oł noł!
Szarpnęła się do tyłu natychmiast, kiedy udało jej się złapać jako taki pion. Facet sam wyglądał na oszołomionego, kiedy oderwał od niej usta; gapił się na nią półprzytomnie spod przymkniętych, ciemnych i gęstych rzęs.
- Jak śmiesz! Buraku parszywy! - ryknęła na całe gardło, jednakże potężne kichnięcie, którego nie zdołała powstrzymać, osłabiło nieco siłę wyszukanego epitetu. Za to akurat z zaplecza wyszła Daniela, dokładnie w chwili, kiedy dłoń Irminy z plaskiem lądowała na policzku nieszczęsnego amanta.
- Irmina! Opanuj się, co ty najlepszego wyrabiasz! - Usta Danieli przypominały idealnie okrągłe "O", a oczy wyglądały jak pięciozłotówki. - Robert! Nic ci nie jest?
- Nie, tylko moje ego trochę ucierpiało. Ale ona ma temperamencik, chyba się zakochałem.
- Tak, tak - rzuciła Daniela pobłażliwie, mrużąc z ulgą oczy. - Jak zawsze.
- O nie. Skończyłem z zakochiwaniem się już na studiach, więc wcale nie jak zawsze. - Potarł ręką, pokrytą tatuażem, po obitym policzku, jakby zastanawiał się, czy warto raz jeszcze zaryzykować. Zamiast tego, podszedł do kontuaru, zajrzał sobie bez pardonu, po czym wyżłopał cały soczek Irminy.
- To było moje picie! - Zdesperowana, znowu się na niego mało nie rzuciła. Ten człowiek wyzwalał w niej złe instynkty.
- Oł noł! - Z uśmiechem wyciągnął w jej stronę dłoń z korkiem, ale go zignorowała.
- Robert! Co tu robisz? Cześć, bracie! - Głos Rafała za plecami wprawił ją w panikę. Bracie? Jak to, bracie? - Widzę, że poznałeś już naszą nową koleżankę, Irminę. Irmino, poznaj mojego młodszego brata i naszego głównego projektanta, Roberta. Nie wiem, czy już się domyśliłeś, czy nie, ale to właśnie Irmina załatwiła twoją najładniejszą bombkę.
Dziewczyna poczuła się, jakby ktoś strzelił ją w twarz. To ten facet, te wytatuowane łapska stworzyły takie cudo? Wstrzymując oddech, spojrzała na dłonie, które teraz wydały jej się mocne i umięśnione, chociaż delikatne. Tatuaże zdobiły jedną dłoń aż po same czubki palców, tym bardziej sprawiając, że wyglądała krucho.
- Mówiłem, ma temperamencik. - Artysta śmiał się już zupełnie otwarcie, z uwielbieniem wpatrując się w jej brązowe oczy.
- Co ma piernik do wiatraka? - Rafał najwyraźniej zupełnie nie nadążał za biegiem wydarzeń.
- Oj, Robert dostał w twarz, bo dopadł Irminę pod jemiołą. - Zlitowała się w końcu Daniela.
- Aha. To może zrobię nam wszystkim kawy albo herbaty, co? Dla ciebie, Irminko, mam zapas soku.
- Daniela zrobiła nam herbatę, zrób kawy sobie i braciszkowi z piekła rodem, soczek też mi wypił - poskarżyła się żałośnie, niechcący wywołując salwę śmiechu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro