Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.


- Gotowy? - Hobi z uśmiechem przyklejonym do ust pojawił się jego drzwiach punkt dwudziesta. 

- Już prawie, wejdź.

W mieszkaniu Mina panował harmider, większy nawet niż zwykle. Wyczulony na punkcie porządku Hobi musiał mu to jednak wybaczyć, ponieważ starszy dopiero co wrócił  z pracy i zastał mieszkanie w takim właśnie stanie po wizycie Tae i Jimina. Obiecał sobie, że to naprawdę ostatni raz, kiedy jest miły i pomocny, nie ma bata, że zrobi z siebie miłosiernego samarytanina poraz drugi. Nawet nie zaścielili po
sobie łóżka, a jego bluza z kumamonem zniknęła razem z gościem. Albo mu się wydawało, albo w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął także jego pistacjowy szampon. Na imprezie u Jina zrobi akcję z kategorii poszukiwany poszukiwana, zaczynając od przesłuchania Tae.

Hobi zdjął kurtkę, bo w mieszkaniu było bardzo ciepło, a nie chciał się przegrzać i być chory po wyjściu na mroźne powietrze. Yoongi kątem oka spoglądał jak młodszy dobrze wygląda w białej koszulce i narzuconej na nią ciemno jeansowej kurtce, równocześnie szukając karty miejskiej w ciemnej otchłani plecaka. Dopiero po pracy zauważył, że obie odległości do pracy i z powrotem wykonał na gapę. Dobrze, że akurat nie miał kontroli. Hoseok wydawal się odrobinę zmęczony, dostrzegał to w jego delikatnie podkrążonych oczach. Za dużo się ostatnio stresował, a pewnie w kinie też dali mu dzisiaj popalić. Miał zmianę od siódmej rano, aż do teraz.

- Co mu się właściwie uwidziało z imprezą praktycznie w środku tygodnia? - odezwał się Hoseok. Holly ostrożnie przycupnął obok jego nogawki, by obwąchać  spodnie i określić, czy tego pana darzy sympatią, czy może jednak trzyma go na dystans. Musiał wyczuć zapach Mickyego, bo wycofał się od kontaktu na swoje legowisko pod kaloryferem.

- Nie mam pojęcia. Ale pomagał mi ostatnio w kategoryzacji lektur z własnej woli, więc jestem mu to winny.

- Pomagał ci? Pierwsze słyszę.

- Chyba zapomniałem ci powiedzieć. Przyszedł jakiś tydzień temu pod wieczór. Stwierdził, że chce wypożyczyć tablice matematyczne, ale koniec końców układał ze mną książki.

- To... Brzmi jak nie Jin.

- Też się zdziwiłem, ale się nie odzywał, więc dało się go znieść.

- Nie mogę uwierzyć, jak oni wszyscy się zmieniają z dnia na dzień.

- Zważywszy na to, że nazwał cię klaczą, to nie przesadzałbym z tą przemianą - odetchnął wyciągając kartę miejską wciśniętą w szparę w fotelu. Skąd się tam wzięła, nie miał pojęcia.

- Do tego już przywykłem. Koniki są urocze, nie obrażam się.

- Jak dla mnie nie ma w tobie nic z konia.

- Chyba, że miłość do brykania - zaśmiał się.

Yoongi przewrócił oczami, tylko to pozwalało mu powstrzymać się od śmiechu.

- I do jedzenia trawy.

- To był szczypiorek!

- Dla mnie to trawa. Nie dyskutuj. Chodź już kucyku, chcę wrócić do domu przed drugą.

- Masz tak ambitny plan? A o swoich siłach?

- Oczywiście, że o twoich siłach.

- Będę niósł cię jak królewnę - wyszczerzył się Hobi, zakładając kurtkę.

- Nie porównuj mnie do królewny.

- Mam przypomnieć na głos, kto chciał oglądać ostatnio Mulan?

- To przez sentyment z dzieciństwa.

- Oczywiście, wojownicza królewno - objął ramieniem niższego mężczyznę i złożył szybkiego całusa na jego czole. 

Pod blok Jina dotarli zanim zdążyły zamarznąć im nosy i policzki. Zagrzali się w sklepie, który odwiedzili po drodze, żeby kupić dodatkowy alkohol, bo choć u Jina na pewno go nie zabraknie, to woleli nie pojawiać się u gospodarza z pustymi rękoma. Wjechali windą na szóste piętro. Z mieszkania już na klatce schodowej słyszeli rozmowy. Sąsiedzi Jina przywykli do głośnego nauczyciela matematyki na szóstym piętrze. Jeśli nie impreza, to kłótnie, bardzo ostentacyjne godzenie się, nie mówiąc już o śpiewie.

- No nareszcie, dłużej się nie dało? - Seokjin przepuścił ich w drzwiach.

- Ciesz się, że w ogóle przyszliśmy. Kto normalny robi imprezę we wtorek?

- Normalny pewnie nikt. Ale ja mam świetny powód.

Tajemniczy uśmieszek zaniepokoił obu mężczyzn.

- Na pewno mamy wchodzić dalej? - zapytał Min, zdejmując drugiego buta - bo jeśli to spotkanie ma coś wspólnego z erotyką, to wychodzę.

- Przestań, cnotko - zarechotał gospodarz - chodzi o coś lepszego niż seks... Albo porównywalnie świetnego.

- O, macie whiskey - zadowolony Namjoon pojawił się w drzwiach.

Od kiedy on i Jin zostali oficjalnie parą, styl przyszłego studenta filozofii zmienił się, nie jakoś drastycznie, ale zauważalnie. Zamiast grubych okularów, nosił soczewki, swetry zamienił na bluzy i koszule, a jego włosy wreszcie nie przypominały ptasiego gniazda.

Namjoon w przeciwieństwie do kolegi ze szkoły, od początku wiedział na jakie studia zdawać, miał obmyślony cały plan już po rozpoczęciu liceum. Na pierwszy rzut szykował filozofię, ale to jak twierdził, tylko z pasji. Za to głównie kierował uwagę na medycynę. Uważał, że pragnie połączyć zrozumienie ludzkiej duszy, z pomocą dla ciała, by w stu procentach spełnić się jako człowiek. Jin był zadowolony z kierunku medycznego, czego nie można powiedzieć o filozofii. Uważał, że to za dużo, nawet jak na kujoński, wielki umysł Namjoona i tak przepełniony już bzdurami związanymi z sensem istnienia i rozważaniami moralnymi.

- Ciebie też miło widzieć - zwrócił na siebie uwagę Hobi, chowając butelkę z bursztynowym napojem za plecami.

- No wchodźcie, nie mogę się doczekać, żeby pokazać wam niespodziankę! - ekscytował się najstarszy jak małe dziecko.

Siłą zostali przepchnięci przez korytarz. Zdążyli zestresować się tym co zastaną w głębi mieszkania.

W głównym pokoju kawalerki Seokjina zmroził ich chłód, bo drzwi balkonu otwarte były na oścież, uderzył ich zapach tytoniu, zmieszany z alkoholem. Na małym stoliku pod oknem ustawili kilka piw i zielone butelki soju. Oprócz tego mnóstwo przekąsek i papierowe kubeczki.

Za to na samym środku pomieszczenia, zajmując praktycznie całą jego powierzchnię, stał stół do ping ponga. Yoongi przybił sobie piątkę z czołem, a Hobi prychnął pod nosem.

- Kupiłeś sobie stół pingpongowy do dwudziesto metrowego mieszkania? - zapytał Yoongi, wątpiąc w ostatnie przejawy inteligencji nauczyciela.

- Spokojnie, jest składany - uśmiechnął się i popchnął ich jeszcze bliżej nowego nabytku - spójrzcie jakie cudo.

- Widzimy, widzimy.

- Jest świetny, hyung - zachwycił się Hobi, oczy zaświeciły mu się z zazdrości.

- No i stąd moje zaproszenie. Gramy w pijanego ping ponga - poruszył brwiami Jin.

- Ale skopie wam dupska - z balkonu do mieszkania wrócił Jungkook.

Hoseok zmarszczył brwi i spojrzał podejrzanie na Kooka. Zbliżył się do młodszego i zetknął ich twarze nosami. Młodszy zarumienił się niepozornie.

- Czuję od ciebie fajki.

- Nie...

- Palisz? - wtrącił się Min.

- Znaczy, tak tylko okazyjnie... Czasem mi się zdarzy.

- A wam to nie przeszkadza? - zwrócił się do obu Kimów Hoseok.

- Daj spokój, młody jest. W tym wieku można się szybko tego oduczyć.

- Nie wierzę, że jesteś nauczycielem. Swoim uczniom też pozwalasz palić? - zezłościł się Hobi.

- Ale on nie jest moim uczniem, ani synem. Przecież nie będę mu moralizował, wystarczy że matka trzyma go pod kloszem.

- Hyung, nie denerwuj się. Już więcej nie będę - próbował uspokoić go Kook.

- Jest dla ciebie jak brat. Na serio nie poczuwasz się, żeby mu to chociaż odradzić?

- Hobi, daj już spokój - Yoongi położył dłoń na ramieniu swojego chłopaka. Pod palcami czuł jak lekko drży. Nie rozumiał co aż tak bardzo go rozjuszyło, może nie był to szczyt odpowiedzialności ze strony żadnego z nich, ale Kook to młody chłopak, spróbuje, sparzy się i z tym skończy, kiedy odradzą mu to spokojnie. Co jak co, ale mieli na niego dużo większy wpływ niż matka, czy szkolne towarzystwo - przecież powiedział, że już nie będzie tego robił.

- Dopilnuję tego - odsunął się od najmłodszego, który skurczony do rozmiarów dziecka, przyglądał się swoim stopom.

Namjoon tylko wzruszył ramionami, a Jin nalał sobie do kubka trochę toniku z martini.

- To co? Zaczynamy grę, czy czekamy na vminy? - zapytał młodszy Kim, żeby rozluźnić napiętą atmosferę.

- Mówili, że nie przyjdą. Bawimy się dzisiaj sami - powiedział Jin, po wypiciu ostatnich krople alkoholu - Gramy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro