Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Tej nocy zasnęłam zaraz po wyjściu z zimowego boru. Kiedy trafiłam do Waterfall, jak mówił zapis, zrobiło mi się o wiele cieplej. Samotna udałam się w obięcia Morfeusza gdyż od dłuższego czasu ani Chara ani Frisk nie dawały o sobie znać. Nie przeszkadzało mi to w prawdzie, przynajmniej miałam spokój, ale liczyłam na to, że jeszcze się odezwą. Kolejnego po kilku godzinach obudziłam się prawie gotowa do dalszej drogi. Prawie. Ręce mi się trzęsły niczym galaretka i ledwie stałam na nogach. Pomyślałam co mogło to wywołać.

-No tak!- Krzyknęłam do siebie i pobiegłam do najbliższej gwiazdki.

Determinacja. Tego mi było trzeba. Przed zaśnięciem stwierdziłam, że jeszcze je tak bardzo nie potrzebuję, ale kiedy tylko dotknęłam gwiazdki zapisu wiedziałam, że strasznie się myliłam. Uzależniłam się od niej nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Długo pozostałam w pustce, przepełniona niesamowitym uczuciem. Powoli otworzyłam oczy chcąc ruszyć dalej, ale coś mnie zatrzymało. Przede mną stała ciemna, wysoka postać. Wyglądała niczym cień, nie było widać jej twarzy, ani w co była ubrana. Tylko kontur. Postać wyciągała do mnie rękę, ale kiedy chciałam wyciągnąć moją, cień zniknął. Szybko jednak otrząsnęłam się z zaskoczenia i zapisałam grę aby ruszyć dalej.

  *****


Szłam szybko przed siebie chcąc jeszcze tego dnia opuścić Waterfall. Miałam nadzieję, że upierdliwa ryba nie stanie mi na drodze. Tego dnia zostawałam na dłużej przy plikach zapisu ciekawa czy tajemniczy cień znów się pojawi, ale niestety go nie zobaczyłam. Domyślałam się czym grozi tyle determinacji na raz, ale ciekawość wzięła górę. Kiedy opuściłam kolejny "punkt doładowania" jak zaczęłam nazywać gwiazdki zapisu do pobliskiej ściany przyszpiliła mnie włócznia Undyne. 

-Cholerna rybo!!!- Krzyknęłam i uwolniłam się z pułapki rozrywając przy tym t-shirt, który miałam na sobie.- Lubiłam tą koszulkę. 

 Strzępki ubioru spadły mi z ramion i takim oto cudownym sposobem zostałam w samym staniku. Nie było mowy o ubieraniu się teraz więc tylko poprawiłam ramiączko i ścisnęłam mocniej nóż. 

-Wiesz co? Też powinnaś zdjąć to wdzianko. Będzie sprawiedliwie- Powiedziałam i uśmiechnęłam raczej nie zbyt normalnie.

 Nagle gdzieś przy przeciwległej ścianie niemałego pomieszczenia zobaczyłam wesoło machającą do mnie Charę. Uśmiechnęłam się radośnie i puściłam do niej oczko wprawiając rybę w niemałe zakłopotanie. 

-Dajesz Pat!!!- Krzyknęła Chara, a ja skoczyłam na Undyne. 

 Zamachnęłam się nożem rozcinając zbroję ryby. Odzienie, które chyba dawało małą obronę spadło z ryby, tak jakbym otworzyłam puszkę z sardynkami. 

-No to teraz jesteśmy kwita- powiedziałam znów szarżując na Undyne, która teraz była jedynie w rybaczkach i topie.

 Zamachnęłam się nożem, ale ryba była szybsza i odskoczyła do tyłu. Uśmiechnęłam się półgębkiem i nim zdążyła zareagować skoczyłam na nią powalając na ziemię. Z psychicznym uśmiechem na ustach chciałam wbić nóż w jej ciało, ale Undyne była zbyt silna i dość zwinna by uprzedzić mnie i zmienić nasze pozycje o 180 stopni. Jednak ryba miała swój minus. Chyba troszkę zaparzyła się w mój dekolt, a jej nieuwagę wykorzystałam, aby wbić nóż w jej udo. Wyszarpnęłam broń i wstałam z ziemi gdyż Undyne spadła ze mnie i teraz trzymała mocno zranione miejsce. Widziałam, że jej ciało powoli się rozpływa, nie rozsypuje. 

-Determinacja- Powiedziała Chara widząc moje zmieszanie.

 W tym czasie Undyne jakoś dźwignęła się na nogi, ale znałam teraz jej słaby punkt. Zanim ruszyłam do ataku zauważyłam gdzie pada wzrok rybiej kobiety. Zerknęłam w dół i zauważyłam, że zsunął mi się stanik. Poprawiłam go nie czując jednak zażenowania i uśmiechnęłam szeroko. Widząc ten uśmiech Undyne wzdrygnęła się i zrobiła krok w tył. 

-Dlaczego ty to robisz?- Zapytała po chwili.- Dlaczego zabijasz wszystkich na swojej drodze?

 -Bez większego powodu? Chcę się stąd wydostać jak najszybciej, a zabijanie jest o wiele szybsze i przyjemniejsze niż kilkugodzinne debatowanie z wami. Na przykład "Wielki Papyrus" gdyby mnie przepuścił to teraz nie byłby kupką mączki kostnej... 

-Zabiłaś Papyrusa?- Zapytała zaskoczona rybka.

 -Oj... nie ładnie tak przerywać. Ale tak zabiłam go. Gdyby poszedł na kompromis, to nie musiałabym używać siły. Nie musiałam debatować z nim kilka godzin i przeszłam bezproblemowo. 

-Bezproblemowo?!!! Nie sprawia ci problemu zabijanie tyle istnień? Przyjaciół i rodziny? Kobiet i dzieci? Tylu niewinnych? 

-Hmmm... Nie. Życie dało mi w kości i wiesz... Tak troszkę nie robi to na mnie wrażenia. Zwłaszcza, iż wam nie sprawiało problemu zabić tyle dzieci nie zważając na to, że też byli przyjaciółmi. Nie patrząc na to, że któryś mógł mieć w domu siostrę, która na niego czeka. Że ona podcięła sobie żyły, bo nie mogła znieść straty bliźniaka. To nie sprawiało problemu prawda?- Na moich policzkach poczułam łzy, które szybko otarłam. 

 Undyne przez chwilę się zastanawiała, a potem na jej twrzy pojawił się wyraz "No tak. To przecież takie oczywiste!". 

-Ty jesteś siostrą Patricka?- Słysząc jego imię znów ciełam nożem zaskakując rybę i raniąc w rękę.- On też chciał iść po trupach, żeby jak najszybciej wrócić, ale tego nie zrobił. Posłuchaj mnie. Żadne z osób, które zabiłaś nie chciało mu zrobić krzywdy. My chcieliśmy pomóc. To zro... 

-Łżesz! 

 Skoczyłam na nią, ale ona zrobiła unik. Dokładnie tak jak zaplanowałam. Ze łzami w oczach i lekkim uśmiechem na ustach obróciłam się szybko i rzuciłam nożem. Nie spodziewała się tego, nie zrobiła uniku, a nóż wbił się prosto w jej serce. Rybka upadła na ziemię, a z jej ust spłynęła stróżka krwi. Stanęłam nad nią i spojrzałam w mętne oczy umierającej.

 -Dam ci radę na przyszłość, której nie będziesz miała. Nie radzę denerwować dziewczyn jak ja, bo ze wściekłymi nie masz najmniejszych szans- wyszarpnęłam nóż z rany, a Undyne się rozpłynęła, tak że stałam w kałuży lepkiej paćki. 

 Wytarłam nóż w ciemne spodnie i przetarłam dłonią dekolt rozmazując na nim krew ryby. Ubierając ciemny sweter zerknęłam na stan mojego HP, które podczas walki spadło z 30 do 20. Nawet nie wiedziałam kiedy spadło tak drastycznie, ale musiało to być spowodowane raną od włóczni i złamanym żebrem. Jednak niedaleko znajdował się punkt zapisu. Szybko ruszyłam w dalszą drogę rozmawiając z Charą, która chyba nasłuchała się o japońcach bo szybko ustaliła mój charakter jako Yandere. Mój śmiech rozbrzmiał po niezwykle cichym Waterfall dając znać wszystkim potworą, że jestem już niedaleko.


*Perspektywa Kari*

Szliśmy dalej w poszukiwaniu Pat. Wciąż nie rozumiem czemu zrobiła coś takiego. Doszliśmy do Waterfall i zauważyliśmy gwiazdkę zapisu.

-*zapis gry. ej, co to jest?-powiedział Sans podchodząc do ściany niedaleko.

-T-to... bluzka Pat...-powiedziałam podchodząc do niej.

-*mm...w dodatku nadziana na włócznię...-stwierdził Sans wyciągając wspomnianą broń i odrzucając ją gdzieś w bok.

-Mam nadzieje, że nic się jej nie stało...-powiedziała Kari.

-*c-co...co to...-szkielet podszedł do jakiejś... jakby kałuży lepkiej paćki. Nie było ty zwyczajowo prochy dlatego wiedział on, kto tu zginął.

-O boże..! Co ona zrobiła? I komu!-krzyknęła zszokowana blondynka.

Postępowanie Pat totalnie zbiło ją z tropu. Co się dzieje z jej siostrą?

- *u-u-undyne... -powiedział Sans lekko drżąc.-*nn..n-nie..nie daruje jej! ona ma zamiar iść po trupach?!

-Ale to do niej nie podobne! Nie wiem co się z nią dzieje-powiedziała smutno zielonooka opierając się o ścianę.-Ale proszę... Nie zrób jej krzywdy. Najpierw trzeba się dowiedzieć czemu to robi.

-*rozumiem że kochasz swoją siostrę i nie chcesz jej stracić. ona powinna czuć to samo. poza tym wie jakie to uczucie stracić osobę, którą kochasz...tym bardziej nie rozumiem czemu ona to robi.

-Sans... J-ja...-dziewczyna nie dokończyła, bo szkielet ją przytulił.

-*ciii. spokojnie nic się nie stanie. chodźmy dalej.

-D-dobrze-powiedziała Kari lekko się rumieniąc.

*Wróciłam!!! Yey!!! Może jutro pojawi się kolejny rozdział, jeśli tylko wena na Religii dopisze i pani nie zrobi nam lekcji XD Ale jest jeszcze EDB. Chyba uda mi się coś napisać. A teraz do przeczytania ^^ *


*Rozdział edytowany. Aga odkopała swoją perspektywę z odmętów notatek i mi podesłała. Teraz mamy cudowną perspektywę Kari, której mi tu brakowało. Dzięki Aga ^^*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro