Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


- Wiecie, gdzie on jest? - Zapytałam wchodząc do pomieszczenia głównego.

Chciałam jak najszybciej zamknąć tego człowieka w więzieniu i mieć spokój. No co? Obiecałam Viridi'emu, że jak będę miała więcej czasu to pójdziemy do kina.

- Tak, ukrywa się na budowie nowego centrum handlowego w centrum miasta, które zostało przerwane miesiąc temu z powodu nie dotarcia do tej pory urządzeń, które są niezbędne do dokończenia tego - powiedział Michał.

- Dobra. A wiecie, jak zrobić to, aby nie użył metalu, który jest w moim stroju? - Zapytałam.

- Pytanie. Chcesz to zrobić szybko, czy trochę wolniej? - Zapytał Michał.

- Oczywiście, że szybciej. Umówiłam się z Viridi'm - powiedziałam.

- To zrób to po prostu z zaskoczenia - oznajmił Michał. - Myśl trochę - zaśmiał się mężczyzna.

- Okej - powiedziałam unosząc ręce w geście poddania.

Ta, ja nawet nie myślałam o tym jak go pokonać.

- To ja uciekam. Otwórzcie mi jedną z cel - oznajmiłam.

Przebrałam się w swój strój i ruszyłam na akcję. Gdy biegłam na tą budowę ulicami miasta natrafiłam na duży korek na którego końcu zastałam wypadek. Zderzenie samochodu dostawczego i auta osobowego. Oba samochody nadają się tylko na złom. Dwie karetki, policja i straż pożarna. Zatrzymałam się przy strażakach, którzy próbowali otworzyć drzwi od osobówki, by wyciągnąć ludzi stamtąd, ale szło im to bardzo powoli.

- Mogę w czy pomóc? - Zapytałam.

Tamten gościu może chwilę poczekać. Tu jest zagrożone życie człowieka.

Strażacy lekko wzdrygnęli się, ale zaraz wrócili do powagi.

- Potrafisz otworzyć drzwi? - Zapytał mężczyzna stojący przy nich i trzymający jakieś urządzenie, którego nazwy nie znam.

- Pewnie - odpowiedziałam. - Odsuńcie się wszyscy trochę.

Wszyscy się odsunęli na bezpieczną odległość. Przyłożyłam dłonie do drzwi. Po chwili moje ręce zaczęły wibrować. Przycisnęłam dłonie jeszcze bardziej. Po chwili drzwi ustąpiły i upadły na asfalt. Strażacy zabrali je. Podziękowałam wszystkim za współpracę. Już w niczym nie mogłam pomóc. Poszkodowanymi zajmą się odpowiednie służby, a ja mogę wracać do tego po co biegłam.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro