Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Karta z nieśmiałkiem

Książka ta jest prezentem urodzinowym dla taigeoxx i nie ma nic wspólnego z moim kanonem, opiera się jedynie na uniwersum Rowling. Chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji twoich urodzin!

~

Pokój Wspólny Gryffindoru wypełniony był po brzegi ludźmi, którzy świętowali wygraną Gryfonów w dzisiejszym meczu Quidditcha.

Jako, że w tym roku do drużyny dołączył nowy i świetny szukający - Harry Potter, Oliver był pewien, że w tym roku zdobędą Puchar Quidditcha. Mimo, iż ledwo przed chwilą wygrali mecz ze Ślizgonami, on już wymyślał strategię przeciwko Krukonom. Siedział na fotelu w rogu Pokoju Wspólnego, popijając piwo kremowe, gdy podeszło do niego dwóch rudowłosych bliźniaków.

- Oliver, zamierzasz całą imprezę przesiedzieć i myśleć nad strategią? - zapytał jeden z nich.

- Może chociaż rozerwij się trochę, bo jeszcze nam tu zesztywniejesz - dodał drugi.

- Uważajcie, żebym wam nie dał dodatkowych okrążeń na poniedziałkowym treningu - zagroził im Wood, na co bracia jęknęli. Bliźniacy Weasley byli w drużynie pałkarzami i to jednymi z najlepszych, jakich miał Gryffindor. Jednakże nie zmieniało to faktu, że musiał cały czas ich motywować do dalszego działania, tak jak zresztą wszystkich w drużynie. Bo chociaż wszystkim zależało na wygranej, to jednak on, jako kapitan, musiał przypominać im, że wszystko zdobywa się ciężka pracą.

- Ależ wybacz nam panie kapitanie, że chcieliśmy tylko, by się pan rozerwał, czyż nie, George? - spytał Fred przesadnie uroczystym głosem.

- Oczywiście, bo przecież chcieliśmy tylko zadbać o to, by pan mógł zachwycić wszystkich swoim tańcem - dodał jego bliźniak.

Oliver popatrzył na dwójkę trzeciorocznych z niedowierzaniem. Odkąd trzy lata temu przybyli do Hogwartu, to nie było dnia, żeby nie starali się z kimś lub z kogoś zażartować. Potrafili też dobrze poprawić humor, więc nic dziwnego, że nie umiał się na nich szczególnie długo gniewać. Chociaż dodatkowych ćwiczeń i tak im nie odpuści.

- Pańskie fanki już ustawiają się w kolejce, więc jeśli nie chce pan ich rozczarować panie Wood, to radzilibyśmy do nich pójść - mówił dalej Fred.

- Zawsze możecie sami pójść do swoich fanek - odparł im szatyn. Chciał w spokoju wymyślić kolejną strategię, a oni nie dawali mu spokoju nawet na chwilę.

- Słyszałeś Fred o jakichś fankach? - zapytał George brata.

- Tylko o tych naszego kochanego kapitana - odparł Fred.

Obaj bracia byli znani w szkole z robienia żartów, co przez trzy lata zdążyło przysporzyć im zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Tych drugich szczególnie wśród Ślizgonów i ich opiekuna domu, Snape'a.

- Wiesz co George, skoro on nam nie wierzy, to może przyprowadźmy mu jakąś dziewczynę? - zasugerował Fred.

- Czyli podejdziemy do najbliższej dziewczyny i spytamy, czy chce pogadać z Oliverem? Jasne, zróbmy to! - odparł z entuzjazmem George, a Wood zastanawiał się, czy oni kiedykolwiek odpuszczą.

Bracia zaczęli się rozglądać po Pokoju Wspólnym i zauważyli szatynkę, stojącą pod ścianą niedaleko. Postanowili do niej podejść.

- Cześć, jak się nazywasz? - zapytał Fred dziewczynę trzymającą w ręku butelkę piwa kremowego.

- I czy mogłabyś nam pomóc z naszym kolegą Woodem? - dodał George.

Natalie była czwartoroczną Gryfonką, która zdecydowanie nie spodziewała się takiej propozycji. Na początku miała zamiar spędzić imprezę z przyjaciółkami, jednak te zdążyły już zostać wyrwane do tańca przez jakichś chłopaków i została sama pod ścianą. Mogła oczywiście sama też kogoś poprosić do tańca, lub tańczyć sama, lecz akurat miała ochotę się czegoś napić.

- Nazywam się Natalie i jak miałabym wam pomóc? - spytała, kiedy bliźniacy przedstawili jej swoją prośbę. Znała już ich dosyć szalone pomysły, więc ciężko było się nawet temu dziwić.

- Oliver znowu zamierza spędzić imprezę na planowaniu strategii, a my chcielibyśmy, żeby trochę się rozerwał - powiedział jeden z braci.

- Nas nie chce słuchać, ale może jak podejdzie do niego taka ładna dziewczyna, to się zgodzi - dodał drugi, a ona uśmiechnęła się na ten komplement.

- Was chociaż zna. A czy mnie będzie chciał poznać? - zapytała dziewczyna, nie wiedząc, czy to dobry pomysł. Nie chciała się narzucać.

- To cię pozna! - rzekli jednocześnie chłopcy, a następnie wzięli ją z obu stron za ręce, a jeden z nich wziął też piwo kremowe, żeby się nie wylało. Mimo tego, że byli od niej młodsi, to i tak byli dosyć silni. Było to związane z pewnością z byciem w drużynie Quidditcha, gdzie ostro ćwiczyli na treningach.

- A więc panie Wood, masz tutaj dziewczynę, z którą masz porozmawiać - powiedział jeden z bliźniaków, kiedy już przyprowadzili dziewczynę do fotela obok Olivera.

- Zgodziłaś się na to? - spytał się Oliver.

- Tak, bo w sumie chętnie z kimś pogadam. Jeśli oczywiście chcesz - powiedziała dziewczyna. Nie chciała przecież, żeby się do niej zraził, czy uznał za namolną.

- To my was zostawimy samych - powiedzieli bliźniacy, po czym poszli szukać kolejnych osób, do których mogliby zagadać.

- Ci dwaj najwyraźniej się uparli, żebym z kimś pogadał. Są dobrymi pałkarzami, ale czasami jako koledzy bywają za bardzo uparci i zaskakujący - powiedział Oliver, który uznał, że może warto jednak pogadać z kimś. Kto wie, może ta dziewczyna nie będzie taką sportową ignorantką jak dużą część dziewczyn, z którymi dotychczas miał do czynienia.

- Racja, ale są też zabawni i dowcipni. Może i nie znam ich tak dobrze, ale niektóre rzeczy po prostu widać, szczególnie, że jesteśmy w tym samym domu - stwierdziła szatynka, po czym upiła łyk swojego piwa kremowego, które oddał jej jeden z bliźniaków po przyprowadzeniu do Olivera.

- Właściwie to jak masz na imię? - zapytał chłopak, gdyż skapnął się, że jeszcze tego nie wie.

- Mam na imię Natalie. I jestem też z Gryffindoru, ale rocznik niżej, więc możesz mnie nie kojarzyć - odpowiedziała dziewczyna rozluźniona. Nie miała problemu z rozmawianiem z kimś nowym, lubiła poznawać ludzi. Chociaż nawet jeśli sam Oliver nie kojarzył jej za dobrze, to ona jego już tak. W końcu kto nie znał kapitana drużyny Quidditcha? Zwłaszcza, że jej koleżanka, Alicia Spinnet, również była w drużynie.

- W takim razie miło cię poznać. Interesujesz się sportem? - zapytał niby zwyczajnie, jednak Natalie wiedziała, że to musi mieć głębsze znaczenie.

- W pewnym stopniu tak - przyznała Gryfonka, co spowodowało, że zyskała w jego oczach.

- A jakim? - zapytał Oliver.

- W takim, żeby dbać o siebie i swoją sylwetkę. Nie gram w nic, wolę oglądać - przyznała szczerze Natalie. Nie zamierzała nikogo udawać, chciała, żeby ludzie lubili ją za to, jaka jest naprawdę.

- To co powiesz o dzisiejszym meczu Quidditcha? - spytał wprost chłopak.

- Cóż, cieszę się, że wygraliście. Chociaż Ślizgoni oszukiwali, to i tak dobrze wam poszło, nawet jeśli Potter aż połknął znicz - odpowiedziała Natalie. Naprawdę podziwiała ich grę, nie tylko przez to, że była to reprezentacja jej domu. Bardziej dlatego, że uważała, że naprawdę świetnie grają. Jednakże bardziej wolała ich poprzedniego szukającego, Charliego Weasleya, który skończył już szkołę.

- Muszę dopilnować, żebyśmy następnym razem wygrali. Zarządzę treningi trzy razy w tygodniu, musimy wygrać w tym roku - rzekł Wood. Natalie musiała przyznać, że podobał jej się ten upór i dążenie do celu.

- A ja będę wam kibicować - rzekła szatynka, odgarniając włosy z czoła. Może i nie były bardzo długie, jednak czasami trzeba było je poprawiać, żeby nie przeszkadzały.

- A czym ty się właściwie interesujesz? - spytał Oliver, a dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.

- Lubię czytać książki i gotować. To są moje pasje - rzekła dziewczyna.

Chociaż chłopak nie spodziewał się, że ktoś może traktować gotowanie jako pasję, to spodobało mu się, że jest zdecydowana i naturalna. Nie lubił, gdy dziewczyny tylko starały się zaskarbić sobie jego uwagę i tylko chichotały na każde jego słowo. To było nudne i nie dało się z nimi normalnie porozmawiać.

- O cześć Natalie, cześć Oliver. Chcecie zagrać z nami w Eksplodującego Durnia? - pytanie to zadała Alicia Spinnet, która właśnie do nich podeszła.

- Jasne, mogę zagrać - zgodziła się Natalie, po czym dziewczyny spojrzały wyczekująco na Olivera.

- Nie dzięki, nie chcę - stwierdził chłopak, jednak Natalie stwierdziła:

- No chodź, będzie dobrze. Zobaczymy, czy twoje dzisiejsze szczęście na boisku wpłynie też na inne gry.

- To nie to samo - oburzył się chłopak.

- Wiemy, ale przecież nie szkodzi spróbować - stwierdziła dziewczyna.

Gdy chłopak w końcu się zgodził, Alicia zaczęła się zastanawia, jak jej koleżanka umiała przekonać samego Olivera, żeby zrobił coś, na co nie ma ochoty. Chociaż bliźniacy Weasley pomogli im się zapoznać, to jednak sam się dał się przekonać do zagrania.

Już po chwili Oliver i Natalie usiedli razem z innymi Gryfonami, by zagrać w tą grę karcianą.

Karty trzeba było odsłaniać bardzo szybko, żeby nie wybuchły i stukać w nie różdżką. Jednak kiedy Natalie odkryła kartę z nieśmiałkiem, musiała przyznać, że jest uroczy.

- Patrz, jaki uroczy! - zachwyciła się.

- Uważaj, bo to zaraz... - wypowiedź Olivera przerwał huk - wybuchnie.

Dziewczyna miała całą koszulkę usmaloną. Tak bardzo zapatrzyła się w kartę, że nie zdążyła stuknąć w nią różdżką.

- No nie, to moja nowa koszulka. Czy ona się wypierze? - zastanawiała się dziewczyna.

- Może spróbuję to wyczyścić zaklęciem? Tergeo - Oliver wyjął różdżkę, po czym rzucił zaklęcie usuwające plamy na jej koszulkę. Brud zniknął natychmiast, a ona uśmiechnęła się z wdzięcznością do niego.

- Dziękuję. Zapomniałam o tym zaklęciu - przyznała Natalie.

- Cóż, nie ma za co. I rzeczywiście ten nieśmiałek był uroczy, choć nie wiem, czy warty poświęcenia - odparł jej szatyn.

Tego dnia ich znajomość zaczęła się na dobre.

~

Przyjaźń Natalie i Olivera od tego dnia się zaczęła i rozwijała coraz bardziej. Dziewczyna pocieszała go, gdy Gryfoni przegrali następny mecz i jako jedna z nielicznych mogła do niego podejść bez narażania się na jego zły humor. Zdarzało się też, że była na jego treningach, by go wspierać. Tak właśnie wyglądał ten rok szkolny, podczas którego zawarli wspaniałą i nierozerwalną więź. Chłopakowi nie przeszkadzało także, że dziewczyna jest mugolaczką. Wręcz przeciwnie, chętnie dowiadywał się nowych rzeczy o jej świecie, a w szczególności wypytywał ją, czy są jakieś strategie sportowe, które dałoby się wykorzystać w Quidditchu. Niestety, przez jej pochodzenie zdarzały się także przykre sytuacje, gdyż niektórzy drwili sobie z niej.

- Szlamowata dziewczyna Wooda - powiedział kiedyś pogardliwie Marcus Flint, co spotkało się z tym, że Oliver najchętniej by mu przyłożył.

- Ja ci dam wyzywać moją przyjaciółkę! - powiedział oburzony. Od bójki powstrzymała ich jedynie interwencja nauczycieli, którzy dali szlaban i zagrozili, że jeśli coś takiego się powtórzy, to obaj przestaną być kapitanami swoich drużyn.

Skoro nie mógł zrobić nic bezpośrednio, to zasugerował bliźniakom Weasley, żeby zrobili trochę żartów Flintowi i innym zbytnio namolnym zwolennikom ideologii czystej krwi. Oni zgodzili się bez wahania, mówiąc, że zrobiliby to nawet bez prośby. Uwielbiali robić żarty ludziom, więc szybko Flint stał się ich częstym obiektem żartów.

Wood był też pod wrażeniem umiejętności kulinarnych dziewczyny, która nawet specjalnie upiekła ciastka dzień przed powrotem z przerwy świątecznej, żeby je przywieźć i go nimi poczęstować.

Ona natomiast podziwiała go za to, że mimo trudności nieustannie dąży do celu i stara się wymyślać jak najlepsze strategie, by wygrać mecz.

Czasami namawiała go także do gry w Eksplodującego Durnia, gdzie widząc kartę z nieśmiałkiem, ciągle przypominali sobie pierwszy dzień ich znajomości.

~

Rok szkolny 1992/1993 rozpoczął kolejne przygody, których w Hogwarcie nie mogło zabraknąć. Wcześniej pisali do siebie przez całe lato, a nawet udało im się spotkać na kilka dni. Oliver miał wielkie plany dotyczące Quidditcha i tego, jak mają wyglądać treningi.

Jednak nikt nie spodziewał się, że zostanie otwarta Komnata Tajemnic, która dotychczas była tylko legendą i coraz więcej spetryfikowanych mugolaków będzie lądować w Skrzydle Szpitalnym, a mecze zostaną odwołane.

Oliver bał się, że jego przyjaciółce coś się stanie, więc prosił ją, żeby nigdzie nie chodziła sama. Natalie również obawiała się Dziedzica, który otworzył Komnatę, jednak na szczęście udało jej się uniknąć śmierci lub bycia spetryfikowaną.

Był to też rok, w którym jeszcze lepiej poznali wzajemnie siebie, swoje lęki i zainteresowania.

Natalie jako jedna z nielicznych dziewczyn nie uległa urokowi ich nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, czyli Gilderoya Lockharta. Razem z Oliverem śmiali się z jego fanek, chociaż dziewczyna często dodawała, że sam takie ma.

~

Ostatni rok szkolny Olivera nadszedł szybko i niespodziewanie. Obojgu szkoda było, że ona będzie musiała zostać w szkole jeszcze rok i bali się, czy ich przyjaźń się nie rozpadnie.

Oliver miał cel, by w tym roku wygrać Puchar Quidditcha, a ponieważ miał szansę na to po raz ostatni, to tremował swoją drużynę naprawdę ciężko. Natalie mocno go w tym wspierała i udało jej się też zrobić zdrowe napoje dietetyczne dla drużyny Gryfonów.

Chłopak był zbyt zajęty Quidditchem, aby to zauważyć, jednak zaczął co raz bardziej podobać się szatynce, która w końcu się w nim zakochała. Jednak nie mówiła mu tego, nie chcąc go rozpraszać, gdy miał inne sprawy na głowie. To uczucie jednak było coraz silniejsze i myślała o nim cały czas.

On jednak jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo będzie mu jej brakować, gdy skończy szkołę.

Natalie mocno trzymała za niego kciuki i gdy Gryfoni wygrali Puchar, jej krzyk radości był jednym z najgłośniejszych. Jednak nie tylko dlatego, że Gryfoni wygrali.

Cieszyła się, bo ktoś, na kim jej zależało poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa.

Na imprezie Gryfonów po zwycięskim meczu znowu grali w Eksplodującego Durnia. I tym razem Oliver nie zdążył dotknąć karty różdżką i ta wybuchła, brudząc go.

- Tergeo - tym razem ona wyczyściła mu koszulkę.

- Dzięki - odparł, pełen euforii po wygranym meczu. Z tego wszystkiego aż ją przytulił. Tak po przyjacielsku, ale ona i tak chciała, żeby znaczyło to coś więcej.

~

Swój ostatni rok rozpoczęła, żegnając się z Oliverem kilka dni wcześniej. Byli też razem na Mistrzostwach Świata w Quidditchu, które zostały zakłócone przez śmierciożerców. Chociaż mieli zamiar widywać się jak najczęściej, to nie było to samo. Chłopak brał udział w rekrutacji do drużyny Zjednoczonych z Puddlemore, a ona trzymała za niego kciuki, siedząc w Hogwarcie.

Wieść o Turnieju Trójmagicznym może nie interesowała jej tak bardzo, ale przynajmniej cieszyła się, że nie musi widzieć ktoś innego niż Olivera podczas meczów Quidditcha. Jej radość, gdy spotkali się podczas wyjścia do Hogsmeade była wielka, jednak krótka.

I znowu ją przytulił, a ona liczyła, że to coś więcej niż przyjaźń.

Na Bal Bożonarodzeniowy poszła sama, gdyż chłopak nie mógł zjawić się w Hogwarcie tego dnia, a po za tym nie wiedziała, czy zaproszenie go nie będzie za mało subtelne.

Jednak spotkali się kilka dni później, gdy pojechała do niego na Sylwestra. Miło spędzili czas, który niestety się szybko skończył i dziewczyna znowu musiała wrócić do Hogwartu i myśleć o tym, jak jej go brakuje.

On natomiast zaczynał widzieć, jak bardzo zaczyna mu jej brakować, gdy  skończył Hogwart. Drużyna Zjednoczonych była naprawdę sympatyczna, chociaż zarazem musiał trenować jeszcze więcej. Nie przeszkadzało mu to, jednak czuł, że czegoś tu brakuje.

A raczej kogoś.

Oboje już byli w sobie zakochani.

I oboje postanowili wyznać sobie miłość, gdy dziewczyna skończy szkołę.

~

Natalie cieszyła się, że Oliver znalazł się w Hogwarcie, by razem z nią, by obejrzeć ostatnio zadanie Turnieju. Jednak podczas długiego oczekiwania, aż zawodnicy wyjdą z Labiryntu, podjęła decyzję, by powiedzieć Oliverowi co do niego czuje.

- Oliver, chciałabym ci coś wyznać - stwierdziła w końcu Natalie.

- Ja tobie też muszę coś powiedzieć - odparł Wood.

- Kocham cię - szatynka powiedziała to pierwsza. Oliver miał już jej odpowiedzieć, gdy nagle zobaczyli Pottera, który trzymał Puchar i ciało Cedrika, które po chwili okazało się martwe.

Wyznanie miłości zostało przerwane im przez obwieszczenie o powrocie Voldemorta. Oboje zrozumieli, że zaczęła się wojna.

Chłopak obiecał sobie, że będzie chronić ją za wszelką cenę. Razem uda im się pokonać zło.

W końcu udało im się wydostać z ogólnego zamieszania, by móc porozmawiać.

- Natalie, chciałbym ci odpowiedzieć na twoje wyznanie. Ja też cię kocham - rzekł Oliver. Dziewczyna ucieszyła się, że on to odwzajemnia i rzuciła mu się na szyję. Przytulili się, a następnie pocałowali.

Był to długi pocałunek, pełen czułości i namiętności. Oboje mocno za sobą tęsknili i zależało im na sobie nawzajem.

Przyjaźń przerodziła się w miłość, a oni wreszcie mogli być razem.

~

Rok szkolny skończył się szybko, a Natalie zapisała się na kurs kulinarny. Zamierzała ubiegać się o stanowisko kucharki dla drużyny Quidditcha, w której grał Oliver. Zatrudniani byli tam też ludzie, jednak o odpowiednich kwalifikacjach.

Jednakże nawet mimo nawału obowiązków, widzieli się dosyć często i mieszkali razem. Zależało im też na bezpieczeństwie drugiej osoby i wiedzieli, że wojna się zbliża. Nawet jeśli w Proroku Codziennym nic o tym nie pisali, to oni wierzyli, że Potter mówił prawdę.

Gdy Dumbledore zginął, im udało się ewakuować poza granice kraju, by tam poczekać na ostateczną Bitwę, której nadejścia można było się spodziewać niebawem. Chociaż Oliver jako czystej krwi nie musiał się ukrywać, to nie zamierzał jej zostawiać. Wiele razy marzyli o dniu, w którym będą mogli wrócić do kraju i dalej robić to, co kochali.

Bitwa o Hogwart odbyła się drugiego maja tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku ku ich radości, Voldemort został pokonany. Mimo, iż wojna przyniosła wiele ofiar, to oni byli szczęśliwi, że oboje przeżyli i nie musieli już się bać Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać.

Ich miłość trwała i nawet wojna jej nie zniszczyła.

~

Po wojnie wszystko wróciło do względnej normy. Wrócili do swoich obowiązków i pasji. Oliver uznał w końcu, że chce się oświadczyć. Dostał od swoich przyjaciół kilka specjalnych kart, które wyglądały jak te z Eksplodującego Durnia. Jednakże tak naprawdę wybuchając, rozsypywały konfetti.

Miał też przygotowany pierścionek i był już gotowy na ten krok. Poszli najpierw do restauracji,a gdy wrócili do domu, on udawał, że przypadkiem upuścił kartę na podłogę.

- Karta ci upadła - powiedziała dziewczyna, a po chwili rozległ się huk i wszędzie rozsypało się kolorowe konfetti.

- Co się dzieje? - spytała Natalie, gdy nagle Oliver wyjął z kieszeni kurtki pudełko i uklęknął przed nią.

- Czy zgodzisz się wyjść za mnie? - zapytał, a szatynka aż zasłoniła usta ze zdziwienia.

- Tak! - zgodziła się bez wahania, po czym dała sobie założyć pierścionek. Następnie przytuliła się mocno do Wooda.

~

Wesele było huczne i zaprosili na nie swoją rodzinę i przyjaciół. Po nim pojechali za granicę na długie wakacje.

Ich uczucie miało trwać na długo. Byli szczęśliwi i to się liczyło.

Mieli również kilkoro dzieci, które poszły w ślad rodziców. Byli naprawdę szczęśliwą rodzinką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro