1.
- Czekaj, muszę zapalić światło. - wyszeptał Yoongi, próbując przestać się uśmiechać, odsunąć od siebie Hobiego i znaleźć włącznik lampki na biurku.
- Po co? - zapytał młodszy, w krótkiej przerwie między kolejnymi pocałunkami. Zachłannymi ruchami starał się rozwiązać zaciśnięty na chudej szyi Mina szalik i jednocześnie rozpiąć kurtkę. Może w bibliotece było zimno, bo na zewnątrz zima wkraczała w krytyczne, ostanie stadium, ale chciał poczuć jak najwięcej bliskości swojego chłopaka, co uniemożliwiała mu puchowa kurtka.
Ostatnio Yoongi przybrał trochę ciała i nie był już prawie że anorektycznie chudy. Pytał nawet raz, czy mógłby wybrać się z Hoseokiem na siłownię, ale Jung stwierdził, że ma za małą masę, żeby cokolwiek dało się z niej wyrzeźbić. Yoongi nie odzywał się po tym incydencie pięć dni. Skapitulował po przeprosinach z ogromnym pudełkiem pizzy w rękach Hobiego.
Dzisiaj biblioteka jak w każdy weekend była zamknięta, ale Yoongi dostał telefon od pani Wong, że ma natychmiast przyjść i poszukać jakiś dokumentów, które będą potrzebne na następny dzień rano do inspekcji. Nic z tego, że był niedzielny wieczór, a on i Hobi mieli w planach zrobić sobie maraton wszystkich części minionków. Musieli podnieść tyłki, ubrać się ciepło i podreptać kilka przystanków do nieszczęsnej biblioteki.
Ostatnio często kończyli na takich maratonach, choć zaczynali od przeglądania kierunków i uczelni w Seulu. Nieubłaganie zbliżał się pierwszy termin rekrutacji na studia, a czym bliżej jawiła się data wyboru, tym bardziej Hobi uciekał od decyzji. Yoongi dwoił się i troił, żeby jakoś pomóc, doradzić, ale sam ze studiowaniem miał raczej negatywne skojarzenia i bliskie zera doświadczenie. Startował na dwa kierunki i oba okazały się zupełnym niewypałem. Nie przetrwał nawet trzech miesięcy. Żałował jedynie pieniędzy wpisowych na kierunki, które na tamte czasy wynosiły sporą kwotę i sześciu miesięcy życia. Ale czuł na sobie obowiązek, by wspierać Hobiego i pomóc mu w tym trudnym wyborze. To, że niezdecydowanie chłopaka sięgało absurdu utrzymywał jako warunek poświęcenia.
Przez całą drogę młodszy narzekał na zimno i zapominalską panią Wong, a gdy udało im się dostać do biblioteki, co wcale nie było takie proste. Po wyciąganiu klucza z zamka kombinerkami coś się w nim zacinało i ciężko było go przekręcić. Natychmiast przykleił się do zziębniętego Yoongiego. W wysokim pomieszczeniu było zimno i ciemno, jedynym dźwiękiem, który dało się dosłyszeć było tykanie zabytkowego zegara, który pani Wong znalazła na targu antyków i to biedny Hoseok musiał wnosić go na piętro, bo pracownicy lombardu kazali sobie płacić po kilkaset won za tę usługę. Właścicielka biblioteki stwierdziła, że za taką kwotę kupi sobie drugi zegar, na co oni, żeby sobie kupiła. Wydarła się na nich i zatrudniła do pomocy przyjaciela Yoongiego, bo "wygląda na zdrowego i silnego jak koń". Min do tej pory śmiał się, widząc drewniany zegar.
- Żebym coś widział? - Zaśmiał się cicho, kiedy Hoseok przygryzł jego lodowaty policzek, owiewając go ciepłym oddechem.
- Jestem tu blisko, nie musisz mnie widzieć...
- Hoseok, przyszliśmy po dokumenty. Sprowadzam cię na dobrą drogę. - Delikatnie odepchnął go od siebie Yoongi, czując jak krawędź głównego biurka wbija mu się w tyłek. Słabe światło latarni przebijało się z zewnątrz przez szczeliny w roletach. Z ich ust wypływały białe obłoczki zimna.
- Zobaczymy, kto kogo przeciągnie na swoją stronę. - Hobi przygryzł wargę i ponownie połączył ich usta w długim pocałunku. Starszy przysiadł na biurku, a drugi chłopak ustawił się między jego nogami. Niechlujnym, powolnym ruchem ściągnął nasuniętą na ciemne włosy bibliotekarza czapkę i upuścił ją gdzieś za jego plecami na biurko, mierzwiąc nieułożone włosy jeszcze bardziej.
Cichy dźwięk powoli oderwał ich od siebie.
- Słyszałeś to? - Szepnął przerażony Hoseok. Bał się poruszyć.
Dźwięk zdawał się docierać gdzieś zza ich pleców, dokładnie spomiędzy regałów z książkami, gdzieś w głębi biblioteki. Coś podobnego do szurania, ocierania o kartonową powierzchnię.
- Co jest kurwa? - Zapytał sam siebie cicho starszy i zeskoczył z biurka, wcześniej odsuwając Hobiego z drogi. Odwrócił się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Teraz był już stały, wydawało się też, że słyszą, jakby ludzki oddech. Wzdrygnęli się obaj, gdy coś spadło na podłogę, brzmiało na bardzo ciężką książkę w twardej okładce.
Młodszy zacisnął palce na łokciu Yoongiego i przywarł ciałem do jego boku.
- Duchy...
- Nie wygłupiaj się, gdzie to jebane światło. - Warknął Min i wyrwał mu łokieć, żeby zapalić stojącą na biurku lampkę.
Bez namysłu obszedł biurko i wszedł między regały, a Hobi podreptał za nim, żeby w razie czego obronić nadpobudliwego bibliotekarza. Może i był w miarę odważny, ale jeśli ktoś włamał się do biblioteki, to nie da mu rady, o ile intruz miał więcej niż metr sześćdziesiąt i pięćdziesiąt kilo wagi.
Obaj stanęli jak wryci, widząc zbudowaną z kartonowych prostokątów, sklejonych dosyć nierówno taśmą, konstrukcję, zawieszoną między dwoma regałami. "Domek" miał nawet koślawy dach, od tyłu był przykryty kocem, jak zbudowana przez dziecko forteca, za to od frontu wycięty w kartonowej ścianie otwór miał imitować drzwi. Yoongi pochylił się, żeby zajrzeć do środka. Wychodziło na to, że jakiś bezdomny postanowił urządzić sobie w bibliotece legowisko, ale jak się tu dostał?
- Halo... - Odezwał się.
Przez chwilę nic się nie działo, gdy w pewnym momencie cofnęli się obaj jak jeden mąż, widząc głowę wychylającą się ze środka.
- Tae? - Zapytał niepewnie Hobi. Poznał go tylko po kędzierzawych włosach, które zakrywały mu praktycznie całą twarz. Wyglądał jakby przebudził się dopiero z głębokiego, miłego snu.
- Co ty tu do cholery robisz?! - Zdenerwował się Yoongi.
- Co wy tu robicie... przecież jeszcze nie rano... - Powiedział zaspanym głosem Tae.
- Zdajesz sobie sprawę, że siedzisz w zamkniętej bibliotece, w środku nocy, w kartonowym domku? - Zapytał ostrożnie Hoseok, jakby obawiał się o zdrowie psychiczne przyjaciela.
- No pewnie, sam go sobie zbudowałem. Masz mnie za idiotę, hyung? - wymruczał, ziewając w przerwie.
- W zamkniętej, Taehyung! Jak ty tu w ogóle wlazłeś? I dlaczego? Co jest? - Yongi nie umiał znaleźć słów na porąbane pomysły.
- Nie krzycz na mnie, hyung - Kim wygramolił się na zewnątrz - dorobiłem sobie kiedyś klucz, nie pytałem, bo uznałem, że i tak byś się zgodził.
- Ty... nie...co? - pisnął na sam koniec Min.
- Chłopaki... jak wy nic nie rozumiecie. - Ziewnął ponownie i odgarnął włosy z twarzy - Patrzcie - Na moment zniknął w domku z kartonu, przyglądali się tylko jak jego zadek kręci się wpięty do nich na zewnątrz. - Mam taką nową apkę - Powiedział, wychodząc do nich z powrotem i pokazując im telefon - I na tej apce dostaje różne fajne zadania. Akurat teraz miałem przenocować w jakimś strasznym miejscu. A jakie miejsce jest straszniejsze, niż te pełne książek? No to zbudowałem sobie taki mały fort, bo tam mam ochronę przed książkowymi duchami i już zdążyłem zasnąć, a wy mnie budzicie i psujecie mój challenge.
Nastąpiła długa cisza, podczas której patrzyli na siebie, Yoongi i Hoseok w szoku, Tae na pełnej swobodzie, wyluzowany czekając na reakcję.
- Hobi, trzymaj mnie, bo nie ręczę za siebie...
- Spokojnie, kochanie. Wiesz, że on nie myśli. - Hoseok dla bezpieczeństwa przytrzymał chude ramię Mina.
- Przecież to jest włamanie, Tae! - Krzyknął na młodszego. - Mogę teraz zadzwonić na policję i to zgłosić!
- Ale po co? Nawet nie miałbym tu co ukraść, kto normalny kradnie książki? - Wzruszył ramionami młodszy.
- Ale nie o to chodzi! Samo, to że dorobiłeś sobie klucze bez mojej zgody jest nielegalne! Dlaczego się tak zachowujesz?! Jesteś nienormalny czy co?
Oczy Tae rozszerzyły się na sekundę, by po chwili obiec dwójkę i uciec. Udało im się usłyszeć tylko krótki szloch i zaraz potem trzaśnięcie drzwiami.
- Czy on właśnie wybiegł bez kurtki i butów?
- Leć za nim - Westchnął Yoongi. - Ja zadzwonię do Jimina.
- Przepraszam za niego. - Powiedział na odchodne Hobi.
- Ta, teraz ten idiota to też mój problem. - Odezwał się sam do siebie Min i wyciągnął z kieszeni telefon.
Zachowanie Tae nie było już tylko dziwne, zaczynał się o niego martwić.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro