Rozdział 6
//Rysuneczek Taufiego i Narena by @69ChujSwiatuWDupe69 , miłego czytanka, uwu.
Puszystość.
Mary głaskała leżącego obok niej pieska. W sumie robiła to teraz większość czasu. Ostatnio jej "szef" był zajęty zwracaniem na siebie uwagi nowo przybyłego. Nie dawał jej kolejnych głupich zadań. Zamiast tego zostawiał ją na cały dzień z tym tu Woofy'm. Było spokojnie i nawet miło. Nie narzekała.
Klucze przewróciły w zamku. Westchnęła. Wracają. Czyli już może narzekać. Ale na razie postara się ich ignorować i dalej głaskać wesołe zwierzątko.
Najpierw ten cały żołnierz. Potem Taufi. Nic nie mówili, więc nie zamierzała przerywać ciszy pytaniami. W sumie i tak jej nie obchodziło co robi na mieście. Najważniejszy był spokój.
Żołnierz poszedł do swojego pokoju. Taufi najwyraźniej też. Och, teraz będzie tylko ukochana cisza i...
-Naren, chodź do salonu! Mam ci coś do pokazania! Mary, ty tam siedź, też powinnaś usłyszeć!
Jęknęła i przytuliła się do poduszki. Usiadła po turecku i poczekała na dwójkę. Taufi przyszedł z laptopem i położył go na stole, usiadł na krzesełku, pochylony do przodu, zdecydowanie miał podnietę. Żołnierek przyszedł drugi, usiadł na krześle naprzeciwko, założył nogę na nogę.
-Tak więc.- Odgłos klepanka w klawisze, Taufi odwrócił laptop ekranem w ich stronę i przez ekran przeleciało dość dużo dokumentów, których znaczenia nie rozumiała. -Oprócz informacji które możemy sprzedawać obu stronom dla zysku...
-Taufi.- Warknął Naren.
-Teraz ty cichaj. Mogę robić co chcę, poza tym, już chyba nie lubisz obu stron, czy nie racja?- Prychnął mniejszy z chłopaczków. Uniósł brwi, oczekując odpowiedzi, ale tamten siedział cicho, tak jak chciał. Uśmiechnął się i kontynuował. -Oprócz tego, miałem okazję zabawić się w teorie spiskowe. Znalazłem sprzeczne ze sobą rozkazy, do których dowódcy nie byli pewni, ale byli zmuszani przez górę, bez wyjaśnienia. Takie cośki prowadziły do wyrównania szans obu stron, i przedłużenia walk. Są też raporty takich samych dziwnych działaniach u wojsk Imperium. Jest także wiele zatuszowanych dowodów o spotkaniach przedstawicieli obu stron... Więc podejrzewam, że to wszystko jest jedno wielkie oszustwo.
Naren siedział z taką samą miną co na początku, jakby był zamyślony i nie słuchał co mówi. Jednak Taufiś zdecydowanie oczekiwał jakiejkolwiek reakcji. Więc Mary zdecydowała pomóc
-Znowu ćpałeś debilu?- Zapytała grzecznie. Chłopak stęknął z irytacją.
-Nie, zamknij się ruda pindo.- Odpowiedział kulturalnie jej szef. -To dokumenty z oficjalnego źródła, zajebane spod nosa osoby o dość wysokiej randze. Wystarczy tylko połączyć te fakty. Ale rozumiem, też nie mam pojęcia po co to do cholery. Ogólnie wszystko to jest specjalnie robione, aby wojna trwała jak najdłużej i aby było jak najwięcej ofiar. No i to jest bardzo dobrze skoordynowane, jakby planowała to pojedyncza osoba. Tyle wywnioskowałem. To... Co o tym myślicie?
-Że znowu ćpałeś.- Powtórzyła Mary. Taufi zacisnął wargi i spojrzał na Narena.
-A ty co myślisz?- Spytał. Tamten siedział jeszcze chwilę cicho.
-Czyli jeśli nie ta pojedyncza osoba, do wojny by nie doszło?
-To, albo szybciej by się zakończyła, nie jestem jeszcze pewien.- Wzruszył ramionami.
-Czyli jeśli nie ta pojedyncza osoba, moja siostra by żyła i Woofy'emu nic by się nie stało?- Podniósł wzrok. Taufi skinął głową. -Jeśli tak, to chcę go zamordować.- Oznajmił, spokojnym tonem. Taufi się uśmiechnął i wstał.
-To świetnie, nawet mam plan co zrobić.- Zaczął, ciągnąć Narena za rękaw. -Nagramy ciebie ogłaszającego to całemu światu, i zrobimy to tak aby jak najwięcej ludzi...
Ich głosy powoli cichły za ścianą. Gdy zamknęły się drzwi do któregoś z pokoi, Mary westchnęła z ulgą. W końcu ukochane cisza i...
-A, Mary, zrób kolację! Szykowanie nagrywania długo zajmie! Do herbaty trzy łyżki cukru, nie dwie jak ostatnio rudy ziemniaku!- Drzwi zamknęły się znowu. Mary jęknęła i wtuliła się w poduszkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro