Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

EPILOG

(756)

✩₊˚.⋆☾⋆⁺₊✧

Eqora strasznie długo nie wracała. Yove zaczęła się martwić już po kilku godzinach, a w momencie, w którym wybiły dwadzieścia cztery godziny od momentu, w którym wyszła z biura rano, wzięła jej kota-demona, Nefo, oraz jednego znajomego z I stopniem eksterminatorskim, Nikolleta i ruszyli w miejsce, w którym rzekomo znajdował się demon.

Nikollet narzekał na obecność Nefo, ale Yove wiele razy zapewniała go, że nie ma czego się obawiać. Nefo w odpowiedzi przewracał białymi tęczówkami, kołysząc się z gracją godną tylko kota. Poza tym, miała większe zmartwienia niż niepokój Nikolleta. Gdzie jest Eqora?

Czy źle zrobiła, wysyłając ją samą? Właściwie to nie mieli stuprocentowych dowodów, że demon był słaby. Czy wysłała ją na pewną śmierć? Ta myśl wykręcała jej niemiłosiernie żołądek.

W końcu w trójkę dotarli na otwarty teren otoczony krzewami ze schodami do miejsca niegdyś nazywanego "Teatrem Lilia". Cały targ, przez który przechodzili był czynny jeszcze trzydzieści lat temu. Najbardziej pamiętała swoją ostatnią wizytę tu: miała około dziesięciu lat, przyjechała tu z rodzicami i młodszą siostrą i bratem na spektakl. Stoiska w wąskich uliczkach przemierzali szybko, jakby rodzice bali się, że ktoś zobaczy złotą obręcz wokół szyi Yove. Wstydzili się jej, ale nie dziwota. Była czarodziejką jako jedyna w rodzinie. Niedługo potem zakazano tu przychodzić i do dziś nie znała przyczyny. Czy to możliwe, że już wtedy zaczęły się podejrzenia, że w pobliżu zadomowił się demon? Serenie, gdyby pomyślała o tym wcześniej, wysłałaby tu kogoś z większym doświadczeniem.

— Yove, jesteś zupełnie pewna, że to tu? — Nikollet odwrócił się do niej, drapiąc po zadbanej brodzie i śmiesznie przyciętych wąsach.

— Nie czujesz tego? — Yove dotknęła szyi. Złota obręcz piekła ją mocniej niż zwykle. Nefo zamiałczał ostrzegawczo.

— Dobra, zapytam inaczej. — Mężczyzna podążył niechętnie za czarodziejką, która już zaczęła schodzić po zniszczonych schodach. — Jesteś pewna, że damy radę sami? To mi nie wygląda dobrze.

— No nie mów. — Machnęła na niego ręką, żeby się pospieszył. — Prawie umarłeś więcej razy ode mnie, więc to ja powinnam o to pytać.

Nikollet prychnął z pogardą.

Im niżej schodzili, tym bardziej śmierdziało krwią. Yove jakoś mocno się tym nie przejęła, to po prostu znaczyło, że najpewniej jest tu demon, którego szukają. Miała tylko nadzieję, że krew ta nie należy do Eqory. Nigdy sobie nie wybaczy.

Na samym dole schodów w bluszczach był odciśnięty ślad, łudząco przypominający ludzkie ciało. W tych miejscach ich zieleń pokrywał również szkarłat. Spojrzała kontrolnie na Nikolleta, ale ten zamiast na nią poczekać, zszedł już z ostatniego stopnia, wgapiony w oświetlony, szeroki korytarz. Nefo podążył za nim.

— Co to za miejsce?

— Były teatr — odpowiedziała Yove wiedząc, że Nikollet pochodzi z północy Khashevy i zapewne nigdy go tu wcześniej nie było. — Fontannę zamontowali tu ozdobnie kilka lat przed zamknięciem, a tam za nią jest kasa biletowa. — Pokazywała kolejno.

Lampy wiszące na ścianach rozświetlały pomieszczenie na całej długości. Yove podeszła bliżej fontanny. Zmarszczyła brwi widząc, że brudna woda była zabarwiona po części na czerwień. Co tu się stało?

— Yove.

Odwróciła się w stronę głosu Nikolleta. Pokazał palcem w głąb korytarza, czarodziejka podążyła wzrokiem za jego palcem. Pod ścianą, otoczona bluszczami, siedziała dziewczyna. Już stąd widziała, że nie żyje: podarta, biała sukienka błyszczała krwistą czerwienią w okolicach klatki piersiowej, oczy miała szeroko otwarte. Kruczoczarne włosy gryzły się z bladą skórą. Ale to nie Eqora.

Zatrzymała ruchem ręki Nikolleta, który chciał ruszyć ku ciału. Nefo otarł się o jej nogę i przeszedł dalej. W połowie drogi do ciała zatrzymał się, kręcąc ogonem.

Słyszała coś. Stukanie obcasów? Niskich obcasów. Eqora takie nosiła, Yove zwróciła na nie uwagę patrząc, jak wychodzi z biura. Nie będzie jej w nich zimno?, pomyślała wtedy. Teraz w jej sercu wyrosła nadzieja. Mimo to, nie ruszyła się. Życie nauczyło ją, że nie powinna reagować gwałtownie.

Zza rogu wyszła kobieta. Płaszcz do łydek w kolorze brudnego granatu zakołysał się wraz ze stawianymi krokami. Brązowe, lokowane włosy rozpuściła, latały teraz wokół jej ramion. Długa, luźna spódnica przypominała Yove ją samą sprzed kilku lat. Teraz nosiła spodnie, ale Eqora nie dawała się przekonać, że mimo wszystko tak jest wygodniej i łatwiej się poruszać podczas walki.

Eqora.

Yove wciągnęła powietrze w płuca. To była ona. Nie widziała jej z bliska, ale to ona.

Mimo to, coś jej nie pasowała.

— Młoda, co ty tu robisz? — Nikollet postawił kilka kroków ku niej, omijając podejrzane bluszcze na podłodze. — Czekaliśmy na ciebie cały dzień. Co ty sobie wyobrażasz?

Nefo uniósł grzbiet i zasyczał.

— Nikollet, stój.

Czarodziej zatrzymał się i spojrzał na Yove i kota. Na początku uniósł brew widząc, jak kobieta wyciąga swój jadeitowy sztylet. Zerknął jeszcze raz na Eqorę i kiedy spojrzał jej w twarz, zrozumiał reakcję kobiety.

Piwne oczy młodej czarodziejki zostały przyćmione bielą.

✩₊˚.⋆☾⋆⁺₊✧

HEJJ!!

dawajcie znać, jak się podobało:33

jak mówiłm, pierwszy raz pisałm coś horroro-podobnego, a korektę przeprowadzałm sobie sama, więc wytykajcie moje błędy, żebym je mogła poprawiać:DD

pozdrawiam wszystkie nosowe dziewczyny (i starego) i jeszcze raz zapraszam wszystkich do prac pozostałych!!

nie wiem, jaka książka pojawi się kolejna, bo pracuję nad kilkoma na raz lol

chociaż jest jedna, nad którą siedzę trochę więcej, ale będę informować na temat czegokolwiek z tym związanego na bieżąco na tablicy mojej! mogę tylko powiedzieć, że moja inspiracja do niej pochodzi częściowo z "księgi nocy" holly black oraz z "red dead redemption II". takiej mieszanki to ja sama się nie spodziewałm lol

ale w każdym razie do następnego!!<33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro