Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11


Po powrocie do wieży wzięłam prysznic, a potem poszłam do salonu. Ojca tu nie było. Widocznie chyba jest jeszcze w swoim pokoju po przebieżce. W kuchni zjadłam lekkie śniadanie.

— Co działo się na wyspie? — zapytała nagle Natasha, która w salonie siedziała nad papierami.

— Nieważne — odpowiedziałam szybko.

— Dlaczego? — dopytywała.

— Bo nie chcę o tym rozmawiać — odpowiedziałam.

— Dlaczego? Spędziłaś tam połowę życia — powiedziała kobieta.

— Każdy ma jakiś rozdział w życiu, o którym nie chce rozmawiać — odpowiedziałam. — Ja staram się zamknąć tamten temat, jasne?

— Owszem, ale rozmowa może pomóc — powiedziała Romanoff.

— Ty nie rozmawiasz o Czerwonym Pokoju, a ja o wyspie — powiedziałam już zdenerwowana.

Wstałam i wyszłam. Natasha zdenerwowała mnie tymi pytaniami. Musiałam odetchnąć. Wyszłam z wieży. Skierowałam się do budynku, w którym mieszkałam, zanim byłam zmuszona wrócić. Wyżyłam się na worku treningowym. Trenowałam z trzy godziny, ale nadal myślałam o zajściu rano. Zarzuciłam na siebie bluzę i wróciłam do Stark Tower. W łazience dołączonej do mojego pokoju wykąpałam się patrząc na każdę bliznę na moim ciele. Były one dowodem, że nie było kolorowo na wsypie i poza nią. Wszyscy powtarzali, że są one odwagi i tego, że się nie poddałam, jednak ja czasami myślałam inaczej. Ubrałam czyste ubrania i poszłam do salonu. Tam zobaczyłam, tylko Thora, który był zainteresowany zawartością lodówki.

— Gdzie są wszyscy? — zapytałam go.

— W sali treningowej. Robią wspólny trening — odpowiedział.

— Rozumiem — odpowiedziałam.

Westchnęłam i wyszłam z salonu, po czym skierowałam się do wspomnianej sali. Gdy tam weszłam zobaczyłam grupkę ludzi, którzy trenowali. Całe szczęście nie widziałam wśród nich Wdowy, a szczególnie już Starka i Bannera.

— O witam, witam — powiedział Clint. — Co powiesz na wspólny trening?

Trzeci tego dnia? Byłam już zmęczona, ale od Clinta mogłabym się czegoś nauczyć.

— Możemy — odpowiedziałam — ale niedługo.

— Strzelasz z łuku? — zainteresował się ojciec.

— Tak — odpowiedziałam — na wyspie najłatwiej było zrobić łuk. Sporo drzew tam rośnie.

Robiłam wszystko tak, aby nikt z nich, prócz Clinta, bo on już wie, że to ja byłam tamtą kobietą w tamtym budynku. Zmieniłam od razu ułożenie dłonie. Barton od razu kapnął się, co zrobiłam. Uśmiechnął się lekko, ale nic nie mówił, tylko lekko skinął głową. Wystrzeliliśmy paręnaście strzał. W tym czasie Clint dawał mi rady, a i ja czasami go o to prosiłam z samej czystej ciekawości. Potem opuściłam ich i z zamiarem zjedzenia czegoś w końcu skierowałam się do kuchni. Thor nie zjadł wszystkiego i dlatego zdobył plus u mnie.

Godzinę później, gdy siedziałam sobie przed telewizorem w salonie, wpadli do niego mój ojciec i Clint kłócąc się.

— O co się tak zawzięcie kłócicie? — zapytałam przerywając oglądanie programu informacyjnego.

— Nicole, córeczko — zaczął ojciec. Nie bardzo mi się podobało, że tak mnie nazywał, ale teraz już nic nie poradzę. — Clint twierdzi, że jest najlepszy, ale ja upieram się, że dałabyś radę go pokonać.

— Przecież widziałeś, że mimo dziewięciu lat na wyspie nie bardzo sobie radzę — odpowiedziałam. — Poza tym, kto dorówna Avengerowi?

— Myślę, że gdybyś potrenowała to dałabyś radę — powiedział ojciec.

— Wątpię — odpowiedziałam.

Jasne. Tyle, że ja i Clint znaliśmy prawdę. Wiedzieliśmy, że mu dorównuję i nic tego nie zmieniło w tej chwili. Musiałam udawać, żeby nie zostać ujawnioną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro