Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07.

Minęło parę dni, a Niall nie wypuszczał mnie z pokoju. Jedynie mogłam wyjść do łazienki, lecz on zawsze stał pod drzwiami. Wiedziałam, że teraz straciłam jakąkolwiek szansę na zobaczenie się z moim bratem, Andy'm, Ryan'em czy Brad'em. Sama sobie temu zawiniłam. Siedziałam na parapecie, a w ręce trzymałam blok rysunkowy i ołówek. Przez ostatnie dni nie miała nic innego do roboty, więc zaczęłam rysować. Były to tylko zwykłe drzewa, to co widziałam przez okno. Usłyszałam przekręcanie klucza i nawet nie spojrzałam w tamtą stronę. Wyrwałam kartkę z bloku i zeszłam na ziemię. Przyczepiłam kartkę do tablicy korkowej i wróciłam na swoje miejsce. 

- Masz piętnaście minut na ogarnięcie się i zejście na dół. Będziemy mieli gościa. - usłyszałam. Spojrzałam na Niall'a, który wpatrywał się we mnie intensywnym wzrokiem. Nawet nie miałam zamiaru się kłócić. Mam dość siniaków. Skinęłam lekko głową, a blondyn wyszedł z pokoju, nie zamykając drzwi na klucz. Odłożyłam blok i ołówek, po czym zeszłam z parapetu. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki i za dużą szarą bluzę. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki, w której zamknęłam się na klucz. Położyłam ubrania na pralce i rozebrałam się. Obejrzałam swoje ciało, które było całe w siniakach i małych zadrapaniach. 

On po prostu nie panuję nad emocjami. 

Odetchnęłam głęboko i odkręciłam wodę w kabinie. Weszła do środka i lekko się rozluźniłam. Szybko się umyłam i wyszłam z kabiny. Wytarłam się ręcznikiem, a drugim związałam włosy. Ubrałam się i zabrałam się za zakrywanie moich ran na twarzy. Miałam wielkiego siniaka na policzku oraz rozcięty łuk brwiowy, po tym, gdy blondyn uderzył moją głową o łóżko. Zakryłam rany podkładem, korektorem i dodałam do tego masę pudru. Wyglądałam w miarę dobrze, więc ściągnęłam ręcznik z głowy i rozczesałam włosy. Wyciągnęłam suszarkę z szafki i wysuszyłam włosy, po czym je ułożyłam i wyszłam z łazienki. Niall stał oparty o ścianę po drugiej stronie z rękami założonymi na klatce piersiowej. 

- Dłużej się nie dało?- warknął. Nic nie powiedziałam tylko wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam bawić się placami. - Kiedy Harry tu przyjdzie masz zachowywać się normalnie, rozumiesz? - spytał, a ja przytaknęłam głową. - Odpowiedz! - krzyknął. 

- Tak. - powiedziałam cicho. 

- Mam nadzieje. - mruknął pod nosem, choć i tak go usłyszałam. Blondyn wyszedł z pomieszczenia, więc położyłam się na łóżku i zaczęłam tępo wpatrywać się w sufit. Mój spokój przerwał dzwonek do drzwi, więc podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i minęłam Niall'a, który wchodził do korytarza. Weszłam do salonu i spojrzałam na drzwi balkonowe. Nie miałam szansy uciec, więc nawet nie próbowałam. Usłyszałam zbliżające się głosy, więc odwróciłam się, a po chwili w alonie pojawił się Niall z Harry'm. 

- Mercy! - krzyknął brunet i podbiegł do mnie, po czym mnie przytulił. Uśmiechnęłam się lekko i również lekko go objęłam. - Co tam u Ciebie? Nadal się uczysz? - spytał, gdy odsunął się ode mnie.

- Teraz mam spokój. - zaśmiałam się. Kłamałam tak dobrze jak tylko umiałam. 

- Napijesz się czegoś, Harry? - spytał Niall. 

- Wystarczy kawa. - powiedział, po czym pociągnął mnie za sobą na kanapę. Blondyn zniknął w kuchni, a ja zostałam sama z Harry'm. - To kiedy wracasz do Stanów? 

- Jeszcze nie wiem, na razie nie planuję się stąd ruszać. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Wiedziałam, że Niall nas podsłuchuje, więc wolałam nie ryzykować. 

- A jak tam sprawy miłosne? - spytał, a ja zmarszczyła brwi. To wydawało mi się dość dziwne. Brunet mrugnął do mnie okiem, po czym wcisnął mi w rękę karteczkę. Otworzyłam ją i odczytałam treść. 

''Liam wszystko mi powiedział, pomogę Ci się stąd wydostać, tylko musisz mi zaufać.'' 

- Na razie nikogo nie mam. - powiedziałam. Harry podał mi długopis, a ja szybko napisałam odpowiedź. 

''Narazisz swojego przyjaciela?'' 

- A jak u Ciebie? - spytałam. 

-Jest taka jedna dziewczyna, ale chyba jest niedostępna. - powiedział i oddał mi kartkę. 

''Dla Ciebie warto :)''

Do salonu wrócił Niall, a Harry wyrwał mi karteczkę z ręki i włożył do kieszeni. Blondyn podał Harry'emu kawę, a mi herbatę. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on wymusił w moją stronę uśmiech. 

- Co tak nagle ucichliście? - spytał Irlandczyk. 

- Zdaje Ci się. - machnął ręką Harry. Mężczyźni zajęli się rozmową, a ja tylko lekko się uśmiechałam. Harry i Liam chcieli mi pomóc i doceniałam to, ale nie wiedziałam co może się stać, gdy tylko Niall się o tym dowie. 

***

- Mercy? - usłyszałam, gdy po tym jak Harry wyszedł, chciałam iść do swojego pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a z lekkim uśmiechem na ustach. - Przepraszam za to jak się zachowałem. - powiedział. - Nie zasłużyłaś na to. - dodał. 

- Jest...okej. - wymusiłam uśmiech. 

- Naprawdę przepraszam. - powiedział, a ja szybko się odsunęłam. 

- Jestem zmęczona, dobranoc. - powiedziałam szybko i wbiegłam na górę. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i podeszłam do łóżka. Usiadłam na nim i wpatrywałam się w księżyc, który był już widoczny za oknem. Wydostanę się stąd, ja naprawdę się stąd wydostanę. 

XXXX

Przepraszam, że rozdziału nie było od października, ale totalny brak weny plus milion sprawdzianów i kartkówek. 

Jak wiecie opowiadanie Lawyer zostało zakończone i na razie mam zamiar skończyć wszystkie moje zaległe opowiadanie. 

Ale, no właśnie, zawsze jest jakieś ''ale''. Mam już pomysł na nowe opowiadanie. Wystartuję od razu, gdy zakończę jedno z moich opowiadań i to zapewne będzie You are my addiction :) 

Na razie nie będę zdradzać wam fabuły, żyjcie w niecierpliwości (wiecie, że was kocham ♥) 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro