01.
- Mercy, wstawaj! - usłyszałam. Jęknęłam głośno w poduszkę, po czym usiadłam na łóżku. Dziś piątek co oznacza ostatni dzień w szkole i weekend. Wygramoliłam się z kołdry i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarną bluzę z czarnymi napisami na plecach, do tego zwykłe jeans'owe rurki. Wyszłam z pokoju i zajęłam łazienkę, zanim mój starszy brat to zrobił. Szybko ściągnęłam z siebie piżamę i założyłam ubrania, które naszykowałam. Podeszłam do lustra i rozczesałam włosy, po czym umyłam zęby, ponieważ byłam człowiekiem, który nie jada śniadania w domu. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do pokoju i sprawdziłam mój plan lekcji, po czym spakowałam potrzebne mi dzisiaj książki. Wyjrzałam przez okno i skrzywiłam się lekko ,widząc jaka jest dzisiaj pogoda. Z krzesła obrotowego, które stało przy biurku zabrałam czarną bluzę mojego chłopaka. Zarzuciłam ją na ramiona i wyszłam z pokoju, zabierając plecak i telefon. Zeszłam na dół i założyłam swoje buty, po czym weszłam do kuchni, gdzie z koszyczka zabrałam jabłko i od razu odgryzłam kawałek. - Może usiądziesz jak normalny człowiek i zjesz w spokoju normalne śniadanie. - powiedział mój brat, po czym upił łyk kawy.
- Jutro. - mruknęłam.
- Słyszę to codziennie. - odparł, a ja lekko się uśmiechnęłam. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc cmoknęłam Louis'a w policzek i wyszłam z kuchni, jedząc jabłko. Zarzuciłam plecak na ramiona i otworzyłam drzwi. Przede mną zobaczyłam mojego przyjaciela z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Coś Ty taki szczęśliwy? - spytałam, a on wyrwał mi jabłko z ręki i ugryzł kawałek, po czym oddał mi owoc.
- Dziś piątek, a wiesz co to oznacza? - poruszył brwiami, a ja wywróciłam oczami. No tak, zawsze w piątki chodzimy na imprezy do klubów, co tydzień do innego. - Nie mogę się doczekać! - pisnął.
- Gorzej niż baba. - mruknęłam i wyrzuciłam ogryzek do kosza.
Parę minut później byliśmy już pod szkołą. Weszliśmy do środka i Ryan od razu zaczął się rozglądać. W końcu uśmiechnął się szeroko i szybkim krokiem podszedł do swojego chłopaka. Przywitał się z nim, a ja pokręciłam głową z rozbawieniem. Podeszłam do mojego drugiego przyjaciela i przytuliłam go, po cym oparłam się placami o ścianę.
- Uspokój jego hormony. - skierowałam się do Brad'a, a chłopak się zaśmiał.
- Cześć piękna. - usłyszałam przy swoim uchu i uśmiechnęłam się lekko. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego chłopaka. Nachylił się bardziej nade mną i zmoknął mnie w usta, po czym objął mnie ramieniem, pod którym praktycznie się chowałam.
Nie moja wina, że ona ma prawie dwa metry.
- To jak, dzisiaj impreza? - spytał czarnowłosy, a Ryan od razu szeroko się uśmiechnął, a Andy tylko się zaśmiał. - Spotykamy się u Mercy, jak zawsze. - dodał, a ja wywróciłam oczami. Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc w czwórkę ruszyliśmy do sali, w której miała odbyć się chemia. Weszłam do sali i usiadłam na samym tyle, a Andy obok mnie. Przed nami siedział Rayn z Brad'em i zawzięcie o czymś rozmawiali. Wyciągnęłam książkę i zeszyt i zaczęłam stukać palcami o ławkę. Do sali weszła nauczycielka i ewidentnie nie była w humorze. Rzuciła dziennik na biurko, po czym otworzyła go i zaczęła sprawdzać obecność.
To na pewno nie skończy się dobrze.
***
- Mercy, Andy! - krzyknął mój brat, a ja odłożyłam książkę na łóżko. - Ryan i Brad przyszli! - dodał, a ja wstałam z łóżka, a czarnowłosy zaraz za mną. Wyszliśmy razem z mojego pokoju i zeszliśmy na dół. - Wróćcie o przyzwoitej godzinie. - powiedział Louis, a ja uśmiechnęłam się i założyłam moje trampki, a Andy swoje czarne glany.
- Spokojnie, będziemy o północy. - odparłam. Wiedziałam, że Andy będzie u mnie nocował. Zawsze to robi. Cmoknęłam Louis'a w policzek i wyszłam razem z Andym z domu. Ryan i Brad stali na środku mojego podwórka i całowali się. - Przepraszam, ale tak jakby tu jesteśmy. - odezwałam się, a oni przerwali swój pocałunek. Andy się zaśmiał i splótł nasze palce razem. Wyszliśmy z mojej posesji i ruszyliśmy w kierunku klubu, który mieliśmy zamiar dzisiaj odwiedzić. Po chwili byliśmy na miejscu, więc ustawiliśmy się w kolejce, która ruszała się dość szybko. Po nie całych pięciu minutach byliśmy już w środku. Od razu podeszliśmy do baru i zamówiliśmy najlepsze drinki. Wznieśliśmy toast i wypiliśmy drinki do końca, po czym ruszyliśmy na parkiet. Tańczyłam z Andy'm i co chwilę się śmialiśmy lub całowaliśmy.
Parę piosenek później wróciliśmy do baru i zamówiliśmy kolejne drinki. Nawet nie wiem kiedy piłam już ósmego drinka. Dziewiątego wypiłam do połowy i ruszyłam z Ryan'em na parkiet. Bawiliśmy się jak najlepsi przyjaciele, którymi zresztą jesteśmy. Wróciliśmy do baru, gzie nie było Andy'ego ani Brad'a, więc na pewno poszli zapalić. Wypiłam do końca swojego drinka i poczułam w nim coś dziwnego, ale ignorowałam to.
Po paru godzinach zaczęło kręcić mi się w głowie. Myślałam, że to przez alkohol, więc ruszyłam w kierunku łazienki, lecz tam nie dotarłam. Sądziłam, że to Andy zabiera mnie do domu, więc nie panikowałam.
Lecz pomyliłam się.
XXXX
Na razie pierwszy rozdział :)
Z opowiadaniem ruszmy po zakończeniu Lawyer 2.
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro