Rozdział 64.
Niestety rozdział będą pojawiały się bardzo nieregularnie. Zbliżamy się do końca historii, ale samego zakończenia nie mam jeszcze napisanego. Miłego czytania!
***
Bakugo pojechał prosto na tor, nie zamierzając tracić czasu na nic innego. Celem jego wycieczki od początku było to miejsce. Chciał porozmawiać z Aizawą i zrobić kilka kółek, by się na czymś wyżyć. Teraz jednak miał dodatkowy powód, by złożyć mężczyźnie wizytę.
Wiedziałem, że skoro Hawks i Kai mnie znaleźli, Kurogiri też się tu kręci. Ale nie spodziewałem się, że porwie Touyę zamiast mnie.
Nie musiał zbyt uważnie przyglądać się zbirom, by zorientować się, że byli oni ludźmi właśnie tego mężczyzny. Ich stroje wyróżniały się jednym szczegółem, który zapadł mu w pamięć z wizyt Kurogiriego w poprawczaku. Mały, szary pasek przy kołnierzu czarnej bluzy bez kaptura - a na owym pasku litera alfabetu greckiego, omega. Nigdzie indziej nie widział tego typu ubioru, chociaż uważnie się za takowym rozglądał.
Nie mógł powiedzieć tego jednak swojej ekipie, dopóki nie zyska potwierdzenia. Zaś Aizawa - poza Tomurą - był najlepiej poinformowaną osobą w mieście. Z Shigarakim się widzieć nie chciał, jednak Shota to co innego.
Zatrzymał auto obok kasyna i wysiadł, uprzednio gasząc silnik. Zwabiony dźwiękami Aizawa wyłonił się z budynku, z nieodłącznym papierosem w dłoni. Na widok Bakugo uśmiechnął się z wyraźną ulgą, co mocno go zaskoczyło. Nie pamiętał, by widział na twarzy mężczyzny inną emocję niż znudzenie lub senność. A zwykle jedno łączyło się z drugim.
- Dalej wyglądasz, jakbyś nie spał przez miesiąc - stwierdził Shota, wyrzucając niedopałek na ziemię. Przydeptał go butem, po czym podszedł do Bakugo i zamknął go w mocnym uścisku. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wracasz do formy.
- Vice versa - prychnął Katsuki, odrobinę urażony tym komentarzem. - Ciebie też dobrze widzieć, staruszku - dodał po chwili, nieco łagodniejszym tonem głosu. Też go objął i nawet lekko się uśmiechnął, co ostatnio mu się raczej nie zdarzało.
- Chodźmy spokojnie pogadać - zaproponował Shota, odsuwając się od niego. Gestem zachęcił go, aby wszedł za nim do kasyna, co też bezzwłocznie uczynił.
- W zasadzie mam do ciebie sprawę - zaczął Katsuki, siadając na stołku barowym. Uszkodzona przez Overhaula noga dalej dawała mu się we znaki, dlatego wykorzystywał każdą okazję do tego, by usiąść.
- Pewnie chodzi o Touyę? - zgadł Aizawa. Usiadł na drugim stołku, a powaga od razu wróciła na jego twarz.
- Owszem. Wydaje mi się, że wiem, kto go porwał, ale potrzebuję potwierdzenia. Kojarzysz gościa, na którego wołają Kurogiri? - Katsuki zaczął bawić się kluczami od auta, chcąc czymś zająć ręce.
Miałem nadzieję, że nie będę już musiał wracać do przeszłości. Kai był jej najgorszym elementem, ale nie jedynym.
- Słyszałem o omegach Kurogiriego. To gang, który usunął się w cień już ładnych kilka lat temu i słuch po nich zaginął. Krążą plotki, że Shigaraki ich wytępił, ale nikt nie ma pewności - odparł mężczyzna, marszcząc lekko brwi.
- Kurogiri przychodził do poprawczaka jako oficjalny gość dyrektora. Zawsze miał na górnej części garderoby mały pasek z symbolem omegi. Ten sam symbol widniał na ubraniach porywaczy. Shoto i Dabi nie zwrócili uwagi na ten mały szczegół, ale ja tak - mruknął blondyn, wbijając spojrzenie w swoje dłonie.
Aizawa przez dłuższą chwilę nic nie mówił, widocznie analizując w myślach zasłyszane informacje. Pocierał brodę palcami, wpatrując się w swego rozmówcę z zamyśleniem.
- Bardzo możliwe, że facet wrócił do gry. Mógł od początku współpracować z Hawksem i Overhaulem, a gdy usłyszał, że ci dwaj zostali spacyfikowani, sam zaatakował - odezwał się wreszcie. - Nie rozumiem tylko, dlaczego miałoby mu zależeć akurat na Touyi? Chce cię zwabić na drugiego bliźniaka?
- Może. Mi też nie do końca pasuje ten element, dlatego mam wątpliwości. Na tyle, na ile poznałem Kurogiriego... mogę stwierdzić, że to nie w jego stylu. Jest bardziej wyrafinowany i ma się za lepszego od innych. - Bakugo cicho westchnął. Sądził, że Aizawa pomoże mu zyskać pewność, ale wyglądało na to, że sam niewiele wie na temat wspomnianego mężczyzny.
- Wiesz, ludzie się zmieniają, Dynamicie. Poza tym, mógł właśnie chcieć, abyś myślał, że to zbyt prymitywne zagranie jak na niego. Albo przeciwnie, ktoś użył symbolu omegi, by cię zmylić. - Aizawa przygryzł lekko dolną wargę i postukał niecierpliwie palcami o blat stolika. - Myślę, że warto wziąć pod uwagę jeszcze dwie opcje. Pierwsza, ludzie Overhaula szukają zemsty za szefa. Touya dowodził akcją ratowniczą i z powodzeniem odbił ciebie i Dabiego, a także uwięził tego chorego pojeba, więc był oczywistym celem. Druga opcja zaś jest taka, że nie jest to nikt związany z tobą. Touya to policjant i ma wielu wrogów w tym mieście. Idąc tym tropem, może to być ktokolwiek.
- Nie pomagasz - stwierdził Bakugo, krzywiąc się przy tym lekko. - Wolałbym zawęzić grono podejrzanych, żeby móc ułożyć jakiś rozsądny plan.
- Nie ułożysz planu, dopóki nie dowiesz się, gdzie jest Touya. Znajdź go i dopiero wtedy będziesz myśleć, jak go uratować - powiedział poważnie Shota. - Wiem, że się martwisz i denerwujesz, inaczej byś do mnie nie przyjechał. Rozmawiałem już z Dabim i obiecałem pomóc. Wysłałem zaufanych ludzi w różne rejony miasta, by zorientowali się, którędy jechała ta cholerna furgonetka. Nie zostawię was z tym samych.
Bakugo spojrzał na niego z zaskoczeniem, nie spodziewając się tego, że Dabi był u Aizawy i o cokolwiek go prosił. Z tego co wiedział, Shota był ostatnią osobą, która chciałaby pomagać temu kretynowi. Nie znosili się. Musiał więc to zrobić przez wzgląd na niego, nie było innej opcji.
- Dziękuję - szepnął, posyłając mu lekki uśmiech. Poczuł ulgę, że faktycznie mógł liczyć na tego faceta i jego liczne kontakty. - Muszę cię jednak prosić o coś jeszcze. Potrzebuję nowego sprzętu dla Sero, jak najlepszego. Obawiam się, że korzystanie z tego starego nie jest już bezpieczne - dodał, ostrożnie ważąc słowa.
Prawdę mówiąc, był całkiem pewien, że komputer nerda został zhakowany w momencie, w którym dostał on lokalizację, umożliwiającą znalezienie jego i Dabiego. Być może osoba, która to zrobiła, śledziła ich wszelkie poczynania. Niczego nie można było być teraz pewnym.
- Da się załatwić. Zaraz zadzwonię gdzie trzeba i przywieziemy ci to, czego potrzebujesz - zgodził się od razu Aizawa. Ewidentnie chciał się czuć potrzebny.
- Dzięki. Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę. Od samego początku mi pomagasz, już od pierwszego spotkania. - Bakugo podrzucił klucze w dłoni i złapał je w locie, nieco nerwowym ruchem. Naprawdę nie wiedział, co zrobić z rękami.
- Gdyby nie to, że miałem coś do załatwienia przy barakach, pewnie zostałbyś wtedy trupem - mruknął Aizawa, nieszczególnie zadowolony z powrotu do tego wspomnienia. - Dobrze, że szybko wybiłem ci głupotę z głowy. Szarżować samotnie na bandę rycerzy ortalionu... idiota - prychnął gniewnie. Widocznie dalej się o to złościł, choć od tamtej pory minęło dużo czasu.
- Nie bez powodu zostałem ochrzczony Dynamitem. Głosu rozsądku raczej nikt by tak nie nazwał, czyż nie? Poza tym, mówiłem ci już. Naprawdę chciałem wtedy umrzeć - odpowiedział cicho, wbijając wzrok w blat stołu, podniszczony przez upływ czasu i bandę awanturujących się meneli.
- Katsuki... mam nadzieję, że nie myślisz o samobójstwie, co? - zapytał Aizawa, po krótkiej chwili ciszy. Wyglądał na zmartwionego i Bakugo od razu wiedział, że nie kupi żadnej bajeczki o byciu okazem zdrowia psychicznego.
- Gdybym powiedział, że o nim nie myślę, to bym skłamał. Każdego dnia zastanawiam się, ile jeszcze wytrzymam na tym chorym świecie, ale... mam jeszcze coś do zrobienia. Po pierwsze, muszę znaleźć Touyę, całego i zdrowego. A po drugie, chcę odpokutować swoje winy. Gdy to wszystko się skończy, wyjadę znaleźć moich współwięźniów z poprawczaka. Chcę zrobić dla każdego z nich coś dobrego. Myślę, że to pomoże mi odnaleźć chociaż odrobinę sensu w życiu - wyznał, wstając powoli z miejsca. - Będę się zbierał. Zadzwoń, gdy będziesz jechał ze sprzętem - dodał po chwili, uznając rozmowę za zakończoną.
Nie chcę o tym dłużej rozmawiać. Zbyt wiele mnie to kosztuje.
- Dobra, jedź. Ale pamiętaj o jednym... Jeśli zrobisz coś głupiego, znajdę cię i przywalę ci tak, że aż ci się w mózgu naprostuje. - Aizawa również się podniósł i ponownie zamknął chłopaka w mocnym uścisku. - Jesteś zbyt ważny dla nas wszystkich. Nie możesz pozwolić, by kontrolę nad tobą przejęło destrukcyjne myślenie. Wiem, że nie miałeś łatwego życia i nie będę ci mówił, żebyś wziął się w garść. Po prostu dostrzeż w sobie to, co widzę ja, co dostrzegł Dabi, co przyciągnęło do ciebie Sharka, Minę i Kaminariego - szepnął mu do ucha, po czym puścił go i skierował się w głąb kasyna, nie czekając nawet na odpowiedź.
Bakugo stał przez moment jak wmurowany, z szeroko otwartymi oczami. Otwierał i zamykał usta, chcąc coś powiedzieć, ale słowa nie przychodziły. Naprawdę nie miał pojęcia, czym było owo „coś, co dostrzegli w nim inni". Za każdym razem zaskakiwały go tego typu słowa i tym razem nie było inaczej.
Prościej by było, gdyby powiedzieli mi jak krowie na rowie, co takiego ich urzekło w moim zjebanym charakterze.
**
Dabi i Toga zapytali w recepcji, czy ktoś ze szpitala dzwonił dzisiaj do Touyi, ale po dłuższym dochodzeniu okazało się, że nie. Poszli więc pod salę, w której leżał Midoriya i trzeba było przyznać, że mieli duże szczęście. Akurat, gdy wykłócali się ze stojącymi przed wejściem policjantami, by pozwolili im wejść, na miejsce dotarł Ojiro - policjant, który pomógł odbić Dabiego i Bakugo z rąk Overhaula i obleśnego Hawksa.
- Dzięki, że załatwiłeś nam wejście - mruknęła do niego Toga, gdy przekroczyli próg sali. Midoriya na ich widok otworzył szerzej oczy z zaskoczenia, ewidentnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
- Widzę, że nas poznajesz - zauważył Dabi, jak gdyby nigdy nic siadając na krześle przy łóżku chłopaka. Izuku zbladł, przez co piegi na jego twarzy stały się jeszcze wyraźniejsze.
- Pewnie przyszliśmy tu w tym samym celu - stwierdził Ojiro, drapiąc się po szyi. - Słuchaj, Midoriya... Touya został porwany - wypalił prosto z mostu, zanim ktokolwiek inny zdołał dojść do głosu. - Potrzebujemy twojej pomocy.
- Porwany?! - wykrzyknął Midoriya, automatycznie próbując unieść się do siadu. Był na to jednak zbyt słaby, więc zakończyło się to fiaskiem.
- Oczywiście. Ktoś do niego zadzwonił, więc wybiegł z domu jak oparzony. Niedaleko szpitala miał wypadek, więc podejrzewaliśmy, że jechał do ciebie - wyjaśnił spokojnie Dabi. Oparł łokcie na kolanach i pochylił się nieco w stronę Izuku. - Współpracowaliście. Mówił, że byłeś kretem. Może będziesz w stanie nam pomóc?
- My... ja... o, Boże - jęknął Midoriya, ukrywając na moment twarz w dłoniach. Był wstrząśnięty, co nie pomagało w wyciąganiu od niego informacji.
- Jeśli wiesz cokolwiek, powiedz nam. Im szybciej zareagujemy, tym większa szansa na uratowanie go - szepnęła Toga, siadając po drugiej stronie łóżka. Wyglądała na zmartwioną i nic dziwnego. Touya zawsze był dla niej miły, poza tym był bliźniakiem Dabiego, którego uważała za starszego brata.
- Opowiedziałem mu ostatnio, że szantażował mnie Kurogiri i to na jego polecenie zostałem wtyką na posterunku. Wiem też, że Touya chciał znaleźć haki na Shigarakiego. Miał na jego punkcie dziwną obsesję, ale chyba w końcu sobie odpuścił, nie wiem. - Izuku pokręcił głową. Widać było, że cudem powstrzymuje się od płaczu.
Faktycznie, lata świetlne temu rozmawiałem z nim o Tomurze. Myśleliśmy, że strzelanina na posterunku była ostrzeżeniem dla Touyi, a okazała się atakiem na Midoriyę.
- Ten Kurogiri... gdzie się zaszył? - zapytał Ojiro, przyglądając się całej trójce z powagą.
- Tego nie wiem. Nie spotykałem się bezpośrednio z nim, tylko z jego pachołkiem. Zawsze widzieliśmy się w innym miejscu, najczęściej w rzadko używanych uliczkach na obrzeżach miasta. Kazał na siebie mówić Muscular. Wysoki, barczysty blondyn z charakterystyczną blizną, która sięga od czoła, poprzez oko, aż do ust. Na to oko chyba nie widzi, jest zasnute mgłą. Jeśli go znajdziecie, może doprowadzi was do Kurogiriego - wyrzucił z siebie na wydechu. Głos mu drżał podczas całej tej przemowy, ale przynajmniej wreszcie dowiedzieli się czegoś konkretnego.
- Gorzej jeśli to ślepy zaułek i wcale nie porwał go Kurogiri - zauważyła Toga. Potarła dłońmi uda i podniosła się powoli z miejsca. - Wiesz coś jeszcze?
- Ten gość i tak jest poszukiwany przez policję. I nawet jeśli go nie porwał, to może coś wiedzieć - wtrącił Ojiro, zanim Midoriya zdążył otworzyć usta.
- Ja... nie wiem nic więcej. Sprawdźcie komputer Touyi, na pewno znajdziecie tam wszystko, co miał na Tomurę. To też może być trop - powiedział Izuku, gdy po słowach Ojiro zapadła cisza.
Muszę naradzić się z Shoto, zanim zdecyduję, w którym kierunku pójść.
- Dobra, nie zajmujemy ci więcej czasu. - Dabi podniósł się z miejsca, a w jego ślady natychmiast poszła Toga. - Pewnie Shoto da ci znać, gdy się czegoś dowiemy - dodał i skierował się do wyjścia.
Dabiego wcale nie zdziwiło, że Ojiro postanowił jeszcze trochę zostać i zadać więcej pytań. Oni jednak nie mieli już na to czasu. Całkiem niedługo mieli zgromadzić się w rezydencji, by wymienić się informacjami. Miał nadzieję, że pozostali mieli dla nich jakieś dobre wieści.
**
Wszyscy już zgromadzili się w salonie, by wymienić się informacjami, jakie pozyskali. Aizawa, który razem z Present Mickiem przywiózł sprzęt dla Sero, postanowił zostać z nimi i dorzucić swoje trzy grosze.
- Czyli w sumie dwa tropy wskazują na Kurogiriego - stwierdził Shoto, wyciągając okulary z kieszeni i zakładając je. Skrzyżował ręce na piersi, przyglądając się każdemu z obecnych. - Znasz go, Bakugo. Co możesz nam o nim powiedzieć?
Katsuki westchnął cicho, zbierając się w sobie, by zacząć mówić. W jego głowie już kiełkował prowizoryczny plan, potrzebował jednak informacji o miejscu, w które zabrano Touyę. Bez tego nie ruszy.
- Zawsze miał się za lepszego od innych. To pedant, bardzo dbał o czystość. Jest powściągliwy i cholernie inteligentny. Kiedyś udało mi się podsłuchać jego rozmowę z dyrektorem, która jasno wskazywała na to, że to on decydował, kto ma trafić do poprawczaka. Bywał tam raz na miesiąc. Najpierw rozmawiał z dyrektorem, a potem przychodził do mnie. - Ostatnie słowa z trudem przeszły mu przez gardło. Zamilkł i wbił wzrok w swoje buty, nie chcąc kontynuować tej wypowiedzi. I tak każdy wiedział, w jakim celu Kurogiri go odwiedzał.
- Zastanawia mnie jedno - odezwał się Dabi, uwalniając Bakugo od konieczności ciągnięcia swojej wypowiedzi. Potarł brodę palcami, nieco zamyślony. - Musiał mieć cel w wysłaniu Midoriyi na przeszpiegi na komisariat. Gdyby zależało mu na Katsukim, jak pozostałym zwyrolom, raczej kazałby mu infiltrować tor i zbliżyć się do jego grupy. To się nie zgrywa - zauważył.
- Hm, masz rację - mruknął Kirishima, bawiąc się nerwowo suwakiem od bluzy. - Musiało więc chodzić po prostu o Touyę. Może odkrył coś, zanim go porwano?
- Jest to dość prawdopodobne. Ale z tego, co wiem, Touya prowadził śledztwo jedynie w sprawie Tomury. Odpuścił je, gdy wokół nas zaczęły dziać się pojebane rzeczy - powiedział Shoto, przygryzając lekko dolną wargę.
- Cóż, Tomura na pewno wysłał Touyi kilka ostrzeżeń. Nie jest osobą, w której życiu można tak po prostu grzebać, także nie jestem zaskoczony słowami o „pojebanych rzeczach" dziejących się w waszym otoczeniu. - Dabi wzruszył ramionami, po czym rozsiadł się wygodniej na kanapie.
- A czy jest jakiś powód, dla którego Kurogiri mógłby się zainteresować akurat Touyą? - zapytała Mina. Była okropnie zdenerwowana, głos drżał jej z nerwów. Widać było, że mocno niepokoi się o Todorokiego.
Wydaje mi się, że Ashido znowu zadurzyła się w facecie, który nie jest dla niej. Gdyby Touya nie był gejem, może nawet bym ich wyswatał.
Zapadła pełna napięcia cisza. Wszyscy patrzyli po sobie, jakby zastanawiając się, co mogliby na to odpowiedzieć. Tak na dobrą sprawę nawet Shoto nie widział żadnego powiązania między Kurogirim a Touyą.
- Midoriya chyba nam czegoś nie powiedział. Miałam wrażenie, że nie chciał rozmawiać o tym, jakie dokładnie informacje miał przekazywać Kurogiriemu. Nakierował nas za to na Shigarakiego, co mogło być zabiegiem mającym odwrócić uwagę - odezwała się wreszcie Toga.
Wszyscy spojrzeli na nią z niemałym zaskoczeniem, a już szczególnie Dabi. Wyglądał, jakby nawet nie wpadł na to, żeby wydobyć od Izuku tego typu informacje, co sprawiło, że Bakugo aż męczeńsko westchnął.
- Dlaczego go o to nie zapytaliście? - zapytał. Jego głos zdradzał irytację, którą odczuwał.
- Dabiś chciał już iść. - Toga wzruszyła ramionami, robiąc przy tym dość niepewną minę.
- Kurwa, Tetsuo, ale z ciebie debil - podsumował to Shoto, wyrażając tym myśli wszystkich obecnych w tym pomieszczeniu. - Dałeś się tak łatwo spławić?
- Był tam też ten blond psiarz z waszego posterunku. Myślicie, że powiedziałby mi cokolwiek takiego przy nim? - oburzył się od razu Dabi. Skrzyżował ręce na piersi i zrobił tak obrażoną minę, jak najczystsza dziewica oskarżona o rozwiązłość.
Bakugo już miał posłać w jego kierunku jakiś obraźliwy komentarz, ale w tym momencie telefony Dabiego i Shoto wydały z siebie dźwięki świadczące o przyjściu nowej wiadomości tekstowej. Oczy wszystkich od razu skierowały się na braci, którzy wyciągali komórki z kieszeni.
Shoto jako pierwszy odczytał wiadomość. Od razu głośno zaklął, co sprawiło, że Bakugo poderwał się z miejsca i do niego podszedł. Wyrwał telefon z ręki mieszańca, wlepiając spojrzenie w ekran. A to, co zobaczył sprawiło, że jego serce niemalże wyskoczyło z piersi.
Nieznany numer przysłał mężczyźnie zdjęcie Touyi. Mężczyzna przykuty był do ściany. Na oczach miał czarną opaskę, a w ustach knebel. Miejsca na ciele białowłosego, które nie były zakryte ubraniami, były pokryte licznymi sińcami. Pod zdjęciem był podpis „Ciekawe jak mocne są więzi braci Todorokich?". Sądząc po reakcji Dabiego, dostał dokładnie tę samą fotografię.
- Jebaniec... - warknął Shoto, chowając okulary do kieszeni spodni. - Sero, namierz mi ten numer - warknął do nerda, wyrywając komórkę z ręki Bakugo.
- O co chodzi? - zapytała Mina, podrywając się z miejsca. - Co się stało?!
- Nie musimy namierzać żadnego numeru. Dostałem lokalizację. Mam pojawić się sam albo Touya zginie - odezwał się Dabi, obracając telefon w dłoni. Wyglądał bardziej na zamyślonego niż na zdenerwowanego.
- Nawet o tym nie myśl - warknął na niego brat. - Nie ma mowy, że pójdziesz gdziekolwiek sam!
- Och, oczywiście, że nie pójdzie sam - wtrącił Katsuki, zanim Dabi zdążył się odezwać. - Podaj lokalizację Sero, on znajdzie plany budynku - zwrócił się do złego bliźniaka. - A później powiem wam, co zrobimy.
Bracia wbili w niego spojrzenia, jakby nie wierzyli, że Bakugo w ogóle na coś wpadł. Ignorowali też natarczywe pytania Miny i Kirishimy o wiadomość, którą dostali. Lepiej było, aby nie wiedzieli, w jakiej chujowej sytuacji znalazł się Touya.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro