Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 (dodatek)

×××

Po małej kawalerce rozniósł się głuchy dźwięk padania na łóżko. Kenma Kozume miał dzisiaj wyjątkowo męczący i ciężki dzień. Czuł jak wszystkie sprawy nagromadzone z ostatnich kilku dni, skumulowały się i zaatakowały nic nie świadomego blondyna w najgorszym możliwym momencie. Nie miał na nic siły. Fizycznie jak i psychicznie. Był jak mały kłębek nerwów, który lada moment miał eksplodować. 

I faktycznie tak się stało, tylko w inny, nietypowy dla niego sposób.

Zwyczajnie się rozpłakał. 

Zaczerwienione oczy nie widziały już zbyt wyraźnie przez mokrą ciecz, stojącą w nich, a jego wielkie jak groch łzy rzeźbiły koryta w bladych i nieco pyzowatych polikach. Wyglądało na to, że nic nie miało zatrzymać lawiny bolesnych kropli.

A jednak, ktoś wszedł do mieszkania. Kozume przestraszył się jak spłoszony kot i w mgnieniu oka zaczął ścierać swoje łzy za dużą bluzą.

- Kenma? - do uszu blondyna dotarł głos czarnowłosego. - Jesteś tu?

Nic nie odpowiedział, bo w jego gardle stanęła za duża gula. 

- Kenma-? - usłyszał swoje urwane imię, po tym jak Kuro zauważył opuchnięte i czerwone od łez oczy blondyna.   - Matko, Kenma..

Blondyn nic więcej nie usłyszał, a jedynie poczuł wielkie łapska Tetsuro na swoich ramionach, które oplotły go w matczynym uścisku. Zdziwił się, bo dawno nikt nie okazywał mu czułości, a zwłaszcza ten głupkowaty nerd, który chyba bał się dotyku Kozume. Już dawno nie czuł jego oddechu na swoim karku oraz hipnotyzującego zapachu perfum w swoich nozdrzach. Na chwile uspokoił się, ale tylko po ty by zaraz wybuchnąć mocniej i zmoczyć koszule swojego przyjaciela.

- Wszystko będzie dobrze Kenma..- Kuro powtarzał jak mantrę swoim kojącym głosem te kilka słów.

Jednak to nie uspokajało blondyna. Myśl o ich ostatnich chwilach i to jak ich relacja zaczęła się niespodziewanie psuć doprowadzała go do szaleństwa, nie mówiąc już o jego innych problemach związanych ze studiami i sytuacją rodzinną w domu. Wielkie krople łez spływały dalej, zatapiając się w czerwonym materiale. 

- Kuro, ja.. - zaczął, mówiąc rozdrganym głosem. - Ja nie chce cię stracić Kuro.. - wtulił się bardziej w czarnowłosego.

Tetsuro na chwile sparaliżowało. Odsuwał się stopniowo od blondyna, by móc odkochać się w nim. Chciał by znalazł kogoś na kogo zasługiwał, a nie taką pokrakę jakim był. Chyba jednak zrozumiał, że nie da rady funkcjonować w ten sposób, bo oprócz tego, że brakowało mu bliskości Kenmy, to jeszcze on sam za nim tęsknił.  Wziął głęboki oddech.

- Nie stracisz mnie nigdy, Kenma. 

W końcu zrozumiał, że wpadł w sidła miłości i tak szybko się z nich nie wydostanie, nawet jakby chciał.

Oddech blondyna uspokoił się. 

×××

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro