Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ze mną poznasz prawdziwy smak


Dzień zleciał zadziwiająco szybko. W kąciku, przy gablotach z typowo świątecznymi ozdóbkami, zawiesiły gałązki jemioły, w drugim rogu, gdzie akurat było jeszcze trochę wolnej przestrzeni, postawiły ręcznie malowany dzban z grubymi, mięsistymi gałązkami srebrnego świerku, i przybrały je ledowym łańcuchem, kupionym w stoisku obok. Żaróweczki rzucały zmieniające się światełka na cudeńka znajdujące się w sklepiku, wydobywając cały ich blask i niezwykłość.

Odkręciła soczek, kupiony wcześniej przez Rafała, zaglądając pod kapsel. 

- Jakie dziś mamy hasło dnia? - Daniela przejęła jej zwyczaj zaglądania pod kapselki i korki.

ze mną poznasz prawdziwy smak

Zaśmiały się obie. Irmina pierwszy raz w życiu czuła, że ma kogoś, kogo mogłaby nazwać przyjaciółką. Zwykle miała mnóstwo kolegów, koleżanek, ale nie czuła się z nikim na tyle blisko, żeby chociaż próbować nazwać ją czy jego przyjacielem. 

- Idę robić herbatę i kawę. Chcesz? - Chciała, jasne, że chciała. Kiedy tylko Daniela wyszła, do sklepu zaczął wlewać się tłum ludzi. 

Prawie każdy, kto wchodził do niewielkiego sklepiku, wynosił w dłoni paczuszkę zawierającą cudowny, niepowtarzalny, a do tego całkiem drogi drobiazg. Irmina wciąż nie mogła się nadziwić, że ludzi stać na kupowanie takich bibelotów, jak na przykład przycisk do papieru z nieoszlifowanego kawałka magmowej skały ozdobionej najdelikatniejszym z możliwych wzorkiem z drobniutkich szmaragdów. Albo zakładkę do książki splecioną z cieniuteńkiego, srebrnego drucika, przeplatanego gdzieniegdzie wstążką ze złota. 

Oczywiście, zdarzały się wyjątki, ludzie tacy jak ona, zwabieni pięknem przedmiotów na wystawie, na które zwyczajnie nie było ich stać. W ciągu tych niecałych dwóch tygodni nauczyła się rozpoznawać typowych "oglądaczy" i tych, którzy faktycznie przychodzili coś kupić. 

Dziwnego, młodego człowieka z kolczykami w uchu i tatuażami na wielu odkrytych częściach ciała nie była w stanie przypisać do żadnej z tych grup. 

- Czy mogę panu w czymś pomóc? - zapytała, przywołując grzeczny uśmiech na twarz. Oczy mężczyzny zabłysły, kiedy wpatrzył się w ciemnowłosą ekspedientkę z nieukrywanym uwielbieniem. 

- Nie jestem pewien. Nowa? - Przełknęła ślinę i kiwnęła potakująco głową. - Rafał jest? Albo Danny? 

- Daniela jest na zapleczu, zaraz przyjdzie, Rafała jeszcze nie ma. Może pan się rozejrzy w międzyczasie - zaproponowała słabym głosem, bo jasne, przenikliwe oczy mężczyzny wprawiły ją w drżenie.

- Dzięki, znam większość tego badziewia. - Aż się zagotowała, słysząc ten lekceważący komentarz. Uniosła podbródek w górę i wojowniczo warknęła: 

- Nie sprzedajemy tu badziewia. Sprzedajemy piękne, artystyczne, ręcznie robione drobiazgi. Wszystko idealnej jakości i wszystko niepowtarzalne. 

Facet zaśmiał się, a jego śmiech dosłownie wbił się w jej serce, ciepły, piękny śmiech. Kompletnie niepasujący do mężczyzny stojącego przed nią. 

- Może obejrzę te ozdoby świąteczne. - Wskazał dłonią kącik pełen malutkich, pięknych arcydziełek. - Pokaże mi pani tę bombeczkę? 

Podeszła do gablotki, w tym jednak momencie męskie ramiona odwróciły ją stanowczo, chociaż delikatnie, i poczuła na ustach pocałunek, od którego ugięły jej się kolana. Gdyby nie złapała go za kurtkę, osunęłaby się na ziemię.

- Jemioła - szepnął, wbijając w nią spojrzenie roziskrzonych, stalowoszarych oczu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro