Katie
- A raczej był Twoim ojcem.
- Nie rozumiem. Skąd znasz mojego ojca?
- Byliśmy sąsiadami wiele lat temu.
- Co? Przecież moi rodzice mieszkali w...
- Przenieśli się zanim się urodziłaś - przerwał mi. - Wcześniej mieszkali tutaj.
- Kłamiesz.
- A dlaczego miałbym to robić?
- Dlatego byliście w naszym mieście? Żebyś mógł się zemścić? Za co?
- Oczywiście. Jednak nie tak miało się stać. Nie miał umrzeć tak szybko.
- Co takiego się stało?
- Był przyczyną mojego nieszczęścia.
- Dlaczego tu jestem?
- Mam wobec Ciebie plany. Ale to w swoim czasie. A teraz skoro znasz już prawdę i nici z niespodzianki...
Poczułam ból i pojawiła się ciemność.
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Potwornie bolała mnie głowa. Powoli podniosłam się z ziemii i podeszłam do drzwi. Były zamknięte. Zostałam uwięziona.
Odwróciłam się i zobaczyłam kawałek papieru.
,,Wstałaś słońce. Wybacz, ale musiałem Cię zamknąć. Za dużo się dowiedziałaś, a ja nie lubię wścibskich ludzi. Niedługo znów się zobaczymy. A poza tym, myślałem, że mówimy sobie prawdę, a ty nie powiedziałaś, że odwiedzili Cię przyjaciele. Cóż... Mam nadzieję, że się sobą nacieszyliście."
Zaczęłam walić w drzwi pięściami, później je kopać. Ani drgnęły. W końcu opadłam na kolana.
- Błagam. Wiem, że ktoś tam jest. Proszę, nie róbcie im krzywdy.
Rozpłakałam się.
Po pewnym czasie drzwi się otworzyły.
- Skarbie, niestety Twoje prośby nic nie zmienią. Sami się skazali na taki los.
- Sam, proszę.
- Nie zmienię zdania. Nie zastanawia Cię, jakie mam wobec Ciebie plany? Myślałem, że to Cię zainteresuje.
Nie odpowiedziałam.
- Ale i tak ci powiem. Muszę Cię złożyć w ofierze.
- Co?!
- Wiem po co zjawił się tu Eric. I muszę mu to uniemożliwić. Dlatego muszę Cię zabić, ale nie martw się, jeszcze nie teraz. Musimy się przygotować do rytuału.
- Kiedy?
- Jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro