07.
Minęło parę dni, a Niall nie wypuszczał mnie z pokoju. Jedynie mogłam wyjść do łazienki, lecz on zawsze stał pod drzwiami. Wiedziałam, że teraz straciłam jakąkolwiek szansę na zobaczenie się z moim bratem, Andy'm, Ryan'em czy Brad'em. Sama sobie temu zawiniłam. Siedziałam na parapecie, a w ręce trzymałam blok rysunkowy i ołówek. Przez ostatnie dni nie miała nic innego do roboty, więc zaczęłam rysować. Były to tylko zwykłe drzewa, to co widziałam przez okno. Usłyszałam przekręcanie klucza i nawet nie spojrzałam w tamtą stronę. Wyrwałam kartkę z bloku i zeszłam na ziemię. Przyczepiłam kartkę do tablicy korkowej i wróciłam na swoje miejsce.
- Masz piętnaście minut na ogarnięcie się i zejście na dół. Będziemy mieli gościa. - usłyszałam. Spojrzałam na Niall'a, który wpatrywał się we mnie intensywnym wzrokiem. Nawet nie miałam zamiaru się kłócić. Mam dość siniaków. Skinęłam lekko głową, a blondyn wyszedł z pokoju, nie zamykając drzwi na klucz. Odłożyłam blok i ołówek, po czym zeszłam z parapetu. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki i za dużą szarą bluzę. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki, w której zamknęłam się na klucz. Położyłam ubrania na pralce i rozebrałam się. Obejrzałam swoje ciało, które było całe w siniakach i małych zadrapaniach.
On po prostu nie panuję nad emocjami.
Odetchnęłam głęboko i odkręciłam wodę w kabinie. Weszła do środka i lekko się rozluźniłam. Szybko się umyłam i wyszłam z kabiny. Wytarłam się ręcznikiem, a drugim związałam włosy. Ubrałam się i zabrałam się za zakrywanie moich ran na twarzy. Miałam wielkiego siniaka na policzku oraz rozcięty łuk brwiowy, po tym, gdy blondyn uderzył moją głową o łóżko. Zakryłam rany podkładem, korektorem i dodałam do tego masę pudru. Wyglądałam w miarę dobrze, więc ściągnęłam ręcznik z głowy i rozczesałam włosy. Wyciągnęłam suszarkę z szafki i wysuszyłam włosy, po czym je ułożyłam i wyszłam z łazienki. Niall stał oparty o ścianę po drugiej stronie z rękami założonymi na klatce piersiowej.
- Dłużej się nie dało?- warknął. Nic nie powiedziałam tylko wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam bawić się placami. - Kiedy Harry tu przyjdzie masz zachowywać się normalnie, rozumiesz? - spytał, a ja przytaknęłam głową. - Odpowiedz! - krzyknął.
- Tak. - powiedziałam cicho.
- Mam nadzieje. - mruknął pod nosem, choć i tak go usłyszałam. Blondyn wyszedł z pomieszczenia, więc położyłam się na łóżku i zaczęłam tępo wpatrywać się w sufit. Mój spokój przerwał dzwonek do drzwi, więc podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i minęłam Niall'a, który wchodził do korytarza. Weszłam do salonu i spojrzałam na drzwi balkonowe. Nie miałam szansy uciec, więc nawet nie próbowałam. Usłyszałam zbliżające się głosy, więc odwróciłam się, a po chwili w alonie pojawił się Niall z Harry'm.
- Mercy! - krzyknął brunet i podbiegł do mnie, po czym mnie przytulił. Uśmiechnęłam się lekko i również lekko go objęłam. - Co tam u Ciebie? Nadal się uczysz? - spytał, gdy odsunął się ode mnie.
- Teraz mam spokój. - zaśmiałam się. Kłamałam tak dobrze jak tylko umiałam.
- Napijesz się czegoś, Harry? - spytał Niall.
- Wystarczy kawa. - powiedział, po czym pociągnął mnie za sobą na kanapę. Blondyn zniknął w kuchni, a ja zostałam sama z Harry'm. - To kiedy wracasz do Stanów?
- Jeszcze nie wiem, na razie nie planuję się stąd ruszać. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Wiedziałam, że Niall nas podsłuchuje, więc wolałam nie ryzykować.
- A jak tam sprawy miłosne? - spytał, a ja zmarszczyła brwi. To wydawało mi się dość dziwne. Brunet mrugnął do mnie okiem, po czym wcisnął mi w rękę karteczkę. Otworzyłam ją i odczytałam treść.
''Liam wszystko mi powiedział, pomogę Ci się stąd wydostać, tylko musisz mi zaufać.''
- Na razie nikogo nie mam. - powiedziałam. Harry podał mi długopis, a ja szybko napisałam odpowiedź.
''Narazisz swojego przyjaciela?''
- A jak u Ciebie? - spytałam.
-Jest taka jedna dziewczyna, ale chyba jest niedostępna. - powiedział i oddał mi kartkę.
''Dla Ciebie warto :)''
Do salonu wrócił Niall, a Harry wyrwał mi karteczkę z ręki i włożył do kieszeni. Blondyn podał Harry'emu kawę, a mi herbatę. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on wymusił w moją stronę uśmiech.
- Co tak nagle ucichliście? - spytał Irlandczyk.
- Zdaje Ci się. - machnął ręką Harry. Mężczyźni zajęli się rozmową, a ja tylko lekko się uśmiechałam. Harry i Liam chcieli mi pomóc i doceniałam to, ale nie wiedziałam co może się stać, gdy tylko Niall się o tym dowie.
***
- Mercy? - usłyszałam, gdy po tym jak Harry wyszedł, chciałam iść do swojego pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a z lekkim uśmiechem na ustach. - Przepraszam za to jak się zachowałem. - powiedział. - Nie zasłużyłaś na to. - dodał.
- Jest...okej. - wymusiłam uśmiech.
- Naprawdę przepraszam. - powiedział, a ja szybko się odsunęłam.
- Jestem zmęczona, dobranoc. - powiedziałam szybko i wbiegłam na górę. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i podeszłam do łóżka. Usiadłam na nim i wpatrywałam się w księżyc, który był już widoczny za oknem. Wydostanę się stąd, ja naprawdę się stąd wydostanę.
XXXX
Przepraszam, że rozdziału nie było od października, ale totalny brak weny plus milion sprawdzianów i kartkówek.
Jak wiecie opowiadanie Lawyer zostało zakończone i na razie mam zamiar skończyć wszystkie moje zaległe opowiadanie.
Ale, no właśnie, zawsze jest jakieś ''ale''. Mam już pomysł na nowe opowiadanie. Wystartuję od razu, gdy zakończę jedno z moich opowiadań i to zapewne będzie You are my addiction :)
Na razie nie będę zdradzać wam fabuły, żyjcie w niecierpliwości (wiecie, że was kocham ♥)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro