Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17


Perspektywa Nicole Lavigne

Apel się zakończył i mogłam iść do swojej klasy. Miałam nadzieję, że nie będę w niej razem z tym całym Blakiem Blackiem.

Musiałam znaleźć salę numer sto dwanaście. Wiedziałam gdzie to jest, więc to nie był problem, aby tam dojść.

Stanęłam przed otwartymi drzwiami i zajrzałam do środka.

Nagle poczułam jak ktoś kładzie na moim ramieniu dłoń. Szybko się obróciłam i zobaczyłam mojego wychowawcę. Pana Richarda Morgana.

- Dzieńdobry, panie Morgan - powiedziałam do nauczyciela.

- Dzieńdobry, panno Nicole. Wchodzi pani czy nie? - zapytał pan Morgan.

- Oczywiście, że wchodzę - powiedziałam uśmiechnięta.

Pan Morgan to mężczyzna w średnim wieku. Ma brązowe włosy i zawsze do pracy przychodzi w białej koszuli. Będzie uczył mnie matematyki oraz jest również moim wychowawcą.

Z ulgą stwierdziłam, że w klasie nie ma tego Blake'a Blacka. Nie za bardzo mi się on podoba.

Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Nauczyciel zamknął drzwi i usiadł przy biurku.

Nagle drzwi klasy otworzyły się z impetem, a w nich zobaczyłam... Blake'a Blacka i jego kolegów.

- Panie Black i jego koledzy proszę, abyście się nie spóźniali, a teraz siadajcie - powiedział pan Morgan.

Ukryłam twarz we włosach, ale ten Black i tak mnie zauważył. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podszedł do mojej ławki i usiadł na miejscu obok. Szturchnął mnie łokciem.

- Czego ty ode mnie chcesz? - zapytałam Blake'a.

- Niczego - odpowiedział.

Prychnęłam pod nosem.

- Dobrze, a więc zaczynajmy. Wyczytam wasze nazwiska, a wy podnieście ręce, abym wiedział kto jest kto - powiedział pan Morgan - Miriam Abstin... dobrze. Alexander Bake... dobrze. Blake Black... dobrze - i tak dalej, aż dotarł do mojego nazwiska - Nicole Lavigne?

- Jestem - powiedziałam podnosząc rękę.

Po tym sprawdzaniu nauczyciel podał nam plan lekcji, dni wolne oraz termin pierwszej wywiadówki. Potem mogliśmy iść do domów.

Wyszłam ze szkoły i zaczęłam iść w stronę Stark Tower gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Obróciłam się i zobaczyłam Blake'a. Nie zamierzałam się zatrzymywać, ale ten gostek złapał mnie za ramię i zatrzymał. Mogłam mu się wyrwać, ale po co chłopakowi łamać rękę?

- Co ty znowu chcesz ode mnie? - zapytałam.

- Mogę Cię odprowadzić? - zapytał Blake.

Zaskoczył mnie tym pytaniem.

- Nie - odpowiedziałam i ruszyłam do Stark Tower.

Blake zaczął za mną iść. Po chwili zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.

- Musisz iść za mną? - zapytałam go.

- Ja nie idę za Tobą. Ja idę w tą samą stronę - odpowiedział.

- Czego tak naprawdę chcesz? - zapytałam go.

- No wiesz jesteś córką Kapitana Ameryki. Nie mógłbym przegapić takiej okazji, aby nie poznać Avengerów - odpowiedział Blake.

Westchnęłam i po raz kolejny ruszyłam w stronę Stark Tower. Miałam pewien plan, który jak dotrę do Stark Tower wcielę w życie.

Po kilku minutach dotarłam do Stark Tower. Stanęłam przy bramie, gdzie był także strażnik - John. Rozmawiałam z nim kilka razy. Jest to miły człowiek. Podeszłam do niego.

- Cześć, John - powiedziałam do strażnika.

- Witaj, Nicole. Kogo tu przyprowadziłaś? - zapytał John.

- To Blake Black. Kolega z klasy i nie przyprowadziałam go. Przyszedł tu za mną - odpowiedziałam.

- Idzie z Tobą czy zostaje tutaj? - zapytał John.

Przeszłam przez bramkę i powiedziałam do Blake'a:

- Widzimy się w szkole Blake.

- No weź. Pozwól mi wejść. Ja tylko chce ich poznać - powiedział Blake.

- Do zobaczenia Blake - powiedziałam do niego - Cześć, John.

Westchnęłam i weszłam do budynku. Ten dzień był trochę męczący. Windą wjechałam na odpowiednie piętro. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie.

- Jak było? - zapytał tata.

- Normalnie. Tylko po szkole pod Stark Tower przyszedł za mną taki kolega, ale go nie wpuściłam - powiedziałam.

- Kto to był? - zapytał tata.

- Kolega z klasy, Blake Black - odpowiedziałam.

- A dokładniej? - zapytał ojciec.

- Jak mi się przedstawiał to powiedział, że jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej - odpowiedziałam.

- A po co tu przyszedł za Tobą? - zapytała Natasha.

- Pomyśl. Jestem córką Kapitana Ameryki, znam was wszystkich to czego on by chciał? - zapytałam.

- Przyprowadź go następnym razem - powiedział Tony wpadając do salonu.

- Prędzej umrę niż go tu przyprowadzę - odpowiedziałam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro