Eric
W nocy poszedłem się przejść. W wielu domach paliło się światło, w innych palono świece. Nawet jeden mężczyzna odważył się wyjść z domu. Cóż... Noc to czas, w którym raczej są bezpieczni. Na pewno bardziej niż w ciągu dnia. Kiedy przechodziłem koło mężczyzny na ganku ten szybko schował się w domu. Chodziłem tak w tę i z powrotem, aż w końcu zobaczyłem troje ludzi: kobietę i dwóch mężczyzn idących ulicą. Zatrzymali się przy jednym z otwartych domów. Kobieta wbiegła do środka.
Za nią weszli mężczyźni. Przeżyją szok. Zaraz zaczną płakać. Ale nic takiego się nie stało.
Przyczaiłem się i czekałem, aż wyjdą. Zbliżał się świt, a ich ciągle nie było. Czyżbym z rana miał trzy ofiary? Kiedy tak myślałem mężczyźni wybiegli z domu.
- Katie, szybko - krzyknął jeden z nich.
Za chwilę wybiegła dziewczyna. Miała czarne włosy, niebieskie oczy i ciemną karnację. Gdy ją zobaczyłem poczułem coś dziwnego w środku. Dziewczyna zaczęła biec, ale potknęła się o ciało jakieś kobiety. Szybko do niej podbiegłem.
- Nic ci nie jest? - spytałem pomagając jej wstać. Obróciła się, spojrzała na mnie i pobiegła co sił w nogach za mężczyznami. Zacząłem się zastanawiać czy zdąży zanim się zmienię. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, sam nie wiem czemu. Nigdy tak o nikim nie myślałem. Kiedy zamknęła drzwi zmieniłem się w wilka. Widziałem jak inni węszą wokół domu. Nie zdążyli. Jeszcze nigdy w moim życiu jako wilkołak nie czułem się tak szczęśliwy i wolny. Czułem, że mogę robić to na co mam ochotę i nie muszę słuchać nawet alfy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro