Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Nazywam się Luna Facilier. Mam 16 lat, mieszkam na Wyspie Potępionych, jestem brunetką z błękitnymi oczami. Mieszkam z tatą w domu jednorodzinnym, może nie jest najlepszy ale jest lepszy od wielu dziur tutaj. Jak mówiłam mieszkam na wyspie Potępionych, może znacie to miejsce z opowieści, tu zostały zesłane wszystkie złe charaktery. Na wyspie mam paczkę która składa się z Mal dziewczyny z fioletowymi włosami i zielonym oczami. Często chodzi ubrana na fioletowo i brudną zieleń. Kocha rysować. Mal jest moją (nie)przyjaciółką. U nas na Wyspie nie ma czegoś takiego jak przyjaźń, miłość, współczucie i takie tam. Każdy dba o siebie. (Nie)przyjaźnię się też z Evie córką złej królowej. Niebieskowłosą dziewczyną z niebieskimi oczami, ma 16 lat, kocha modę i uwielbia się malować, często chodzi ubrana również na niebiesko. Carlosem synem Cruelli de Mon. Białowłosy chłopak z brązowymi oczami. Ma 15 lat, kocha mechanikę mimo że czasami mu nie wychodzi, boi się psów i swojej mamy. Chodzi ubrany na biało, czerwono i czarno. Mimo że jest najmłodszy nikomu to nie przeszkadza. Jayem synem Jafara. Brązowowłosy chłopak z takimi samymi oczami ma 16 lat, złodziejaszek, kocha kraść i zakładać jeansowe ubranie. Często ubiera się na czarno, brązowo i niebiesko. Ja uwielbiam chodzić ubrana na czarno i biało. Opowiem wam jak moje życie zmieniło się o 180°.
Wstałam rano o 8:00, o 9:00 rozpoczynała się jedna z wielu Wojen Gangów. Założyłam czarne potargane spodnie i czarny croptop z długim rękawem, włosy zostawiłam rozpuszczone, z kuchni wziełam jabłko i wyszłam. O 8:50 miałam spotkać się z wszystkimi. Wszyscy już czekali.
-Gotowi miśki? - spytała Mal.
-Zawsze - powiedzieliśmy i zaczęliśmy biec w stronę targów. Niszczyliśmy wszystko na drodze i śpiewaliśmy dobrze znaną piosenkę ROTTEN TO THE CORE.
Na koniec Mal zabrała dziecku lizaka a my zaczęliśmy się śmiać. Wtedy ludzie zaczęli uciekać z krzykiem, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Maleficent i jej "goryli" "Ciekawe czego od nas chce?"
-Kradniemy lizaka Mal? - spytała i zabrała fioletowowłosej lizaka.
-Mamo - jękneła Mal, my patrzyliśmy na wszystko z tyłu i nie zauważyliśmy jak obok nas staneły goryle Diaboliny.
-O zapomniałabym, wasza piątka pojedzie do nowego liceum w Auradonie. - powiedziała, na te słowa nasza czwórka ruszyła się i chcieliśmy uciec ale zatrzymały nas goryle Diaboliny.
-Co? Nie ma mowy, nie pojadę do jakiejś szkoły pełnej ciapci księżniczek. - zaczeła Mal.
-I przystojnych książąt - rozmażyła się Evie a ja i Mal wysłałyśmy jej zabójcze spojrzenie.
-Taa i jeszcze te mundurki, no chyba że będą skórzane - tak cały Jay.
-Mama mówi że mają tam psy, to krwiożercze bestie, które jedzą niegrzecznych chłopców - powiedział Carlos ze strachem w głosie. Jay i ja nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zakradli się do białowłosego i szczekneli mu do ucha. Tak zrobiliśmy a chłopak odskoczył przerażony i wysłał nam pełne wyrzutu spojrzenie. Na co się zaśmialiśmy.
-Dobrze, porozmawiamy na miejscu - powiedziała Diabolina i udała się w stronę pałacu a my nie mogąc nic zrobić udaliśmy się za nią. - Pojedziecie tam, znajdziecie Dobrą Wróżka i przywieziecie mi te jej magiczną różdżkę. No co łatwizna. -skończyła.
-A co dla nas? - spytała Mal
-Dizajnerskie trony, wypasione korony.
-Mal chyba chodziło o nas. - sprostował Carlos. Diabolina wstała i ręką pokazała Mal żeby podeszła.
-Tu chodzi o mnie i o Ciebie skarbie. Lubisz patrzeć na cierpienie niewinnych ludzi?
-No jasne. - odpowiedziała
-W takim razie, migiem po różdżkę! - krzykneła że aż podskoczyliśmy. - Bo z nią posiądę władzę nad dobrem i złem.
-My posiądziemy. - przerwała jej Zła Królowa, odłożyła lusterko i pokazała na Jafara i Cruellę.
-My, my. - potwierdziła - A jeśli będziesz się stawiać szlaban do końca życia. - oświadczyła
-Co?! - krzykneła Mal i tak rozpoczeła się wojna na oczy, inaczej zwana wojna siły i skupienia. Jak zawsze Mal przegrała. - No zgoda, niech Ci będzie. - Westchneła
-Yuhu! - zawołała zadowolona Dobolina.
-Evie, moja mała nikczemnico, podejdź do mnie! - zawołała Zła Królowa a granatowowłosa podeszła do niej.
-Cóż, mojego małego Carlosa mi nie odbierzecie. - oświadczyła Cruella. - zatęskniłabym się.
-Serio mamo? - spytał białowłosy
-Pewnie! - zawołała - Kto by mi puszył futra i skrobał odciski? - spytała i dała synowi nogę do trzymania.
-Może nowa szkoła to nie zły pomysł? - spytał
-Carlosie w Auradonie są psy! - zawołała Cruella
-O nie, ja nigdzie nie jadę! - zawołał chłopak.
-Jay też zostaje. - wtrącił się Jafar. - Musi mi załatwić towar do sklepu. - powiedział a brązowowłosy podał mu błyskotki.
-Halo, czy ktoś mnie słucha, co się z wami porobiło czy tylko Facilier zachowuje trzeźwy rozum? Dawniej ludzie drżeli na samą myśli o nas! - zawołała - Od dwudziestu lat kombinuję jak się z tąd wydostać, od dwudziestu lat planuję zemstę! - zawołała -Zemstę na Śnieżce i jej wstrętnych krasnalach,zemstę na Alladynie i jego nadętym dżinie i zemstę na każdym jednym skomlącym dalmatyńczyku który Ci uciekł. - zwróciła się do rodziców.
-Ale Pyszczka mi nie zabrali - Cruella pogłaskała pluszowy łeb. - Nie zabrali... - gadała jak najęta.
-I zemstę na Tianie i tej jej głupiej żabie. - zwróciła się do mojego taty - A ja nareszcie zemszczę się na tej przeklętej Aurorze. - dodała - Złoczyńcy teraz nasza kolej. Kicia, daj im to lusterko. - zwróciła się do Złej Królowej a ta podała Evie lusterko.
-To jest to magiczne lusterko? - zdziwiła się niebieskowłosa.
-Cóż, najlepsze czasy ma już za sobą, tak samo jak my. - pokazała na złoczyńców - Ale pomoże znaleźć Ci różne rzeczy.
-Potrzebna mi moja księga. Księga zaklęć. - zamyśliła się Diabolina. - Ach, sejf! - zawołała i podeszła do starej lodóki którą próbowała otworzyć. - Niech mi ktoś pomoże! - zawołała. - Zacieły się! - krzykneła. Zła Królowa pociągneła za klamkę a drzwi się otworzyły. Diabolina sięgneła do środka i wyjeła księgę. - Chodź no, podejdź to skarbie! - zawołała Mal - Tutaj nie zadziałają ale w Auradonie tak. - usłyszeliśmy klakson. Tata dał mi Czarną skórzaną torbę i czarny skórzany plecak. Wyszłam na dwór i widziałam Jeya która ukradł jakiś znaczek z limuzyny, Evie która poprawiała makijaż z mamą, Mal stojącą przy limuzynie i rozmyślającą nad czymś i Carlosa uciekającego przed Cruellą.
-Luna, chodź już! - zawołała Evie. Najpierw do limuzyny weszli chłopcy, potem ja, Evie i na końcu Mal. Jay i Carlos odrazu rzucili się na słodycze, na co ja się zaśmiałam. Jechaliśmy już 5 minut, wszyscy siedzieli w ciszy którą przerwało mlaskanie i śmiechy chłopaków.
-Ej, stary. Słone jak orzeszki i słodkie jak nie wiem co. - powiedział Carlos
-Daj spróbować - powiedział Jay i wyrwał chłopakowi kawałek.
-Jesteś strasznie blada, daj nachyl się - powiedziała Evie do Mal
-Fuj, przestań - odgoniła ją fioletowowłosa. Dziewczyna odwróciła się do mnie.
-Ani mi się waż - powiedziałam do Evie a ta zaczeła jeść lizaka. Mal nacisneła jakiś guzik i szyba oddzielająca nas od kierowcy otworzyła się i widzieliśmy wszystko, czyli przepaść.
-Wykiwali nas! - krzyknął Carlos. Zaczeliśmy krzyczeć. Po minucie, stwierdziłam że żyjemy, reszta chyba też zauważyła bo przestali krzyczeć. Po 5 minutach, usłyszeliśmy orkiestrę. Ja i Mal posłałyśmy sobie znaczące spojrzenie. Dojechaliśmy na miejsce. "Zaczynamy nowe życie"
----------------------------------
Tu jest aż 1109 słów, mam nadzieję że wam się z podoba bo to moja pierwsza książka. Z góry przepraszam za błędy 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro