Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zagubione dusze | Recenzent: Alkasaw


♠️ Tytuł: Zagubione dusze

♠️ Autor: Lirrea

♠️ Status: zakończona

♠️ Gatunek: Romans historyczny (10 rozdziałów)

♠️ Recenzent: Alkasaw

♠️ Korekta: Elusive_SoulLegasowK

Oryginalny chwyt

Przede mną książka, która już na poziomie blurbu zaskakuje zastosowanym chwytem litoty, wielokrotnie tu wykorzystywanym, aż do nadużycia.

Litota to zabieg stylistyczny, polegający na świadomym i celowym pomniejszaniu znaczenia czegoś – w tym przypadku – własnej pracy. Autorka opowieści wielokrotnie podkreśla, iż pisze ją z nudów, dla zabawy i zabicia czasu. Że jest to rodzaj remedium na pisarski brak weny. Przyznaje również wprost, że ten czy ów rozdział jest „średni" (Rozdział 1) lub „nie jest najlepszy" (Rozdział 10).

Z jednej strony rozumiem posłużenie się tym chwytem, gdyż, paradoksalnie, działa on NA KORZYŚĆ piszącej. Wielu bowiem czytelników za punkt honoru postawiło sobie zapewnienie autorki, iż praca jest wartościowa!

Z drugiej zaś strony – takie podejście do własnego dzieła i potencjalnych odbiorców może cokolwiek razić, zniechęcać do czytania, a nawet prowokować pytanie: skoro autor tak nisko ceni swoją twórczość... to czemu publikuje?

Wprowadzenie zabiegu litoty troszkę przypomina też... dziewczęce krygowanie się w oczekiwaniu na pochwałę. Ale też właśnie taka poza w jakiś sposób współgra zarówno z główną bohaterką powieści, jak i światem przedstawionym.

Czas, miejsce i stylizacja (?)

Akcja utworu jest osadzona w konkretnym momencie historii oraz w równie skonkretyzowanej przestrzeni. Mamy zatem województwo kijowskie oraz rok pański 1589. Kostium historyczny na tych zewnętrznych ramach bynajmniej się nie kończy, ale samo doprecyzowanie informacji odnośnie do miejsca i czasu akcji wydaje się zbędne.

Ogólna informacja historyczna z blurbu jest, moim zdaniem, wystarczająca i nie było potrzeby dookreślania roku w nagłówku do pierwszego rozdziału.

W roku 1589 Rzeczpospolita Obojga Narodów doświadczała wielu istotnych wydarzeń. Śmiertelnie ranny został były polski król Henryk Walezy, a tron Francji objął Henryk Nawarski (znany chociażby z powieści „Królowa Margot" Alexandra Dumasa, a lepiej nawet z filmu Patrice'a Chéreau o tym samym tytule). W Polsce (czy raczej Rzeczpospolitej Obojga Narodów) w kwietniu w Warszawie obradował sejm pacyfikacyjny, słynny z reformy wolnej elekcji, a król Jan III Waza w tymże roku wydał dokument, w którym po raz pierwszy w historii użyto nazwy „Ukraina"!

Żadne z tych wydarzeń nie zostało jednak wspomniane na kartach „Zagubionych dusz". Mimo iż główna bohaterka utworu – szlachcianka Ludmiła Jendrzejczakówna właśnie w kwietniu zaczyna odczuwać radość życia i na kresowych łąkach spotyka się z ukochanym Siergiejem Fiodorowem, a w sierpniu Europą wstrząsają wydarzenia z francuskiego dworu!

Informacje takie docierały, nawet w dawnych czasach, do różnych zakątków globu. Nie tak szybko, jak dziś, ale docierały! Tymczasem bohaterowie Lirrei zdają się żyć w historycznej enklawie, do której nie przenikają najnowsze wiadomości.

Jeżeli autor nie wykorzystuje szczegółowego kontekstu historycznego, poprzestając raczej na kontekście obyczajowym oraz rekwizytowym, nie ma potrzeby podawać konkretnych dat rocznych, osadzających czas akcji w historii. Wprowadzenie daty może skutkować oczekiwaniem czytelnika na opowieść o jakimś wydarzeniu oraz... rozczarowaniem, jeśli taka opowieść się nie pojawi.

A jednak, mimo braku odniesień do konkretnych epizodów z przeszłości, tekst zasługuje na miano historycznego! Odpowiada za to kostium epoki, zastosowany na poziomie takich elementów świata przedstawionego jak architektura, wyposażenie wnętrz oraz wygląd postaci, a także szczegóły obyczajowe.

Akcja utworu dzieje się w nieznanej z nazwy ukraińskiej wiosce. Jej mieszkańcy uczęszczają na nabożeństwa w cerkwi (3. „Skandal, znowu skandal!"), zajmują się gospodarstwem, uczestniczą w rozrywkach, takich jak przedstawienie wędrownej trupy aktorskiej (6. „Gołąb i sokół") i składają towarzyskie wizyty (2. „Popiół i mrok").

Sceneria, w jakiej przebiegają te wydarzenia, nie budzi wątpliwości co do swojego niewspółczesnego pochodzenia.

Nie można natomiast powiedzieć, by zastosowano tutaj archaizację! W tekście brak jest słownictwa z epoki, a wrażenie rozgrywania się akcji w dawnych wiekach osiągnięto przy pomocy nietrudnych zabiegów językowych: wykorzystując nieużywane na co dzień słowa takie jak, np. „kielich", „okowita", „mięsiwo", „czeladź", „frasować się", „jeno", „cyrulik".

Słownictwo to, mimo iż wycofane z obiegu, jest czytelnikowi na tyle dobrze znane np. z edukacji szkolnej, że nie ma potrzeby go specjalnie tłumaczyć. Również słownictwo wprowadzające koloryt lokalny Kresów (np. „Sicz Zaporoska", „mołojec", „osełedec") może być dobrze znane z filmów (zwłaszcza ekranizacji „Trylogii") oraz literatury.

Oprócz tych, w sumie niezbyt archaicznych archaizmów, pojawiają się słowa brzmiące nie tyle starodawnie, co wręcz egzotycznie! Chodzi o „werdiurę" (3. „Potłuczony posąg") i „ektenię" (4. „Skandal, znowu skandal!"). O ile jednak znaczenie słowa „ektenia" zostało wyjaśnione (litania), o tyle o „werdiurze" (tapiseria o tematyce roślinno-zwierzęcej) autorka zapomniała, skazując czytelnika na domysły lub poszukiwania wyjaśnienia na własną rękę.

Decydując się na stosowanie przypisów, należałoby pozostać konsekwentnym i najzwyczajniej w świecie nie przeoczyć słów, które z całą pewnością są odbiorcy nieznane, świetnie natomiast współtworzą koloryt opisywanej epoki.

Język i styl

Jeżeli pozostajemy na poziomie językowym, warto podkreślić, że tekst Lirrei jest wolny od błędów składniowych czy gramatycznych. Nie znajdziemy tu także literówek! Techniczne (edytorskie) dopracowanie utworu czyni go jeszcze przyjemniejszym w lekturze!

Niewątpliwym walorem powieści jest piękny, niemalże poetycki język, cechujący partie narratora. Opisy miejsc i postaci są bardzo plastyczne (dzięki użyciu przymiotników i rzeczowników) oraz dynamiczne. Ten efekt osiągnięto, wprowadzając do tekstu liczne czasowniki. Zabiegi te sprawiają, że utwór po prostu dobrze się czyta!

Bogate słownictwo działa na wyobraźnię. Pozwala niemalże zobaczyć opisywane postacie, poczuć klimat miejsc. Przyczynia się również do zbudowania iluzji, jakoby czytelnik był obserwatorem wydarzeń.

Warstwa językowa utworu stanowi jego niezaprzeczalny atut!

Kreacja psychologiczna postaci

Stylizacja historyczna (celowo nie używam pojęcia „archaizacja", gdyż zastosowane zabiegi leksykalne czy składniowe są zbyt słabe, by mówić o archaizacji) na poziomie świata przedstawionego została wykonana poprawnie i udanie. Wątpliwości budzi natomiast historyczna wiarygodność kreacji psychologicznej bohaterów.

Postacie czują, myślą, postrzegają świat oraz dokonują autoanalizy w sposób, w jaki raczej nie mogliby robić tego ludzie XVI wieku. Również wrażliwość bohaterów wydaje się zbyt „współczesna". To niedopasowanie psychologiczne zostaje zasygnalizowane już w 1 rozdziale („Zdrada"), a sygnałem owej niezgodności jest obraźliwe słówko „cholerny" oraz bezpośrednie zwroty w dialogu Macieja Frankowskiego i Ludmiły Jendrzejczakówny.

Bohaterowie „tykają się" zbyt bezceremonialnie, jak na wiek XVII! Powieści kresowe Sienkiewicza, stanowiące tu kontekst literacki, przyzwyczaiły nas do „waćpanów" i „mości panien". U Lirrei tymczasem protagoniści mówią sobie po imieniu oraz używają czasowników w drugiej osobie, bez form grzecznościowych, typowych dla dawnych stuleci.

Problematyka

Być może ten brak historycznego kostiumu w portretach bohaterów jest związany z uniwersalizmem problemów poruszanych w utworze. Punkt ciężkości został bowiem przesunięty z historii politycznej na uczuciową, emocjonalną. W pięknej scenerii dawnych Kresów Lirrea opowiada o osobistym dramacie dwojga ludzi, boleśnie skrzywdzonych przez najbliższe osoby.

Szlachcianka Ludmiła Jendrzejczakówna została zdradzona przez narzeczonego, który, mimo swojej winy, nie chciał zwrócić dziewczynie wolności i groził zamordowaniem ewentualnego następcy, jeżeli dziewczyna oddałaby rękę innemu. Owym innym stał się zaś Siergiej Fiodorow, katowany w dzieciństwie przez starszego brata, który, mimo upływu lat, nie przestał go szykanować.

Na szczęście obie tak okrutnie doświadczone przez los osoby odnalazły się w bezkresie dawnej Rzeczpospolitej. Fizyczne spotkanie, zaaranżowane przez ojca dziewczyny, przekształciło się w spotkanie serc i dusz, a pomiędzy Siergiejem a Ludmiłą narodziła się miłość.

O ile formy okazywania i wyrażania miłości podlegają modom kulturowym, o tyle samo uczucie pozostaje niezmienne, mimo upływu stuleci. I dlatego – chcąc podkreślić ponadczasowość relacji uczuciowych i problemów z nimi związanych – Lirrea mogła zdecydować się na rezygnację z silnej stylizacji postaci pod względem psychologicznym.

Na marginesie jeszcze jedna uwaga, wywołana historyczną stylizacją jako taką.

Tłem wydarzeń są Kresy Wschodnie końca XVI wieku (na co wskazuje blurb oraz data 1589), bohaterami – żyjąca tu ówcześnie szlachta polska oraz ukraińska (czyli, w ówczesnej nomenklaturze, ruska). A jednak ani karty postaci, ani ilustracje z „Dodatku", ani też okładka – wizualnie nijak do tła historycznego nie pasują!

Owszem, grafika jest niezwykle piękna, podobizny Ludmiły i Siergieja urokliwe, ale to postacie raczej rokokowe niż sarmackie! Żadna kresowa szlachcianka nie nosiła w końcu XVI stulecia takiego muślinowego negliżu ani takiej romantycznej fryzury! Ubiór, fryzura, makijaż, poza Ludmiły z ilustracji Lirrei przypominają raczej Marię Antoninę z portretów Élisabeth Vigée Le Brun niż bohaterki „Trylogii"! A ten właśnie kontekst literacki uruchamia autorka!

Kontekst literacki

Czytelnik „Zagubionych dusz" otrzymuje, wraz ze zbiorczym tytułem trzech powieści

Sienkiewicza, narzędzie do interpretacji tekstu. Przy czym Lirrea dementuje powinowactwa postaci Frankowskiego i Bohuna. Ja również mam to samo wrażenie, a ekscesy pana Macieja przypominają mi raczej złotą kompanię Kmicica oraz przeganianie przez „Jędrusia" mieszczan nago po śniegu, spalenie Wołmontowicz czy igraszki z „sikorkami" niż to, co robił Bohun. No dobrze, „rozszczepił czekanem pacholika", ale i tak mam wrażenie, że przy całej swej demoniczności nie miał poczucia takiej bezkarności, jakie towarzyszyło pułkownikowi orszańskiemu!

Poza Sienkiewiczowską „Trylogią" kolejną pomocą w interpretacji „Zagubionych dusz" mają służyć autorskie dzieła Lirrei, wspominane w autokomentarzach pod tekstem. Zwłaszcza ten kontekst własnej twórczości wydaje się tutaj ważny! W „Zagubionych duszach" pojawiają się bowiem rozwiązania fabularne znane ze „Zbrodni Aleksieja".

Być może teksty te należałoby czytać zatem łącznie? „Zagubione dusze" mogłyby wówczas stanowić rodzaj uzupełnienia lub dodatku do tamtej powieści.

Potencjał

Jako czytelnikowi niezmiernie mi szkoda, że Lirrea nie wykorzystała potencjału swojego tekstu! Potencjału związanego z wyraźnym wątkiem magicznym czy wręcz demonicznym. Wątek ten wplata się w fabułę wraz z pojawieniem się w niej postaci Antona Fiodorowa.

Anton to starszy brat Siergieja, ukochanego Ludmiły. Zarazem to kat własnego brata, znęcający się nad nim od wczesnego dzieciństwa. Czytelnik ze zdumieniem dowiaduje się, że Anton bił Siergieja i więził go w piwnicy, doprowadzając do wykształcenia się w młodszym bracie lęku przed ciemnością, nad którym nie umie on zapanować nawet jako dorosły mężczyzna.

Sergiej panicznie wręcz boi się brata nie tylko z powodu bolesnych wspomnień! Anton momentami traci ludzkie cechy i zaczyna przypominać diabła. Zarówno wyglądem zewnętrznym, jak i zachowaniem.

Jakby nie dość było jednego diabła, w utworze pojawia się jeszcze jeden! To Maciej Frankowski, który w demonicznej postaci nawiedza sny Ludmiły (7. „Noc diabłów"). Obydwaj ci ludzie-nie ludzie (Anton i Maciej) niepokoją swoim zachowaniem tak bohaterów utworu, jak i czytelnika. Przerażają skalą swojego moralnego zepsucia oraz okrucieństwem, do jakiego są zdolni wobec najbliższych.

Anton znęcał się nad rodzonym bratem. Maciej początkowo jedynie snuje krwawe wizje mordu na Siergieju i zgwałcenia Ludmiły. W finale utworu obydwa „potwory" sprzymierzają się ze sobą i wspólnie planują zabójstwo Siergieja. Na szczęście zbrodnia zostaje udaremniona, a ranny trafia pod opiekę przyszłej narzeczonej. Dramatyczny konflikt braci oraz konkurentów do ręki pięknej panny kończy się happy endem. Prawdziwe uczucie zwycięża, a czarne charaktery zostają pognębione (i to dosłownie, bo ojciec Ludmiły upokarza Antona, wrzucając go w błoto).

Szkoda, że wątek siły nieczystej nie został jednak rozwinięty! Być może pierwotnie miał się ograniczać jedynie do kilku słów i porównania Frankowskiego oraz Antona Fiodorowa do diabłów i potworów. Senna wizja Macieja jako diabła jest jednak na tyle sugestywna, podobnie jak demoniczne konotacje postaci Antona, że warto by je rozbudować.

Gdyby tak okazało się, że owi dwaj szlachcice, jeden Polak, drugi Ukrainiec (?), są wcielonymi diabłami, konflikt interesów pomiędzy nimi a Siergiejem nabrałby nowej, głębszej wymowy. Urósłby do rangi konfliktu niemal kosmicznego, a prostacka walka o dziewczynę i majątek (Frankowski chce wszak przejąć dobra Siergieja) zyskałaby rangę starcia odwiecznych sił dobra i zła. Bo na to, że Siergiej jest obrońcą dobra, wskazuje chociażby porównanie go do gołębia (6. „Gołąb i sokół"). Pozostaje mieć nadzieję, że może kiedyś Lirrea powróci do swoich pomysłów i podejmie temat zagubionych dusz tym razem nie w formie literackiego ćwiczenia, ale na „poważnie"!

Koncepcja ta (demonizacji XVI-wiecznych kresowych postaci) jest, według mnie, niezwykle ciekawa. Myślę, że wersja tego tekstu z pogłębionym wątkiem demonicznym zyskałaby jeszcze więcej czytelników!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro