Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.


- Nie zasypiaj - szturchnęła go Raemi, przez co mop, na którym się opierał, wyleciał mu z rąk. Dziewczyna obsługiwała dwoje nastolatków i niestety teraz przyszła jego kolej na sprzątanie słodkiej lemoniady, wylanej zaraz przy barze z przekąskami.

- Musisz tak brutalnie? - zapytał sennie.

Hobi pracował w kinie już czwarty miesiąc, zdążył przywyknąć do klimatu, nowych znajomych, szefa, który notorycznie spóźniał się z wypłatą, ale za to dawał im dodatki za spóźnialstwo, nawet do pojawiających się od czasu do czasu wybrednych klientów. Na początku przejmował się jeszcze humorami starszych pań, które nieudany seans wyładowywały na nim, kiedy chciał już posprzątać salę i wrócić do domu jak każdy normalny człowiek. Nie raz zdarzało mu się napotkać śmieszków, którzy specjalnie wysypywali na podłogę resztkę popcornu, albo przyklejali do fotela gumy balonowe, a on ze swoim zmysłem pedanta, nie umiał przejść obojętnie obok poklejonego siedziska.

O niczym bardziej nie marzył jak zmienić pracę, w końcu, kto całe życie chciałby użerać się z nieznośnymi krzykaczami, złośliwymi babami i głupkowatymi nastolatkami. Niestety, los tak chciał, że płaca w kinie starczała mu na czynsz w wynajętym pokoju, jedzenie, rachunki i nawet zostawało trochę na zabranie gdzieś Yoongiego, choć i tak to starszy zwykle za nich płacił. A wybór kierunku studiów i tak zajmował mu za dużo czasu, nie potrzebował dodatkowo szukania nowej pracy, a z czegoś żyć musiał. Nie było już nikogo, kto poratowałby go w czarnej godzinie gotówką. No może prócz Yoongiego, ale nie potrafił sobie wyobrazić jaki wstyd odczuwałby, prosząc go o pożyczkę.

- Co ty w nocy robisz? - zapytała i schyliła się po mop, bo para nastolatków odeszła już ze swoimi zestawami.

Raemi była starsza od Hobiego o trzy lata, a w kinie pracowała od dwóch lat. Poznał ją jako pierwszą i właściwie od początku trzymali się razem, albo raczej dziewczyna przygarnęła go pod swoje skrzydła, bo nie łatwo było mu nauczyć się obsługi wszystkich kinowych urządzeń od ręki. Na szczęście brunetka wykazała się wyjątkową cierpliwością i krok po kroku, po kilka razy tłumaczyła mu sposób użycia maszyny do robienia popcornu, kas, nawet sposób profesjonalnego i szybkiego mycia podłogi. Dopóki nie poznał Raemi wydawało mu się, że o sprzątaniu wie wszystko, a tutaj wyszła na wierzch jego niekompetencja, szybko ukrócona przez zawziętą weterankę kina.

Była zawzięta, momentami aż za bardzo. Raz, gdy cała grupka jego znajomych przyszła na film, a ona akurat miała zmianę, z miejsca zauroczył ją wygląd Jimina. Bez ogródek, widząc go pierwszy raz na oczy, podczas, gdy kupował oranżadę dla Tae, zapytała go, czy nie chciałby przejść się z nią na spacer i na najlepsze donaty w mieście. Przerażony Park zrobił wielkie oczy i rozejrzał się w panice za swoim rycerzem, który już szykował się do pokazania pracownicy kina, do kogo należy słodki mochi chłopczyk. Złapał blondyna pod bok i bezwstydnie złożył soczysty pocałunek na rumianym policzku. Raemi od razu wychwyciła o co chodzi, co nie znaczy, że zrezygnowała. Uniosła brwi i zmierzyła wzrokiem od stóp do głów Kima i rzuciła chamskim komentarzem. Tak rozpoczęła się sprzeczka, która zakończyła się praktycznie szarpaniną, rzucaniem w siebie popcornem i pomarańczowym sokiem oblepiającym włosy Tae.

Od tamtego dnia Tae ma oficjalny zakaz wstępu do kina, Raemi dostaje niższą wypłatę przez sześć miesięcy, a oni sami zakaz na zbliżanie się do siebie na długość widoczności, bo dwójka do dziś dnia działała na siebie jak ogień i lont bomby.

Mimo to nadal lubiła Hobiego i jego chłopaka, okazjonalnie tylko pytając co tam u Jimina i czy jest jeszcze z "pierdolonym Kimem". Za każdym razem po potwierdzeniu skakało jej ciśnienie.

Oprócz pracy w kinie, którą z niezrozumiałego nikomu powodu lubiła, opiekowała się dziećmi, oczywiście tylko okazjonalnie. Była też animatorką zabaw, co dosyć kontrastowało z jej odrobinę punkowym stylem i rękawem tatuaży na lewej ręce. Miała krótkie, czarne włosy, z fioletowymi przebłyskami i ładne, wydatne usta. Sama była raczej z tych "mikro ludzi", niecały metr pięćdziesiąt wymagał od niej, by to charakterem walczyła o swoje. Większość mężczyzn określiłoby ją jako ładną, ale troszkę "groźną". Miała to gdzieś, lubiła swój styl i swoje życie. Nie poszła na studia i wręcz gardziła tymi, którzy wybrali taką drogę życiową. Uważała, że nie ma nic gorszego niż zmarnować lata życia na byle jakim kierunku, bo "tak wypada". Po części się z nią zgadzał, z drugiej strony, dla niego kino nie było szczytem marzeń.

- Jestem połamany, nie wyspałem się.

- Jung, nie mów, że w końcu zaliczyłeś.

- Przestań - oburzył się, odbierając od koleżanki mop - jeśli to się stanie, nie będę połamany, będę uświęcony wolą boską - rozmarzył się - musiałem spać we trójkę na jednym łóżku. No tak, jeszcze pies - dodał i ziewnął. Wolał nie wspominać, że jednym z trójki był "pierdolony Kim".

- Wolą boską mówisz - prychnęła - to z kim tak koczowałeś? Nie mów, że zaprosiłeś bezdomnych na chatę.

- Bardzo zabawn. Z Yoongim.

- Yoongi to dwie osoby? Jak dla mnie to bardziej pół.

- Nie obrażaj mojego chłopaka, przytył ostatnio.

- O kurcze, to już nie przewraca go wiatr? Muszę mu pogratulować.

- Nie mam dzisiaj ochoty na żarty.

- No właśnie widzę, co się dzieje Nadziejka?

- Czy życie dorosłych ludzi z zasady jest takie trudne? - zapytał znowu, opierając się o mop. Podłoga była już prawie czysta, a oni niedługo zamykali. Właśnie trwał ostatni seans.

- ZAWSZE - zaznaczyła, otwierając szeroko pomalowane fuksjową pomadką usta.

- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem.

- A o co dokładnie chodzi? Kasa, współlokatorzy, Yoongi, czy studia?

- To ostatnie.

Raemi wzniosła oczy ku górze, jakby prosząc o wsparcie z niebios. Nienawidziłatego tematu, a Hoseok dobrze znał jej stanowisko, ale przerabiali to ostatnio coraz częściej.

- Nikt nie każe ci tego robić, skarbek.

- Ale ja chcę! Tylko nie wiem co... - wrzucił mopa do wiaderka z wodą. Naprawdę musiał być aż tak niezdecydowany? Każdy wybór wydawał mu się odpowiedni, tylko do czasu aż nie znalazł sobie argumentów przeciw. Już nawet Yoongiemu trudno było przez to przebrnąć, choć samemu wydawało mu się, że z podejmowaniem decyzji u niego ciężko.

- Ile masz jeszcze czasu? - przewiesiła rękę przez jego ramię, klękając wcześniej na wysokim krześle przy barze.

- Dwa tygodnie.

- Poczytaj opinie, idź na uczelnie i popytaj studentów co myślą o swoich kierunkach, wywiad środowiskowy to najpewniejsze źródło. Ale najlepiej będzie jeśli wybierzesz to co ci w duszy gra, a ty przecież dobrze wiesz co to - stuknęła go w pierś.

- To tylko dziecinna mrzonka - pokręcił głową.

- Od kiedy to moja nadziejka mówi o mrzonkach? Ty? Gość z głową w cukierkowych chmurach?

- Aż tak ze mną źle?

- Źle to z tobą teraz. Weź się w garść, Jung.

- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś go nie obłapiała w miejscach publicznych? - oderwali się od siebie, słysząc głos po drugiej stronie baru.

- No witam cmentarnego szakala - rzuciła uśmiechem w stronę Yoongiego - jak tam, zabiłeś dzisiaj czyjeś marzenia? Skopałeś niewinne dziecko? Podciąłeś pierwsze wiosenne kwiaty?

- Myślałaś kiedyś o swojej śmierci?

- Mam nadzieję, że to stanie się we śnie.

- Ja ci się przyśnię.

Hobi pokręcił głową i wychylił się za ladę, żeby złożyć szybki pocałunek na ustach chłopaka.

- Za dziesięć minut kończy się seans.

- Ta, poczekaj w miejscu dla nieżyjących - wtrąciła się Raemi.

- Macie takie? Dobrze. Będę wiedział, gdzie zostawić ciało.

- Wasze poczucie humoru przyprawia mnie o ciarki - pokręcił nosem Hoseok.

- Tacy z nas dwoje miłośnicy śmierci, c'nie nekromandzki wodzu? - puściła oczko do Mina.

- Hoseok, znajdź sobie normalnych znajomych - zwrócił się Yoongi i usiadł obok baru, wyjadając od razu strzelające cukierki ze słoja.

- Nie wyżeraj cukierków! - zawołała z zaplecza dziewczyna.

Hobi tylko pokręcił głową, dając mu zgodę na wyjadanie słodyczy do woli. Po chwili Raemi wyszła przebrana już w normalny strój.

- A ty gdzie?

- Muszę dzisiaj wyjść wcześniej, ustawiłam się na Black Jacka.

- Miałaś nie grać - młodszy zmarszczył brwi.

- Z czegoś trzeba żyć moje miłosne ptaszki - powiedziała, zakładając kurtkę i zawieszając na ramieniu torebkę - Lecę, masz pomocnika - puściła oczko do Mina, na co ten przewrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem - nie sprzątaj po ostatnim seansie, tylko dwie osoby na nim siedzą, zamknij tylko salę, Migyua zliczy utarg i tak dalej, ty idź do domu.

- Ok, szefowo.

- Do jutra! - krzyknęła do nich wspinając się na blat i przesuwając po nim tyłkiem, nigdy nie chciało jej się obchodzić go dookoła.

- Cześć.

-Pa!

- Ty też byłeś tak niewyspany jak ja?

- Bardziej - wymruczał Yoongi - boję się, że dzisiaj też będzie chciał zostać.

- To ja wracam do siebie.

- Niee...

- Nie wytrzymam jeszcze jednej nocy z nim w łóżku - jęknął Jung - wiesz jak on kopie?

- Więc zostawiasz mnie samego na pastwę przybysza z obcej planety? - zapytał starszy.

- Dasz sobie z nim radę, wierzę w ciebie.

Po prawdzie Yoongi nie za bardzo wiedział jak ma sobie radzić z Tae i to był największy problem. Oby Jimin wrócił jak najszybciej.

Wyjął z kieszeni wibrujący telefon.

Jin: Jutro impreza u mnie. Nie przyjmuje odmowy. Powiedz swojej klaczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro