Rozdział 18.
Czy ktoś (poza tobą, moja droga MelodyMery) w ogóle czyta to, co piszę przed rozdziałami? Taka rozkmina mnie naszła XD
***
Ostatni incydent mocno namieszał w głowie Touyi. Sam fakt tego, że prawie wylądował w łóżku z Modoriyą był czymś, co pochłaniało jego myśli. Już do samego wyjścia chłopaka z jego domu, było między nimi niezręcznie. W pracy też nie rozmawiało im się najlepiej, tym bardziej, że ich kochani współpracownicy mocno komentowali malinki na szyi Izuku. Żaden z nich jednak się nie wygadał, że to Todoroki zostawił mu te ślady. Poza tym, chłopak zaczął znowu pracować z Iidą, zapewne chcąc uniknąć konieczności spędzania całych dni z Touyą.
Poza tym wszystkim, góra przysłała im dwóch policjantów „do pomocy". Tak naprawdę zapewne chcieli kontrolować jego i Shoto po incydencie z cegłą. Jego partnerem został Shoji Mezo, a partnerem Shoto - Mashirao Ojiro.
Oczywiście nie trzeba mówić, że jego brat było ostro wkurzony o to, że ograniczano jego swobody, jak to określił. A sam Touya starał się nie pokazywać po sobie tego, że jemu również to mocno nie na rękę. Teraz nie mógł szukać haków na Shigarakiego w pracy. Wyłącznie w domu, po nocach, przekopywał się przez morze informacji na jego temat. Praktycznie w ogóle nie sypiał i wyglądał jak zombie, na co zwracali mu uwagę w zasadzie wszyscy.
- Touya? Weź ty idź do domu spać, bo wyglądasz, jakbyś miał umrzeć. - Shoto postawił przed nim kubek z kawą. Zdążyli już się pogodzić po dość ostrej kłótni.
Dosłownie przed chwilą wraz z Shojim wrócili z patrolu. Złapali dwóch ćpunów, którzy demolowali wiatę przystankową i musieli ich tutaj przyprowadzić. Ich zmiana akurat się kończyła.
- I tak też się czuję - potwierdził Touya, od razu upijając łyk parującego napoju bogów. Życie bez kawy nie miałoby sensu. - Dotrwam te pół godziny do końca, spokojnie.
- Już i tak został tylko raport do napisania. Zajmę się tym - powiedział Shoji, kierując się do swojego biurka.
- Dzięki, stary. Sam bym nie podołał tego dzisiaj zrobić - stwierdził, czując dużą ulgę. Był wdzięczny nowemu partnerowi za wzięcie najnudniejszej części roboty na siebie.
Posłał lekki uśmiech Midoriyi, który właśnie wyszedł z gabinetu szefa. Chłopak odwzajemnił się tym samym, jednak atmosfera między nimi znowu stała się nieco napięta.
- Moja teoria się potwierdziła. Złapaliśmy z szefem dilera, który dał Aoyamie trefną działkę. Wygląda na to, że nie musimy szukać już żadnych świadków. - Izuku wyglądał na naprawdę zadowolonego z siebie. Podszedł do ekspresu, zamierzając zrobić sobie kawę.
- A to coś nowego - stwierdził Shoto, mrużąc lekko oczy. Wyglądało na to, że nie wierzył w jakiekolwiek umiejętności Midoriyi, a także w brak winy Togi, którą prześwietlał od dobrych kilku dni.
- Mogę go przesłuchać? - zapytał Touya, podnosząc się powoli z miejsca. Musiał wiedzieć, czy to nie jakaś podpucha. Wolał sam to załatwić, jak zawsze.
- To szefa pytaj o takie rzeczy. Ja tu tylko praktyki robię. - Izuku cicho się zaśmiał. - Widać, że jesteś zmęczony życiem. Radziłbym ci dzisiaj pójść po prostu spać. Jak będziesz taki niemrawy na przesłuchaniu, to raczej nic z niego nie wyjdzie - dodał, patrząc na niego z troską.
On ma rację, tak samo jak i Shoto. Powinienem się wyspać, zanim zacznę cokolwiek robić.
- Dobra, poddaję się. Jadę do domu. - Przewrócił oczami, po czym wyjął klucze od Skody z kieszeni. - Ale jak się wyśpię, to się mnie z komendy nie pozbędziecie - zażartował. Puścił oczko do Midoriyi, który się lekko zarumienił i odwrócił wzrok.
W sumie to lubię się z nim drażnić. Może warto będzie jednak zaprosić go na randkę...?
**
Shoto musiał przyznać, że dowiedział się całkiem ciekawych rzeczy na temat Togi. Wyglądało na to, że jej własny ojciec sprzedał ją do burdelu, gdy miała czternaście lat. Był za to sądzony, ale dziewczyny nie odzyskano, ponieważ została wywieziona do innego kraju. Dalsza część jej biografii jest owiana tajemnicą. Aż do czasu, gdy przed rokiem rozpoznano ją w towarzystwie Twice'a, który był notowany za ekshibicjonizm i rozboje pod wpływem alkoholu. Jako że Twice był powiązany z gangami, od razu można się było domyślić, że Toga również. Pytanie tylko brzmiało, czy była zmuszana do członkostwa, czy robiła to sama z siebie?
Laska na pewno ma wyprany mózg. Jestem pewien, że została oznaczona jako niewolnica seksualna.
Westchnął cicho, zamykając akta kobiety. Dowiedział się wystarczająco wiele, ale miejsce jej pobytu nadal nie było znane. Jedyne miejsce, w którym mógł ją dorwać, to tor. Tylko że cały czas coś stawało mu na drodze, by się tam dostać.
Już nawet mieli obmyślony plan, razem z Touyą i Midoriyą. Wszystko było dograne na ostatni guzik. Touya nawet załatwił sobie auto i trenował jazdę po jakichś wertepach. Dopiero wtedy Shoto dowiedział się, że jego braciszek kiedyś się ścigał.
Też bym chciał. Ale legalnie.
Problemem było jednak to, że akurat w dniu wyścigu jego brat dał dupy. Nie dosłownie. Po prostu uchlał się i przez to nie był w stanie tam pojechać. Ależ go tym wkurwił.
- No dobra, Shoto. Napisałem raport z dzisiejszej interwencji w rodzinie przemocowej. Pominąłem to, że chciałeś wsadzić facetowi nogę od krzesła w dupę. - Ojiro podniósł łeb znad klawiatury. Widać było, że jest zmęczony współpracą akurat z nim. Nikt go wcześniej nie ostrzegł, że jest szalony.
- Dzięki. Doceniam - odparł Shoto, odkładając teczkę do szuflady biurka, którą później zamknął na klucz. - W sumie możemy się już zwijać. To koniec naszej zmiany, a słyszałem, że Iida i Shoji już przyszli.
- Nareszcie. Ten dzień był ciężki. Najpierw atak ćpuna na Żabkę, potem ten przemocowiec... Czy tobie też się wydaje, że w tym mieście jest coraz więcej degeneratów? - Ojiro skrzywił się mocno. Wyłączył swój komputer i wstał od biurka, przeciągając się mocno.
- Tak. Szczególnie ćpunów coraz więcej. I pojawił się jakiś nowy narkotyk, który wyostrza zmysły. Coraz więcej takich działek znajdujemy przy tych kretynach. - Shoto poprawił okulary i zgarnął klucze od swojego auta z biurka. - Trzeba się tym zająć. Najlepiej wyłapać dilerów - dodał, ruszając do wyjścia. Ojiro szedł zaraz za nim. Jako że jego samochód był w naprawie, Shoto miał go podrzucić do domu.
- Potrzebujemy do tego więcej ludzi. Poproszę o to górę i urządzimy sobie obławę. Skoro problem narasta, trzeba go ukrócić - odparł Ojiro.
Shoto spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem. Uniósł brew w górę, czując nagły przypływ adrenaliny, a także sympatii do nowego kolegi. Zdjął okulary i wsunął je do kieszeni munduru.
- Już cię lubię, stary. Już cię lubię. - Uśmiechnął się drapieżnie, wyczuwając dobry łów.
Wyczuwam początek pięknej przyjaźni. Oczywiście jeśli Ojiro nie okaże się zdradzieckim chujem.
**
Bakugo przez dwa dni czuł się okropnie wyprany z sił. Prawie nie wstawał z łóżka, czego jedynym plusem było to, że Kirishima wokół niego biegał. Bezlitośnie to wykorzystywał i Kiri doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jednak, o dziwo, nie narzekał. Był wyjątkowo cierpliwy.
Wreszcie jednak Katsuki musiał wstać z łóżka i zająć się ważnymi sprawami. Pierwszym co zrobił, było odwiedzenie Shigarakiego w jednym z wielu miejsc, w których przyjmował interesantów.
- Chcę wiedzieć wszystko na temat Dabiego - powiedział, nieświadomie powielając schemat rozmowy, jaką Tomura przeprowadził właśnie z Dabim. - Cała przeszłość, skąd ma te blizny, w jakie interesy wchodzi. Wszystko - dodał, odpalając papierosa.
Tomura wyglądał na nieco rozbawionego, ale w zasadzie często tak wyglądał, więc trudno było orzec, czy śmiał się z czegoś o czym myślał, czy z prośby Bakugo.
- Po co ci ta wiedza? - zapytał teraz, opierając łokieć o stół i brodę o dłoń. Bawił się szklanką ze swoim whisky.
- A co to, spowiedź? - Bakugo przewrócił oczami i zaciągnął się dymem w płuca. Przy rozmowach z Shigarakim zawsze starał się zachować spokój i jasność myślenia. Nie chciał zostać przypadkiem zrobiony w konia przez tego nieprzewidywalnego dupka.
- Niestety, w tej kwestii nie mogę ci pomóc. Jeśli chcesz zyskać jego zaufanie, grzebanie w jego przeszłości ci go nie zapewni. Idź do źródła. Pobaw się z nim trochę. - Tomura uśmiechnął się szerzej. - Jedyne co mogę ci dać, to rada. Dabi uwielbia się bawić w kotka i myszkę. Daj mu się zbliżyć, a potem go odepchnij. Nie pozwól, by się tobą znudził. Wreszcie straci dla ciebie głowę i zdobędziesz to, czego potrzebujesz.
- Widzę, że świetnie się bawisz, odsyłając mnie z kwitkiem - odparł Katsuki, nie kryjąc lekkiej irytacji.
- Oi, Bakugo. Nie możesz mnie winić za to, że ratuję ci dupę. Myślisz, że Dabi by cię oszczędził, gdyby dowiedział się, że szperasz? Bezpieczniej będzie sprawić, że sam ci wszystko powie i wykorzystać to przeciw niemu. - Shigaraki upił spory łyk whisky, przyglądając się przy tym Katsukiemu.
Trzeba było przyznać, że ten staruch miał rację. Dabi pewnie dość szybko by się zorientował, że próbuje go prześwietlić. A skoro miał myśleć, że jest zwykłym mechanikiem, to lepiej się nie wychylać.
- Skoro nie chcesz mi przy tym pomóc, trudno. Rozliczmy się za dragi. Na jutro muszę mieć nową partię, bo jest wyścig - mruknął, wyciągając z wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki wypchany portfel. Podsunął go Shigarakiemu, który wyciągnął cały plik banknotów, zaczynając powoli liczyć. Raz. Drugi. Trzeci.
- Wszystko się zgadza. Interesy z tobą to czysta przyjemność, Bakugo. - Tomura schował kasę do szuflady, a pusty już portfel oddał blondynowi.
- Nie podlizuj się. - Katsuki zgasił papierosa i wstał z miejsca. - Do następnego rozliczenia. - Machnął mu ręką i wyszedł z pomieszczenia.
Nie był zadowolony z tego, że niczego się nie dowiedział. Tomura jedynie go zirytował swoimi złotymi radami. Nie były dla niego niczym wybitnie odkrywczym - sam doskonale wiedział, jak powinien postępować z tym zwyrolem, jak z nim grać.
Dostanie w ten głupi ryj. Niech no tylko go spotkam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro