#2
"Drogi Natanie Levglin(czytaj Lewengin), mieszkający w dystrykcie piątym, mając 16 lat wiesz, że będziesz brał w wyborach na osobę biorącą udział w igrzyskach. Prosimy byś jutro o 7 rano przyszedł na główną stacje dystryktu drugiego.
Z poważaniem, rząd."
Zaraz, to już jutro? Boże, nie, ja będę prawdopodobnie brać udział w igrzyskach? To nie może być prawda, muszę to pokazać mamie. Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę pracowni mojej mamy, pracownia znajduje się w piwnicy. Wszedłem do garażu, i udałem się do piwnicy. Zobaczyłem jak moja mama maluje nowy obraz, na płótnie widniała czarna róża, która miała na swojej łodydze kolce. Wyglądała na delikatną, ale i mroczną i krzywdzącą, jakby miała dwie osobowości, ale nie po to przybyłem do mamy.
- Mamo, zobacz ten list - Dałem matce ten list i usiadłem na sofie, która była w kącie. Matka stała przy mnie i czytała z wielkimi oczami to co było napisane na liście.
- Natan, nie możesz tam pójść! Co się stanie jak ciebie wybiorą?! Jeżeli zginiesz to wiesz, że tego nie wytrzymam!- Krzyczała moja mama i machała rękami na wszystkie strony.
-Mamo! Uspokój się! Co ja mam zrobić? Nie mam jak uciec, całe miasto jest zablokowane przez policjantów. A jeżeli nie przyjde tam, to zabiorą Elizabeth. A tego chyba nie chcesz by ją zabrali.- Wstałem z sofy i ruszyłem się w stronę drzwi do wyjścia.
-Idę do sklepu, chcesz coś?- Zapytałem się.
-Nie, nic nie potrzebuję.- Odpowiedziała i dalej malowała swój obraz.
Pobiegłem do swojego pokoju z zamiarem wzięcia słuchawek i kasy, zobaczyłem, jak moja siostra bawi się lalkami w salonie, więc nie chciałem jej przeszkadzać. Wyszedłem z domu i kierowałem się do supermarketu, gdzie chciałem kupić papierosy, pomyślałem, że to może być mój ostatni dzień gdzie mogę pobyć w mieście, to spotkam się z przyjaciółmi.
*30 minut później*
Kupiłem fajki, malboro goldy, prawdopodobnie moje ostatnie w życiu. Zadzwoniłem do przyjaciół z zapytaniem się czy ktoś chce się spotkać. Nikt nie odbiera, nie będę im zaśmiecać poczty. Zapaliłem papierosa i się od razu zaciągnąłem. Wracałem teraz do domu z zamiarem wcześniejszego pójścia spać by się wyspać.
*7 minut później*
Wcześniej wypalając papierosa weszłem do domu i ruszyłem w stronę pokoju, zachaczając łazienke, umyłem się i przebrałem się w piżame. Weszłem do pokoju, nastawiłem budzik na piątą trzydzieści i poszedłem spać. Jutrzejszy dzień będzie katorgą.
😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀😀
Przepraszam, że musieliście czekać na ten rozdział aż pięć dni, ale chyba się opłacało. W razie jakiś błędów czy coś proszę o poprawienie mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro