwolę, żeby cię ktokolwiek zranił. - powiedział i oparł swoje czoło o moje.

- Też cię kocham Ash. - wyznałam i gdyby nie bandamka na moich oczach to po moich policzkach dawno leciały by łzy szczęścia. Po chwili poczułam jego ciepłe usta na moich. Ashton pogłębił pocałunek, a jego ręce powędrowały na moją talię. Gdy oderwał swoje usta od moich złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą chwycił moją dłoń. Szlismy przed siebie do puki blondyn się zatrzymał. Poczułam jak chłopak bierze mnie na ręce w stylu panny młodej. Po jakiś pięciu minutach poczułam grunt pod nogami i usłyszałam jego głos.

- Stój tu, ja zaraz wrócę i nie ściągaj bandamki. - po tych słowach usłyszałam jego oddalające się kroki. Stałam tak kilka minut, gdy nagle usłyszałam muzykę. Wolna i cicha piosenka doszła do moich uszu. Poczułam ręce na moich biodrach. Ashton przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął kołysać nas w rytm muzyki. blondyn zciągnął chustkę z moich oczu i zobaczyłam przed sobą wiele zniszczonych krzesełek,  a ja z Ashton'em staliśmy na scenie. Przez dziurę w dachu światło księżyca padało prosto na naszą dwójkę. Byliśmy w opuszczonym teatrze. Odwróciłam się twarzą do blondyna i spojrzałam w jego błyszczące oczy. To był najlepszy dzień w moim życiu.

- Ashton to...

- To wszystko dla ciebie. - wyszeptał i mnie przytulił.

- Dziękuję.

- Nie masz za co, kochanie. - powiedział odrywając sie odemnie. Chlopak ułożył dłoń na moim policzku i uśmiechnął się. - Zatańczysz?

- Tak. - wyszeptałam, a on ułożył dłonie na mojej talii, a ja swoje owinęłam wokół jego szyi. Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. To była naprawdę magiczna chwila.

- Wróciła mi częściowo pamięć. - wyznał, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i go mocniej przytuliłam.

- Cieszę się i to bardzo. - wyszeptałam mu do ucha.

- Ja też. - powiedział obejmując mnie mocniej w talii, ale po chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie. - Amy mamy już swoje lata. - zaczął. - Po mimo tej dwuletniej przerwy, wypadku, utraty pamięci która mi stopniowo wraca, wciąż cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie cholernie ważna i już nigdy nie chcę cię stracić. - powiedział wypuszczając mnie ze swoich objęć. Popatrzyłam na niego zaszklonymi oczami. Chłopak złapał mój policzek wciąż patrząc w moje oczy. - Dlatego chcę cię zapytać o coś ważnego. - powiedział i wyjął coś z kieszeni. Uklęknął przede mną na jedno kolano, a mi w tym momencie stanęło serce. Ash wyjął zza pleców małe czerwone pudełeczko i je otworzył. Moim oczom ukazał się złoty pierścionek z trzema małymi diamęcikami. - Amy, czy ty wyjdziesz za mnie?

- Ash, ja.... ja..... Tak, wyjdę za ciebie. - powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję, dając upust łzą.

💗💖💞💗💕💝💗💖💓💟💞💗💕

RYCZE!

DZIS WALENTYNKI WIĘC ROZDZIAŁ SIE POJAWIŁ TAKI JAKI CHCIAŁAM NAPISAĆ OD DAWNA!
PODOBA WAM SIĘ?

SZCZĘŚLIWYCH WALENTYNEK!

💗💖💝
-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro