Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4 ➡ vanilla flavoured ice coffee

Luke miał dosyć wszystkiego. Test z historii powszechnej poszedł mu gorzej niż źle, bo pomylił nazwiska, przekręcił daty i nie potrafił wyjaśnić pojęć – słowem, porażka jakich mało. W dodatku cały czas myślał o tym, że czeka go spotkanie z „tą dziwną Mabelle”, co ani trochę nie pomagało się skupić na lekcjach.

W końcu nadeszła jednak wyczekiwana, półgodzinna przerwa i chłopak dosłownie wybiegł z budynku szkoły i skierował się w stronę ogromnego drzewa tuż za stolikami piknikowymi, gdzie zwykle przebywali jego znajomi.

- Mam przerąbane i mówię serio – westchnął Luke, siadając na trawie obok Ashtona i Caluma. – Nie dość, że ta wariatka od kapeluszy to…

- To co? – zagaił Michael między jednym kęsem bułki a drugim. – Masz coś na wątrobie, słodziaku?

- Jak tak patrzę na tą twoją kanapkę to tak, mam coś. – Luke skrzywił się nieznacznie na samą myśl o łączeniu pomidorów z vegemite dostawał odruchu wymiotnego. – A tak na serio, to się założyłem i…

- Woah, co za szaleniec! – roześmiała się Ally, podnosząc głowę z kolan Ashtona. – Żyjesz na krawędzi, Luke, czy to aby na pewno bezpieczne?

- Śmiej się, ale ja mówię serio, założyłem się z Chloe.

- Kim jest Chloe? – spytał Calum, a reszta zawtórowała mu szeregiem „no właśnie”. – Nie znam gościa.

- Siedzi za mną na czymś tam, nie pamiętam. – Luke wzruszył ramionami, po czym wsunął okulary przeciwsłoneczne na nos i spojrzał na niebo. – Założyłem się z nią o bal.

- O bal? – Ashton parsknął. – O bal? W sensie, ta impreza o którą dyrek zabiegał, żeby wyglądała na amerykańską? O stary.

Luke postanowił wyjaśnić całą sprawę ze szczegółami, na co Calum dorzucił coś o „pechu życiowym”, a Ally i Monica zgodnie stwierdziły, że zakładanie się o randki jest idiotyczne i że ogólnie, faceci to pomylony gatunek. Później jednak się zreflektowały i doszły do wniosku, że okej, może niezbyt pomylony, ale na pewno skomplikowany.

- I co? Kogo zaprosisz? – spytała w końcu Monica, podkradając raz po raz winogrona z pudełka, które Calum nieopatrznie zostawił na widoku. – Poszłabym, ale jestem zajęta.

- Kto tak powiedział? – zarechotał Calum, chyba nie zdając sobie sprawy, na jak grząski teren wkracza. – Zaprosił cię już ktoś?

- Calum… - mruknął ostrzegawczo Ashton, ale Ally pacnęła go w ramię, co natychmiast chłopaka uciszyło. Natomiast Luke i Michael ani myśleli o ratowaniu kolegi, a raczej wręcz przeciwnie, postanowili się delektować jego cierpieniem.

- Nie, na razie nikt mnie nie zaprosił – wycedziła Monica, mrużąc oczy. – A co, myślisz że nikt tego prędzej czy później nie zrobi?

- Tak właśnie myślę – stwierdził Calum bez głębszego zastanowienia. – Po co ktoś miałby cię zapraszać?

W tym momencie Luke doszedł do wniosku, że pora się ulotnić, dlatego wstał i ruszył w stronę szkoły, a po kilku minutach Michael poszedł w jego ślady.

- Teraz serio, kogo chcesz zaprosić? – spytał chłopak, gdy w końcu dogonił Hemmingsa. – Dużo dziewczyn już ma parę i…

- Mannie – westchnął Luke. – Ta od kapeluszy.

- Osz… - Michael złapał się za głowę, a Lucas zdał sobie sprawę, że postąpił bardzo głupio, zgadzając się na tą randkę z Mabelle.

- Wiem.

- Jak to zrobisz? Przecież ona…

- Wiem.

- I?

- Tego już nie wiem. – Luke wzruszył ramionami. – Ale się dowiem. Jak znajdę…

- Cześć, ty jesteś Luke, prawda? – odezwał się jakiś dziewczęcy głos. Jak na komendę, i Luke i Michael obrócili się na piętach, by zobaczyć uśmiechniętą od ucha do ucha Mannie, oczywiście, w nieodzownym kapeluszu na głowie. Luke przełknął ślinę i postanowił robić dobrą minę do złej gry, a Michael błyskawicznie się ulotnił.

Przyjaciel, też coś.

- Tak, a ty jesteś… Mabelle, prawda? – Blondyn uśmiechnął się półgębkiem, próbując zatrzeć złe pierwsze wrażenie. – Chloe mi o tobie mówiła.

- Naprawdę? – Oczy Mannie dosłownie błysnęły iskierkami radości. – A co ci mówiła? Bo ja tylko zapytałam, czy ona cię zna, jeśli mam być szczera, bo ja jakoś tutaj nie złapałam z nikim kontaktu, chociaż bardzo chciałam, ale to może przez ten mój akcent, co sądzisz? Powinnam w końcu się przestawić na wasz? Chociaż, w sumie, brytyjski i australijski jest podobny, tylko wy macie takie dziwne wyrazy i…

Luke zgubił wątek po jakichś dwóch sekundach, jak u licha da radę słuchać tego jazgotu przez ponad godzinę albo dwie?

I chwila.

Skoro ona tylko pytała, czy Chloe go zna, to znaczy, że o żadną „ustawkę” nie prosiła. Chciała po prostu z nim pogadać. Pytanie brzmi, dlaczego Chloe postanowiła ich umówić na randkę? Po co?

Cholera, Mannie nadal coś mówiła, włącz się Luke, dalej!

- …bo wiesz Luke, kocham koale, naprawdę, ale one mnie przerażają, bo mają takie małe oczy i…

Okej, nic ważnego, można dalej myśleć. O co chodzi tej dziwnej blondynce, przecież każdy normalny człowiek chce wygrać zakład, w którym bierze udział, to oczywiste, więc dlaczego ona podaje mu kawałek obiadu i czeka, aż ten zatopi w nim zęby?

Lucas spojrzał na Mannie. Okej, metafora z zatapianiem zębów może zostać.

A może Chloe chce go wykończyć paplaniną Mannie? Co, jeśli Lucas Hemmings zostanie pokonany odwieczną bronią każdej dziewczyny w szkole? Co wtedy?

O nie, tak łatwo nie będzie.

- Uhm, Mannie! Zastanawiałem, czy miałabyś ochotę wpaść do mnie kiedyś na mrożoną kawę z wanilią, podobno robię całkiem dobrą – rzucił Luke, zmieniając uśmiech z uprzejmego na ten, którym zazwyczaj zdobywał dziewczyny. – Tak powiedziała moja mama.

Okej, sprawdźmy Mentalną Listę Rzeczy, Którą Idealny Chłopak Musi Powiedzieć w Jednym Zdaniu.

Gotowanie? Jest.

Mała dawka egocentryzmu? Jest.

Mama? Jest.

Pięknie.

- Jasne, z chęcią! – Mannie posłała chłopakowi chyba najszerszy uśmiech, jaki blondyn miał okazję widzieć w całym swoim życiu. – Dogadamy się później, lecę na spotkanie kółka teatralnego. Cześć!

Cześć, Mannie. Żegnaj, nadziejo Chloe na zwycięstwo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro