Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. "Nigdy mi nie przeszkadzałaś."

- Proszę to jest wypis i liczę, że się tu więcej nie zobaczymy. - uśmiechnął się do mnie lekarz i podał mi kartkę.

- Dziękuję i też mam taką nadzieję. - powiedziałem i poszedłem w stronę drzwi gdzie miał czekać Mike. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem biegnącego Michael'a. 

- Przepraszam cię, ale tu niema miejsca i musiałem zaparkować dalej. - powiedział podpierając ręce na kolanach i łapiąc oddech. No to niema zbyt dobrej kondycji. Uśmiechnąłem się jedynie i poszliśmy w stronę gdzie zielonooki zaparkował samochód. Szliśmy w ciszy, chodź Mike kilka razy próbował coś powiedzieć, ale nie mógł z siebie tego wydusić. Gdy byliśmy już przy samochodzie czarnowłosy go otworzył i wsiedliśmy do środka.

- Ashton. - w końcu się odezwał.

- Co jest?

-Bo ty kompletnie nic nie pamiętasz tak?

- Nic, pustka. A co? - zapytałem lekko zniecierpliwiony.

- Bo to co Calum mówił o Amy to ona nie jest twoją dziewczyną, to znaczy ona była twoją dziewczyną.

- A czemu już nie jest? - dopytywałem. 

- Bo dwa lata temu wyjechała ciebie to dość mocno zraniło i chciałeś o niej zapomnieć i teraz wróciła, a ty się wtedy zmieniłeś i to bardzo. - powiedział to, a ja już nie wiedziałem co mam powiedzieć. 

- Jak się zmieniłem?

- O sto osiemdziesiąt stopni. z zabawnego, wiecznie uśmiechniętego, zakochanego na zabój w niej zmieniłeś się na kogoś kto niema uczuć, chodzi wiecznie smutny i obojętny. - powiedział i wjechał na podjazd zakładam naszego domu. - I to tylko dlatego, że zostałeś drugi raz porzucony przez kogoś kogo kochałeś. - zgasił silnik i otworzył drzwi od auta. - Idziesz czy tu zostajesz? - zaśmiał się.

- Em... co? A tak idę. 

Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do domu. Weszliśmy do środka zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałem się wokół siebie.

- Ładnie tu. - powiedziałem, a zielonooki się zaśmiał. - To gdzie jest mój pokój?

- Na górze, na prawo od schodów. - skinąłem głową i poszedłem tam gdzie powiedział. Weszłem do czarno-szarego pokoju i rozejrzałem się. Czarna szafa, szare łóżko, biała szafka obok niego i kilka pudeł w rogu pokoju. Tak trochę smutno tu. Podszedłem do szafy i ją otworzyłem. Było tam w ciul ciuchów w czarnych, szarych i białych barwach. To naprawdę byłem ja? Podszedłem do pudeł które stały w koncie pokoju. Otworzyłem jedno z nich i zobaczyłem ułożone w nich ciuchy, ale te nie były czarne i białe tylko kolorowe. Otworzyłem jeszcze dwa w których też były ciuchy. Zostało ostatnie, największe. Położyłem je przed sobą i ściągnąłem wieko. Było tam w cholerę zdjęć, wszystkie były z Amy. Patrzyłem na każde z nich aż natknąłem się na jakiś zeszyt. Chwyciłem go i otworzyłem. Zapiski z przed dwóch lat. Czytałem każdą kartkę po kolei gdy doszedłem do ostatniej strony zobaczyłem tylko kilka słów: "I mogliśmy być szczęśliwi". Patrzyłem na te słowa z myślą ile przeżyliśmy. Po mimo tego wyjazdu i zakładu przez który się poznaliśmy to były wspaniałe chwile. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a ja zamknąłem gwałtownie zeszyt. Obróciłem głowę w tamtą stronę i zobaczyłem przestraszoną Amy. 

- Em... Cześć Ashton. - powiedziała speszona.

- Amy. - powiedziałem i wstałem z podłogi podchodząc do niej.

- Przepraszam, pewnie przeszkadzam. - powiedziała i miała wychodzić, ale w ostatniej chwili złapałem ją za nadgarstek. Odwróciła się do mnie patrząc prosto w oczy. 

- Nigdy mi nie przeszkadzałaś. - powiedziałem i przyciągnąłem ją bliżej siebie. 

- Ashton o czym ty mówisz? Wróciła ci pamięć?

- Nie, wszystko przeczytałem, całą naszą historię.

- Gdzie? Co? Jak? - zadała te pytania, ale nic jej nie odpowiedziałem tylko złączyłem nasze usta.

 ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

*-*

TO CHYBA MÓJ ULUBIONY ROZDZIAŁ!

A WAM JAK SIĘ PODOBAŁ?

*-*

💖

-IDIOT-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro