Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII

 Powoli stawiałam niepewne kroki w gęstej mgle. Po przebrnięciu kilku kolejnych zobaczyłam wysoką sylwetkę przede mną.

-CZŁOWIEKU! JA, WIELKI PAPYRUS, KARZĘ CI SIĘ ZATRZYMAĆ!- Oszołomiona zatrzymałam się i przyjrzałam się postaci.

Po nogach i rękach było widać iż jest to kolejny szkielet. Po woli zrobiłam kolejne kilka kroków, by wyraźniej mu się przyjrzeć. Kiedy stanęłam wystarczająco blisko, by mój wzrok przebił się przez mgłę, zobaczyłam, że szkielet ma ubrane coś w rodzaju zbroi, a na szyi powiewa długi, czerwony szalik. Zrobiłam jeszcze kilka kroków w przód i teraz dokładnie widziałam niejakiego "Wielkiego Papyrusa". Ten za to patrzył na mnie jakby mnie gdzieś widział.

-JESTEŚ SIOSTRĄ KARI!- stwierdził.

-Tak jakby- mruknęłam do siebie, a szkielet nadstawił "uszu".- Tak, tak. Jestem siostrą Kari. Tą złą Pat, która wnerwia Sansa-powiedziałam z sarkazmem i próbowałam ominąć Papyrusa.

-NIE TAK SZYBKO CZŁOWIEKU! PRZYSZEDŁEM Z TOBĄ POROZMAWIAĆ!

Wywróciłam oczami i ponowiłam próbę, a zirytowany szkielet znów zastąpił mi drogę. Zaśmiałam widząc jak zirytowany tupie nogą, w wysokim czerwonym bucie, o zbity śnieg.

-PRZESTAŃ SIĘ RUSZAĆ KIEDY DO CIEBIE MÓWIĘ!- Zatrzymałam się w miejscu i zaczęłam bujać nogą do przodu i do tyłu.-DOSKONALE! WIĘC POSŁUCHAJ! ZATRZYMUJĘ CIĘ TU PONIEWAŻ TWOJA SIOSTRA SZUKA CIĘ PO CAŁYM SNOWDIN!

-Ja nie mam zamiaru z nią rozmawiać. Jak to w rodzeństwie posprzeczałyśmy się. Ty powinieneś to wiedzieć, bo wnioskuję, że jesteś bratem Sansa.

-JESTEŚ BARDZO SPRYTNA CZŁOWIEKU! ALE NIE MOGĘ POZWOLIĆ CI PRZEJŚĆ DOPÓKI NIE SPOTKASZ SIĘ Z SIOSTRĄ!

Zrobiłam krok do przodu i zmusiłam szkielet do walki. Znów znalazłam się w polu.

-Ale ja mogę sobie wymusić to przejście- powiedziałam i nacisnęłam Akt.

Nie miałam ochoty zabijać Papyrusa, ponieważ podświadomie czułam, że jeśli to zrobię nie będzie zbyt miło *#bad_time XD*. Szybko przejrzałam możliwości i załamana postanowiłam skomplementować szkielet.

-WOWIE!- Powiedział jeszcze bardziej piskliwym głosem niż zwykle i przycisnął dłonie w rękawiczkach do kości policzkowych.

Kiedy szkielet znów stanął normalnie nie zachwycając się powiedzianym od niechcenia komplementem zauważyłam nadciągający w moją stronę atak. Byłam wystarczająco kumata by po walce z innymi potworami zrozumieć działanie niebieskich ataków *niebieski znak stop XD*. Jednak kiedy moja dusza nagle zrobiła się niebieska byłam zaskoczona. Swoboda moich ruchów była ograniczona. Nie zdążyłam rozpoznać się w nowej sytuacji, a moje HP pod wpływem ataku kością spadło z 24 do 20. Ponownie rzuciłam wymuszony komplement i kiedy kościotrup zachwycał się swoją wspaniałością znów próbowałam się poruszyć. Spojrzałam na nadciągające w moim kierunku kości i spróbowałam je przeskoczyć. Tym razem się udało więc ominęłam atak. Dalej próbowałam zmusić Papyrusa do przepuszczenia mnie, ale on był nieugięty i dalej uparcie twierdził, że muszę spotkać się z siostrą. Zirytowana oceniłam szanse nie stracenia życia. 10 HP, które mi pozostało i brak czegokolwiek do jedzenia zwiastował moją szybką śmierć chyba, że przejdę siłą. Zdezorientowana tragiczną sytuacją nie zauważyłam ostatniej z kości, które zmierzały w moim kierunku i znów oberwałam. Zdekoncentrowana przez ból nie ledwo zauważyłam, że pozostało mi 1 HP. Po chwili kolejna kość trafiła we mnie i moja dusza rozpadła się na części. Zamknęłam oczy gotowa na koniec. Jednak kiedy nadal nie straciłam świadomości otworzyłam oczy. W okół mnie była pustka, a przede mną unosiły się dwa przyciski. Nie zważając na nic nacisnęłam RESET kierując się logiką nabytą przy graniu w gry. Po chwili znalazłam się przy gwiazdce determinacji w Snowdin. Zaśmiałam się głucho i ruszyłam przed siebie. Tym razem szybko przeszłam przez gęstą mgłę i nie dając nic powiedzieć Papyrusowi zmusiłam go do wejścia w walkę. Doskonale wiedziałam, że nie ma sensu nakłaniać go do przepuszczenia mnie więc postanowiłam zaatakować. Jednak zanim otrzymałam możliwość wybrania czegokolwiek szkielet musiał się wygadać.

-CZŁOWIEKU! JA, WIELKI PAPYRUS, JESTEM ZDEGUSTOWANY TWOIM BRAKIEM TAKTU! MUSISZ BYĆ SIOSTRĄ KARI! NIE PRZEJDZIESZ DOPÓKI Z NIĄ NIE POROZMAWIASZ. WIERZĘ, ŻE JESTEŚ DOBRĄ OSOBĄ I ZALEŻY CI NA SZCZĘŚCIU SIOSTRY! WIĘC NIE PÓJDZIESZ DALEJ DOPÓKI NIE USPOKOISZ JEJ I NIE POWIESZ GDZIE JESTEŚ! ONA, RAZEM Z MOIM BRATEM SANSEM, SZUKA CIĘ PO CAŁYM MIASTECZKU SNOWDIN!

-A ja wielki Pateusz karzę ci spieprzać, bo inaczej nie pożyjesz długo.

Szkielet spojrzał na mnie i znów chciał coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam i nacisnęłam przycisk Fight. Z zabawkowym nożem w ręce ruszyłam na przeciwnika. Skoczyłam gdyż przeciwnik był wysoki i cięłam bronią. Odgarnęłam włosy twarzy i zobaczyłam głowę Papyrusa w kupce pyłu. Kilka kroków dalej leżał szalik szkieleta, który najwyraźniej zahaczył się o jakiś patyk. Butem zmiażdżyłam czaszkę i szybko przeminęłam komunikat o mojej wygranej. Poczułam, że moje LV znów rośnie.

-IT'S OVER NINE THOUSAND!!!!- Wydarłam się jak idiotka przypominając sobie znaleziony na Youtube filmik.

 Kopnęłam pozostałości po gadającej kupie kości, spojrzałam na szalik i zastanowiłam się. Nie powinnam zostawiać śladów, bo szybciej mnie znajdą. Jednak po chwili zignorowałam to i ruszyłam dalej. Kawałek dalej znów zobaczyłam błyszczącą gwiazdkę. Czując się przepełniona determinacją ruszyłam dalej ignorując mówiące do mnie Charę i Frisk.

*Znów mało XD. Ale z pomocą ściany i herbaty udało mi się napisać. Kolejny rozdział ma być przedstawieniem tych wydarzeń z perspektywy Kari więc na 100% będzie wkurzony Sans. No i jestem zadowolona z tego rozdziału, a świadomość, że ktoś poza Agą (która musi) i Awis (którą o to poprosiłyśmy) czyta to opko napełnia mnie DETERMINACJĄ. To do przeczytania ^^*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro