Rozdział XIV
Dotknęłam gwiazdki determinacji i oddałam się spokojowi. Otworzyłam powoli oczy i znów zobaczyłam Patricka. Uśmiechnęłam się blado i przekrzywiłam głowę na prawą stronę. Wpatrywałam się w iluzję zapisując grę i wracając do normalnego świata. Szybko zabiłam Asgore'a nie chcąc wysłuchiwać jego głupich gadek. Przede mną pojawił się Flowey.
-Cześć!!!- Przymrużyłam oczy i ścisnęłam nóż.- Nie! Nie musisz mnie zabijać! Jesteśmy po tej samej stronie. A twój brat to już stara bajka prawda? Już nie przejmujesz się tymi, którzy zginęli nie?
-Co masz na myśli?- Zapytałam kwiatka opuszczając broń.
-To dawne dzieje, ale potrzebowałem jego duszy. Więc musiałem go zabić- ostatnie słowo wymówił szeptem widząc moją minę.- Ale to dla dobrych celów. Ja... Ja chciałem... Ja chciałem dob... dobrze?
-Czyli mówisz, że to ty go zabiłeś? Że zrobiłeś to, bo potrzebowałeś jego duszy? Czyli nie mogłeś wyjść zwyczajnie na ulicę i zabić przypadkowego człowieka żeby zabrać jego duszę?-Zaczęłam się uśmiechać widząc minę kwiatka.- Czyli mogłeś? Zabawne.
-C-co jest t-takie zab-bawne?
-To, że tak otwarcie mi o tym powiedziałeś. Myślę, że widziałeś jak ich mordowałam. Więc skąd pomysł, że już się tym nie przejmuję?- Przekrzywiłam głowę na lewo.
-Bo dopiero c-co zabiłaś swoj-ją siostrę i... i myślałem, że... że już cię to nie interesuje, że zwariowałaś do końca.
-Zapewne zwariowałam- uklękłam przy kwiatku.- Ale dalej mnie to interesuje- ucięłam łodyżkę kwiatka.- Więc. Nie. Jesteś. Bez. Winy- Z każdym słowem ucinałam jeden płatek.- A teraz za nią płacisz.
Zdeptałam chwasta. Ruszyłam przed siebie jednak nie szłam długo. Na mojej drodze stanęła Chara.
-Cześć Pat- powiedziała uśmiechając się przyjaźnie.
-Cześć. O co chodzi?- Zapytałam dziewczynę.
-Mam dla ciebie propozycję.
-Słucham?
-Co ty na to- przede mną pojawiły się dwa przyciski,- żeby rozwalić ten bezsensowny świat, a na nim stworzyć zupełnie nowy?
-Mów dalej-uśmiechnęłam się lekko.
-Jeśli naciśniesz Erase będziemy mogły zniszczyć podziemie, a zamiast niego stworzyć coś zupełnie innego. Jednak jeśli nie będziesz chciała tego niszczyć i wciśniesz Do Not, to wszystko zostanie tu puste i umierające.
Bez wahania wcisnęłam Erase. Lubiłam niszczyć, a zostawienie tego tak tutaj było by nudne. Wszystko dookoła zniknęło, a ja zostałam sama w pustce.
*****
Siedziałam tak już jakiś czas. Bezczynnie i sama. Nie pomyślałam, żeby uzgodnić z Charą takie rzeczy jak to kiedy wszystko będzie gotowe.
-Chara!!! Nudzi mi się!!!- Krzyknęłam w nicość, a dziewczyna nagle się przede mną pojawiła.
-Przeczytałaś tą mangę już chyba z dziesięć tysięcy razy?-Zaśmiałam się z nawiązania do anime.
-Skąd wiedziałaś? Masz nową?- Odpowiedziałam żartem.- A teraz tak na serio. Zamierzasz coś tu budować?
-Nie mam na nic pomysłu. Poza tym. Co to za świat bez Yuno?- Kolejne nawiązanie, kolejna salwa śmiechu.
-Przestań już. To jest zabawne, ale ja się seryjnie pytam.
-Nie mam teraz na to wystarczająco dużo siły. Na zniszczenie świata zużyłam jej naprawdę wiele.
-Czyli będę tu siedziała dopóki jej nie odzyskasz, czy masz kolejny dill?
-W sumie to tak. Mogłabyś mi oddać duszę, to uda mi się zapełnić tą pustkę.
Zaśmiałam się patrząc na dziewczynę jak na wariatkę.
-Nie. Wiesz co? Wolę nikomu nie oddawać swojej duszy. A paktów z demonami nie potrzebuję. Widzenie na oba oczy jest bardzo fajne- tym razem ja nawiązałam do anime.
-Mam oprócz tego coś co z chęcią przyjmiesz.
Za nią pojawiła się postać. Zamrugałam szybko oczami widząc bliźniaka. Spojrzałam na Charę, która jakby czytając w myślach kiwnęła głową. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
-A Kari?- Wykrztusiłam.
Dziewczyna skinęła dłonią, a za nią pojawiła się też zielonooka blondynka.
-To jak będzie?- Zapytała dziewczyna.
Kiwnęłam delikatnie dłonią, a dziewczyna zajęła się resztą.
*no więc jest krótko ale jest. Jutro powinien pojawić się Epilog. Do przeczytania*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro